Zapoznałem się pobieżnie z najnowszym raportem IPCC o antropogenicznych zmianach klimatycznych i jedno jest pewne: destablilizacja globalnego systemu klimatycznego wskutek działalności człowieka trwa w najlepsze. Ekstremalne fale upałów, niszczycielskie trąby powietrzne (np. w Czechach), powodzie błyskawiczne wskutek gwałtownych ulew (Chiny, Nadrenia-Palatynat), wzmacniane przez wysoką temperaturę i suszę pożary (płonąca od końca maja 2021 roku syberyjska Jakucja, dużo pożarów w Turcji, Grecji, Kalifornii, Kanadzie czy we Włoszech). Te kataklizmy naturalne można zaobserwować w tym roku. I zapewne będą się one z roku na rok nasilać/zwiększać częstotliwość.
Katastrofie w skali globalnej można zapobiec w najbliższych latach poprzez głębokie cięcia w emisji gazów cieplarnianych takich jak dwutlenek węgla czy metan. Ale politycy i decydenci powinni działać szybko, w tej chwili, by uniknąć totalnej katastrofy. Ludzkość podgrzewa Ziemię, jej ląd, atmosferę i oceany. Zmiany klimatyczne są konsekwencją rozwoju technologicznego, ale technologia może też nam pomóc w ich zredukowaniu.
Jesteśmy, albo inaczej powinniśmy być to winni przyszłym pokoleniom. Czy potraficie moi drodzy Czytelnicy wyobrazić sobie Ziemię w 2077 albo w 2100 roku?
Kilka kluczowych wniosków z szóstego raportu IPCC:
1) Globalna temperatura powierzchniowa w latach 2011-20 była o o 1.09 stopnia C większa niż w latach 1850-1900. 2) Ostatnie 5 lat było najgorętsze od 1850 roku. 3) Antropogeniczne zmiany klimatyczne przynajmniej w 90 procentach przyczyniają się do topnienia lodowców i pokrywy lodowej Arktyki. 4) Anomalie gorąca na Ziemi stały się od lat 50-tych XX wieku coraz częstsze i bardziej intensywne, natomiast anomalie zimna coraz rzadsze i mniej intensywne. 5) Nieodwracalność topnienia lodowców i pokrywy lodowej Arktyki przez najbliższe dekady, podgrzewania i zakwaszania oceanów.
Próg 1.5 stopnia C zostanie przekroczony do 2040 roku, być może stanie się to już w 2034 roku. To oznacza częstsze epizody ekstremalnych upałów, susze i pożary w wielu miejscach globu, ogromne opady skutkujące powodziami błyskawicznymi, wzrost poziomu mórz i oceanów, erozja wybrzeży i nisko położonych obszarów nadmorskich. Zatem do 2030 roku należałoby ściąć emisje CO2 o połowę, a do 2050 roku całkowicie je wyzerować (wychwytywanie dwutlenku węgla, jego absorpcja poprzez zalesianie ogromnych połaci terenu). Teoretycznie to jest do zrobienia. Mogą nam w tym pomóc także wulkany, zwłaszcza potężne i chłodzące klimat erupcje z dużą emisją SO2 (dwutlenku siarki) do stratosfery, niestety będące dość rzadkim zjawiskiem w ciągu dekad. Jako uzupełnienie OZE energetyka jądrowa, która powinna przestać być przez określone środowiska demonizowana.
Obawiać się należy wielu sprzężeń zwrotnych, które towarzyszą antropogenicznym zmianom klimatycznym m.in. topnienia syberyjskiej zmarzliny, które poprzez emisję metanu do atmosfery może wzmocnić efekt cieplarniany. Przykładowo trwające od końca maja pożary w lodowatej Jakucji wyemitowały już 505 megaton CO2 i są w zasadzie prawie nie do opanowania.
8 sierpnia 2021 roku kurylski wulkan Chirinkotan wyemitował obłok popiołu o wysokości 2.7 km. To pierwsza zarejestrowana aktywność erupcyjna tego wulkanu od 2017 roku.
EDIT: 11 sierpnia w Syrakuzach na Sycylii zarejestrowano temperaturę 48.8 stopni Celsjusza - najwyższą w historii pomiarów w Europie.
Dwa wulkany aktywne w Chile - Villarrica (żarzenie się krateru w nocy wskazujące na aktywność magmy) oraz Copahue (emisje popiołu z krateru El Agrio).
Mniej więcej od północy 9 sierpnia (akurat w moje urodziny) miał miejsce paroksyzm erupcyjny wulkanu Etna z SE Crater obejmujący fontanny lawy, wylewy lawy i emisję popiołu. Warto tutaj dodać, że SE Crater jest obecnie najwyższym punktem Etny i mierzy 3357 metrów wysokości. Zdj. Boris Behncke.