Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Afryka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Afryka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 marca 2023

Wulkany Catherina, Ale Bagu i Black Lake w Dallol - unikalne zdjęcia Tomasza

                                                                

































Etiopia posiada jedno z największych zagęszczeń wulkanów w Afryce. Niezawodna Global Volcanism Program grupuje 53 holoceńskie wulkany w Etiopii (jestem jednak przekonany że może być ich nawet więcej, gdyż sporo wulkanów w tym afrykańskim kraju pozostaje nienazwanych), ale tak na dobrą sprawę najbardziej znane i turystyczne pozostają dwa: wulkan tarczowy Erta Ale z okresowymi jeziorami lawy w kraterach oraz słynący z surrealistycznych kolorów i astrobiologicznych badań krater Dallol. W skład masywu Erta Ale wchodzą przede wszystkim wulkany tarczowe m.in. Erta Ale (613 m. wysokości), stratowulkan Ale Bagu (najwyższy punkt masywu o wysokości 988 m., z głównym kraterem o wymiarach 750 x 450 m., który wypełnia stromy stożek lawowy zasilający trachitowe wylewy lawy, daty erupcji nieznane), system szczelin erupcyjnych Alu, wulkan tarczowy Tat Ali (wysokość 663 m.), stratowulkan Borale Ale (668 m. wysokości, w jego kraterze odbywa się aktywność fumaroliczna) oraz system szczelin ze stromym stożkiem Dalafilla (ostatnia erupcja szczelinowa w 2008 roku obejmująca wyciek lawy). 

W związku z tym, że w sieci odnajdziemy setki, by nie rzec tysiące zdjęć Erta Ale i Dallol mam wrażenie, że pozostałe wulkany w Etiopii są w zasadzie nadal relatywnie niezbadane (to samo można powiedzieć o wulkanach w Erytrei). Zatem w Etiopii wciąż jest miejsce na pionierską geoeksplorację. Tomasz Lepich, wytrawny eksplorator wulkanów nie dawno wrócił z trzeciego wyjazdu do tego afrykańskiego kraju i postanowił dotrzeć tam do miejsc wulkanicznych mniej znanych i rzadko odwiedzanych w masywie Erta Ale. Wymagało to negocjacji z organizatorami turystycznych wypraw na Erta Ale i Dallol oraz z lokalnymi Afarami (na eksplorację każdego wulkanu trzeba mieć ich pozwolenie). Osobiście widzę sens w takiej unikalnej i pionierskiej geoeksploracji, gdyż dzięki niej rozwija się wulkanologia. Natomiast jedno jest dziwne: Afarowie żyją wśród tych wulkanów, jednak ma się wrażenie, że w ogóle się tymi miejscami nie interesują, nie wspinają się na nie. Szkoda. Ale jak już wejdą to mogą zostać bohaterami wioski. :-)

Przed wami unikalne zdjęcia Tomasza obejmujące m.in. stożek (tzw. pierścień tufu) Catherine z pięknym kwasowym jeziorem kraterowym będący częścią stratowulkanu Gada Ale (287 m. wysokości, wylewy lawy z jego erupcji dotarły do brzegów jeziora Bakili), krater stratowulkanu Ale Bagu (erupcje eksplozywne w holocenie) oraz wchodzące w skład krateru Dallol Black Lake, śmiercionośne i toksyczne jezioro o temperaturze 70 stopni C, czyli miejsce nie odwiedzane przez zwykłych turystów. Ba, zakładam wręcz, że Tomasz mógł być w tych miejscach pierwszym polskim podróżnikiem i geoeksploratorem. Oprócz tego kaldera wulkanu Erta Ale z drona oraz surrealistyczny krajobraz krateru Dallol, w tym toksyczny Gaet'ale Pond.

Na pewno jezioro kraterowe stożka Catherine oraz Black Pool badali w 2019 roku mikrobiolodzy zaintrygowani możliwościami pozaziemskiego życia na innych planetach oraz księżycach. Dotarli do obu tych miejsc helikopterem (rzekomo jedyna możliwość dotarcia do Black Lake i krateru Catherine), co jest nieprawdą, bo Tomasz dotarł tam z Afarami pieszo. Odkryli m.in. w kotlinie Danakilskiej formacje stromatolitów i pobierali próbki mikroorganizmów do dalszych badań. W wyprawie towarzyszył im m.in. słynny fotograf Olivier Grunewald. Warto zapoznać się także z jego świetnymi zdjęciami (link poniżej).

Oprócz Black Lake na obszarze Dallol znajduje się także oleisty Gaet'ale Pond, ekstremalnie zasolone jeziorko (43% zasolenia), bardzo interesujące dla astrobiologów. Podobno najbardziej zasolony zbiornik wody na Ziemi, który emituje dwutlenek węgla zabijając ptaki i insekty, których truchła są odnajdywane na jego brzegu. Jeziorko uformowało się według miejscowych po trzęsieniu ziemi w styczniu 2005 roku. Jego swoistym analogiem jest Don Juan Pond (Suche Doliny McMurdo, Antarktyda) o zasoleniu prawie 50 procent, który nie zamarza nawet w temperaturze - 50 stopni C. Zarówno Black Lake, jaki i Gaet'ale charakteryzują się dużymi koncentracjami wapnia i magnezu. Black Lake powstał po eksplozji freatycznej w Dallol w 1926 roku.

 https://www.sciencefocus.com/planet-earth/danakil-depression-in-pictures/

Tymczasem oddaję głos Tomaszowi, który aktywnie eksploruje wulkany bez zbytniego rozgłosu: 

"Początkowo wydawało się, że ten trip ma się nie udać. Najpierw problemy z dostaniem wizy (skończyło się dwukrotną opłatą), a potem co gorsza zgubiono mi bagaż. Ethiopian Airlines awansowało w moim rankingu na pierwsze miejsce najgorszej linii, wyprzedzając UA i LH. -ET pomyliło tagi SZE z SEZ i bagaż miał lecieć na Seszele. Muszę też wspomnieć o kompletnej dezinformacji, kiedy bagaż przybędzie na SZE. Jednak z ogromną i nieocenioną pomocą dobrej duszy udało się odzyskać bagaż pod 2 dniach. Wyjazd okazał się jedną z najważniejszych wypraw do Etiopii jakie odbyłem. Pierwszy punkt znany mi już - jezioro Afdera i gorące źródła, a następnie Dallol - najpierw wschód Słońca nad jeziorem Karum - tym razem było mglisto i wietrznie więc Słońce trochę strzeliło focha. Następnie sam wulkan Dallol i tutaj niespodzianka i pewnego rodzaju rozczarowanie - ten wulkan wysycha, porównując to co widziałem poprzednio już dwukrotnie jednak i tak jest zawsze niepowtarzalny, za każdym razem się zmienia. To samo dzieje się z Gaet'ale Pond, jednym z najbardziej słonych jezior świata. Prawdopodobnie za jakiś czas zniknie. Następnie ogromna niespodzianka dla mnie - nieznane mi wcześniej Black Lake i Black Mountain - niestety nie udało się do niego podejść, było tak niebezpiecznie, że można było sobie w kwasie rozpuścić kończyny, więc ok 10 m od niego zrezygnowałem. Udało się zrobić chyba najpiękniejsze dla mnie zdjęcie zarówno jeziora jak i i Czarnej Góry, a właściwie skały z drona. Podobno to najbardziej kwasowe jezioro w kotlinie Danakilskiej. Tego samego dnia ruszyliśmy w kierunku Erta Ale, ale po drodze udało mi się wreszcie spełnić moje małe marzenie. Odkąd przyleciałem pierwszy raz do Etiopii pewien krater chodził mi po głowie. (O wędrówce na niego będzie osobno). Potem Erta Ale i tutaj o czym wiedziałem, choć się łudziłem, brak jeziora lawowego:(. Aktywne tylko 2 hornitos w kraterze południowym i trochę lawy w północnym - jednak mam tak dobre wspomnienia z tym wulkanem, że nie to było najważniejsze. Wreszcie też udało mi się zrobić zdjęcia z powietrza, choć pogoda nie była najlepsza, a i też Słońce już prawie zachodziło. Jednak ja czekałem na następny dzień i z niepokojem patrzyłem w zachmurzone niebo, ponieważ drugim głównym celem był wulkan Ale Bagu (Amatoyle) - nawet miejscowi nie bardzo wiedzieli co znajduje się na szczycie, więc tym bardziej napięcie rosło. ( o tej wędrówce w osobnej notce). Potem już tylko powrót przez znane jezioro Afdera i po lekkim wypoczynku obraliśmy kierunek jezior przy granicy z Dżibuti - Gemeri i Afambo - flamingów co prawda nie było ale podobno zajechaliśmy dalej niż większość turystów, wszyscy kończą przy pierwszym jeziorze. Ostatni punkt programu to Allalobad, czyli wulkany błotne, gejzery i pole geotermalne -dużo aktywniejsze i ładniej prezentowały się niż je ostatnio widziałem, poza gejzerem, pozostało kilka małych, ale jakże uroczych. Po drodze udało się zobaczyć miejsce jeszcze największego trzęsienia ziemi w Etiopii w Serdo, 2 miejsca z lawą poduszkową, górę obsydianową, zajawkę systemu wulkanicznego Dabbahu - czyli koniec szczeliny, jaka powstała po erupcji oraz wiele wulkanów, których nawet miejscowi nie potrafili niekiedy nazwać, więc czeka mnie żmudne szukanie ich nazw.

"Odkąd po raz pierwszy przyleciałem do Etiopii oczywiście priorytetem było zobaczyć Dallol i Erta Ale. Przygotowując się do tamtej wyprawy, przeglądając publikacje na temat Erta Ale natknąłem się na pewien krater, który od razu skradł mi serce. Do tej pory w niektórych miejscach w internecie kojarzony jest on z Erta Ale, jednak nie jest to prawda. Znajduje się on blisko innego wulkanu Gada Ale i należy do niego.

Cathrina (Catherina) crater/ wulkan - nie mylić z Catherine crater na Księżycu to krater należący do wulkanu Gada Ale, jest hyaloklastycznym stożkiem o średnicy 300 m i wysokości 120 m. W środku znajduje się małe jezioro, które zasilane przez gorące źródła jest w stanie utrzymać piękną roślinną wegetację. Po stronie południowej przy krawędzi znajduje się uskok oraz grobla o grubości ok. 1 m przy której znajduje się dużo starszy stożek tufowy.
 
Kiedy nadarzyła się okazja i dostaliśmy pozwolenie na wejście na niego wiedziałem, że na pewno podejmę próbę jego zdobycia - plan minimum to dron. Podobno a słowo " podobno" będzie się często powtarzać, bo naprawdę jest bardzo dużo miejsc albo niedostępnych albo wręcz nieznanych w Etiopii. Aż nie mogłem kryć zdziwienia, że na ten krater nikt się nie wspina. Jest trochę zdjęć lotniczych tego krateru, ale nie znalazłem ani jednego z jego krawędzi. Nie ma w każdym razie wzmianki o wejściu na niego. Podobno przy próbie wejścia trochę ludzi zginęło (ale nie znalazłem na ten temat żadnej informacji). Trasa na niego liczy ok. 9 km, nie ma oczywiście szlaku, idzie się polem lawowym, niejednokrotnie trzeba uważać, żeby się nie zgubić, bo wpada się w dość głębokie zagłębienia i nie widać wtedy kierunku. Problemem była przede wszystkim temperatura - pewnie ponad 40 w Słońcu, iPhone się nie ładował, bo był przegrzany. Trasa nie jest więc najłatwiejsza, tym bardziej, że jak jest wszystko zorganizowane to nie da się wybrać pory dnia, a trafiło mi się południe. W związku z tym miejscowy przewodnik powątpiewał czy uda nam się w ogóle tam dojść. Minimalny plan to zrobić zdjęcie z drona, ale mając niepowtarzalną być może szanse postanowiłem zawalczyć o wejście na niego. Moja determinacja była ogromna i ciągle powtarzałem "walk" 🙂 Samo wejście na krater nie jest jakimś wyczynem, zejście było dość śliskie - trochę przypominało mi zejście po kraterach na Fuertawenturze. Widok z samego brzegu i jezioro kwasowe w środku robią niesamowite wrażenie. Zdjęcia nie oddają tego widoku. Nie kryłem łez jak udało na się dotrzeć na krawędź. Z krateru widać jezioro Bakili niedostępne (rzadko fotografowane), niewidoczne praktycznie z trasy a po lewej wulkan Gada Ale. Trochę żałuje, że nie udało się zejść do środka ale czas już na to nie pozwalał, widziałem zniecierpliwienie przewodnika oraz fakt, że reszta ekipy czekała w skwarze w samochodzie. Może kiedyś? Ten dzień i widok jednak zapamiętam długo. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu."
 
"Będąc pierwszy raz na Erta Ale pomyślałem sobie czy aby kiedyś nie byłoby fajnie wspiąć się na Ale Bagu tym bardziej, że zarówno jak się wspina jak i się schodzi cały czas ma się go przed oczami. Jego widok po prostu dominuje w krajobrazie. Jest to też to najwyższy wulkan w okolicy, więc.. 🙂 Tego dnia z niepokojem jak wstaliśmy patrzyłem w niebo, było nieco zachmurzone, a widoczność niestety nie najlepsza. Jednak już samą niespodzianką było co zastanę na górze, czy będą fumarole, czy jest tam krater, jeśli jest i jak duży, ale nawet gdyby widoczność była fatalna nie było mowy o rezygnacji. Dowiedziałem się wkrótce że do mojego przewodnika, z którym byłem na Catherina Crater dołączy jeszcze jedna osoba. Podwieziono nas pod wcześniej ustalone miejsce i zaczęła się przygoda. I tu musze napisać małą dygresję. Po raz kolejny w takich krajach czy na innych wyspach zawsze czuję zdziwienie, ze ja mam buty górskie, a miejscowi albo sandałki albo w tym przypadku nawet klapki  Wędrówka na wulkan trwała ok 3-3,5 h, początkowo szliśmy równiną Rorom około 1h, mijając po drodze pola lawowe na przemian z rozległymi równinami. Dochodząc na szczyt mniej więcej w ¾ drogi mija się ładny stożek, a potem już samo wspinanie się to ok 2-2,5 h. Nie jest to jakaś ciężka wspinaczka, jednak znowu trudność może sprawiać temperatura i Słonce. Mimo iż miałem na sobie F50 i tak się spaliłem, szczególnie jak zwykle nos 😉 Zaplanowaliśmy na całą wyprawę 8 h, więc nie było też aż takiego pośpiechu. Trzy krótkie postoje były dla mnie też zupełnie wystarczające. Absolutnie podczas wędrówki uprawialiśmy pełną improwizację zarówno w wejściu jak i zejściu. Widoczność tego dnia nie była bardzo dobra jednak za plecami cały czas towarzyszył nam widok Erta Ale, a od strony południowo -wschodniej Hyali Gub. Ale Bagu (Ummuna, Allebagu, Amatoyle) 1031 m n.p.m. (choć napotkałem również inna wysokość 988 m npm ) jest to najwyższy wulkan pasma Erta Ale. W przeciwieństwie do Erta Ale jest to stratowulkan i też jako jedyny nie znajduje się w tej samej osi co inne w okolicy jak Hyali Gub, Erta Ale, Borale Ale, Dalafilla czy Gada Ale. Wulkan ten jest zbudowany głownie z bazaltu, trachitu oraz riolitu co szczególnie widać było w kraterze. Od strony wschodniej jest pokryty polem lawowym pochodzącym z wulkanu Hyali Gub co nadaje mu pewną niesymetryczność. Od południa widoczne są pola lawowe pochodzące z wulkanu Alayta. Nie znana jest jego ostatnia erupcja, nie ma też za wiele informacji o tym wulkanie ani zdjęć z jego szczytu. Sam szczyt wulkanu pokryty jest wyraźnymi materiałami piroklastycznymi, głównie zasadowymi. Ciekawy jest również kształt samego krateru. Mam do czynienia właściwie z dwoma kraterami wewnątrz siebie – jeden jest większy i obejmuje ten mniejszy. Z jednej strony widoczna jest pozostałość po zapadnięciu się lawy z powodu spływu piroklastycznego wzdłuż otwartej szczeliny, co charakterystyczne nie koresponduje to z główną osią wulkaniczną. Wskazuje na to pole lawowe którym szedłem na ten wulkan. Głębokość krateru to około 100-120 m. Nie znalazłem nigdzie wymiarów tego krateru, ale oceniając to stawiałbym na 1 km x 0,5 km. Nie jest to więc idealna elipsa. Na dnie krateru znajduje się stożek. Nie zaobserwowałem na jego szczycie ani w okolicy czy na dnie krateru żadnych fumaroli ani innych otworów wentylacyjnych. Z brzegu widać było Erta Ale oraz Hyali Gub, a także mimo słabej widoczności Borale Ale.

Samo zejście nie stanowiło większego problemu, jedynie ze względu na to, że najwyższy punkt znajdował się w pewnej odległości od wędrówki na szczyt musieliśmy ominąć szczelinę i wysokie pole lawowe, więc schodziliśmy inna „trasą” docierając pod umówione miejsce na drodze."

sobota, 22 maja 2021

Erupcja szczelinowa wulkanu Nyiragongo w Kongo (DRK)

Może być wulkaniczna niespodzianka tego roku. Na razie informacje są nader skąpe, ale dzisiaj w nocy około godziny 19 rozpoczęła się erupcja szczelinowa groźnego wulkanu Nyiragongo w Demokratycznej Republice Kongo. Wyciek lawy ma miejsce z północno-wschodniej flanki wulkanu. Lawa płynie w kierunku wioski Kibumba w Rwandzie. Jak informuje Culture Volcan na Twitterze do bocznej erupcji szczelinowej doszło u podstawy wschodniej flanki wulkanu pomiędzy Kibati i Buhumba. Rwanda zamknęła granice przed uciekającymi mieszkańcami miast Goma i Gisenyi. Póki co wylew lawy nie zagraża obu tym miastom. Swoją drogą pojawiły się informacje o erupcji sąsiedniego wulkanu Nyamuragira. Prawdopodobnie ludzie mylą obie nazwy wulkanów. 

Lawa płynie według ostatnich informacji w kierunku miejscowości Busambli i Byungo oraz zgrupowania Mudja. Odczuwalna panika w mieście Goma, którego populacja liczy 670 000 ludzi. Plan ewakuacji miasta został uruchomiony. Podobno pali się cmentarz Makao oddalony o 4 km od lotniska w Goma. Płoną pierwsze zabudowania w Buhene - są to przedmieścia miasta Goma. Wyciek lawy znajduje się kilka km od międzynarodowego lotniska w Goma, zatem jest ono zagrożone. Właściciele stacji benzynowych dostali polecenie usunięcia paliwa, aby nie doszło do eksplozji tak jak w 2002 roku. Granica Rwandy i DRK została otwarta.

Jezioro lawy wulkanu Nyiragongo prawdopodobnie zostało kompletnie wydrenowane.

Według wulkanologa Simona Carna anomalia termiczna (czyli wypływ lawy) ma miejsce na wschodnim zboczu Nyiragongo w kierunku granicy z Rwandą. Lawa przecięła drogę z Goma do Rutshuru. 

Do ostatnich niszczycielskich erupcji szczelinowych Nyiragongo doszło w latach 1977 i 2002. W obu przypadkach potoki lawy niszczyły infrastrukturę i zginęły dziesiątki ludzi. To groźny wulkan z najszybszymi wylewami płynnej lawy na świecie - ich prędkość dochodzi do 60 km/h. Ze względu na gęste zaludnienie okolic najniebezpieczniejszy na kontynencie afrykańskim.

Aktualizacja: Wypływ płynnej lawy z wulkanu Nyiragongo zatrzymał się w Buhene (przedmieścia Goma) blisko lotniska. Wygląda na to, że aktywność erupcyjna wulkanu osłabła. Niektórzy Kongijczycy przekraczają już granicę Rwandy/DRK i wracają do domów. W Goma i okolicach miały miejsce niewielkie trzęsienia ziemi. Lawa dotarła do Buhene oraz do wiosek Mutaho, Kabaya, Kasenyi.

Oficjalny bilans erupcji to obecnie przynajmniej 15 osób zabitych - w tym ofiary wypadków komunikacyjnych oraz cztery trupy w trakcie próby ucieczki z więzienia w Munzenze. Dwie osoby zostały uśmiercone przez wylew lawy. 170 dzieci uchodzi za zaginione po oddzieleniu się od rodziców. W porównaniu jednak z erupcją 17 stycznia 2002 roku szkody tym razem są minimalne. Lotnisko w Goma nie zostało uszkodzone. Lawa przecięła jednak drogę łączącą Goma z Beni. 

EDIT: 24 maja odkryto kolejnych pięć ciał 13 km na północ od Goma. Ofiary śmiertelne przekraczały krzepnący wylew lawy. Udusiły je toksyczne gazy. Jedna osoba w stanie krytycznym została zabrana do szpitala. W nocy oraz w poniedziałek miały miejsce liczne wstrząsy wtórne wskazujące na obecność magmy pod powierzchnią m.in. trzęsienie ziemi o magnitudzie 5.1 pod powierzchnią jeziora Kivu (Kiwu) o godzinie 11.53 czasu GMT (Rwanda). Ciekaw jestem czy dojdzie do wznowienia aktywności szczelinowej. Po erupcji filipińskiego wulkanu Taal 12 stycznia 2020 roku także miała miejsce długotrwała aktywność sejsmiczna... i wulkan nie wznowił erupcji.

W tej chwili trwa także kolejny paroksyzm erupcyjny wulkanu Etna z New SE Crater zapoczątkowany aktywnością strombolijską. Mają miejsce fontanny lawy. 

Dzisiaj wyciek lawy z erupcji Geldingadalsgos przerwał czterometrową barierę ziemną i zaczął spływać do doliny Natthagi. Powstał malowniczy lawospad, zapalił się mech. Kwestia czasu, być może kilku tygodni gdy lawa przetnie przybrzeżną drogę. 

24 maja 2021 roku po 45 dniach aktywności powierzchniowej zakończyła się erupcja szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise na wyspie Reunion.

środa, 16 listopada 2016

Algieria

MANZAZ - Na północ od algierskiego obszaru wulkanicznego Atakor znajduje się obszar wulkaniczny Manzaz o powierzchni 1500 km kwadratowych. Obejmuje liczne stożki scorii i wylewy lawy. Najmłodsze wulkany są w wieku holoceńskim. Na zdjęciu samy-5 maar Ouksem (Oukcem). Daty erupcji nieznane.

środa, 14 grudnia 2011

Nigeria


BIU PLATEAU - Płaskowyż Biu w północno-wschodniej Nigerii składa się z bazaltowych wylewów lawy oraz ze stożków żużlowych z dobrze zachowanymi kraterami. Najwyższe punkty Biu Plateau to Wade Hill (775 m) i Wiga Hill (800 m). Erupcje wulkaniczne w Biu miały miejsce 840 000 lat temu.

środa, 29 września 2010

Kenia



SILALI - Szeroki na 30 km trachitowy wulkan tarczowy Silali (1528 m) posiada rozległą kalderę o wymiarach 5 x 8 km, która uformowała się 63 000 lat temu. Serie erupcji szczelinowych utworzyły wulkan morfologicznie przypominający wulkany wysp Galapagos. W kalderze i na wschodnich zboczach Silali znajdują się niewielkie pasożytnicze stożki i kopuły lawowe. Aktywność geotermalna ma miejsce w kalderze oraz na wyższych wschodnich zboczach. Erupcje Silali w latach: 7050 p.n.e, 6050 p.n.e, 5050 p.n.e.

niedziela, 12 września 2010

Kenia


NAMARUNU - Wysokość wulkanu 817 metrów, położenie: północna Kenia, typ wulkanu: wulkan tarczowy, ostatnia erupcja: 6550 r. p.n.e. Namarunu posiada gorące źródła na zboczach. Aktywność eksplozywna i efuzywna wulkanu w holocenie.

środa, 1 września 2010

Tanzania







OL DOINYO LENGAI - Stratowulkan Ol Doinyo Lengai (2960 metrów) położony w Tanzanii jest jedynym na świecie czynnym wulkanem karbonatytowym. Temperatura jego lawy jest najniższa na Ziemi i wynosi zaledwie 510-600 stopni Celsjusza. Lawa z Ol Doinyo Lengai jest czarna w blasku słońca i bardzo płynna. W pobliżu Ol Doinyo Lengai znajduje się wygasły wulkan karbonatytowy Mount Homa. W czerwcu 1917 roku doszło do silnej erupcji Lengai. Popioły z wulkanu dotarły na odległość 47 km. Umarły zwierzęta pastewne należące do lokalnego plemienia Masajów, którzy uznają Lengai za święte miejsce (Góra Boga w języku Masajów). Erupcja w latach 1940-41 trwała 6 miesięcy, a popiół opadł w odległości nawet 100 km od Lengai. Pomiędzy 25 marca a 5 kwietnia 2006 roku odnotowano największy wylew karbonatytowej lawy w historii wulkanu. W lipcu 2007 roku seria płytkich wstrząsów sejsmicznych poprzedziła erupcje popiołu we wrześniu i październiku. W kwietniu 2009 roku w kraterze wulkanu dostrzeżono dwa małe stożki lawowe. Wspinaczka na wulkan jest trudna ze względu na groźbę erupcji.

Erupcje wulkanu w latach 1880, 1882-83, 1914-15, 1916-17, 1921, 1926, 1940-41, 1954, 1955, 1958, 1960-66, 1967, 1969?, 1983-93, 1994-98, 2001-06, 2007-09, 2010.