Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jezioro lawy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jezioro lawy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Wyprawa na wulkan Tofua i odkrycie nowego jeziora lawy

                                                               






























W lipcu bieżącego roku odbyła się międzynarodowa wyprawa na wulkany Tonga i Vanuatu, w której uczestniczył eksplorator wulkanów Tomasz Lepich. Jednym z celów wyprawy był wyspiarski stratowulkan Tofua, na który składa się jezioro kalderowe oraz aktywny stożek Lofia. Lofia jest wulkanem w stanie ciągłej erupcji od października 2015 roku. W rzeczywistości erupcje na Tofua są notowane już od XVIII wieku. Krater stożka Lofia ma szerokość 70 metrów i głębokość 120 metrów. 

Tomasz oraz pozostali członkowie lipcowej wyprawy na Tofua potwierdzili w nim obecność jeziora lawy wielkości kortu tenisowego. Można zatem śmiało powiedzieć, że to dziewiąte jezioro lawy na Ziemi - ósmym jest pioniersko sfotografowane w 2022 roku jezioro lawy wulkanu Michael (Sandwich Południowy). Co ciekawe, Tofua opisałem w "Sekretach wysp wulkanicznych", czyli mojej póki co jedynej książce. 

Oddaję głos Tomaszowi:

"Kiedy myśli się o Tonga to od razu na myśl przychodzi Hunga Tonga-Hunga Ha'apai ze słynną erupcją 15 stycznia 2022 roku czy choćby teraz Home Reef, najmłodszy wulkan Tonga. Jednak najbardziej aktywnym wulkanem na Tonga jest Tofua, a ze zdjęć satelitarnych wynikało, że może jest tam płynna lawa, toteż taki był główny cel tego wypadu.

Kiedy we wrześniu tamtego roku rodził się pomysł wyprawy na Tonga wydawało mi się to początkowo prawie niemożliwe, ten kraj wydawał się tak odległy, niedostępny, a dodatkowo jeszcze patrząc na mapę jak bardzo oddalona jest wyspa pomyślałem, że fajnie by było, ale jak i czym i jaką trzeba mieć łódź, żeby się dostać na tę wyspę. Zgodziłem się natychmiast nie zdając sobie sprawy jak trudne to będzie przedsięwzięcie, nie chcąc wiedzieć nawet czym tam będziemy płynąć (na Vanuatu w drodze na wulkan Lopevi o mały włos łódka nie wywróciła się do góry nogami). 

Daty naszej wyprawy zmieniały się. Ustaliliśmy w końcu, że będzie to lipiec. Najpierw czekały mnie loty KTW-FRA-SIN-AKL, by w końcu dotrzeć do Tonga, na wyspę Tongatapu i i do stolicy Nuku'alofa liniami ANZ. Tam zatrzymaliśmy się w pensjonacie. Późnym popołudniem przepakowanie i na szczęście możliwość zostawienia niektórych rzeczy, w tym walizki. Następnego dnia mieliśmy samolot na wyspę Ha'apai linią Lulutai (to też przeżycie!), gdzie tego samego dnia czekała na nas łódka, którą mieliśmy płynąć na wyspę Tofua. Dotarcie na tak odległą wyspę wcale nie jest takie proste. Zrobiliśmy szybkie zakupy, bo przecież na wyspie nie ma niczego i rozpoczął się 4.5 godzinny rejs. Już sam fakt, że miejscowi gubili się w zeznaniach, ile popłyniemy wskazywał jak rzadko ktoś tam dopływa, o lądowaniu i wspinaczce nie wspominając. Po drodze mijaliśmy różne wysepki, potem po prawej stronie burty zaczął wyłaniać się wulkan Kao i około 16.15 przycumowaliśmy do brzegu Tofua. Z głównej łodzi pontonami po kolei każdy z nas plus nasze bagaże dotarliśmy na brzeg wyspy. Wulkaniczny, czarny, gdzieniegdzie widoczna lawa pahoehoe, więc już miałem ciarki.

Rozpoczął się trekking - czekała nas niezła przeprawa przez nieznaną, gęstą dżunglę. Każdy z nas musiał wnieść na górę zapas wody. Część zostawiliśmy przy brzegu, po którą częściowo wróciliśmy następnego dnia i oczywiście plecaki. 

Pierwszego dnia, ponieważ nie było zbyt wiele czasu postanowiliśmy przenocować około 1 km od brzegu wcześniej szukając lepszego miejsca, po raz pierwszy gubiąc się w tej gęstej dżungli (GPS szalał). Zdecydowanie brakowało nam maczety, trzeba było też uważać na pajęczyny i ogromne pająki, no i komary, a także inne latające owady ze spadającymi kokosami włącznie. Nie było zbyt łatwo, wtedy też poczułem ciężar swoich dwóch plecaków wypełnionych i obciążonych dodatkowo butelkami wody. Ale to był dopiero początek. Następnego dnia, chcąc obozować na kalderze, bo taką podjęliśmy decyzję musieliśmy pokonać całą wysokość kaldery. Wyspa ma około 500 m (485 metrów) wysokości, ale i to stanowiło niemały problem, żeby wspiąć się na górę. To była bardzo mordercza wspinaczka. Brak szlaku, nawet ścieżki, bardzo gęsta dżungla, bardzo gorąco, no i trzeba było wnieść plecaki - ja miałem bardzo ciężkie oba. Już sam pusty plecak (mały) był ciężki, a co dopiero wypełniony sprzętem plus plecak główny plus wody. Dodatkowo około popołudnia ogarniała mnie senność z powodu jetlagu, ale świadomość tego, że albo teraz, albo nigdy, a poza tym nie mogłem być hamulcowym grupy dodawała mi sił. Do teraz nie wiem skąd. Oba plecaki ważyły tyle co ja. Czasami nachylenie wspinaczki było bardzo ostre i miałem wrażenie, że wspinam się nie na 500 metrów, a co najmniej na 1000 m. Trasa, która w rzeczywistości liczyła 4 km, ze względu na strome podejście, taszczenie naszych bagaży, upał, nieznajomość terenu - bo co z tego, że wiesz gdzie iść, jak nie jesteś w stanie przedrzeć się przez gęstą dżunglę zajęła nam dłużej niż mogłoby się początkowo wydawać. Wielokrotnie też zawracaliśmy, szukając jakiejś luki, ścieżki, którą można by było przejść. Pełna improwizacja. Dodatkowo głębokie uskoki, wystające, ale ukryte korzenie drzew, stare pradawne strumienie lawy, bardzo śliskie podłoże i pełno dziur, gdzie musieliśmy się nawzajem ostrzegać nie przyśpieszało tej wędrówki. Gęsta dżungla następnie przeszła w bardzo gęste paprocie i niskie drzewa, ale to nic, bo dalej nachylenie było bardzo strome. Na szczęście perspektywa napotkania pająka lub zawinięcia się w pajęczynę malała z każdym metrem wędrówki, a patrząc na zegarek, licząc każdy metr powoli pięliśmy się w górę.

Zresztą wyspa ma bardzo ciekawy ekosystem - raj dla botanika, ale też niejeden entomolog miałby tutaj frajdę. Prawie trzy czwarte trasy to bardzo strome podejście, nachylenie 40-50 procent, pod koniec byłem już tak zmęczony, że musiałem wypracować sposób w jaki sposób wejść z dwoma ciężkimi plecakami na szczyt. Najpierw podrzucanie do przodu jednego lub wręcz taszczenie po ziemi jednego i jakoś powoli piąłem się do góry. Wreszcie po około 5.5 godziny (ok. 13.45) stanęliśmy na brzegu kaldery. Widok był niesamowity - ogromne jezioro, a po prawej stronie aktywna część kaldery, czyli stożek Lofia. Byłem tak zmęczony, że nie byłem w stanie się tak zwyczajnie cieszyć, choć serducho drżało i ciarki przechodziły nie potrafiłem tak bardzo pokazać emocji. Pogratulowaliśmy sobie nawzajem, ale tak naprawdę to mało co pamiętam z tej chwili.

Krótki odpoczynek i rozpoczęła się wędrówka w kierunku aktywnego kompleksu Lofia, teraz już z tylko z jednym plecakiem i tak ciężkim, ale teraz wydawał się już leciutki, choć zmęczenie nie odpuszczało. To już były tylko skały, ale zejście niekiedy było bardzo strome, skręcenie kostki lub upadek był bardzo prawdopodobny, wszyscy pewnie byliśmy zmęczeni, ale głodni widoku. Chcieliśmy się dostać jak najbliżej stożka. Po drodze mijaliśmy szereg świeżych bomb wulkanicznych świadczących o wzmożonej aktywności wulkanu, a także 'porykiwanie' wulkanu. Puściłem drona i początkowo nie zauważyłem lawy, dopiero drugi lot (dzięki Matthew), po tym jak odsłaniał się dym ukazało się jezioro lawy - choć ja początkowo sceptyczny potrzebowałem większych dowodów. 

Gdybym wiedział, że już tutaj nie wrócimy - początkowo mieliśmy zostać jeden dzień dłużej, inaczej bym to wszystko rozplanował. Ale wygoniła nas z Tofua pogoda. Ja czułem ogromne zmęczenie, ból obu barków, senność w tym dniu. 

Wróciliśmy około 18.30 do miejsca, gdzie zostawiliśmy nasze rzeczy, po drodze mając w porze golden hour widok na wulkan Kao. Tego widoku długo nie zapomnę, do tego zachód Słońca. Teraz czekała nas następna trudność, czyli rozbicie namiotu, w miejscu gdzie podłoże to nie piasek, a często po prostu w połowie śledzia skała. Więc zaczął się 'taniec' z namiotem i szukanie miejsca aż w końcu każdemu z nas udało się rozbić namiot. Po zmierzchu zrobiło się wietrznie i bardzo zimno, ale perspektywa zdjęć i filmów z blaskiem jarzącej się lawy trzymała jakoś nas wszystkich - więc zabrałem statyw i z powrotem w górę, na szczęście jakieś 50 metrów od namiotów. 

Późnym wieczorem ok. 23 zrobiło mi się już tak zimno że w końcu odpuściłem i poszedłem do namiotu. To wtedy zaczęło do mnie docierać gdzie jestem i co się właściwie stało, puściły nerwy i poleciały łzy wzruszenia. Szybko zasnąłem jak zwykle. Rano szybkie zwijanie namiotów, zdążyłem jeszcze polatać dronem - celem tym razem było zrobienie panoramy całej wyspy - ostatni widok na kalderę i zaczęliśmy schodzić. Tym razem to oczywiście zabójstwo dla kolan, kijki zostały w walizce, bo teraz były bardzo strome zejścia, trzeba było uważać, aby nie wpaść w dziurę, nie poślizgnąć się i nie złamać lub nie skręcić kostki. Tym razem czasami po prostu puszczałem mały plecak, żeby się sturlał lub szurałem nim po podłożu, nie miałem siły go cały czas mieć na już obolałych ramionach. 

Byliśmy umówieni z rybakami na konkretną godzinę, a jeszcze trzeba było wrócić łodzią na ląd przed zapadnięciem zmroku i zapowiadanej złej pogody. Z wyspy odpłynęliśmy około 11.30, a w drodze na ląd mieliśmy szczęście parę razy widzieć wieloryby. Na Ha'apai dopłynęliśmy około 17.30. 

Jak zwykle zabrakło jednego dnia więcej, ale to już u mnie standard. To niezwykłe przeżycie i niezwykła wyspa - niezamieszkana, mająca unikalny ekosystem i przez to że tak trudno dostępna jeszcze bardziej tajemnicza i pociągająca. A już to, że odkryliśmy na niej jezioro lawowe jeszcze bardziej dawało nam wszystkim adrenalinę. Powłóczyłbym się tam jeszcze z miłą chęcią, szczególnie chciałem dotrzeć do tej jedynej opuszczonej wioski. Jak ważne okazuje się w takim terenie zgranie, ostrzeganie się nawzajem i patrzenie, czekanie na siebie nawzajem to dowiodło też, że byliśmy bardzo dobrze zgraną paczką. Wszyscy byliśmy poobijani, skaleczeni, każdy z nas wielokrotnie upadał, ale byliśmy szczęśliwi, bo się udało osiągnąć cel, a niewiele osób stanęło na Tofua. Znowu pewnie jestem pierwszym Polakiem na wyspie, a na pewno pierwszym z Polski, który odkrył wraz z niesamowicie zgranym zespołem jezioro lawowe na tej odległej wyspie. Tofua zostanie bardzo długo w mojej pamięci i tak naprawdę dopiero teraz gdy piszę te słowa i też czytam co napisali inni dociera do mnie powoli jak wielką rzecz zrobiliśmy wspólnie i za to jeszcze raz dzięki."

Zdjęcia Tofua Tomasz Lepich, 10-12 lipca 2025. Na zdjęciach widać, że mniejsze stożki w pobliżu aktywnego stożka Lofia są nieaktywne. Sąsiadujący z Tofua stratowulkan Kao został kiedyś zdobyty (grudzień 2002?) przez grupę ochotników Peace Corps:

http://peacecorpsonline.org/messages/messages/467/2014488.html

Materiał o tej ekspedycji na Tofua od Extreme Pursuit. Tak mniej więcej przebiegała ta wyprawa. Polecam, jeśli lubicie bezludne wyspy wulkaniczne.

https://www.youtube.com/watch?v=Nm5o-c6UwsI

Dodatkowe informacje i archiwalne zdjęcia Tofua poniżej:

https://tropicalislands.net/tofua-island/

Tomasz o wyspie wulkanicznej Kao (na pierwszych zdjęciach):

"Wyspa Kao o powierzchni 11.6 km kwadratowych, która jest oddalona od Tofua o 4-6 km to właściwie prawdopodobnie nieczynny stratowulkan stanowiący zarazem najwyższy szczyt Królestwa Tonga. Już samo to, że podawane są różne wartości jego wysokości (1009, 1030, 1033, 1046 m) świadczą o tym, że to teren nie do końca zbadany. A wulkan jest widoczny przy dobrej pogodzie z wysp Ha'apai, a konkretnie z Pangai.

Wyspa została odkryta jak większość wysp w tym rejonie przez kapitana Cooka. Znalazłem też informację, że udało się komuś dostać na Kao od strony południowej. Wyspa jest niezamieszkana, jedna na południowo-zachodnim brzegu znajdowała się kiedyś osada Topuefio. 

Geneza jej powstania nie jest znana, daty erupcji wulkanu nie są znane, nie ma opisu czy są tam jakieś świeże wylewy lawy. Na szczycie znajduje się wiele kraterów. Cały czas obserwowałem czy odsłoni się wierzchołek tego stożka, ale niestety wulkan cały czas pokrywała warstwa chmur. Kiedy po południu wyszło Słońce, gdy wracaliśmy z okolic stożka Lofia ukazało się całe piękno tego wulkanu. Oczywiście nie było w planach jego zdobycia. 

Wulkan jest bardzo ciężki do zdobycia, wyobrażam sobie, że skoro wędrówka na Tofua była taka mordercza, a Kao to dwa razy wyższy wulkan. Trudny do zdobycia przede wszystkim przez strome klify, więc ciężko tam zacumować łódkę, już na Tofua szukaliśmy dość długo dogodnego miejsca. Nie ma też zapewne znowu żadnego szlaku, wszystko zarośnięte i trzeba by przedzierać się przez gęstą dżunglę o zdradliwych wąwozach nie wspominając.

Z wyspą jest związana legenda wg wierzeń mieszkańców dawnego Tonga. Cytując Gilforda, badacza pierwotnych wierzeń Tonga: "Trzy bóstwa z Samoa, Tuvuata, Sisi i Faingaa chciały ukraść wyspę Tofua. Wyrwały więc wielką górę z korzeniami i na jej miejscu powstało jezioro. To oburzyło bóstwa z Tonga i jedno z nich, Takafula, ruszyło powstrzymać złodziei. Stanęło ono na wyspie Lahauko i zgięło się tak, by jego odbyt zaświecił i przeraził złodziei. Bóstwa z Samoa wzięły blask za wschodzące słońce, które może ujawnić ich kradzież. Ze strachu upuściły górę, która stała się wyspą Kao."

Wulkan jest majestatyczny, symetryczny, trochę przypominał mi Lopevi (Vanuatu) i jak kiedyś miałbym wrócić na Tonga (a obiecałem to jednej osobie) to kto wie czy nie pokuszę się o jego zdobycie, choć będzie to piekielnie trudne, choćby logistycznie. Pewne wulkany siedzą mi w głowie i nie dają spokoju. Bardzo blisko między wyspami Tofua i Kao znajduje się czynny podmorski wulkan Lateiki (Metis Shoal), który wybuchał już wielokrotnie, więc ten obszar niejednokrotnie da o sobie znać i może będzie warty powrotu."

poniedziałek, 30 października 2023

Kryzys sejsmiczny na półwyspie Reykjanes

                                                  

27 października 2023 roku zarejestrowana została przy użyciu pomiarów GPS deformacja gruntu blisko elektrowni geotermalnej Svartsengi, na północny zachód od góry wulkanicznej Þorbjörn (blisko miasteczka Grindavik), która wskazuje na prawdopodobną intruzję magmy. Grunt podnosi się blisko słynnego kąpieliska Blue Lagoon (Błękitna Laguna, rząd kraterów Eldvörp). Jeśli dojdzie w niedalekiej przyszłości do erupcji szczelinowej gdzieś w pobliżu Blue Lagoon czy Svartsengi, to będą zniszczenia w infrastrukturze energetycznej i turystycznej i zapewne zajdzie konieczność ewakuacji mieszkańców miasteczka Grindavik. Deformacja gruntu (inflacja, czyli podnoszenie się) zachodzi szybciej niż wcześniej. Wszystkie trzy poprzednie erupcje systemu wulkanicznego Fagradalsfjall w latach 2021, 2022 i 2023 były bezpieczne do obserwacji dla mieszkańców Islandii i tłumnie przebywających turystów. Jednak sytuacja może się zmienić. Tak czy owak, aktywność sejsmiczna na półwyspie Reykjanes nieco osłabła w ostatnich dniach, ale może to cisza przed burzą. 

Wciąż trwa dość intensywna aktywność erupcyjna wulkanu Kluczewska Sopka (Kamczatka, Rosja). W jego kraterze centralnym formuje się stożek żużlowy. Główny (południowo-wschodni) wylew lawy osiąga już długość 3.7 km. Emisje popiołu z wulkanu czasem sięgają wysokości 8 km. Zdj. Maksim Balakhovskii. 

W ubiegłym roku (listopad 2022 r.) grupa wulkanologów i wspinaczy wspięła się po raz pierwszy na czynny wulkan Mount Michael (Sandwich Południowy) i tym samym definitywnie (wizualnie) potwierdziła obecność jeziora lawy w jego wspaniałym kraterze. To była trudna, wymagająca i pionierska wyprawa sfinansowana przez National Geographic. Na Disney Plus i Hulu pojawił się film dokumentalny "Lake of Fire" o tej wyprawie, którego jeszcze nie miałem okazji oglądać. Zdjęcia z drona krateru Mount Michael robią na mnie kolosalne wrażenie, a na Was? Zdj. Renan Ozturk.

Więcej na temat owej wyprawy:

https://www.nationalgeographic.com/premium/article/worlds-loneliest-volcano-lava-lake-mount-michael

Badacze nie potwierdzili obecności jeziora lawy naocznie, ale na ekranie kontrolnym specjalistycznego drona. Jezioro lawy w kraterze Mount Michael bardziej przypomina staw. 

26 października miała miejsce eksplozja freatyczna wulkanu Rincon de la Vieja (Kostaryka).

30 września erupcja freatomagmowa została sfotografowana w odległości 1 km od ciemnej plaży wulkanicznej Okinahama na japońskiej wyspie Iwojima (Wyspy Ogasawara, południe wyspy). Zdjęcia w artykule poniżej:

https://mainichi.jp/graphs/20231030/mpj/00m/040/092000f/AD 

poniedziałek, 27 lutego 2023

Pierwszy wulkan archipelagu Sandwich Południowy zdobyty!

                                                               
Kiedy kończyłem pisać "Sekrety wysp wulkanicznych" we wrześniu 2022 roku nie miałem jeszcze pojęcia, że jest organizowana wyprawa na wyspę Saundersa w archipelagu Sandwich Południowy (Antarktyka). To na niej znajduje się zlodowaciały wulkan Mount Michael z wykrytym niedawno satelitarnie jeziorem lawy, do którego nikt nie dotarł. To już przeszłość, a opis wulkanów Sandwichu Południowego wymaga aktualizacji. Mount Michael został zdobyty w listopadzie 2022 roku przez grupę badawczą w trakcie sponsorowanej przez National Geographic wyprawy z Falklandów, która miała na celu wizualne potwierdzenie obecności jeziora lawy w kraterze antarktycznego wulkanu.

Wśród wspinaczy, którzy dokonali tego unikatowego wyczynu znalazła się wulkanolog Emma Nicholson, którą Mount Michael fascynował od dawna. Potwierdziła, że w kraterze Michael znajduje się "małe jezioro lawy zasilające obłok gazu". Na Ziemi mamy jedynie 8 wulkanów charakteryzujących się obecnością względnie trwałych jezior lawy. Są to Kilauea (Hawaii), Masaya (Nikaragua), Villarrica (Chile), Erta Ale (Etiopia), Nyiragongo (DRK), Ambrym (Vanuatu), Erebus (Antarktyda) i Michael (Sandwich Południowy). Warto dodać, że obecnie brak jezior lawy wulkanów Ambrym, Erta Ale i Nyiragongo. O potencjalnym istnieniu jeziora lawy w kraterze Mount Michael na wyspie Saundersa informował już w 2001 roku wulkanolog John Smellie, w 2019 roku potwierdzona została satelitarnie jego obecność. 

Bardzo trudno dotrzeć statkiem na Saunders Island, gdyż morską podróż utrudniają straszliwe wiatry i sztormy. Sama wyspa także odznacza się lodowatymi wiatrami i gęstą, mrożącą do szpiku kości mgłą. Mimo bezlitosnych wiatrów badaczom udało się wejść na Mount Michael dwa razy w ciągu tygodnia, dokonać pomiarów geochemicznych, pobrać próbki śniegu, gazu i skał oraz wykorzystywać drony i kamery termalne do monitoringu aktywności wulkanu. 

Całość artykułu: https://www.nationalgeographic.com/magazine/article/one-of-earths-loneliest-volcanoes-holds-an-extraordinary-secret

Zdjęcia Nicole Richter (2019 rok) i National Geographic/Renan Ozturk. Ciekaw jestem zdjęć jeziora lawy w kraterze Mount Michael. Zapewne będą ujawniane stopniowo, bo NatGeo ma do nich wyłączność.  

O Mount Michael pisałem zanim stało się to modne:

https://wulkanyswiata.blogspot.com/2019/07/tajemnicze-jezioro-lawy-w-kraterze.html

https://wulkanyswiata.blogspot.com/2018/07/o-erupcji-wulkanu-mount-belinda-w.html 

Ależ uwielbiam takie dokonania. Marzy mi się taka pionierska geoeksploracja jakiegoś odizolowanego i trudno dostępnego wulkanu. 

Rankiem 26 i 27 lutego wulkan Popocatepetl w Meksyku wyemitował obłoki popiołu na wysokość 5-6 km. 

Rankiem 27 lutego w górnych partiach Sciara del Fuoco wulkanu Stromboli pojawił się nowy wyciek lawy.

poniedziałek, 30 stycznia 2023

Uformowanie się nowego jeziora lawy wulkanu Erta Ale

27 stycznia do Northern Pit Crater wulkanu Erta Ale w Etiopii powróciło aktywne jezioro lawy (pierwsze od 1974 roku, czyli prawie od 50 lat). Zazwyczaj jezioro lawy etiopskiego wulkanu wrzało w Southern Pit Crater (południowym kraterze zapadliskowym). Wzdłuż aktywnej szczeliny formuje się nowy stożek. Lawa pokrywa obecnie około 350 metrów powierzchni, a oszacowana głębokość jeziora lawy to 15 metrów. Aktywny pozostaje stożek hornito w Southern Pit Crater. Zastanawiam się czy w najbliższych dniach nie dojdzie do przelania się jeziora lawy poza krater. Źródło: Enku Mulugeta.

28 stycznia kurylski wulkan Chikurachki (Paramuszyr) obłok popiołu o wysokości 2.7 km, a 29 stycznia 4.3 km. Także wulkanem Ebeko targają codzienne wulkaniańskie eksplozje doskonale widoczne z Siewiero-kurylska. 

Wulkan Cotopaxi w Ekwadorze emitował ostatnio obłoki popiołu o wysokości 6.4-6.7 km. Z racji tego, że wulkan jest obecnie aktywny wspinaczka na niego nie jest dozwolona. 

25 stycznia Japońska Straż Przybrzeżna zarejestrowała emisje popiołu z wulkanu Nishinoshima (Japonia, na zdjęciu). Jak widać ten wyspiarski wulkan wciąż jest aktywny.

Podniesienie stopnia alarmu dla chilijskiego wulkanu Lascar ze względu na aktywność sejsmiczną. Ten wulkan potrafi potężnie wybuchnąć, co udowodnił w 1993 roku (4 w skali VEI).

czwartek, 12 maja 2022

Update odnośnie jeziora lawy wulkanu Erta Ale

                                            
Najpierw update, który otrzymałem od Tomasza, który w tej chwili przebywa w Etiopii i po raz drugi od 2018 roku był na wulkanie Erta Ale.  Zdjęcia: Tomasz Lepich. Na pewno zrobimy w przyszłości relację z tej wyprawy, tym bardziej że Tomasz widział w Etiopii kilka rzadko fotografowanych wulkanów. Tymczasem oddaję Tomkowi głos:

"Erta Ale 🌋Największe chyba w tej chwili jezioro lawowe na Ziemi. Sytuacja kompletnie się zmieniła. Ostatnio jak byłem zarówno kierunek lawy jak i wielkość jeziora lawowego były zupełnie inne. Teraz oprócz jeziora lawowego, które wypełnia część południowego krateru jest otwarta duża szczelina między północnym a południowym kraterem, być może dwie ( druga mniejsza), ponadto krater północy jest też aktywny. Wulkan nie jest kompletnie monitorowany, co bardzo dziwi." 

Drugi stopień alarmu dla niebezpiecznego wulkanu Awu (Sangihe, Indonezja) ze względu na aktywność sejsmiczną. Strefa wykluczenia wokół niego wynosi 3.5 km.

11 maja podniesiony został także alarm dla aleuckiego wulkanu Cleveland - wzrost emisji SO2 i anomalia termiczna na wierzchołku. Regularne emisje popiołu sięgające wysokości 1.8 km mają miejsce w ostatnich dniach z krateru North Cerberus wulkanu Semisopochnoi

5 maja zarejestrowano anomalię termiczną w kraterze wulkanu Villarrica w Chile. Aktywność niewielkiego stawu lawy w jego kraterze.

7 maja miała miejsce emisja gazu z wulkanu Kadovar (Papua Nowa Gwinea). Powolna ekstruzja kopuły lawowej tego wulkanu w toku. 

Wylew lawy na południowo-zachodnim zboczu wulkanu Mawson Peak (Big Ben, Wyspa Heard, Australia) w toku. 

11 maja południowo-zachodnim zboczem jawajskiego wulkanu Merapi zszedł spływ piroklastyczny, który dotarł na odległość 1.8 km. 

Także 11 maja o godzinie 07.32 czasu MDT zarejestrowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 4.2 w  kalderze Yellowstone

Od paru dni trwa rój trzęsień ziemi w okolicach miasta Grindavik i Blue Lagoon (Islandia). 

Nowozelandzki wulkan Ruapehu jest niespokojny. Wzrost temperatury jeziora kraterowego sięgający 41 stopni C oraz intensywne wulkaniczne drgania mogą wskazywać na możliwość przyszłej erupcji. 

Uspokoił się (zapewne chwilowo) wulkan Popocatepetl w Meksyku - sporadyczne erupcje. Spokojny jest ostatnio jeden z najaktywniejszych wulkanów na Ziemi, czyli japoński Sakurajima

Czekam też na nowy paroksyzm erupcyjny wulkanu Etna (może w maju?) Co ciekawe, kilka godzin po napisaniu tego artykułu na północnym stoku SE Crater wulkanu Etna otworzyła się szczelina erupcyjna i miała miejsce emisja niewielkiego wylewu lawy. Kolumna popiołu sięgnęła wysokości 3.5 km.

środa, 5 stycznia 2022

Erupcja superwulkanu jako globalny kataklizm vs ekonomiczne skutki mniejszych erupcji

                                      

W dniach 15-21 kwietnia 2010 roku doszło do erupcji eksplozywnej podlodowego islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, która wywołała gigantyczny chaos na europejskich lotniskach. Chmura popiołu emitowana przez islandzki wulkan pojawiła się nad znacznym terytorium Europy oraz nad Północnym Atlantykiem. W ciągu tygodnia zamknięto ponad 300 lotnisk w ponad 20 krajach oraz znaczną przestrzeń powietrzną nad nimi, anulowano ponad 100 000 lotów pasażerskich, 7 milionów pasażerów odczuło skutki anulacji tych lotów, utracone dochody linii lotniczych oszacowano na 1.7 miliarda dolarów. Jak wiadomo popiół wulkaniczny emitowany przez wulkany w trakcie erupcji eksplozywnych uszkadza silniki samolotów. Na szczęście jeszcze nie zdarzyła się sytuacja katastrofy lotniczej spowodowanej przez erupcję danego wulkanu, choć samoloty pasażerskie wlatywały w chmury popiołu. W każdym razie od czasu II Wojny Światowej nie było jeszcze tak globalnego zakłócenia w sferze powietrznych podróży, biznesu czy handlu. Globalna gospodarka poniosła straty w wysokości 5 miliardów dolarów. Poniżej szczegółowy raport ekonomiczny:

https://www.oxfordeconomics.com/my-oxford/projects/129051 

Erupcja islandzkiego wulkanu (4 w skali VEI) była niewielka w porównaniu do takich historycznych erupcji jak wulkanów Tambora w 1815 roku (7 w skali VEI i anomalia klimatyczna zwana Rokiem Bez Lata) czy Pinatubo w 1991 roku (6 w skali VEI, jej koszt ekonomiczny to 740 milionów dolarów). Tak czy owak warto uznać pamiętną erupcję Eyjafjallajökull za swoiste ostrzeżenie, gdyż taka skutkująca globalnym lotniczym chaosem erupcja może się prędzej czy później powtórzyć.

Do erupcji superwulkanów przejdę później, ale także mniejsze erupcje wulkaniczne (zarówno wulkanów podmorskich, jak i lądowych) są zdolne do uszkadzania wrażliwej infrastruktury np. podmorskich kabli światłowodowych czy do zakłócania ważnych korytarzy powietrznych. Erupcja wulkanu na Tajwanie np. obszaru wulkanicznego Tatun mogłaby zakłócić globalny łańcuch dostaw mikrochipów (półprzewodników). To na Tajwanie siedzibę ma Taiwan Semiconductor Manufacturing Company, największy na świecie producent chipów komputerowych do iPhonów, sztucznej inteligencji czy ultra-wydajnych komputerów. Erupcje wulkaniczne mogłyby także na wiele dni zakłócić morski transport przez cieśniny Luzon, Malakka czy kanał Sueski. Wulkaniczne tsunami spowodowane przez erupcję jakiegoś europejskiego wulkanu np. Santorini mogłoby zablokować kanał Sueski, uszkodzić podmorskie kable światłowodowe czy zalać/zrujnować porty. Sześciodniowa blokada kanału Sueskiego przez osadzony na mieliźnie kontenerowiec "Ever Given" w marcu 2021 kosztowała globalny handel 6-10 miliardów dolarów. Warto dodać, że na Morzu Czerwonym znajdują się potencjalnie aktywne wulkany np. Jebel al-Tair czy Jebel Zubair należące do Jemenu.

Zatem kable podmorskie czy oblegane drogi wodne tj. kanał Sueski czy cieśnina Malakka są niezbędne dla globalnej komunikacji czy niezakłóconych łańcuchów dostaw. Warto pamiętać, że impakt ekonomiczny niektórych erupcji wulkanicznych może z lokalnego szybko zrobić się globalny.

https://www.sciencedaily.com/releases/2021/08/210806104342.htm 

A co z superwulkanami? Ich supererupcje takie jak kaldery Toba 74 000 lat temu (8 w skali VEI) były jednymi z najgorszych kataklizmów naturalnych w historii Ziemi. Superwulkan to struktura wulkaniczna (zazwyczaj wielka i płaska kaldera), która w trakcie pojedynczej erupcji wyemitowała ponad 1000 km sześciennych materiału wulkanicznego (np. magmy). Kaldera Yellowstone w USA miała 3 takie supererupcje na przestrzeni ostatnich 2 milionów lat. Zatem katastrofalna supererupcja Yellowstone czy innego superwulkanu teoretycznie może nastąpić w XXI wieku, jednak szanse na nią są marginalne. Prędzej kolejna erupcja Yellowstone może być niewielka, lawowa tj. ostatnia 70 000 lat temu, wyciek lawy na Pitchstone Plateau.

Jeśli już jednak dojdzie do takiej supererupcji o sile 8 w skali VEI, to jej skutki dla ludzkości mogą być opłakane. Gigantyczna emisja aerozoli siarkowych do atmosfery spowoduje trwające przez dekady globalne ochłodzenie (spadek temperatur nawet o 10 stopni C w skali globalnej) i tzw. wulkaniczną zimę, a co za tym idzie zagładę ekosystemów, upadek rolnictwa, masowy głód, bezprecedensowe załamanie światowych gospodarek, kryzysy uchodźcze i wybuchy epidemii. Lokalna dewastacja byłaby straszliwa, zwłaszcza spowodowana przez spływy piroklastyczne i gigantyczny opad tefry. Ostatnia erupcja superwulkanu Taupo na Nowej Zelandii miała miejsce około 27 000 lat temu, ale wówczas Wyspa Północna nie była zamieszkana. 

Czy do erupcji superwulkanu dojdzie jeszcze za życia zmagającego się ze skutkami zmian klimatycznych homo sapiens? Prawdopodobieństwo podobne do niszczycielskiego uderzenia komety czy asteroidy w Ziemię (tak jak w satyrycznym "Nie patrz w górę" z 2021 roku, film polecam gorąco). Czyli taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy i realny, może się 'kiedyś' ziścić, choć do supererupcji formującej kalderę niekoniecznie musi dojść w USA. O ile jednak możemy jeszcze próbować zmienić trajektorię komety czy asteroidy tak, by nie doszło do jej destrukcyjnego uderzenia w Ziemię, o tyle erupcji superwulkanu nie jesteśmy w stanie powstrzymać/zredukować.

https://theconversation.com/how-earths-devastating-supervolcanoes-erupt-21943

https://www.tweaktown.com/news/81453/catastrophic-supervolcano-eruption-scientists-find-the-likelihood/index.html 

Zdj. ESA i vesselfinder.com

Obecnie już mocno słabnąca erupcja wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai w Tonga uformowała nowy stożek na wyspie wulkanicznej. W okolicach wyspy widoczne jest odbarwienie wody, które może utrzymywać się miesiącami.

Inna ciekawostka to pojawienie się jeziora lawy w kraterze centralnym wulkanu Erta Ale w Etiopii.

 4 stycznia 2022 roku doszło do krótkiej erupcji freatycznej wulkanu Rincon de la Vieja w Kostaryce.

wtorek, 28 września 2021

Erupcja wulkanu Cumbre Vieja w dużej mierze efuzywna

W dniu 28 września 2021 roku erupcja nowego stożka wulkanu Cumbre Vieja na wyspie La Palma stała się w dużej mierze lawowa, efuzywna, hawajska. Czoło wylewu lawy znajdowało się w odległości 800-1000 metrów od wybrzeża. Lawa jeszcze nie dotarła do Atlantyku, aczkolwiek opad popiołu już zaczął oddziaływać na morski ekosystem. Boczny otwór erupcyjny tryska lawą na wysokość około 100 metrów i emituje wylew płynnej lawy, który porusza się szybko niczym hawajska lawa pahoehoe. Lawa niszczy kolejne budynki w Todoque, pali drzewa, plantacje bananów, plastikowe szklarnie i składy nawozów, co skutkuje obłokami toksycznego dymu. Kolumna pary i popiołu sięga wysokości 5-6 km. 

Na La Palmę wczoraj dotarł mój znajomy Tomasz. I zaczął mi przesyłać pierwsze zdjęcia i materiały filmowe. Nie sposób dostać się w pobliże aktywnego stożka, gdyż to strefa zamknięta, dużo policyjnych blokad. Na zdjęciu Tomasza Lepicha z 27 września widok na erupcję z La Laguna. 

Płynąca z prędkością 300 metrów na godzinę nowa lawa przecięła o godzinie 20.45 drogę do El Pampillo, którą można się dostać do południowej części gminy Los Llanos de Aridane. 28 września krótko po godzinie 23 lokalnego czasu zaczęła wpływać do Atlantyku w Playa de los Guirres (Playa Nueva), z klifu o wysokości około 100 metrów. Woda zaczęła wrzeć, pojawiły się białe i ciemne obłoki pary i gazu. Wyspa La Palma powiększa się o nowy fragment lądu (tzw. lawową deltę o aktualnych wymiarach 500 x 40 metrów, przy czym 40 metrów to jej oszacowana maksymalna wysokość). Wypływ lawy do oceanu uśmierci lokalny ekosystem morski powodując zakwaszenie wód. 

29 września erupcja nowego stożka wulkanu Cumbre Vieja w toku. Niższy boczny otwór erupcyjny generuje fontanny lawy zasilające wylew płynnej lawy, natomiast główny otwór erupcyjny emituje obłoki popiołu.

Według naukowców z Obserwatorium Wulkanologicznego Goma 18 września (po niespełna 4 miesiącach absencji) jezioro lawy wulkanu Nyiragongo w Kongo pojawiło się ponownie. Owo wspaniałe jezioro lawy zostało odkryte w 1948 roku przez francuskiego wulkanologa Harouna Tazieffa. I zostało wydrenowane w wyniku erupcji wulkanu 10 stycznia 1977 roku, 17 stycznia 2002 roku i 22 maja 2021 roku. Jednak za każdym razem pojawiało się znowu.

piątek, 26 lipca 2019

Jezioro lawy w kraterze aleuckiego wulkanu Shishaldin/ lodowiec Okjökull upamiętniony

Trwa bardzo umiarkowana erupcja symetrycznego alueckiego wulkanu Shishaldin. Naukowcy z Alaska Volcano Observatory wykryli w jego kraterze centralnym niewielkie jezioro lawy (zapewne efemeryczne, na zdj. Davida Fee z AVO z 23 lipca 2019). Do ostatniej erupcji Shishaldin doszło w latach 2014-15.

Także 23 lipca silna eksplozja wulkanu Ubinas w Peru wygenerowała obłok erupcyjny o wysokości 9.3 km ponad poziom morza.

W Islandii stopił się pierwszy lodowiec nazwany Okjökull znajdujący się na szczycie wulkanu tarczowego Ok (1198 m. wysokości) na zachód od lodowca Langjökull. Mamy zatem pierwszą ofiarę kryzysu klimatycznego, który zaczyna coraz bardziej doskwierać ludzkości. 18 sierpnia 2019 roku stanie w tamtym miejscu pomnik ku jego pamięci. Dla przypomnienia powierzchnia Okjökull w 1890 roku wynosiła 16 km kwadratowych, w 2002 roku wynosiła już tylko 0.7 km kwadratowych. Kiedy stopią się wszystkie pozostałe lodowce na Islandii, w tym te największe? Szacunkowo potrzeba na to ok. 200 lat. Na zdj. lodowiec Okjökull w 2003 roku.

Zatem apel do moich Czytelników: dokumentujcie lodowce na zdjęciach i nagraniach. Bo wkrótce (w ciągu kilku dekad) może już ich nie być. Chętnie zamieszczę zdjęcia lodowców (szczególnie tych na wulkanach) tutaj.

26 lipca powrót emisji popiołu z krateru Nakadake wulkanu Aso (Kiusiu, Japonia).

środa, 10 lipca 2019

Tajemnicze jezioro lawy w kraterze wulkanu Mount Michael

Potwierdzono obecność trwałego jeziora lawy w kraterze wulkanu Michael (Sandwich Południowy). To nigdy nie zdobyty zlodowaciały czynny stratowulkan. Oszacowana średnica jeziora: 90-215 metrów, temperatura pomiędzy 989 and 1279 stopni C. Od lat 90-tych zarejestrowano na tym wulkanie szereg anomalii termicznych nie związanych z wydostaniem się lawy z krateru. Badacze używali danych z satelitów Sentinel-2, ASTER i Landsat. Obecność jeziora lawy w kraterze Mount Michael została zatem definitywnie potwierdzona.

Jeziora lawy to rzadki fenomen. Także nietrwały, gdyż mogą zaniknąć w ciągu 10-100 lat, co też stało się z jeziorami lawy wulkanów Ambrym i Kilauea w ubiegłym roku. Z tego co się dowiedziałem ostatnio jezioro lawy w kraterze wulkanu Erta Ale (Etiopia) nadal ma się dobrze, ale znajduje się głęboko i podlega intensywnemu odgazowaniu. Poziom danego jeziora lawy może fluktuować; takie jezioro lawy może także zostać wydrenowane w trakcie silniejszej erupcji.

Aktywność wulkanu Mount Michael charakteryzują emisje pary i anomalie termiczne. Erupcje wulkanu strombolijskie oraz lawowe (efuzywne), mogło też w przeszłości dojść do bocznej erupcji efuzywnej na co wskazuje obecność rozległych pól lawowych.

Wulkan o wysokości 990 metrów pozostaje wciąż nie zdobyty, gdyż jest zlodowaciały i niedostępny. Jeszcze żaden śmiałek nie dotarł do jego krateru.

Link: https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0377027318305742

Zdj. vdl. https://www.mpi-bremen.de/en/MARUM-scientists-explore-hot-vents-and-cold-seeps-in-the-Southern-Ocean.html