Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 sierpnia 2022

Wulkan miłości (2022) - recenzja

Nigdy nie zapomnę materiałów wulkanologicznych nakręconych przez parę francuskich wulkanologów Maurice'a i Katie Krafft, które oglądałem w trakcie dzieciństwa. To właśnie owe wspaniałe i ogromnie sugestywne filmy brawurowego duetu Francuzów, przedstawiające wulkany oraz ich erupcje uczyniły ze mnie wielbiciela wulkanów. To głównie Krafftom zawdzięczam zaciekawienie mnie w dzieciństwie wybuchającymi górami. Z ogromnym entuzjazmem obejrzałem zatem "Fire of Love" - poruszający film dokumentalny stanowiący kronikę ich niebanalnego i przedwcześnie przerwanego życia. 

Maurice i Katia Krafft zgineli w tragiczny sposób. 3 czerwca 1991 roku zabił ich spływ piroklastyczny z japońskiego wulkanu Unzen. Pozostawili jednak po sobie niezwykle bogate naukowe dziedzictwo: setki godzin nakręconego materiału filmowego, tysiące zdjęć, mnóstwo unikatowych okazów geologicznych. Poznali się w 1966 roku, w 1970 roku wzięli ślub i spędzili miesiąc miodowy na wyspie wulkanicznej Santorini. Od tego czasu stali się nierozłączni. Połączyła ich nie tylko miłość wzajemna, ale chyba przede wszystkim miłość do wulkanów. Oboje byli rozczarowani ludzkością, zatem uciekali w fascynujący i tajemniczy świat przyrody. Chcieli zrozumieć jakie siły kształtują i przekształcają świat, w którym przyszło im żyć. W końcu zrozumienie to inne imię miłości.

Pierwsze wyprawy wulkaniczne podejmowali na Etnę, Vulcano i Stromboli oraz na Islandię. Potem tych wypraw, materiałów filmowych i zdjęć zaczęło przybywać. Katia i Maurice nie umieli żyć bez wulkanów i ich erupcji, była to dogłębna fascynacja nieokiełznanym żywiołem, która zahaczała wręcz o obsesję. Oboje byli zarazem mistrzami cierpliwej naukowej obserwacji, wulkanologami, dla których ciekawość była silniejsza niż strach. Eksploracja wulkanów w ich wykonaniu była czymś niezwykłym, niepowtarzalnym: flirt, taniec ze śmiercią odzwierciedlający miłość do nieznanego, do zjawisk kreacji i destrukcji, które jakże często przerastają możliwości ludzkiego umysłu. Kontemplacja rozmaitych erupcji wulkanicznych i nieustanna obserwacja. Najczystszy, najpiękniejszy zachwyt. Motto Maurice'a było proste: "Wolę życie krótkie i intensywne, niż długie i monotonne", a jego ostatecznie niezrealizowane marzenie nieco ekscentryczne: spływ kajakiem aż do morza potokiem lawy na Big Hawaii.

W "Fire of Love" nie brakuje unikatowych materiałów filmowych autorstwa Krafftów: przepłynięcie gumowym pontonem kwasowego jeziora kraterowego wulkanu Ijen (Jawa, Indonezja) w 1971 roku, obserwacja erupcji wulkanów Eldfell i Krafla (Islandia), Una Una, Galunggung i Anak Krakatau (Indonezja), Nyiragongo (DRK) czy Augustine (Alaska), wizyty na miejscu silnych erupcji wulkanów Mount Saint Helens (1980 r.) czy Nevado del Ruiz (1985), czyli w apokaliptycznych strefach nagłych wulkanicznych kataklizmów. Finalny materiał z erupcji Unzen w Japonii jest poruszający, gdyż czas życia Krafftów nagle, niespodziewanie dobiegł końca. Zegar zatrzymał się na zawsze na godzinie 16.18.

To piękny, refleksyjny i nieco melancholijny, choć nie pozbawiony akcentów humorystycznych film o urokach i niebezpieczeństwach eksploracji wulkanicznej i o naukowej pasji dwójki wędrownych wulkanologów. Pasji tak silnej, trwałej i nieustannej, że połączyła ze sobą na zawsze dwie jednostki. To także film o odmierzaniu czasu: życie ludzkie jest niebywale krótkie i ulotne w porównaniu do geologicznego życia ziemskich wulkanów. 

Premiera "Wulkanu miłości" w polskich kinach studyjnych 19 sierpnia 2022 roku. Zapraszam na seanse i oczywiście gorąco polecam.

Zwiastun: 

https://www.youtube.com/watch?v=EoMm7NJnBKM

Wywiad z Sarą Dosą, reżyserką filmu:

https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177333,28798773,erupcja-wulkanu-to-piekno-i-groza-kazda-ich-kolejna-wyprawa.html 

sobota, 10 kwietnia 2021

Rys historyczny erupcji karaibskiego wulkanu Soufriere

                                                             
Od początku erupcji wulkanu Soufriere na karaibskiej wyspie Saint Vincent doszło dotychczas do trzech eksplozji. Do drugiej 9 kwietnia o godzinie 14.45 lokalnego czasu - kolumna erupcyjna o wysokości 4-7 km doskonale widoczna ze stolicy wyspy Kingstown. Około godziny 18.35 doszło do trzeciej eksplozji i masywnej emisji popiołu. W nocy chmurę erupcyjną z Soufriere przecinały wulkaniczne błyskawice. Masowa ewakuacja mieszkańców czerwonej i pomarańczowej strefy w toku. W czerwonej stronie mieszka 16 000-20 000 mieszkańców, w pomarańczowej dalsze 10 000. Ewakuowani mają trafić na Antiguę, Barbados, Grenadę i Saint Lucię, a także do licznych schronień na Saint Vincent. Mieszkańcy wyspy mogą wręcz spodziewać się kolejnych erupcji eksplozywnych wulkanu i silnego opadu popiołu. Tak samo mieszkańcy wyspy Barbados. Możliwe jest także pojawienie się spływów piroklastycznych schodzących zboczami wulkanu. 

Wcześniejsze erupcje wulkanu Soufriere (nie mylić z wulkanami Soufriere na Gwadelupie i Soufriere Hills na Montserrat) miały miejsce w latach 1718, 1812, 1902 i 1979. Najbardziej niszczycielska erupcja Soufriere 7 maja 1902 roku zabiła spływami piroklastycznymi 1680 ludzi (głównie Karibów). Dzień później doszło do największego kataklizmu wulkanicznego XX wieku: zrównania z ziemią miasta Saint Pierre przez gorejące chmury z wulkanu Mount Pelee (Martynika). W 1971 roku w kraterze centralnym wulkanu zaczęła formować się kopuła lawowa, ale wówczas nie doszło do aktywności eksplozywnej. W dniach 13-25 kwietnia 1979 roku seria erupcji eksplozywnych Soufriere opróżniła jezioro kraterowe i zniszczyła kopułę lawową uformowaną w 1971 roku. W trakcie niektórych eksplozji 14 kwietnia uformowały się spływy piroklastyczne, które dotarły na zachodnie wybrzeże. 19 kwietnia obłok popiołu nad wulkanem sięgnął wysokości 19 km. W trakcie erupcji w 1979 roku z północnej części wyspy ewakuowano około 15 000 mieszkańców. Jak widać historia powtarza się w kwietniu 2021 roku.

Po aktywności eksplozywnej w maju 1979 roku w kraterze rozpoczęła się spokojna ekstruzja nowej kopuły lawowej. Co zaskakujące, naukowcy nie są w stanie wytłumaczyć dlaczego zachodzi tak gwałtowna przemiana spokojnej aktywności efuzywnej w eksplozywną. 

Ewakuację utrudnia pandemia Covid19. Podobno ewakuowani mogą dostać się na statki tylko wówczas gdy są zaszczepieni. I choć realizacja programu szczepień na Covid idzie na Saint Vincent sprawnie wiele osób odmawia zaszczepienia się. Być może w czerwonej strefie wciąż znajdują się osoby, które odmówiły ewakuacji. Takie osoby są narażone na opad popiołu, ciemność oraz ewentualne zagrożenie życia związane choćby ze spływami piroklastycznymi czy laharami. Z kolei osoby stłoczone w czasowych schronieniach są narażone na wzrost infekcji koronawirusem Sars-Cov-2. Zdj. Charles Jheron, Uwi Seismic.

EDIT o godzinie 18.45. Północna strona wyspy Barbados w ciemności z powodu opadu popiołu z erupcji wulkanu Soufriere. Lokalne lotnisko zamknięte. Cała wyspa Saint Vincent jest obecnie pokryta popiołem, w tym m.in. lokalne lotnisko Argyle czy Sandy Bay. Co za niesamowita erupcja!

Wulkanolog Richard Robertson powiedział dzisiaj, że obecna erupcja Soufriere będzie silniejsza niż poprzednia. Nowa kopuła lawowa wulkanu o długości 950 metrów, wysokości 105 metrów, szerokości 257 metrów i objętości 13 milionów metrów sześciennych została zniszczona i wyemitowana do atmosfery. Możliwe, że obecnie emitowany jest materiał z głębi komory magmowej wulkanu.

W nocy 10 kwietnia 2021 roku otworzyło się nowe pękniecie erupcyjne pomiędzy szczelinami erupcyjnymi 2 i 3. Oba pola lawowe (Geldingadlur i Meradalir) zaczynają się ze sobą łączyć. Nowe szczeliny erupcyjne mogą otworzyć się bez ostrzeżenia na północ i na południe od aktywnych otworów erupcyjnych.

Erupcja szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise w toku. Jej lokalizacja to Enclos, południowo-wschodnie zbocze wulkanu. Rankiem widoczne były niewielkie fontanny lawy o wysokości 20-30 metrów. Szczelina erupcyjna osiągnęła długość 150 metrów, wyciek lawy: 1 km. Erupcja jest doskonale widoczna z Piton de Bert.

wtorek, 11 lutego 2020

Piękne wylewy lawy z wulkanu Piton de la Fournaise

Wulkan tarczowy Piton de la Fournaise zawsze jest corocznym pewniakiem, jeśli chodzi o malownicze szczelinowe erupcje lawowe. I tak od 10 lutego trwa jego pierwsza erupcja szczelinowa w 2020 roku. Ten wulkan zawsze wybuchnie (i to nawet kilka razy) w ciągu danego roku, a jego erupcje trwają w przedziale czasowym od kilku godzin do paru tygodni. Tym razem fontanny lawy mają miejsce na wschodnim zboczu wulkanu - wylewy lawy dotarły na wysokość 1700 metrów nad poziomem morza. Otworzyło się kilka pęknięć erupcyjnych. Zdjęcia z tej erupcji są wyjątkowo malownicze. Zachęcam do odwiedzin mojego fanpage'a WŚ, aby zobaczyć ich więcej. Zdj. OVPF/IPGP.

7 stycznia 2020 roku wulkanolodzy Emma Liu i Kieran Wood podjęli pionierską próbę wejścia południowym zboczem (spękanym lodowcem z głębokim śniegiem) na czynny Mount Michael, Sandwich Południowy. Nieudaną z powodu zamieci śnieżnej. Wulkan pozostaje nadal nie zdobyty. Jestem w stałym kontakcie z Kieranem, gdyż chcę się dowiedzieć jak najwięcej o mało zbadanych wulkanach Sandwichu Południowego.

środa, 25 września 2019

Île Saint-Paul: tragiczna historia siódemki strażników

Francuska wyspa wulkaniczna Île Saint-Paul stanowi wierzchołek podmorskiego wulkanu. Do ostatniej erupcji na wyspie doszło w 1793 roku z południowo-zachodniego zbocza. Wschodnia strona wyspy charakteryzuje się stromymi klifami. Wejście do krateru Île Saint-Paul zwanego Bassin du Cratere o szerokości 1 km i głębokości 50 metrów jest bardzo wąskie (szerokość mniej niż 100 metrów) - mieszczą się w nim jedynie najmniejsze statki czy łodzie. Wewnętrzne ściany krateru sięgają wysokości 270 metrów

W XVIII i XIX wieku Saint Paul odwiedzali sporadycznie odkrywcy, rybacy i poławiacze fok. Czasami jakiś statek rozbijał się o brzeg Île Saint-Paul, a rybacy pozostawiali napisy na jej skałach. Na wyspie można odnaleźć ślady wioski rybaków z Reunion z 1843 roku. W 1874 roku na wyspę trafiła grupa astronomów, która miała na celu obserwacje tranzytu Wenus przed Słońcem. To wówczas młody geolog Charles Velain po raz pierwszy dokładnie zbadał wyspę pod kątem geologicznym.

Z Wyspą Świętego Pawła wiąże się kilka ciekawych historii. Warto przytoczyć chociażby jedną z nich:

W 1928 roku Compagnie Générale des Íles Kerguelen zatrudniła siedmiu obywateli Francji, by na owym skalistym skrawku lądu o długości 5.5 km i szerokości 4 km pilnowali wytwórni homarów "La Langouste Française". Siódemka nieszczęśników: Julien Le Huludut, małżeństwo Victor i Louise Brunou (kobieta była w ciąży), Pierre Quillivic, Louis Herlédan, Emmanuel Puloch i François Ramamongi. Mieli na St.Paul przezimować, szef Compagnie Générale Alfred Caillé obiecywał im, że w ciągu 2-3 miesięcy od odpłynięcia statku "Austral" na którym przybyli pojawi się inny statek z zaopatrzeniem. Alfred nie zrobił jednak nic. W marcu 1930 roku Louise Brunou powiła na wyspie dziewczynkę. Lecz dziecko przeżyło zaledwie dwa miesiące. Potem z głodu i chorób zaczęli umierać dorośli - najpierw 30 lipca Emmanuel Puloch, a następnie w jego ślady poszli Victor Brunou i François Ramamongi. Zdesperowany Pierre Quillivic wsiadł do łódki i odpłynął z Wyspy Świętego Pawła. Nigdy go już nie widziano. W końcu w grudniu 1930 roku do brzegów St.Paul dobił statek "St.Paul" i członkowie jego załogi zeszli na ląd. Ocalały trzy osoby: Julien Le Huludut, Louise Brunou i Louis Herlédan. Historia owa nazwana została Les Oubliés de Saint-Paul ("zapomniani z St.Paul"). Ruiny fundamentów fabryczki po dziś dzień przypominają tragiczną historię siódemki strażników.

Na wyspie rozmnażają się uchatki antarktyczne, gniazdują także liczne ptaki morskie: pingwiny skalne, petrele antarktyczne, rybitwy popielate, wydrzyki wielkie, nawałniki burzowe, albatrosy żółtodziobe i brunatne.

Zdj. TiragesPro/ Bruno Marie.

wtorek, 11 czerwca 2019

Druga erupcja szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise w tym roku

Kryzys sejsmiczny na wulkanie Piton de la Fournaise od godziny 06:03 lokalnego czasu dzisiejszego dnia, któremu towarzyszyła nagła deformacja gruntu. Od 06:35 zarejestrowano wulkaniczne drgania wskazujące na napływ magmy blisko powierzchni. Drugi stopień alarmu. Erupcja prawdopodobnie we wschodniej części Enclos.

Erupcja szczelinowa już jest potwierdzona. Mamy przynajmniej cztery emitujące lawę szczeliny erupcyjne na południowym południowo-wschodnim zboczu krateru Dolomieu. Czoła potoków lawy niewidoczne z powodu pokrywy chmur, podobnie wycieki lawy na niższej wysokości. Erupcja obejmuje fontanny lawy o szacowanej wysokości 30 metrów i wylewy lawy. Dwie najwyżej położone szczeliny erupcyjne (blisko Petit Plateau) już zamierają. Lawa przemieszcza się bardzo szybko stromym wschodnim zboczem krateru Dolomieu. Zdj. reunion_explorer.

EDIT: 13 czerwca po zaledwie dwóch dniach czasu trwania erupcja szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise zakończyła się. Tego samego dnia w nocy o godzinie 01.38 lokalnego czasu wybuchł wulkan Agung na Bali. Trwająca przez 10 minut erupcja wyrzuciła rozżarzony materiał na górne zbocza balijskiej góry.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Eksplozja strombolijska wulkanu Agung na Bali

Dzisiaj o godzinie 21.04 lokalnego czasu doszło do eksplozji strombolijskiej wulkanu Agung na Bali, która wyrzuciła rozżarzone odłamki balistyczne na odległość do 2 km. Inkadescencja oznacza obecność świeżej lawy w kraterze Gunung Agung. Czyli mamy do czynienia z aktywnością efuzywną wulkanu w postaci wylewów lawy w kraterze oraz ze sporadycznymi emisjami popiołu. Na efuzję lawy wskazują zaobserwowane przez satelity anomalie termiczne (gorące punkty) w kraterze Agung. Średnica strefy zagrożenia wynosi 4 km wokół krateru wulkanu, ale są śmiałkowie, którzy nadal dostają się na skraj krateru i wrzucają stamtąd nagrania (widziałem filmik z 1 lipca 2018 roku - zamieściłem go na fanpejdżu bloga). Zdj. Feirdi Sairo.

Erupcja z 2 lipca 2018 roku trwała przez 9 minut i 21 sekund powodując pożary roślinności na zboczach wulkanu. Rankiem 3 lipca 2018 roku Agung targnęły trzy kolejne eksplozje - w godzinach 4:13, 09:28 i 09:46 czasu lokalnego.

Natomiast 1 lipca 2018 roku o godzinie 13 lokalnego czasu doszło do silnej emisji popiołu z wulkanu Ambae (Manaro Voui), Vanuatu.

Trwa aktywność strombolijska wulkanu Anak Krakatau (Krakatau). 3 lipca wulkan wyrzuca bomby wulkaniczne na odległość ponad 1 km.

Na erupcję wulkanu Sierra Negra (Wyspy Galapagos) wskazują inkadescencja (żarzenie się) oraz wylewy lawy północno-zachodnim zboczu wulkanu. Obłok erupcyjny sięga wysokości 1 km.

Ciekawostka: Drzemiące wulkany francuskiej Owernii wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Brawo!

wtorek, 3 kwietnia 2018

Krótka erupcja wulkanu Piton de la Fournaise

Erupcja szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise na francuskiej wyspie Reunion rozpoczęła się rankiem (godzina 11 lokalnego czasu) 3 kwietnia 2018 roku z pęknięcia o długości 1 km na północno-wschodniej flance krateru Dolomieu wewnątrz Enclos w odległości około 500 metrów od Nez Coupé de Saite-Rose.Pojawiły się fontanny i wylewy lawy. Zapoczątkował ją silny rój sejsmiczny trwający od 05.50 rano - wulkaniczne drgania wskazujące na to że erupcja jest nieunikniona rozpoczęły się od 10.40 lokalnego czasu i zintensyfikowały o 11. Erupcja nie trwała jednak długo - zakończyła się w nocy 4 kwietnia o godzinie 04.00 lokalnego czasu. Obecnie ma miejsce tylko odgazowanie.

Link do 23 zdjęć, filmu z drona i reportażu: http://www.ipreunion.com/volcan/reportage/2018/04/04/-photos-video-spectacle-au-piton-de-la-fournaise-le-volcan-en-eruption-pour-la-premiere-fois-de-l-annee,79682.html

Trwa ekstruzja kopuły lawowej wulkanu Nevados de Chillan w Chile. Aktywność wulkanu obejmuje sporadyczne eksplozje (w dniach 10, 11, 12, 17, 26 i 31 marca - najsilniejsza), odgazowanie i czasem żarzenie się krateru w nocy.

Tymczasem bliski i groźny kontakt Grzegorza Gawlika z najbardziej aktywnym wulkanem Gwatemali - czyli Fuego. I tutaj mała dygresja, bo tekst jest ogromnie ciekawy i pełen unikalnych zdjęć. Samemu zastanawiam się czy byłbym w stanie podejść tak blisko wybuchającego wulkanu, być o krok od śmierci. Być może (rozumiem doskonale chęć podejścia jak najbliżej, bo wulkany potrafią przyciągać jak magnes). Wulkanolog Maurice Krafftt kiedyś powiedział że chciałby umrzeć na wulkanie. I tak też się niestety stało (Unzen, 1991 rok). Mam wrażenie że obcując z erupcją wulkanu z tak bliska człowiek ma świadomość swojej zatrważającej małości wobec potęgi sił geologicznych kształtujących Ziemię. To doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, które niektórzy po prostu pragną przeżyć. Dla wielu ludzi to dziwne że wulkany można uwielbiać, darzyć estymą, respektem, fascynować się nimi. Ale każdy z nich jest inny. I potrafią być nieprzewidywalne, groźne, rozwścieczone (ale też łagodne), co jest w nich na swój sposób piękne.

http://www.grzegorzgawlik.pl/blog/item/871-gwatemala-%E2%80%93-jak-rozgniewalem-wulkan-fuego-erupcja-wulkaniczna.html

środa, 1 lutego 2017

Pierwsza erupcja wulkanu Piton de la Fournaise w 2017 roku

Na ten wulkan zawsze można liczyć. Pierwsze oznaki kryzysu sejsmicznego na Piton de la Fournaise rozpoczęły się o godzinie 15.22 31 I 2017 roku. Około godziny 19.40 zaczyna płynąć i tryskać lawa. Zamknięto dostęp do Enclos Fouque. Rankiem 1 lutego fontanny lawy sięgają wysokości 20-30 metrów - miejsce erupcji na wysokości 1100 metrów na południe południowy wschód od Château-Fort. Wylew lawy aa generowany przez centrum erupcyjne rozgałęzia się na kilka odnóg i przemierza dystans 600-700 metrów. Zdj. Thierry Sluis.

Od 23 stycznia trwa podmorska erupcja wulkaniczna w Tonga między wyspami Tongatapu i Hunga. Na zdjęciach satelitarnych Landsat 8 widoczna jest rozległa plama brudnej wody pomiędzy tymi wyspami. Erupcja jest umiarkowana.

EDIT 4 luty 2017r.: erupcja wulkanu tarczowego Piton de la Fournaise wciąż trwa bez większych zmian. Otwór erupcyjny ma największą długość 128 metrów i wysokość 35 metrów w najwyższej partii. Rośnie i zmienia się gwałtownie na początku erupcji. Zdj. Imaz Press Reunion.

Nagranie z erupcji przy użyciu drona:

https://vimeo.com/202374090

środa, 21 maja 2014

Haroun Tazieff "Kratery w płomieniach"/ "Crateres en feu" (1951) - recenzja




























Zmarły w 2008 roku francuski wulkanolog i geolog Haroun Tazieff był człowiekiem, który nie znał strachu. Co ciekawe, przyszedł na świat w 1914 roku w Warszawie, stąd też jego polskie korzenie. Był pionierem kinematografii wulkanicznej, z narażeniem zdrowia i życia filmował z bliska erupcje wulkanów, czym przybliżył fascynujące wulkany międzynarodowej opinii publicznej. Nie zważał na toksyczne gazy, potoki lawy, głębokie rozpadliny... dał się poznać jako człowiek całkowicie owładnięty wulkanologiczną pasją.

W 1958 roku w Polsce nakładem Nasza Księgarnia Warszawa ukazała się książka Harouna Tazieffa "Kratery w płomieniach" będąca obecnie swoistym białym krukiem wulkanologii. Jak dopiszę wam szczęście to może znajdziecie ją w antykwariacie, bibliotece albo na Allegro. To bardzo stara pozycja, napisana w 1951 roku i opisująca początki kariery Harouna Tazieffa jako nieustraszonego wulkanologa. A wszystko zaczęło się w 1948 roku w Kongo (wtedy jeszcze Belgijskim), kiedy doszło do erupcji stożka wulkanicznego Kituro. Tazieff był na miejscu, starannie zbadał ów wybuchający wulkan i od tego momentu zaczął pasjonować się wulkanologią. Dla niego nie było już odwrotu. I to właśnie tej erupcji, ale także dwóm aktywnym kongijskim wulkanom masywu Virunga (Nyamuragira i Nyiragongo) jest w dużej mierze poświęcona "Kratery w płomieniach". Tazieff był również pierwszym Europejczykiem, który zszedł wraz z towarzyszem imieniem Tondeur do krateru wulkanu Nyiragongo, w którym (jak wiadomo) znajduje się jedno z pięciu aktywnych jezior lawy na świecie. Temu wyczynowi francuski wulkanolog poświęca jeden z rozdziałów "Kraterów w płomieniach".  W sekcji europejskiej omówione zostają Etna oraz wulkany liparyjskie, z naciskiem na Stromboli. Fascynujące jest to, że Tazieff wraz innymi wulkanologami przebywał na Stromboli w tym samym czasie, gdy włoski reżyser Roberto Rossellini kręcił na wyspie swój słynny film "Stromboli, ziemia bogów" (1950) z Ingrid Bergman w roli głównej. Jeden z członków ekipy filmowej, niejaki Muratori zatruł się wtedy toksycznymi gazami. Ciekawy jest także rozdział dotyczący pionierskiego zejścia do kaldery jawajskiego wulkanu Raung, którego dokonał w 1932 roku przyjaciel Tazieffa, Richard. Wszystko w imię poznawania, badania, studiowania wulkanów! Teraz w dobie organizowania wypadów turystycznych na wulkany i komercjalizacji tychże każdy kto dysponuje większą ilością gotówki i nadwyżką czasu może zapuścić się na niejeden ongiś dostępny dla nielicznych wulkan. Ba, niektóre wulkany to istne kombinaty turystyczne vide Wezuwiusz, Etna, Pico del Teide czy Fudżi.

"Kratery w płomieniach" obfitują w liczne unikatowe i archiwalne zdjęcia z erupcji Kituro, a także fotografie kraterów Nyiragongo, Etny, Raung, tudzież tragicznej erupcji Mount Pelee na Martynice w 1902 roku, przy której Tazieff zatrzymuje się na dłużej na początku książki. Inne kataklizmy wulkaniczne o których wspomina to Laki (1783), Krakatau (1883), Tambora (1815), Wezuwiusz (79) i Etna (1669). Natomiast zaintrygowała mnie wzmianka o uśmierceniu przez kolumbijski wulkan Purace 26 maja 1947 roku 17 osób z amerykańskim profesorem włącznie. Wymaga ona dalszego zweryfikowania. Podobnie śmierć duńskiego profesora uśmierconego przez bombę wulkaniczną z wulkanu Hekla w trakcie jego erupcji w 1947 roku. Tazieff ma ogromny talent jeśli chodzi o niemal reporterskie opisywanie erupcji wulkanicznych. Narracja jest ciekawa i zajmująca, wiedza, którą autor przekazuje w książce pozostaje wciąż aktualna. Troszkę drażniło mnie nadużywanie słów "dym" i "dymił", bo wulkany nie "dymią", ale nie ma to wielkiego znaczenia. Poza tym niektóre nazwy np. "wulkan wybuchowy" zamiast "eksplozywny". W końcowym wyliczeniu wulkanów np. do wysp aleuckich dołączono też z niewiadomych powodów niektóre wulkany kamczackie. Wreszcie niekiedy musiałem się domyślić o jaki wulkan Tazieffowi chodzi, bo nazwy niektórych kompletnie nic mi nie mówiły.

Niemniej jednak fascynująca książka po której przeczytaniu aż się chce zostać wulkanologiem. No bo "wulkany są jednocześnie przerażające, zachwycające i nieodgadnione, dzięki temu od niepamiętnych czasów napawają człowieka lękiem; interesują go i nęcą." Mocne słowa i jakże prawdziwe.

poniedziałek, 31 marca 2014

Yellowstone się budzi? A Puy de Dome?



30 marca 2014 roku o godzinie 6.34 rano miało miejsce płytkie trzęsienie ziemi o magnitudzie 4.8 na głębokości 7 km w Yellowstone National Park, a konkretnie z epicentrum zlokalizowanym 4 mile na północ północny wschód od Norris Geyser Basin, w centrum wznoszenia gruntu. Było ono jednym z trzęsień ziemi, które rozpoczęły się w Yellowstone 27 marca - do 30 marca naliczono ich co najmniej 25. Oczywiście prasę ogarnęła histeria i pojawiły się głosy, że kaldera Yellowstone wybuchnie! Niemniej owo trzęsienie ziemi było najsilniejsze od 22 lutego 1980 roku. Nie ma jednak podstaw sądzić, że dojdzie do erupcji wulkanicznej Yellowstone, tym bardziej supererupcji.

Inna ciekawostka: pod francuskim wulkanem Puy de Dome (na dolnym zdjęciu) odnotowano rój trzęsień ziemi o maksymalnej magnitudzie 2.5. Zastanawiające. :-) Początek przyszłej aktywności wulkanicznej w Owernii?

Z samolotu widziano obłok popiołu sięgający wysokości 3 km nad wulkanem Anak Krakatau. Dane satelitarne wskazują jednak na brak chmury erupcyjnej.

Trwa umiarkowana aktywność eksplozywna wulkanu Ubinas w Peru.

sobota, 7 maja 2011

Francja






CHAINE DES PUYS - Wulkaniczny łańcuch Chaine des Puys jest zlokalizowany w środkowej Francji. Obejmuje on prawie 90 wulkanów na obszarze 46 km, w tym 48 bazaltowych i trachitowych stożków żużlowych, 8 kopuł lawowych oraz 15 maarów i eksplozywnych kraterów. Ostatnia erupcja w Chaine des Puys miała miejsce 4000 lat temu w pobliżu Besse-en-Chandesse i uformowała maar Lac Pavin. Najsłynniejszą strukturą Chaine des Puys jest kopuła lawowa Puy de Dôme, na której szczycie odkryto ruiny świątyni Merkurego. Puy de Dôme jest jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych we Francji.