Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennikarz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennikarz. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 grudnia 2024

Finalista XX edycji konkursu Nauki w Polsce (kategoria Animator)

                                                  



11 grudnia br. w Warszawie miała miejsce jubileuszowa XX edycja konkursu serwisu Nauka w Polsce dotycząca popularyzacji nauki. Jakiś czas temu wysłałem zgłoszenie na ów prestiżowy konkurs i dostałem się do finału w kategorii Animator obok Mariusza Meusa, Pana Południka i polarniczki Dagmary Bożek z Instytutu Geofizyki PAN. Wygrała Pani Dagmara, zafascynowana dokonaniami polskich polarników i polarniczek, autorka czterech książek i popularyzatorka wiedzy o Arktyce i Antarktyce. Tak czy owak, otrzymałem dyplom i kilka nagród pocieszenia, wymieniłem kontakty i poznałem chociażby popularyzatora nauki Krzysztofa Poznańskiego (NaukowoTV). Nie zamierzam przestawać popularyzować wulkanów, tym bardziej, że nadal mnie one głęboko fascynują. Być może w 2025 roku będzie więcej prelekcji z moim udziałem np. na poznańskim Pyrkonie. 

Mała galeria z konkursowej imprezy powyżej. Zdj. Mark Krawczyk. 

poniedziałek, 8 lipca 2024

Clickbaityzacja artykułów o wulkanach oraz najpospolitsze błędy dziennikarzy

6 lipca 2024 roku na łamach portalu Twoja Pogoda ukazał się sensacyjny artykuł straszący rychłym przebudzeniem niemieckiego wulkanu Laacher See, przed którym ostrzegają bliżej nie sprecyzowani naukowcy. Potem lawina clickbaitów ruszyła: kolejne artykuły o tym, że przyszła potężna erupcja Laacher See może uczynić Polskę krajem niezdatnym do życia (w zasadzie wszystkie oparte na tekście Twojej Pogody) zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu w polskich mediach (MSN, Radio ESKA, Radio Zet, Wprost, Fakt, naTemat.pl). W dodatku w dwóch artykułach Laacher See został określony błędnie superwulkanem (część naukowców akceptuje istnienie tego terminu, część nie). Dlaczego?

Ponieważ jego erupcja sprzed 12 900 lat to 'zaledwie' 6 w skali VEI, czyli siła (magnituda) porównywalna do potężnych erupcji wulkanów Pinatubo (Filipiny) w 1991 roku czy Katmai/Novarupta (Alaska) w 1912 roku. To nie była 8 w skali VEI, czyli tzw. supererupcja emitująca powyżej 1000 km sześciennych tefry. Erupcja Laacher See wyemitowała jedynie 20 km sześciennych tefry, ergo Laacher See nie jest superwulkanem (dyskusyjne jest nawet określanie Campi Flegrei tym neologizmem, gdyż dwie najsilniejsze erupcje Pól Flegrejskich to 7 w skali VEI). Na przyszłość polecam dziennikarzom i dziennikarkom zapoznanie się z tym wykazem supererupcji. Czy jest tam wymieniony Laacher See?

https://en.wikipedia.org/wiki/Category:VEI-8_volcanoes

Odgazowanie jeziora kraterowego Laacher See trwa od wieków i też nie świadczy o tym, że wulkan budzi się do życia. Nie ma na to żadnych dowodów takich jak np. zintensyfikowanie aktywności sejsmicznej czy deformacja gruntu. Mogą minąć wieki, zanim dojdzie do przebudzenia niemieckiego wulkanu. I niekoniecznie musi to być straszliwa erupcja, która (cytując nagłówek Radia ESKA) "może zagrozić istnieniu Polski". Inna sprawa, że te histeryczne artykuły o Laacher See pojawiają się w rodzimych i zagranicznych mediach od wielu lat. Już w 2012 roku zwrócił na to uwagę wulkanolog Erik Klemetti. Odsyłam do jego artykułu:

https://www.wired.com/2012/01/fearmongering-gets-started-in-2012-laacher-see-is-not-ready-to-blow/ 

Czyli po raz kolejny mamy do czynienia z celowym wyolbrzymianiem zagrożenia dla klików, zasięgów i wpływów z reklam. Tak samo było w 2010 roku z sensacyjnymi i alarmistycznymi artykułami wieszczącymi przebudzenie podlodowego wulkanu Katla (Islandia). Artykuły o przebudzeniu jakiegoś wulkanu powinny być wyważone i pełne informacji, które są wiarygodne. Błędne informacje powodują, że spada zaufanie do nauki. Oczywiście wulkany potrafią być nieprzewidywalne, ich erupcje mogą nastąpić w zasadzie bez ostrzeżenia (casus White Island z 2019 roku i śmierć 21 osób), zatem dziennikarze chcący napisać o tym, że erupcja danego wulkanu wydaje się być 'nieunikniona' wcześniej powinni skonsultować zawartość danego artykułu z naukowcami/specjalistami. Dlaczego tego nie robią? 

Odpowiedź jest prosta. Mamy do czynienia z clickbaitozą, reklamozą, portalozą, klikokracją, wyolbrzymianiem i rozdmuchiwaniem zagrożeń, brakiem czasu na rzetelny research, kardynalnymi błędami i zmyślaniem. Liczą się klikalność i zasięgi, stąd też tysiące kiepskich artykułów pisanych przez symbolicznie wynagradzanych i nierzadko mobbingowanych pracowników mediów. Model biznesowy oparty na klikach i żerowaniu na emocjach powinien zostać obalony, ale wiem, że to nigdy nie nastąpi. W zasadzie ta bitwa może się wydawać przegrana. Czego oczekiwać po redakcjach, w których często zwalniani są korektorzy, a ludzie od lat pracują na śmieciówkach?

Kolejny błąd, z którym często się spotykam w artykułach o wulkanach to np. "wulkan dymi", "kolumna dymu". Wulkany nie dymią, gdyż nie zachodzi proces spalania (można ewentualnie wskazać sytuację, gdy potok lawy pali wegetację, wówczas mamy do czynienia z dymem). Można napisać: "wulkan emituje popiół", "kolumna popiołu", itd. Popiół wulkaniczny to każdy okruch skały wyrzucany przez wulkan o średnicy mniej niż 2 mm, lapilli to okruchy skał w przedziale 2-64 mm, większe są bloki i bomby wulkaniczne. 

Spływy piroklastyczne często mylone są z lawą, z czym się też niejednokrotnie w wielu artykułach spotkałem. Mediaworkerzy nie potrafią też chociażby odróżnić stratowulkanu od wulkanu tarczowego. Jak wiadomo oba te typy wulkanów charakteryzują się odmiennymi erupcjami (stratowulkany - erupcje eksplozywne, wulkany tarczowe - erupcje efuzywne, lawowe). Dla dziennikarzy wulkan to wulkan, bez różnicy.  Inna sprawa, że erupcje eksplozywne stratowulkanów są znacznie bardziej niebezpieczne niż erupcje efuzywne wulkanów tarczowych, choćby dlatego, że mogą generować mordercze gorejące chmury (spływy piroklastyczne).

Zamierzam bliżej zająć się fact-checkingiem, jeśli chodzi o artykuły o wulkanach w mediach. Jeśli podoba Wam się mój sposób popularyzowania wiedzy o wulkanach możecie mnie wesprzeć w dwojaki sposób: kawowo bądź via Patronite. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

https://patronite.pl/wulkanyswiata 

https://buycoffee.to/wulkanyswiata

niedziela, 21 sierpnia 2022

Koniec erupcji w dolinie Meradalir

                                                  


W ciągu ostatnich czterech dni erupcja lawowa w dolinie Meradalir wyraźnie słabła. 19 sierpnia jedynie dwa małe otwory erupcyjne emitowały lawę w kraterze stożka. Rankiem 20 sierpnia nie było wypływu lawy ze stożka żużlowego. Spadł też poziom drgań wulkanicznych, emisja gazu też zaczęła spadać. To zazwyczaj znak zakończenia erupcji, która (jak zapewne pamiętacie) rozpoczęła się 3 sierpnia 2022 roku i jeśli faktycznie się zakończy to po 17-18 dniach aktywności erupcyjnej. Osobiście dla mnie jest to małe rozczarowanie, bo rozpatrywałem przylot i dostanie się na miejsce erupcji pod koniec września 2022 roku. Erupcja Geldingadalsgos dla porównania trwała pół roku. Zdj. Tomasz Lepich wykonane w dniach od 18 do 20 sierpnia 2022.

Rankiem 21 sierpnia na kamerach widoczne jest jedynie odgazowanie.

Od kilkunastu dni trwa rój trzęsień ziemi w okolicach wysp Manu'a (Samoa Amerykańskie) mogący zwiastować możliwość erupcji. Ma on miejsce bliżej wulkanu Ta'u niż wysp wulkanicznych Ofu-Olosega. Warto sytuację monitorować, gdyż do ostatniej erupcji w Samoa Amerykańskim doszło w 1866 roku.

Trwa aktywność erupcyjna wulkanów Ebeko (Kuryle, Rosja), Nevado del Ruiz (Kolumbia, sporadyczne emisje popiołu), Sangay i Reventador (Ekwador), Kavachi i Tinakula (Wyspy Salomona). 

Badacze oszacowali, że wysokość fali tsunami wygenerowanej w trakcie erupcji wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai 15 stycznia 2022 roku mogła sięgnąć nawet 90 metrów. Tsunami zostało wygenerowane nie tylko przez zaburzenie mas wody wskutek potężnego wybuchu wulkanu, ale także wskutek atmosferycznych fal uderzeniowych (ciśnienia), które okrążyły glob. 

https://phys.org/news/2022-08-tonga-volcano-eruption-metersnine-taller.html

Z kolei badacze z Uniwersytetu Sheffield oszacowali, że styczniowa erupcja tongijskiego wulkanu stanowiła ekwiwalent 61 megaton (Mt) TNT w porównaniu do zdetonowanej w 1958 roku nad Nową Ziemią Car Bomby (50-58 megaton, bomba wodorowa). Niesamowita moc. Gigantyczna energia. 

16 sierpnia w Abyss Pool jeden z pracowników Parku Narodowego Yellowstone odnalazł ludzką stopę w bucie. Na razie nie wiadomo czy doszło do morderstwa czy tragicznego wypadku/samobójstwa. Tak czy owak ciało ofiary zostało nieomal kompletnie rozpuszczone. Na razie nie są znane jego/jej personalia. Nie jest to pierwszy przypadek tragicznej śmierci w gorących źródłach kaldery Yellowstone. Wiadomo już, że ofiara mogła zginąć rankiem 31 lipca 2022. Głębokość Abyss Pool wynosi 16 metrów, a temperatura 60 stopni C.

Raz jeszcze zachęcam do wybrania się do kin studyjnych na fantastyczny film dokumentalny "Wulkan miłości" (2022) o francuskich wulkanologach Mauricie i Katii Krafft - w polskich kinach studyjnych od 19 sierpnia. Osobiście widziałem ten film już trzykrotnie. Jeśli zastanawiacie się nad sierpniowym wypadem do kina to wybierzcie się koniecznie na "Fire of Love"!

Przy okazji moje ostatnie wystąpienia w rodzimych mediach:

TVP2 "Pytanie na śniadanie" 

https://pytanienasniadanie.tvp.pl/61856236/wulkany-swiata-etna-znowu-aktywna

Tok FM, prowadzi: Patrycja Wanat.

https://audycje.tokfm.pl/podcast/127359,Krawczyk-o-filmie-Wulkan-Milosci-Uslyszec-huk-erupcji-i-zobaczyc-fontanne-lawy-to-jest-cos-niezwyklego

sobota, 15 maja 2021

Wywiad telefoniczny dla Superstacji oraz bariera ziemna w Geldingadalur

                                                                
Rozpoczęły się prace nad czterometrową barierą ziemną mającą na celu powstrzymanie wylewu lawy z erupcji Geldingadalsgos. Wyciek lawy w dłuższej perspektywie czasowej może zagrozić drodze przybrzeżnej Suðurstrandarvegur pomiędzy Grindavík a Þorlákshöfn, a także infrastrukturze. W zamierzeniu bariera ma na celu zmienić kierunek potoku lawy, który zaczyna przemieszczać się do doliny Nátthagi. Dostęp na miejsce erupcji został zabezpieczony przez lokalne władze. Szlak został obecnie poszerzony i jest dużo łatwiejszy dla turystów. Fontanny lawy z krateru nr. 5 wyrzucają rozżarzone fragmenty, a ich opad powoduje zapłon mchu i wegetacji. Trzeba mieć się na baczności.

13 maja 2021 roku doszło do silnej erupcji sumatrzańskiego wulkanu Sinabung, która wygenerowała obłok popiołu o wysokości 13 km. 

W piątek 14 maja miałem sposobność udzielić króciutkiego wywiadu telefonicznego dla telewizji Polsatu Superstacja, program "Za światem", godzina 16.20. Czas ściśle ograniczony do 5 minut, więc za dużo się nie nagadałem. Trochę o Islandii, Etnie, Stromboli, karaibskim Soufriere, trochę o superwulkanach, w tym obowiązkowo Yellowstone, wzmianka o Wezuwiuszu. Łącznie 4 pytania od dziennikarki prowadzącej "Ze świata". W tym roku ląduję coraz częściej w ogólnopolskich mediach, wreszcie wytrwała praca popularyzatorska zaczyna przynosić skromne owoce. Oby tak dalej. Zdjęcia mojego ojca.

czwartek, 22 kwietnia 2021

Ponad miesiąc czasu trwania erupcji Geldingadalsgos i piątkowa wizyta w TVN

                                                      

                                

19 kwietnia 2021 roku minął miesiąc od rozpoczęcia erupcji szczelinowej Geldingadalsgos na Islandii. Przeciętny przepływ lawy w ciągu 30 dni wyniósł 5 metrów sześciennych na sekundę i był raczej stabilny. W porównaniu do erupcji Holuhraun w latach 2014-15 erupcja Geldingadalsgos wygląda niczym miniaturka. 

Wulkanolodzy przewidują, że jęzor lawy wypływający z doliny Geldingadalur w końcu połączy się z wyciekiem lawy z Meradalir. Tak czy owak pole lawowe znacznie się powiększyło i podobno coraz trudniej zbliżyć się do wypływu lawy na bliską odległość. Sytuacja ciągle jest dynamiczna. Najbardziej wysunięty na północ podwójny krater przestał być kilka dni temu aktywny i podlega jedynie pasywnemu odgazowaniu. Najbardziej aktywnym otworem erupcyjnym pozostaje krater uformowany 13 kwietnia, który generuje strumień lawy o oszacowanej grubości 2 metrów. To właśnie ten wylew lawy pokrył stary szlak turystyczny prowadzący do doliny Geldingadalur. 

Na miejsce erupcji dotarł dziennikarz, podróżnik i popularyzator astronomii Karol Wójcicki. Karol przysłał mi kilka zdjęć wykonanych m.in. z drona. Polecam jego fanpejdż Z głową w gwiazdach, gdzie można obejrzeć niedawną transmisję na żywo z miejsca erupcji. 

https://www.facebook.com/ZGlowaWGwiazdach

Przy okazji islandzki artysta Kaleo zaprezentował ostatnio akustyczny występ nakręcony na miejscu erupcji Geldingadalsgos. Warto obejrzeć! Mam nadzieję, że inni artyści pójdą w jego ślady, bo to doskonała okazja, by promować własną twórczość w niesamowitej scenerii bazaltowej erupcji. 

https://www.youtube.com/watch?v=6Vs6tExC-Go

Karaibski stratowulkan Soufriere od czasu ostatniej erupcji eksplozywnej 18 kwietnia 2021 roku (godzina 16.49 lokalnego czasu) zapadł jakby w drzemkę. Aktywność erupcyjna zrobiła się bardziej dyskretna - bez silnych emisji popiołu. Wciąż rejestrowane są długookresowe i hybrydowe trzęsienia ziemi. Można oczekiwać, że do kolejnej erupcji eksplozywnej prędzej czy później dojdzie. Zagrożeniem w czerwonej strefie nadal są potencjalne spływy piroklastyczne i niesamowicie mobilne lahary. W wyniku erupcji Soufriere do tej pory ewakuowano 13 303 osoby. 

EDIT: Do kolejnej erupcji eksplozywnej karaibskiego wulkanu doszło dzisiaj o godzinie 11.08 rano. Kolumna erupcyjna sięgnęła wysokości 8 km ponad krater. 

Wciąż trwa także aktywność szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise w Enclos Fouqué. Aktywny pozostaje także wylew lawy na zachodnim zboczu wulkanu Pacaya w Gwatemali. 

EDIT: Ciała dwóch młodych studentów miejscowej akademii znaleziono dzisiaj rano w pobliżu miejsca erupcji wulkanu Piton de la Fournaise na wyspie Reunion. Młodzi ludzie prawdopodobnie zginęli wskutek uderzenia pioruna bądź fali uderzeniowej z erupcji. Ich włosy i podeszwy butów były spalone. Do podobnego wypadku doszło w 2003 roku. Także wówczas zginął student lokalnego uniwersytetu. Wpadł do szczeliny i udusiły go gazy wulkaniczne. 

16 kwietnia 2021 roku zostałem zaproszony do śniadaniówki (Dzień Dobry TVN) na rozmowę dotyczącą rocznicy erupcji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull w 2010 roku, miałem też poruszyć temat wulkanów szczególnie niebezpiecznych. Na takie zaproszenia się nie odmawia. Zatem pojawiłem się na miejscu mimo realnego ryzyka związanego z Covidem (przebywanie w skupisku ludzkim, gdzie mimo powszechnego użycia masek ffp2 czasem trudno zachować dystans, bo na miejscu spora krzątanina wizażystek, kamerzystów, kierowników planu, dziennikarzy telewizyjnych i obsługi technicznej). Na miejscu starałem się zachować DDM, choć kawę trzeba było wypić. Sama rozmowa poszła ok (oceniam swój całościowy występ na 3+/4-), jednak gdybym chciał poruszyć wszystkie tematy, które sobie zaplanowałem i na które się przygotowałem, to należałoby ją wydłużyć do minimum pół godziny. Taka specyfika śniadaniówki - wszystko szybko i po macoszemu. Liźnięcie fascynującej dla mnie tematyki. Także miałem swoje 5 minut w TVN. Niemniej ciekawe i inspirujące doświadczenie i mam nadzieję, że nie moje ostatnie. Niestety na player.pl ten materiał jest niedostępny. Rozmowa miała miejsce w piątek 16 kwietnia 2021 roku o godzinie 09.00 rano. 

https://dziendobry.tvn.pl/a/najbardziej-niebezpieczne-wulkany-swiata-ktore-z-nich-nadal-nam-zagrazaja

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Trzecia w tym roku erupcja szczelinowa wulkanu Piton de la Fournaise

Trzecią w tym roku erupcję szczelinową wulkanu tarczowego Piton de la Fournaise zapoczątkował kryzys sejsmiczny oraz gwałtowna deformacja gruntu mające miejsce w nocy 7 grudnia 2020 roku. O godzinie 4.50-4.55 rano trzy pęknięcia erupcyjne otworzyły się na wysokości pomiędzy 2190 a 2300 metrów na południowo-zachodnim zboczu wulkanu. Pojawiły się niewielkie fontanny lawy (15 metrów wysokości) i liczne wylewy lawy. Obecnie aktywne jest tylko jedno centrum erupcyjne. Do poprzednich erupcji Piton de la Fournaise doszło w lutym i kwietniu 2020 roku. To jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie, wybuchający kilka razy w ciągu jednego roku. Zdj. OVPF/IPGP

5 grudnia o godzinie 18.44 lokalnego czasu popiół wyemitował wulkan Villarrica w Chile. 

Przy okazji ostrzeżenie jak nie pisać artykułów o wulkanach. Zwróciłem ostatnio uwagę na ten artykuł. Oczywiście czysto panikarski, wieszczący jakiś straszliwy armageddon. Nie dzieje się absolutnie nic niepokojącego. Miała miejsce jedna silniejsza erupcja wulkanu Lewotolo na indonezyjskiej wyspie Lembata, która została mocniej nagłośniona (także przeze mnie), a dziennikarz uznał że wybucha 'wulkan za wulkanem', choć opisywane w artykule erupcje wulkanów Telica czy Sakurajima nie były ani duże, ani spektakularne. Pomijam już sam fakt, że Etna czy Sakurajima są w stanie erupcji w zasadzie codziennie. Na co dzień wybucha na Ziemi ponad 20 wulkanów np. Fuego czy Stromboli. I to nie budzi żadnego zdziwienia, gdyż Ziemia jest geologicznie aktywna. Takie artykuły służą jedynie do podkręcania sensacji i siania paniki. Liczy się tylko klikalność i zarabianie kasy na reklamach, a nie rzetelne wnioski, etc. 

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-12-05/dzieje-sie-cos-niepokojacego-wybucha-wulkan-za-wulkanem-a-ziemia-mocno-sie-trzesie/?fbclid=IwAR13Wbj2mT87VdmUNWMmjHhQyizSyt6w1FQUoCE4CnNx21pZ0swVeY_dkaM

czwartek, 27 września 2018

Wulkan Katla nie jest gotowy do erupcji

W ostatnich dniach pojawiło się wiele alarmistycznych artykułów prasowych, które wskazywały na rychłą potężną erupcję islandzkiego podlodowego wulkanu Katla. To najczystsza dezinformacja i sianie paniki wśród czytelników (podobna sprawa ma się z wieloma artykułami dotyczącymi superwulkanów takich jak np. Yellowstone czy Campi Flegrei). Źródłem tego prasowego straszenia był rzetelny artykuł wulkanologów z University of Leeds zamieszczony w Geophysical Research Letters, w którym badacze oszacowali ilość CO2 emitowaną przez Katlę. Okazało się że emisje CO2 Katli są bardzo wysokie. Ale w tym artykule nie ma mowy o ryzyku erupcji Katli w najbliższych dniach, co zaczęły sugerować tabloidy takie jak The Sunday Times i inne mało wiarygodne strony katastroficzne. Oczywiście pojawiła się sugestia że rychła erupcja Katli będzie znacznie silniejsza niż Eyjafjallajökull w 2010 roku i spowoduje jeszcze większy kryzys lotniczy, co jest bzdurą.

Wulkanologia to interdyscyplinarna nauka opierająca się na prawdopodobieństwach, a nie na pewności. Niektórzy dziennikarze nie umieją tego zrozumieć, gdyż ich celem jest wywołanie wśród czytelników strachu i generowanie jak największej liczby odsłon. Szkoda czasu na takie artykuły jak w The Sunday Times. Gazety nierzadko okłamują czytelników. Naukowcy nie są w stanie przewidzieć kiedy Katla wybuchnie. Prędzej czy później to nastąpi, ale żaden badacz nie jest w stanie podać precyzyjniejszej daty. Do ostatniej silnej erupcji wulkanu Katla doszło w 1918 roku (na zdjęciu). O niej pisałem tutaj, jeśli kogoś to interesuje:

https://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/03/o-erupcji-wulkanu-katla-w-1918-roku.html

Link do artykułu z GPL: https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1029/2018GL079096

Wylewy lawy i obłoki popiołu generuje wulkan Sangay w Ekwadorze. Trwa także aktywność stromblijska wulkanów Veniaminof (Alaska) i Anak Krakatau (Indonezja), której towarzyszą wycieki lawy. W przypadku Veniaminof wylew lawy z południowego otworu erupcyjnego osiąga długość 900 metrów. 75 metrów na północ od niego znajduje się drugi otwór erupcyjny, który generuje fontanny lawy. W nocy widać otwory erupcyjne żarzą się. W przypadku Anak Krakatau opad popiołu ma miejsce na wyspę Verlaten, jedną z wysp Krakatau.

Z nowości: 21 września możliwa emisja popiołu z wulkanu Ketoi (Kuryle, Rosja). Tego samego dnia pilot zaobserwował obłok erupcyjny o wysokości 3.7 km nad wulkanem Ulawun (Papua Nowa Gwinea). Kilka dni temu rozpoczęła się także erupcja wulkanu Barren Island (Andamany, Indie), która obejmuje wylew lawy na północnym zboczu.

czwartek, 28 czerwca 2018

O wulkanologii w ogólności - wywiad z Magdaleną Chmurą

Jako pasjonatowi wulkanów, który od lat próbuje popularyzować wiedzę o wulkanach wśród osób zainteresowanych tematem praca wulkanologa jest dla mnie ze wszech miar ekscytująca i interdyscyplinarna. Oczywiście nie jestem wulkanologiem (jedynie pasjonatem), ale wpadłem na pomysł zrobienia wywiadu z przyszłą wulkanolog, jeszcze studentką wulkanologii w UK Magdaleną Chmurą. Magda miała okazję wizytować i badać wulkany na Islandii, w Meksyku, Kostaryce i Gwatemali i od niej pochodzą wszystkie unikatowe zdjęcia tutaj zamieszczone. Być może znajdą się w Polsce młodzi ludzie, którzy w przyszłości pójdą w ślady Magdaleny i zaczną studiować wulkanologię. Jako osoba mająca obsesję na punkcie wysp wulkanicznych nie omieszkałem wypytywać Magdę o wyspę-wulkan Socorro. Zapraszam do lektury.

Skąd zainteresowanie wulkanami? Czy przejawiałaś je już w dzieciństwie? Dlaczego według ciebie wulkany są tak bardzo fascynujące?

Wulkanami interesowałam się praktycznie od zawsze. Wszystko zaczęło się od popularnej kiedyś kreskówki dla dzieci „Była sobie Ziemia”. Potem były książki popularno-naukowe, które kupowała mi mama, potem filmy dokumentalne, olimpiada geograficzna w szkole średniej i wreszcie studia geologiczne i magisterium z wulkanologii. W wulkanach zawsze uwielbiałam siłę uwalnianą podczas erupcji. Geologia kojarzy się z badaniem zamierzchłych czasów, które znacząco wykraczają poza długość życia ludzkiego. Niewiele jest procesów geologicznych, które można obserwować własnymi oczami. Wulkany dają możliwość ujrzenia „żywej geologii”, procesy o których pisze się w książkach dzieją się tutaj w kilka minut lub godzin. Patrząc na aktywny wulkan nie sposób oprzeć się wrażeniu, że patrzy się na żywy organizm. Te góry naprawdę „żyją” i czasem zmieniają się w przeciągu kilku dni. Odwiedzając ten sam wulkan lub jego okolicę – doliny pełne spływów piroklastycznych (tzw. Barranci) czy trasy laharów – nigdy nie natrafia się na taki sam krajobraz jak przedtem.

Jaki był twój pierwszy wizytowany wulkan?

Pierwszymi wulkanami jakie dane mi było odwiedzić były islandzkie wulkany Kerid, Hekla, Eldfell oraz pole lawowe z erupcji Laki z roku 1783.

Kilka lat wcześniej, jeszcze w liceum byłam w pobliżu wulkanu Wielki Hassan (Hassan Dagi) w Kapadocji jednak nie zaliczam go do grona tych odwiedzonych, ponieważ widziałam go tylko z daleka.

Czy w Polsce można studiować wulkanologię? Dlaczego wybrałaś studia wulkanologiczne w Wielkiej Brytanii?

W Polsce można studiować geologię, ale nie istnieją studia stricte wulkanologiczne. Dlatego wyjechałam na studia do Wielkiej Brytanii, która posiada jedne z najlepszych grup wulkanologicznych w Europie i na świecie. Chciałam od razu ukierunkować się pod wulkanologię, dlatego zdecydowałam się również na licencjat za granicą. Studia magisterskie po których dostaje się dyplom wulkanologa są na świece rzadkością. W Europie można to zrobić tylko w Wielkiej Brytanii (i chyba Islandii) na uniwersytetach w Lancaster i Bristolu (gdzie obecnie studiuję). Częściej można się spotkać z magisteriami z geologii gdzie jest opcja projektu wulkanologicznego. Po czymś takim ma się jednak dyplom geologa. Ostatnio dowiedziałam się jednak, że Uniwersytet im. Adam Mickiewicza w Poznaniu planuje otworzyć kierunek "zagrożenia geologiczne".

Jak się studiuje wulkanologię na brytyjskim uniwersytecie?

Magisterium trwa 12 miesięcy, zaczyna się we wrześniu i kończy rok później również we wrześniu. Są to studia jak każde inne – są kolokwia, egzaminy, eseje i prezentacje, tylko wszystko ukierunkowane jest pod wulkany. Przedmioty to między innymi petrologia skał wulkanicznych, fizyka wulkanów, geofizyka, GIS, teledetekcja, informatyka oraz zajęcia terenowe. Studia są dosyć ścisłe, ale przy wyborze projektów panuje dowolność. Wulkanologia wydaje się być dość wąską specjalizacją, ale istnieje naprawdę wiele sposobów na badanie wulkanów. Zawsze można też jakieś konkretne zagadnienie „ugryźć od innej strony” bądź wypróbować konkretne metody na wulkanach gdzie wcześniej nie było takich badań. Dlatego przy wybieraniu tematu pracy magisterskiej można się naprawdę pogimnastykować. Na przykład teraz razem z kilkoma innymi osobami wzięliśmy na celownik wulkan Santa Maria w Gwatemali, a konkretnie jego erupcję z roku 1902. Ja zajmuję się stanem komory magmowej przed erupcją oraz jej inicjacją, drugi chłopak bada czy trzęsienia ziemi mogą spowodować erupcje wulkaniczne, kolejna osoba robi studia petrologiczne i ostatnia dziewczyna odtwarza przebieg erupcji na podstawie zapisów historycznych. Tym sposobem mamy jeden wulkan badany z różnych perspektyw zupełnie innymi metodami. Co daje bardzo dobry ogólny obraz erupcji.

Najlepsze w studiowaniu wulkanologii są oczywiście prace terenowe, które uniwersytet bristolski organizuje co roku w Gwatemali współpracując z INSIVUMEH. Dzięki temu studenci mają wgląd w pracę autentycznej organizacji zajmującej się monitorowaniem wulkanów.

W jaki sposób wulkanolodzy badają aktywność czynnych i drzemiących wulkanów? Czy możesz podać jakieś konkretne przykłady?

Wszystko zależy od tego jaki jest to wulkan, jak wygląda jego morfologia, topografia wokół góry oraz jaki sprzęt jest aktualnie dostępny. Główną metodą monitoringu jest sejsmika i badanie zmian w emisji gazów, głównie dwutlenku siarki. Wulkanolodzy często żartują, że jeżeli ma się pieniądze na jeden instrument to powinien to być sejsmograf, jeżeli ma się pieniądze na 2 to powinny to być 2 sejsmografy, a jeżeli na 3 to powinny to być 3 sejsmografy. Zdecydowana większość monitoringu wulkanów takich jak Fuego, Pacaya, Santiaguito (Gwatemala) czy Colima (Meksyk) odbywa się przez analizę zapisów sejsmicznych. Konkretne wstrząsy, na konkretnych głębokościach pozostawią inny zapis na sejsmogramie. Jeżeli ma się kilka stacji to można porównać zapisy i dzięki temu wyeliminować szum. Monitoring gazów skupia się wokół dwutlenku siarki ponieważ na wielu wulkanach zarejestrowano zmiany w emisji tego gazu przed erupcjami. W przeciwieństwie do dwutlenku węgla siarka nie znajduje się też w atmosferze więc unika się tym sposobem szumu. Takich pomiarów dokonuje się za pomocą instrumentów COSPEC i FlySpec. COSPEC-u nigdy nie używałam, ale ponoć jest dość ciężki w obsłudze zważywszy na dość przestarzałą technologię. FlySpec zaś miałam okazję używać i instrument ten mierzy różnicę w odbijaniu promieni UV przez tzw. „tło” i siarkę. Dane obrabia się potem w programie Matlab.

Dużą pomocą w wulkanologii okazały się drony! Często możemy zobaczyć niesamowite nagrania z przelotu dronem nad kraterami aktywnych wulkanów. Dzięki takim nagraniom można stworzyć modele 3D krateru, dolin wokół wulkanu lub poszczególnych struktur, co pomaga zlokalizować zmiany w morfologii stożka jak i pomóc przy modelowaniu dynamiki spływów piroklastycznych i laharów. Do tworzenia takich modelów używa się np. programu Agisoft Photoscan, a dynamikę spływów można modelować używając takich programów jak FlowVolc, LaharZ czy odbierającego radość życia, ale za to dającego ogromne efekty Titan2. Kierunek rozprzestrzeniania się popiołu oraz jego późniejszy opad modeluje się w programie Tephra2 do obsługi którego potrzebujemy parametry takie jak gęstość popiołu, średnia wielkość, prędkość wyrzutu itp. Ważny w tym przypadku jest też kierunek wiatru, co można sprawdzić używając danych NOAA. Generalnie, tworzenie takich modeli wiąże się też z używaniem ArcGIS oraz całej GIS-owskiej bazy danych. Niejednokrotnie trzeba stworzyć tak zwany DEM lub NMT (Numeryczny model terenu) co robi się właśnie korzystając z danych dotyczących ukształtowania powierzchni. Dużo badań robi się też używając petrologii lub geologii klasycznej, tego typu badania uwzględniają często ciągnące się tygodniami lub nawet miesiącami prace terenowe. Wszystko zależy od tego jaki konkretny aspekt wulkanu lub aktywności chcemy badać. Można zrobić analizę parametrów przed-erupcyjnych – jaka była temperatura i ciśnienie w komorze magmowej tuż przed erupcją? Można zająć się mineralogią i określić czy ewolucja magmy zmierza w kierunku magmy eksplozywnej lub mamy przypływ bardziej „prymitywnego materiału” i ewolucja zmierza do magmy efuzywnej (bazaltowej). Wulkany, zwłaszcza na strefach subdukcji stopniowo ewoluują ku kwaśnym, eksplozywnym magmom, jednak jeżeli do komory magmowej stale napływa świeża bardziej zasadowa magma to wulkan może iść w kierunku bazaltowym (jak np. Fuego w Gwatemali). Można to zmierzyć analizując właśnie minerały, struktury krystaliczne oraz skład chemiczny wyemitowanej lawy. Dużo jest różnorakich metod badawczych, często też adoptuje się instrumenty używane w innych dziedzinach takie jak grawimetr czy magnetometr. Każdy tak naprawdę jeżeli ma pomysł i wie jak używać danego instrumentu może go wypróbować na wulkanie. Często wulkanolodzy nie mają wykształcenia stricte geologicznego tylko są fizykami, chemikami, informatykami, matematykami czy nawet geografami. Wulkanologia to tak naprawdę mieszanka wielu nauk.

Dlaczego wulkany tak często są nieprzewidywalne? Co sprawia wulkanologom największą trudność w ich badaniu?

Największym problemem jest oczywiście fakt, że nie można zajrzeć do komory magmowej i zobaczyć co się tam dzieje. Kolejnym problemem są bardzo skomplikowane oddziaływania termodynamiczne w magmie, które na dzień dzisiejszy są albo bardzo słabo poznane albo bardzo uproszczone. Modelując np. dyfuzje magmy bierze się pod uwagę szereg parametrów takich jak ekspansywność, przewodnictwo ciepła itp., które sprowadzają się do szeregu całek i pochodnych. Te parametry są zależne od siebie nawzajem jak i od temperatury, ciśnienia czy nawet kąta nachylenia stoku wulkanu, dlatego zmieniają się w przeciągu nawet kilku minut. Trzeba brać poprawki na te ciągłe zmiany, dlatego obliczenia stają się ogromnym przedsięwzięciem. Na pewno postęp technologiczny i rozwój komputerów pozwoli w przyszłości na bardziej dokładne przeprowadzanie tego typu obliczeń, jednak zawsze będą jakieś parametry o których istnieniu nawet nie wiemy, a które mogą mieć wpływ na ostateczne modelowanie. Ważne są też procesy zachodzące w kominie takie jak fragmentacja. Konkretne typy fragmentacji mogą doprowadzić do utworzenia się innych produktów wulkanicznych lub zwiększyć/zmniejszyć zasięg opadu popiołu. Dobrym przykładem jest np. erupcja Eyjafjallajökull w roku 2010. Popiół wulkaniczny sparaliżował wtedy ruch lotniczy nad Atlantykiem, przyczyniając się do dużych strat w przemyśle lotniczym. Położenie Islandii oraz prądy atmosferyczne miały w tym swój udział ale bardzo dużą role odgrywała też fragmentacja hydromagmatyczna która zaszła w wyniku oddziaływania pomiędzy magmą, a wodami gruntowymi. Ten proces powoduje utworzenie się bardzo drobnego popiołu który może być niesiony o wiele dalej niż popiół powstały w wyniku innego typu fragmentacji, który nie uwzględnia wody. Warunki potrzebne do zaistnienia konkretnego procesu fragmentacji oraz sam jego przebieg są obecnie przedmiotem debat i nie są do końca poznane.

Kolejnym problemem jest ciągły brak sprzętu oraz pieniędzy na badania. Rząd często nie widzi potrzeby inwestowania w systemy alarmowe, wulkany też wielokrotnie stają się problemem politycznym. W przypadku złego zarządzania stają się kartą przetargową jak np. można było zobaczyć na przykładzie ostatniej erupcji Fuego z czerwca 2018 roku kiedy to lider gwatemalskiej opozycji zażądał dymisji szefa CONRED (Biuro do spraw walki ze skutkami klęsk żywiołowych) po przeprowadzeniu przez nich opóźnionej ewakuacji. Często problematyczne jest też samo położenie wulkanu np. na granicy dwóch stanów (Colima, Meksyk), czy Tacana (granica Meksyku i Gwatemali). Kolejny problem to dostęp do wulkanu, a konkretnie relację z właścicielami gruntów przy wulkanach. Zważywszy na bardzo dużą żyzność gleb wulkanicznych, przy wulkanach bardzo często znajdują się plantacje kawy, orzechów lub farmy. Są to tereny prywatne i tak naprawdę wpuszczenie naukowców do określonego miejsca często zależy od decyzji właściciela, dlatego relację z tubylcami są bardzo ważne w pracy wulkanologa. Mieliśmy przypadek w Gwatemali, przy wulkanie Santiaguito, gdzie cała plantacja kawy, łącznie z domami dla pracowników znajduje się na trasie laharów i spływów piroklastycznych. Pracownicy INSIVUMEH mieli na terenie tej plantacji obserwatorium, które po erupcji w bodajże roku 2014 zostało prawie zmiecione przez spływ piroklastyczny. Po tym wydarzeniu zdecydowano się przenieść obserwatorium, a cały teren otrzymał status „strefy wysokiego ryzyka”. INSIVUMEH naciskał również na zarząd plantacji aby przeniósł domy dla pracowników które znajdują się bezpośrednio w strefie zagrożenia. Cała sytuacja wpłynęła też dość mocno na pracowników, którzy krótko mówiąc, troszkę się przerazili wizją klęski wulkanicznej po tym jak INSIVUMEH zlikwidował obserwatorium. Zarządowi plantacji się to nie spodobało i zabronił wulkanologom wstępu na posesję gdzie znajduje się bardzo wiele cennych osadów piroklastycznych w tym pumeks wygenerowany przez wulkan Santa Maria w roku 1902 (byłby bardzo przydatny do mojej pracy magisterskiej). Domy pracowników wciąż pozostają w strefie ryzyka, a sama plantacja zaopatruje w kawę bardzo popularną na całym świecie kawiarnię. Kiedyś miałam też sytuację w Colimie, że właściciel nagle nie zgodził się otworzyć nam bramy, przez którą zawsze bezproblemowo przejeżdżaliśmy co najmniej raz w miesiącu. Wiemy, że przyczyną były typowe „sąsiedzkie porachunki”, jeden z farmerów był przychylny wulkanologom a drugi nie. W pewnym momencie zaistniał pomiędzy nimi jakiś konflikt i jeden postanowił wyżyć się na nas. Na tych przykładach widać, że nie zawsze jedynym ograniczeniem w prognozowaniu erupcji wulkanicznych jest obecny stan wiedzy oraz technologii. Weźmy na przykład taką Gwatemalę, jeżeli jestem dobrze poinformowana to szef INSIVUMEH i szef CONRED wspierają skłócone ze sobą partie polityczne. Dlatego pomiędzy tymi dwiema organizacjami dochodzi do wielu konfliktów, a przecież INSIVUMEH dostarcza do CONRED informacji o aktywności wulkanicznej. CONRED jest później odpowiedzialny za ewakuację i walkę ze skutkami klęsk żywiołowych. Nawet teraz gdy byliśmy całym kierunkiem na ćwiczeniach w Gwatemali, po odwiedzeniu siedziby Instytutu Wulkanologicznego (który jest częścią INSIVUMEH) mieliśmy iść do CONRED. Jednak z niewiadomych względów CONRED odmówił. Profesorowie mówili potem, że może to być właśnie przez wzgląd na ten polityczny konflikt.

Które z meksykańskich czy gwatemalskich wulkanów wywarły na tobie największe wrażenie?

Zdecydowanie wulkan Santa Maria i kompleks kopuł lawowych Santiaguito. Santiaguito znajduje się na jednej z flank wulkanu Santa Maria, oba te wulkany są bardzo blisko siebie i możliwe iż mają te samo źródło magmy. Santiaguito powstał po wielkiej erupcji Santy Marii z roku 1902 kiedy to doszło do zapadnięcia się jednej ze ścian wulkanu. Na jej miejscu powstało później jezioro siarkowe z którego powoli zaczęły wynurzać się kolejne kopuły lawowe tworzące dzisiaj kompleks Santiaguito. Przyglądanie się tym wulkanom z oddali jak i późniejsza wspinaczka na wulkan Santa Maria i obserwacja wybuchającego Santiaguito to jedne z najbardziej niesamowitych rzeczy jakie dane mi było doświadczyć.

Jakie prace badawcze i terenowe wykonywałaś na wyspie wulkanicznej Socorro? Dlaczego ten wulkan jest tak bardzo ciekawy?

Badania na wyspie Socorro były organizowane przez CIIV, gdzie w zeszłym roku byłam na stażu. Mój kolega postanowił za cel swojej pracy magisterskiej obrać pliniańską historię Socorro i to głównie przez wzgląd na niego CIIV zorganizowało kolejną ekspedycję. Na Socorro nie można ot tak sobie wjechać. Konieczne jest otrzymanie kilku przepustek od Narodowego Biura do Spraw Terenów Chronionych w Meksyku, Meksykańskiej Armii oraz Marynarki Wojennej, ponieważ na wyspie znajduje się baza wojskowa. Celem badań była właśnie ta historia pliniańska, czyli historia erupcji silnie eksplozywnych, rozwinięcie mapy geologicznej wyspy oraz konserwacja sprzętu znajdującego się na Socorro. Podczas badań zajmowaliśmy się głównie geologią klasyczną, przez co codziennie wychodziliśmy na wiele godzin w teren niejednokrotnie na więcej niż jedną noc. Socorro jest terenem dość trudnym ponieważ porośnięta jest bardzo gęstym buszem oraz roślinnością, którą można by przyrównać do tej spotykanej przy Morzu Śródziemnym – kaktusy, kolce, twarde gałęzie. Bez maczety nie da się tego przejść. Czasem przejście 300 czy 400 metrów zajmowało nam dobre kilka godzin. Do niektórych miejsc w ogóle nie dało się dojść, albo dojście zajęło by nam cały dzień czego nie mogliśmy zrobić przez wzgląd na wodę (wyspa nie posiada wody słodkiej) oraz ciężar ekwipunku. Dlatego kilka razy musieliśmy na drugi koniec wyspy płynąć łódką, która i tak nie mogła przybić do brzegu z powodu wysokich fal i klifów. Musieliśmy wtedy płynąć wpław do brzegu lub wyskakiwać na skały, żołnierze rzucali nam potem z łódki plecaki i cały sprzęt. Jeden z kolegów przeżył wtedy mały zawał serca gdy żołnierz po prostu wyrzucił z łódki na skały plecak z dronem.

Pobraliśmy na Socorro prawie 200 próbek skał. Do tej pory żadna z grup nie przywiozła aż tyle materiału więc daje to duży potencjał na późniejszą analizę petrologiczną (minerały, struktury krystaliczne itp.) oraz chemiczną. Socorro to jedyny na Oceanie Spokojnym w większości peralkaliczny wulkan, dlatego jest to ciekawe i bardzo trudne miejsce badań. Socorro siedzi na dwóch nałożonych na siebie granicach rozbieżnych, tak zwanych ryftach.

Ryfty to miejsca gdzie powstaje nowa skorupa oceaniczna i płyty tektoniczne odsuwają się od siebie. Tego typu konfiguracje tektoniczne z reguły produkują bazalty czy „uwodnione bazalty” – zeolity, magma jest bardzo uboga w krzemionkę co objawia się w spokojnym, efuzywnym wulkanizmie. Na takich miejscach tworzą się rozległe wulkany tarczowe, które powstają z nakładania się na siebie wielu wycieków lawy. Zdecydowana większość wyspy Socorro to właśnie takie wycieki lawy więc pod tym względem jest to zwykła wyspa wulkaniczna. 98% wyspy znajduje się pod wodą i większość składa się z lawy, pozostałe 2% wystaje na powierzchnie i tutaj zaczyna się zabawa. Większość z tych 2% stanowią osady piroklastyczne powstałe w wyniku bardzo silnych, pliniańskich eksplozji. Skały zostały sklasyfikowane jako ryolity, a są to bardzo kwaśnie skały powstałe z magmy o wysokiej zawartości krzemionki. Także na jednej wyspie mającej około 16km średnicy mamy bardzo dramatyczną zmianę w składzie chemicznym magmy. Od bardzo ubogiej w krzemionkę do bardzo bogatej w krzemionkę – nie ma skał z reguły znajdujących się pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Krzemionka to jeden z najważniejszych parametrów kontrolujących styl erupcyjny wulkanu i tak dramatyczne zmiany w jej koncentracji są dziwne. Dodajmy do tego położenie na ryfcie, gdzie produkowana jest prymitywna, uboga w krzemionkę magma. Ryolity z reguły powstają na strefach subdukcji gdzie mamy stopiony materiał ze (zdania są podzielone) skorupy kontynentalnej czy skorupy oceanicznej. A i tak do wytworzenia ryolitu magma musiałaby rezydować w komorze magmowej i powoli wytrącać minerały takie jak oliwin czy piroksen zanim fluid osiągnął by kompozycję ryolityczną (bardzo bogatą w krzem). Do tego te skały ryolityczne to ignimbryty, czyli skały powstałe z materiału piroklastycznego (materiału który został rozerwany przez wulkan w momencie erupcji – przeciwieństwo zwartego wycieku lawy). Ignimbryty powstają w przypadku bardzo silnych erupcji pliniańskich takich jak np. Erupcja Minojska Santorini w 1650 r.p.n.e. Często erupcje tworzące ignimbryty kończą się utworzeniem się kaldery kiedy to opróżniona komora magmowa nie jest w stanie utrzymać stożka i po prostu zapada się. Tworzy się wtedy rozległa depresja w której z czasem wyrasta nowy wulkan. Idealnym przykładem są wulkany Santorini i Toba. Odwiedziliśmy lokalizację oznaczoną jako jedna ze ścian kaldery na Socorro ale ja osobiście nie jestem przekonana, że jest to kaldera.

Podczas badań robiliśmy też mnóstwo zdjęć dronem z których studenci CIIV będą później robić trójwymiarowe modele konkretnych struktur na Socorro oraz znajdujących się nieopodal wysp San Benedicto oraz Clarion. Zamontowaliśmy też termometr w jednej z jaskiń lawowych oraz zabraliśmy zepsuty instrument służący do pomiaru emisji radonu.

Czy zaskoczył cię krajobraz wulkaniczny wyspy Socorro?

Mówiąc szczerze to troszkę mnie zaskoczył. Po pierwsze spodziewałam się skąpej roślinności, kaktusów oraz krajobrazu w stylu pustyni kamienistej. Niektóre partie wyspy właśnie tak wyglądają, jednak zdecydowana większość to busz a w niektórych strefach wręcz las. Dlatego badania geologiczne były dość utrudnione. Cała geologia wyspy podzielona jest na kilka formacji, jednak bardzo ogólnie można to rozdzielić na: fazę tarczową, fazę efuzywną, osady piroklastyczne i kopuły lawowe. Faza tarczowa widoczna jest tylko w jednym miejscu – na klifach na wschodnim wybrzeżu przy przylądku Cabo Pierce. Faza efuzywna znajduje się na południu wyspy, niedaleko bazy wojskowej i są to głównie wycieki lawy, w których utworzyło się kilka jaskiń lawowych o dość dużych rozmiarach. Potem mamy sekcję piroklastyczną, która jak sama nazwa wskazuje tworzą głównie ignimbryty, popioły i pumeks wulkaniczny. Ta sekcja jest najbardziej obszerna i dobrze widać ją w centrum wyspy obok wulkanu Evermann jak i na klifach czy w okolicy Playa Blanca na północnym-zachodzie Socorro. Najmłodszymi tworami na wyspie są kopuły lawowe z których największa znajduje się tuż poniżej szczytu wulkanu Evermann. Wokół szczytu znajdują się także co najmniej 3 pola geotermalne gdzie temperatura fumaroli sięga 100°C. Niektóre fumarole są naprawdę ogromne, udało nam się znaleźć kilka starych lejów które miały dobre 400m głębokości i co najmniej 8m szerokości. Generalnie identyfikacja skał nie należy do łatwych. Znajdujące się tam ignimbryty należą do gorącej odmiany tych skał dlatego uległy procesowi zwanemu reomorfizm (rheomorphism) kiedy to pod wpływem ciepła i ciśnienia osady piroklastyczne przeobrażają się w zwartą skałę. Tego typu ignimbryty tracą swój „sypki” charakter i nie rzadko wyglądają jak wycieki lawy. Do tego zważywszy na samo występowanie skał nieodpowiednich do konfiguracji tektonicznej całkiem możliwe, że w skałach tych są minerały nie znane jeszcze nauce. Nie tak dawno temu delegacja CIIV wróciła ze znajdującej się około 400 km od Socorro wyspy Clarion i sytuacja jest bardzo podobna.

Czy możesz wymienić wulkany, które chciałabyś badać w przyszłości?

Bardzo chciałabym zająć się wulkanami Ryftu Afrykańskiego, zwłaszcza Erta Ale. Planowałam za cel mojej pracy magisterskiej wziąć właśnie ten wulkan ale niestety na chwile obecną nie jestem w stanie sfinansować badań w tym regionie. Zważywszy na trudną sytuację polityczną Uniwersytet wymagałby ode mnie posiadania ochrony 24-godziny na dobę, podczas przebywania w terenie, a to niestety kosztuje. Bardzo chciałbym też zająć się wulkanem Ol Doinyo Lengai w Tanzanii, który posiada bardzo interesującą lawę karbonatytową. Tego typu lawa jest o wiele chłodniejsza (500°- 600°C) niż „bardziej typowe”, uboższe w węglany lawy. Interesuje mnie też wulkan Cerro Uturuncu w Boliwii, który wydaje się mieć bardzo duży potencjał erupcyjny jednak produkuje głównie wycieki lawy, pomimo dość kwaśnego charakteru magmy. Bardzo chciałabym też pracować na wulkanach Kamczatki i Alaski takich jak Kluczewska Sopka i Katmai.

Jakaś ciekawa przygoda czy opowieść związana z wulkanem, która przychodzi ci do głowy?

Wulkan Santa Maria w Gwatemali obdarzany jest religijną czcią. Okoliczna ludność wierzy, że wulkan jest miejscem zamieszkania Juana Noga, który przez jednym uważany jest za boga a przez innych za diabła. Ludzie poprzez składanie Juanowi ofiar (najczęściej są to pieniądze, czasem oddaje mu się też pierworodnych synów, niektórzy ludzie wchodzą na wulkan aby oddać mu swoją duszę) zawierają z nim pakt na mocy którego mają zostać obdarowani bogactwem. Na wulkanie można znaleźć mnóstwo ołtarzy majańskich przy których co jakiś czas odprawiane są modły. Erupcję Santa Maria z roku 1902 ludzie utożsamiają z gniewem Juana spowodowanym uprowadzeniem przez jednego z tubylców jego córki. Późniejszy wzrost wulkanu Santiaguito uważany jest za działalność syna Juana który nosi to samo imię. Ludzie wierzą, że w każdy Wielki Piątek Juan Nog młodszy galopuje na czarnym koniu doliną rzeki Nema 2 (gdzie często schodzą lahary) i szuka ludzi gotowych sprzedać mu swoją duszę. Do dzisiaj podobno ludzie wychodzą nad brzeg doliny o określonym czasie i pozostawiają mu dary. Większość kataklizmów wulkanicznych wytworzonych przez kompleks Santa Maria-Santiaguito uważa się za owoc zaniedbania przez ludzi paktu z „bogiem” czy „diabłem”. Santa Maria to jedyny w Gwatemali wulkan posiadający tego typu folklor.

-----

Zdjęcia postanowiłem podzielić według lokalizacji geograficznej. Najpierw Islandia, potem Kostaryka, Gwatemala i Meksyk.

Islandia to Mgada i wulkan Hekla, wyciek lawy z Hekli, wulkany Helgafell i Eldfell (Heimaey, Vestmannaeyjar)

Kostaryka to wulkany Arenal oraz Irazu (jezioro kraterowe)

Gwatemala to wulkany Agua, Fuego (w stanie erupcji), Pacaya i Santa Maria/ Santiaguito (w tym Magda na wierzchołku tego ostatniego w trakcie obserwacji kopuły lawowej Caliente).

Meksyk to przede wszystkim wulkan Colima (fenomenalne zdjęcia z powietrza), ale też Nevado de Colima, Popocatepetl i Paricutin. Końcowe zdjęcia to prace polowe i krajobraz wulkanicznej wyspy Socorro (aktywne pole geotermalne, przylądek Cabo Pierce, widok z powietrza na wulkan Cerro Evermann, tamtejsza jaskinia lawowa, przykład tamtejszej awifauny oraz obozowisko na wyspie).