Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciekawostka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciekawostka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Poeta Krzysztof Kamil Baczyński i wyspiarskie wulkany

                                                               

81 lat temu w wieku 23 lat zginął Krzysztof Kamil Baczyński. Duchowy spadkobierca romantyków, symbol Pokolenia Kolumbów, opisujący czas II Wojny Światowej, która w jego wierszach jawi się jako ogromna, niszczycielska siła, niszczące ówczesne systemy wartości i wprowadzająca nowe, okrutne prawa. 4 sierpnia 1944 roku w warszawskim Pałacu Blanka trafiła go kula niemieckiego snajpera. 

Krzysztof Kamil Baczyński zaczął pisać wiersze już jako uczeń warszawskiego gimnazjum im. Stefana Batorego. Nie był wybitnym uczniem, na świadectwach przeważały trójki, co ciekawe miał kłopoty z zaliczeniem języka polskiego. Najwyższe oceny zbierał z rysunków i po maturze zamierzał zdawać na Akademię Sztuk Pięknych. Wybuch wojny zniweczył te ambitne plany. Straciliśmy malarza, zyskaliśmy poetę!

Dziełem wyjątkowym w historii polskiej poezji XX wieku jest własnoręcznie 'wydany' przez Baczyńskiego w 1941 roku poemat "Serce jak obłok", w którym połączył w jedną całość zamiłowanie do słowa pisanego i obrazu. 

Na okładce książki - utrzymanej w monochromatycznej niebieskiej tonacji - widzimy znaki zodiaku: Ryby, Wodnik, Koziorożec i Waga, wokół monogramu BB (żony Krzysztofa, Barbary), żaglowiec na morzu i dwie wyspy wulkaniczne, w tym jedna z aktywnym wulkanem. A w środku "Elegia o genezie", w której poeta opisuje jak powstawał świat, w którym przyszło jego pokoleniu żyć, w którym "... jak fajki gigantów Wulkany Dymią i Gasną..."

Ewa Demarczyk zaśpiewała kompilację jego wierszy na V Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie w 1965 roku czyniąc z nich coś w rodzaju requiem Powstania Warszawskiego. Dziś jest symbolem "tych lat gniewnych".

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4746982/serce-jak-oblok

Prześliczna okładka i poruszająca zawartość.

wtorek, 20 maja 2025

Erupcja Mount Saint Helens w 1980 roku i jaskrawoczerwony Ford Pinto

                                                                       

Dwa dni temu minęła 45 rocznica katastrofalnej erupcji wulkanu Mount Saint Helens, która miała miejsce 18 maja 1980 roku. Wyzwolona energia wybuchu St. Helens tego feralnego dnia równała się sile bomby atomowej o mocy 24 megaton. 

Do erupcji doszło o godzinie 08.32 niedzielnego poranka 18 V 1980 roku. W jej wyniku zginęło 57 osób, w tym wulkanolog David Johnson. Zniszczeniu uległo 250 domów, 47 mostów, 24 km linii kolejowych i 298 km autostrad. 

Ogromne osuwisko sproszkowało wulkan zmniejszając wysokość szczytu wulkanu z 2950 metrów na 2550 metrów. Powstał podkowiasty krater o szerokości 1.6 km. Objętość lawiny gruzu (osuwiska) osiągnęła 2.9 km sześciennych. 

Rankiem 18 maja 1980 roku pracownik Boeinga i niezależny fotograf Richard Lasher udał się w stronę wulkanu swoim jaskrawoczerwonym Fordem Pinto. Chciał dojechać samochodem tak blisko, jak tylko się da, a potem zbliżyć się leśną drogą do wulkanu niebieskim motocyklem Yamaha, który przymocował do zderzaka Forda. W planach miał też odpoczynek nad brzegiem jeziora Spirit. Wulkan wybuchł z furią o godzinie 08.32 rano. Według jego relacji Lasher zatrzymał się gwałtownie gdy gigantyczna chmura popiołu pędziła w jego stronę, wyskoczył ze swojego auta i zrobił słynne zdjęcie, na którym widać kolumnę popiołu z St. Helens oraz Forda Pinto z Yamahą w kadrze. 

Początkowo oślepiony Richard Lasher uciekał samochodem, ale Ford Pinto w pewnym momencie przestał był sprawny. Dopiero potem przesiadł się na Yamahę. 

19 maja Richard wjechał Yamahą do czerwonej strefy, gdyż pragnął zrobić więcej zdjęć. Niestety zobaczyła go załoga patrolującego helikoptera, która zniżyła lot i wylądowała na drodze. Richard został aresztowany i przetransportowany helikopterem do więzienia. Jego Yamaha pozostała na miejscu. Odzyskał ją po wyjściu z więzienia kilka dni później. 

Richard Lasher nie szuka rozgłosu i unika kontaktu z mediami. Nawet nie wiadomo czy jeszcze żyje. Natomiast jego zdjęcie żyje w sieci stale, gdyż jest fantastyczne. To częsty viral na Facebooku, Reddit, znalazło też swoje miejsce na Demotywatorach i Joemonster.org. 

Lokalizacja: Richard poruszał się w kierunku Spirit Lake i prawdopodobnie dotarł do drogi leśnej 26 (Forest Road 26). Gdyby dojechał w chwili erupcji do jeziora Spirit Lake z pewnością zostałby 58 ofiarą śmiertelną wulkanu. Tam też dotarł tzw. lateral blast (boczny podmuch) z wulkanu zamieniając Spirit Lake i jego okolice w miejsce kompletnej anihilacji.

Doskonały artykuł, z którego korzystałem:

https://www.hemmings.com/stories/mt-st-helens-pinto-photo/

Mniej szczęścia niż Richard Lasher miał fotograf Robert Landsberg, który zginął w trakcie erupcji, ale jego zdjęcia udało się wywołać dzięki temu, że w chwili śmierci je ochronił. Jego fotografie trafiły do styczniowej edycji National Geographic 1981. Dzięki staraniom mojej siostry, która przebywa w USA mam ten numer w wulkanicznej kolekcji.

https://petapixel.com/2011/09/07/photographer-died-protecting-his-film-during-the-1980-mt-st-helens-eru

18 maja br. indonezyjski wulkan Lewotobi Lakilaki wyemitował obłok popiołu o wysokości 9 km. Według GeologyHub może dojść w przyszłości do wulkanicznego osuwiska z niestabilnego górnego zbocza wulkanu. Dlatego też wulkan został objęty czerwonym (najwyższym) stopniem alarmu. Erupcja częściowo zniszczyła kopułę lawową wulkanu. Zdj. Deen.

https://www.youtube.com/watch?v=oI5dMKVT5Kw

Dziękuję moim dotychczasowym i obecnym Patronom, Patronkom, kawodawcom i kawodawczyniom. I, rzecz jasna, zachęcam do finansowego wsparcia Wulkanów Świata poprzez wirtualne kawy, tudzież Patronat, jeśli macie ochotę i możliwość. Linki wsparciowe poniżej:

https://patronite.pl/wulkanyswiata

https://buycoffee.to/wulkanyswiata

I jeszcze na sam koniec ciekawostka motoryzacyjna. Ford Pinto posiadał pewną wadę konstrukcyjną. W momencie uderzenia w tył stawał w płomieniach, często z zablokowanymi drzwiami, które uniemożliwiały szybką ucieczkę pasażerom i kierowcy. 

https://www.otomoto.pl/news/niebezpieczne-wady-konstrukcyjne-i-najwieksze-akcje-naprawcze-w-historii

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Efemeryczne wyspy wulkanu błotnego Kumani Bank

                                                                             

Umknęła mi ta ciekawostka, a powinienem napisać o niej przynajmniej w ubiegłym roku. 

Około 14 lutego 2023 roku doszło do erupcji wulkanu błotnego Kumani Bank zlokalizowanego w odległości około 20 km od stolicy Azerbejdżanu, Baku. Erupcja ta uformowała nietrwałą wysepkę o szerokości około 400 metrów. Jeszcze w grudniu 2024 roku ta wysepka była widoczna satelitarnie (na zdjęciu CopernicusEU/ Sentinel 2), ale już wtedy znikała niszczona przez erozję morską. 

Erupcje Kumani Bank formowały wcześniej nietrwałe wysepki w latach 1861, 1927, 1950 i 2001. Wszystkie zostały zerodowane przez morze. W pobliżu Kumani Bank znajduje się inny wulkan błotny zwany Dashli, który w 2021 roku wybuchł gwałtownie emitując płomienie na wysokość 500 metrów-1 km. 

11 stycznia 2025 roku doszło do spektakularnego paroksyzmu erupcyjnego indonezyjskiego wulkanu Ibu (Halmahera) obejmującego fontanny lawy sięgające wysokości kilkuset metrów i wysoką kolumnę popiołu. Ibu to obecnie jeden z najaktywniejszych wulkanów w Indonezji. 

Z kopuły lawowej jawajskiego wulkanu Merapi schodzą rozżarzone obrywy skalne. 

Od 13 stycznia br. trwają niewielkie emisje popiołu z wulkanu Telica (Nikaragua). Popiół opada na skraj jego krateru. Mieszkańcy gminy Telica w departamencie Leon słyszą w nocy głośne odgłosy erupcji.

Na zdjęciu także erupcja błotnego gejzeru blisko wulkanu tarczowego Dofen w Oromii (Etiopia) 4 stycznia br. 

poniedziałek, 2 grudnia 2024

Maurycy Komorowicz i badania wulkanów w Indonezji

                                                     

W opublikowanym 15 listopada wpisie poświęconym Maurycemu Komorowiczowi - pionierowi polskiej wulkanologii udało mi się uściślić okres pobytu wulkanologa w Indiach Holenderskich.

Okazało się, że kontrakt z holenderską służbą geologiczną podpisał praktycznie zaraz po obronie swojego doktoratu (czerwiec 1912 r.) poświęconego islandzkim wulkanom półwyspu Reykjanes i obszaru Strytur. Już w sierpniu 1912 r. (a nie jak podałem za wiki, że na początku 1913 r.) pojawił się wraz z Cecylią w Batawii (dzisiejsza Jakarta), w ówczesnych Indiach Holenderskich (dzisiejsza Indonezja). Od wiosny 1913 r.(w zasadzie od maja 1913 r. - uściślenie) prowadził badania obszaru wulkaniczno-sejsmicznego rozciągającego się od wyspy Sulawesi (wówczas Celebes) poprzez wyspy Sangir, aż do wysp Talaud. Celem tych badań było zbadanie przyczyn i zasięg wstrząsów sejsmicznych, jakie miały miejsce w tym rejonie w marcu 1913 r. Z zapisów holenderskich wynika, że 2 marca 1914 r. Maurycy zostaje zwolniony z funkcji rządowego geologa; otrzymuje trzymiesięczną odprawę i wraz z Cecylią powraca do Berlina. Przyczyną była “udowodniona fizyczna niemożliwość sprawowania funkcji”. Wynika z tego, że w Indonezji Komorowiczowie przebywali ponad 1.5 r. (Sierpień 1912 – Marzec 1914). Opisy i wyniki swych badań Maurycy opublikował w roczniku "Zeitschrift für Vulkanologie" No 2 (1916)”.

Dzisiaj więcej szczegółów o jego badaniach w Indiach Holenderskich. W ostatnich dniach udało mi się nabyć 15 tom (cześć I) Prac Muzeum Ziemi - wydany w 1970 roku przez Wydawnictwa Geologiczne. Wśród opublikowanych w nim artykułów i rozpraw jedna pozycja jest dla mnie szczególnie interesująca. To artykuł biograficzny napisany przez profesora Wojciecha Narębskiego zatytułowany: „Życie i działalność naukowa Maurycego Komorowicza”. O profesorze Narębskim wspomniałem już w pierwszym wpisie poświęconym Komorowiczowi. To profesor Narębski na nowo go odkrył i propagował jego dokonania. To dzięki niemu został odszukany i upamiętniony grób pioniera polskiej wulkanologii na cmentarzu w Czempiniu. W kolejnym wpisie postaram się przybliżyć nieprzeciętny życiorys Profesora i jego naukowe dokonania.

W artykule autor oprócz okresu berlińskiego Komorowicza, szczegółowo przedstawia jego wyprawę badawczą na Sulawesi i Wyspy Sungir. Streszczam to co napisał Narębski. 18 maja 1913 r. Komorowicz wypływa z portu Surabaja statkiem „Van Overstraten” na północny Celebes. Po 11 dniowej podroży dociera do portu Amurang, a dzień później do Manado. 2 czerwca statek mija wyspy Roerang, Tagoelandang i Siuaw z czynnym wulkanem Api (który fotografuje), by wylądować na największej wyspie archipelagu – Wielkim Sangirze. Spędza na niej kolejne 14 dni, badając skutki trzęsienia ziemi na wschodnich stokach wulkanu Sahandaroeman. Na podstawie przeprowadzonych obserwacji dochodzi do wniosku, że trzęsienie ziemi miało charakter liniowy i wędrujący. „Milczenie” wulkanów położonych wzdłuż osi wstrząsów tłumaczy „daremną próbą magmy znalezienia sobie drogi na zewnątrz”. 18 czerwca okrętuje się na parowcu „Van Henskirk” i w kolejnych dniach przeprowadza lustrację wysp Liroen i Karakelong sąsiedniego archipelagu Talaud. Zatrzymuje się na Wielkim Sangirze, Siuaw, Tageonlandang by na koniec wylądować w największym mieście północnego Celebes – Manado, w celu przeprowadzenia badań wulkanologicznych środkowej części półwyspu Minahassa. 30 czerwca opuszcza miasto, by pieszo dotrzeć do Langoewan położonego u stop masywu wulkanicznego Soepoetan. Po założeniu obozu namiotowego w kolejnych dniach prowadzi szczegółowe badania geologiczno – wulkanologiczne gór Soepoetan. Szczególnie wiele uwagi poświęca działalności powstałego w 1911 r. najmłodszego stożka wulkanu. W okresie 2 – 4 lipca jest świadkiem serii bardzo silnych erupcji popiołów i bomb wulkanicznych, a także spływów piroklastycznych z tegoż stożka (które fotografuje).

Po ponad dwumiesięcznej wyprawie na krańce Indii Holenderskich powraca do sielskiego Buitenzorgu, w którym wraz z żoną Cecylią zdążyli się urządzić i zadomowić.

Efektem przeprowadzonych badan i obserwacji są: opisy, mapy i przekroje geologiczne badanego obszaru, zamieszczone w doraźnych raportach, a także w wydanych już po powrocie do Europy publikacjach: „Vulkanoseismische Studien im Norden Australoasien” oraz „Bericht über die im Monat März d. j. 1913 auf den Sangir- und Philippinen Inseln, sowie in Nord-Celebes stattgefundenen seismischen Erscheinungen” opublikowanych w „Zeitschrift für Vulkanologie” No 2 z 1916 r.

Wydaje się, że wszystko układa się po jego myśli. Snuje plany co do swojej przyszłej kariery. Świadczy o tym odnaleziony przeze mnie w archiwach (Kwartalnik Chyrowski – Deo Patriae Amicitiae – Organ Konwiktu Sodalicji Mariańskiej z kwietnia 1913 r.) list Maurycego Komorowicza do dawnych kolegów (w Chyrowie ukończył prowadzone przez Konwikt Gimnazjum i uzyskał świadectwo dojrzałości w maju 1902 r.): „Jestem obecnie na Jawie koło Batawii i przygotowuję się do mojej podróży na Sumatrę, dokąd w styczniu wyruszę. Kraj tu jest nadzwyczaj piękny. Żyje się wśród zupełnie dziewiczej natury; o godzinę drogi stąd jest dziewiczy las z panterami i tygrysami. Rośnie on na stokach wysokiego Wulkanu aż do najwyższych jego szczytów. Często jeżdżę konno i myślę, jakby się do krateru dostać. Wczoraj z żoną wróciliśmy przy księżycu konno z takiej wycieczki. Trudno opisać ten wspaniały, dziwny, egzotyczny obraz w zupełnym blasku księżyca. Palmy, drzewa bawełniane, olbrzymie paprocie i do tego białe opary — jest idealny krajobraz z epoki węglanej. W ogóle tak tu wygląda, jakby się na inną planetę przyjechało. Mam tu ogromnego wroga do zwalczenia — tęsknotę za ojczyzną, ale widzę, że zadanie mego życia w nauce, więc obowiązek mój spełnić muszę. Mam tu okazyę zebrania materyału naukowego, który na cale życie mi wystarczy. Marzeniem mojem jest później zwiedzić Australię i tam także popracować lat kilka a następnie przez Japonię i Chiny dostać się do Ameryki pół. Myślę, że za jakie 10 lub 12 lat wrócę do Europy i opracuję zebrany materyał, jeśli żyć będę. Obecnie mam posadę rządową, jako geolog Holandyi dla wysp Sumatry. Adres mój: Buitenzorg by Batavia (Java) Staatsgeolog“.

Los (a w zasadzie nierozpoznana choroba, której najprawdopodobniej nabawił się podczas wyprawy na Celebes) sprawił, że do Europy powrócił znacznie szybciej.

Na prezentowanym zdjęciu: Absolwenci Gimnazjum prowadzonego przez Konwikt Sodalicji Mariańskiej w Chyrowie – rok 1902. Komorowicz stoi w drugim rzędzie, czwarty od prawej. Na drugim zdjęciu wulkan Karangetang (Siau) sfotografowany przez Maurycego Komorowicza 22 czerwca 1913 roku. 

Nazwy wysp wulkanicznych i wulkanów z holenderskiego na nasz rodzimy język: Ruang, Tagulandang, Karangetang (Api Siau), Siau, Soputan (erupcja w 1913 roku). Nie wiem natomiast jaka jest obecna nazwa wulkanu Sahandaroeman? Czyżby czynny wulkan Awu (Sangihe), który wybuchł 13 marca 1913 roku?

Przy okazji polecam lekturę niniejszego artykułu dziennikarki Pauliny Ermel, w którym się wypowiedziałem:

https://podroze.onet.pl/aktualnosci/ekstremalnie-niebezpieczne-wulkany-swiata-ich-erupcje-beda-potezne/wqyz33k

niedziela, 24 listopada 2024

Pochodzenie nazwy wulkanu Etna

Kończąc ten krótki serial poświęcony Etnie chciałbym zająć się jej nazwą. Nazwa Etna ma bowiem bogatą i fascynującą historię obejmującą wieki. Zrozumienie pochodzenia tej nazwy pozwala nam zapoznać się z jej znaczeniem i zrozumieć kulturowe i historyczne powiązania, jakie zawiera. Od jej źródłosłowia, po przedstawienie w mitologii greckiej i rzymskiej, nazwa Etna ewoluowała w czasie, pozostawiając trwałe dziedzictwo w kulturze różnych narodów.

Pochodzenie nazwy Etna jest głęboko zakorzenione w greckim języku i greckiej mitologii. Grecki termin Aitna (Αἴτνα), pochodzi od czasownika „αἴθω” (Aitva) i oznacza „palić”. To trafnie opisuje wulkaniczną naturę Etny, która od tysięcy lat wyrzuca z siebie ognisty popiół i wypluwa potoki spływającej po zboczach lawy, co z kolei sprawia, że ​​Etna jest jedną z najbardziej fascynujących i jednocześnie czczonych gór tak w starożytności, jak i obecnie.

Jednak językowe korzenie Etny wykraczają daleko poza ich dosłowne znaczenie. W mitologii greckiej Etna zajmuje bowiem również ważne miejsce. Nie jest po prostu zwykłą górą, ale niemal żywą istotą, świadectwem mocy i kreatywności bogów, a szczególnie jednego. To w jej wnętrzu kulawy Hefajstos, mistrz ognia, kowalstwa i złotników, jeden z dwunastu bogów olimpijskich miał swoją kuźnię. Uważano, że wybuchy Etny były wynikiem jego pracy przy miechach i kowadle, przy którym niestrudzenie wykuwał broń i zbroję dla swych pobratymców, a wypływająca w tym czasie z krateru wulkanu roztopiona lawa kształtowała okoliczne ziemie, pozostawiając po sobie spuściznę ognistego piękna.

Rzymianie przyjęli nazwę od Greków i włączyli Aetnę do własnej mitologii. Sam Wulkan skojarzyli z Wulkanem, rzymskim odpowiednikiem Hefajstosa. W mitologii rzymskiej Wulkan był nie tylko bogiem ognia i kowalstwa, ale także bogiem samych wulkanów i niszczycielskich sił natury, stąd ich wybuchy postrzegane były jako wyraz jego gniewu. Sama zaś Aetna reprezentowała surową moc ognia i jego niszczycielskich konsekwencji, zdolną do wywołania chaosu; z której działaniami należało się liczyć.

W obu kulturach pomimo dominującego wizerunku siewcy zniszczenia, Etna postrzegana była również jako symbol płodności. Wulkaniczna gleba otaczająca wulkan jest bowiem niezwykle żyzna, wzbogacona minerałami, które sprzyjają bujnemu wzrostowi roślinności. Czczona więc była jako prawdziwa bogini płodności, zdolna zapewnić florze i faunie wszystko to, czego potrzebują do rozwoju.

Ta przypisywana jej dwoistość zniszczenia i odradzenia sprawiała, że ​​Etna pozostawała centralną postacią w śródziemnomorskim kręgu kulturowym.

Wraz z opanowaniem Sycylii przez Arabów nazwa Etny uległa zmianie. Zaczęto ją nazywać „Jabal al-Nār (جبل النار ) – „Ognistą Górą”, uznając jej wspaniałość i dominującą rolę w sycylijskim krajobrazie. W średniowieczu ochrzczona została jako „Mongibello” – łącząc dwa języki: włoski i arabski. Zarówno włoskie „monte”, jak i arabskie „gibel” oznacza: „góra”, później powstała jej sycylijska modyfikacja „Muncibieddo”. Obecnie nazwa „Mongibello” odnosi się do samego szczytu Etny.

Oprócz oficjalnych nazw, mieszkańcy Sycylii odnoszą się do Etny z niemal macierzyńską miłością. Często nazywają ją po prostu „a muntagna”, bądź wręcz „Mamma Etna” podkreślając w ten sposób rolę jaką pełni w ich codziennym życiu.

W dzisiejszych czasach nazwa Etna pozostaje powszechnie rozpoznawana. Stała się symbolem sycylijskiej tożsamości i dumy, reprezentując nie tylko siłę wulkanu na wyspie, ale także jej wyjątkowe znaczenie kulturowe. Status Etny jako obiektu światowego dziedzictwa UNESCO i cudu natury Ziemi (przyznany w 2013 r.), jeszcze bardziej umocnił znaczenie i dziedzictwo jej nazwy.

Dołączona do wpisu mapa erupcji Etny pochodzi z pracy włoskich i francuskich geologów: “Mount Etna eruptions of the last 2,750 years: revised chronology and location through archeomagnetic and 226Ra-230Th dating” wydanej w Springer Verlag w 2007r. Są w niej wyszczególnione, określone i opisane praktycznie wszystkie erupcje Etny od czasów pre-historycznych do pierwszej dekady XXI wieku. 

piątek, 15 listopada 2024

WASP-49b i jego piekielny egzoksiężyc lawowy

Nowe badania przeprowadzone w Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA sugerują potencjalne oznaki istnienia skalistego, wulkanicznego egzoksiężyca krążącego wokół egzoplanety oddalonej o 635 lat świetlnych od Ziemi. Największą wskazówką jest chmura (warstwa) sodu, która według odkryć znajduje się blisko egzoplanety, gazowego olbrzyma wielkości Saturna o nazwie WASP-49b.

Wspomniana warstwa sodu wokół WASP-49b może być spowodowana obecnością podgrzewanego pływowo egzoksiężyca podonego do Io Jowisza. W październiku 2024 roku opublikowano pięcioletnie badanie wskazujące, że otoczka sodowa najprawdopodobniej pochodzi z odrębnego ciała krążącego wokół WASP-49b, a nie gwiazdy czy planety.

W naszym Układzie Słonecznym podobne zjawisko powodują emisje gazów z wulkanicznego księżyca Jowisza, czyli Io. Oczywiście takie potencjalne odkrycie pobudza moją wyobraźnię. Jak wygląda wulkanizm na takim egzoksiężycu? Morze lawy? Potężne erupcje oraz gigantyczne jeziora i wylewy lawy? 

https://www.livescience.com/space/exoplanets/nasa-finds-signs-of-hellish-lava-covered-exomoon-circling-an-alien-world-and-it-could-meet-a-destructive-end

Rankiem 14 listopada br. miał miejsce rój mikrotrzęsień ziemi na południowy zachód od wulkanu Pico Viejo (masyw wulkaniczny Pico del Teide, Teneryfa). Do ostatniej erupcji Pico del Teide ze stożka El Chinyero doszło w 1909 roku. Czyżby w ciągu najbliższej dekady możemy spodziewać się kolejnej? Odsyłam do moich zapisków z wyprawy na Teneryfę w br.

https://wulkanyswiata.blogspot.com/2024/06/teneryfa-2024-el-chinyero-garachico-i.html

Najnowsze informacje o Maurycym Komorowiczu

W opublikowanej w 1909 r. popularnonaukowej książce poświęconej wulkanom: Feuergewalten; gemeinverständliche Schilderung vulkanischer Phänomene do opisu Etny, Komorowicz posłużył się rysunkiem niemieckiego geologa Sartoriusa von Waltershausena. Rysunek powstał w czasie pobytu Sartoriusa na Sycylii, w latach 1834 - 1843 kiedy to prowadził badania kartograficzno-geologiczne wulkanu. Wynikiem tych prac był monumentalny Atlas des Ätna (1858–1861), w którym zobrazowane zostały potoki lawy pojawiające się w trakcie kolejnych, historycznych erupcji wulkanu. Następnymi laty von Waltershausen swą uwagę skierował na Islandię i wulkanom tej wyspy były poświęcone jego kolejne książki. Do Sartoriusa i Etny powrócę w kolejnych wpisach.

Zachęcony Waszymi Drodzy Czytelnicy komentarzami, które pojawiły się pod opublikowanymi tekstami poświęconymi zapomnianemu wulkanologowi Maurycemu Komorowiczowi, postanowiłem pogrzebać w dostępnych w Internecie niemieckich i holenderskich archiwach, aby dowiedzieć się więcej o jego pracy na Molukach. Okazało się, że kontrakt z holenderską służbą geologiczną podpisał praktycznie zaraz po obronie swojego doktoratu poświęconego islandzkim wulkanom półwyspu Reykjanes i obszaru Strytur. Już w sierpniu 1912 r. (a nie jak podałem za wiki, że na początku 1913 r.) pojawił się wraz z Cecylią w Batawii (dzisiejsza Jakarta), w ówczesnych Indiach Holenderskich (dzisiejsza Indonezja). Od wiosny 1913 r. prowadził badania obszaru wulkaniczno-sejsmicznego rozciągającego się od wyspy Sulawesi poprzez wyspy Sangir, aż do wysp Filipin. Celem tych badań było zbadanie przyczyn i zasięg wstrząsów sejsmicznych, jakie miały miejsce w tym rejonie w marcu 1913 r. Z zapisów holenderskich wynika, że 2 marca 1914 r. Maurycy zostaje zwolniony z funkcji rządowego geologa; otrzymuje trzymiesięczną odprawę i wraz z Cecylią powraca do Berlina. Przyczyną była “udowodniona fizyczna niemożliwość sprawowania funkcji”. Wynika z tego, że w Indonezji Komorowiczowie przebywali ponad 1.5 r. (Sierpień 1912 – Marzec 1914). Opisy i wyniki swych badań Maurycy opublikował w roczniku "Zeitschrift für Vulkanologie" No 2 (1916).

Z pewnością Komorowiczowie jeszcze w 1916 r. mieszkają w Berlinie Schoenebergu w willi przy ulicy Gustava Müllera 33. Wiadomo również, że Cecylia umiera 12 maja 1919 r. i zostaje pochowana w kwaterze Popielów na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. W tym samym roku Maurycy jest ewakuowany przez swego wuja do majątku Gorzyczki w Wielkopolsce, gdzie przebywa do swej śmierci w 1923 r. Jeżeli zdobędę jakieś dalsze informacje, to będę informował w kolejnych wpisach.

czwartek, 31 października 2024

Maurycy Komorowicz: pionier polskiej wulkanologii

Maurycy uchodzi za ojca chrzestnego polskiej wulkanologii. W przededniu Święta Zmarłych chciałbym przybliżyć sylwetkę tego niezwykłego człowieka i naukowca.

Maurycy Komorowicz, bo o nim mowa urodził się 21 lipca 1881 roku w Kijowie. Jego ojcem był wcześnie zmarły Piotr, a matką Helena z Horwattów. Szkołę średnią rozpoczął w I. Kijowskim Gimnazjum, ale po śmierci matki na trzy lata przeniósł się do Cesarskiej Szkoły Prawniczej w Petersburgu. Jesienią 1896 r. wstąpił do internatu oo. Jezuitów w Chyrowie. Tam w 1902 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. W następnym roku wyjechał do Niemiec i rozpoczął studia na uniwersytecie w Monachium. Po roku opuścił to miasto, by wstąpić na Wydział Chemiczny Wyższej Szkoły Technicznej w pod berlińskim Charlottenburgu. Jesienią 1906 r. przeniósł się na Uniwersytet Berliński, na którym studiował, a następnie pracował badawczo przez następne 6 lat. W 1912 r. uzyskał doktorat.

Już podczas studiów rozpoczął samodzielne wyprawy i badania wulkanologiczne na wyspach Oceanu Atlantyckiego. Od 1906 roku do 1909 roku wraz z żoną Cecylią (z Popielów) odbyli podróże badawcze (Islandia, Madera, Teneryfa, algierska Sahara). Każdą z wypraw opisywał w osobnych publikacjach, ilustrowanych przez Cecylię. Pod tym względem Komorowiczowie stanowili pierwowzór zgodnie współdziałającego małżeńskiego teamu ukierunkowanego na opisywaniu i dokumentowaniu wulkanów na świecie. Maurice i Katia Krafft poszli tą samą drogą kilkadziesiąt lat później. Informacje o podróżach po Islandii Komorowicz zamieścił w "Notatkach z podróży do Islandii" opublikowanych w Polsce w 1907 r. oraz w obszernej, bogato ilustrowanej przez Cecylię i Kurta Albrechta (znanego z późniejszych nowojorskich prac) książce „Quer durch Island”, wydanej w 1909 r. Zebrane przez niego materiały i poczynione obserwacje stanowiły duży wkład w poznawanie geologii i wulkanizmu na Islandii. W tym samym roku wychodzi kolejna książka Komorowicza, tym razem popularnonaukowa: „Feuergewalten: gemeinverständliche Schilderung vulkanischer Phänomene”, w której systematyzuje i opisuje wulkany z różnych stron świata.

W kolejnym roku wydaje ”An Sonnigen Gestaden”, w której opisuje wulkany subtropikalnej Afryki.

Wydana w 1912 w Stuttgarcie książka: ”Vulkanologische Studien auf eingen Inseln des Atlantischen Oceans” z ilustracjami Cecylii, stanowi podstawę jego rozprawy doktorskiej. W niej szczegółowo omawia islandzkie struktury wulkaniczne na półwyspie Reykjanes oraz m.in. wulkan tarczowy Strytur. Książka została wysoko oceniona przez środowisko naukowe. 

Wiosną 1913 roku Maurycy, obejmuje stanowisko geologa rządowego i wyjeżdża z żoną do Indii Holenderskich (dzisiejsza Indonezja). Zamieszkali w Batawii (dzisiejszej Jakarcie), a później w Buitenzorg (dzisiejszy Bogor). Celem badań wulkanologicznych zleconych Komorowiczowi przez rząd holenderski było: zbadanie przyczyn i zasięg wstrząsów sejsmicznych, jakie miały miejsce w tym rejonie w marcu 1913 r. Opis i wyniki przeprowadzonych badań Komorowicz zamieszcza w "Zeitschrift für Vulkanologie". W tym samym czasie w ślady Komorowiczów idzie kolejny wielkopolanin – Józef Zwierzycki, który przez kolejne kilkadziesiąt lat badał będzie geologię Wysp Sundajskich. Ciężka praca oraz niezdrowy klimat jawajski odbiły się na zdrowiu Komorowiczów. Po powrocie do Berlina umiera żona Cecylia, a Maurycego trawi ciężka choroba tropikalna.

W 1919 roku schorowanego Maurycego zabiera z Berlina jego wuj Edward Horwatt i umieszcza w domu na terenie posiadłości w Gorzyczkach, oddalonych o około 6 km od Czempinia. Silne wyniszczenie organizmu przez nieuleczalną chorobę, a także uzależnienie od stosowanej w leczeniu morfiny doprowadza do śmierci Komorowicza 7 stycznia 1923 roku. Trzy dni później zostaje pochowany na cmentarzu w Czempiniu.

W powojennej Polsce zapomniany. Dopiero w 1970 r. profesor Wojciech Narębski w kwartalniku Polskiej Akademii Nauk „Prace Muzeum Ziemi” przypomniał jego sylwetkę i dokonania.

Kilka lat później podobnie uczynił czempiński regionalista Józef Świątkiewicz publikując pracę: Maurycy Komorowicz wulkanolog z Czempinia. Staraniem jego i czempińskich regionalistów bezimienną mogiłę Komorowicza przykryła gruba granitowa płyta z napisem:

Dr Geologii Maurycy Komorowicz Wulkanolog, Podróżnik, Pisarz i Kompozytor Ur. 21 lipca 1881 r. w Kijowie Zm. 7 stycznia 1923 r. w Gorzycach

Zmarły dwa lata temu profesor Narębski tak pisał o Komorowiczu: „Kiedy w początku listopada 1967 r. odwiedziłem Czempiń i okolice, aby osobiście zapoznać się z miejscami związanymi z ostatnim okresem życia Maurycego Komorowicza, niezamieszkały dziś dom w Gorzycach chyli się ku ruinie, a grób wyróżnia się jedynie wielkim krzyżem dębowym. Zaledwie kilku najstarszych mieszkańców Gorzyc, którzy dopomogli… w identyfikacji mogiły, pamiętało dziwną dla nich i nieco tajemniczą postać samotnika z gorzyckiego domu, o którego nieprzeciętnym dorobku naukowym i podróżach badawczych dowiedzieli się dopiero z ust piszącego te słowa…” „…Możemy dziś z pełnym przekonaniem stwierdzić, że przyczyną tragicznego, przedwczesnego zgonu Maurycego Komorowicza była jego pasja badawcza, niepowstrzymana chęć obserwacji zjawisk wulkanologicznych w najtrudniej nawet dostępnych rejonach naszego globu, bez względu na koszty i warunki. Ta właśnie pasja przyrodnika i humanisty doprowadziła go do utraty zdrowia, co było przyczyną przedwczesnej śmierci…„

W przeddzień Święta Zmarłych zapalam lampkę na Jego grobie.

piątek, 30 sierpnia 2024

Ile des Cendres (Wyspy Popiołów): podmorski wulkan Wietnamu

Hon Tro (Ile des Cendres), czyli po polsku Wyspy Popiołów to podmorski wulkan zlokalizowany 60 km na południe od wyspy Phu Quy. W wyniku erupcji w 1923 roku uformował nietrwałą (efemeryczną) wyspę wulkaniczną, która poddana erozji morskiej szybko przestała istnieć. 

Po południu 2 marca 1923 roku załoga japońskiego parowca "Wakasa Maru" płynącego z Hong Kongu do Singapuru ujrzała kolumnę białego dymu unoszącego się z morza (głębokość około 90 metrów). Kapitan Horikawa myślał, że płonie jakiś statek, zatem zadecydował, by podpłynąć parowcem bliżej. Okazało się, że ma miejsce podmorska erupcja, która przedarła się na powierzchnię. Kapitan opisywał "dużą kolumnę gazu pojawiającą się na powierzchni morza, rozciągającą się i rosnącą, wyglądającą niczym chmura cumulus, sięgającą wysokości 2.1 km" 8 marca 1923 roku rozpoczęła się emisja lawy. Po południu tego samego dnia brytyjski statek HMS "Carliste" płynący z Hong Kongu do zatoki Dai Bang podpłynął blisko miejsca erupcji. Nowa wyspa wulkaniczna miała kształt podkowy i emitowała kolumnę pary i popiołu na wysokość 1.6 km. 15 marca erupcja ustała, by zacząć się na nowo 20 marca. Nowa wyspa wulkaniczna nazwana została Hon Tro i osiągnęła długość 457 metrów. Jej południowo-zachodni kraniec sięgał wysokości 24-30 metrów. Pomiary batymetryczne wykazały, że jest bardzo stroma. W odległości 3.7 km od Hon Tro uformowała się jeszcze jedna wysepka wulkaniczna o wysokości 12 metrów, która była w stanie erupcji jeszcze 13 maja 1923 roku. 

W lutym 1923 roku mieszkańcy wyspy Phu Quy odczuwali trzęsienia ziemi. Czy Wyspy Popiołów kiedyś się przebudzą? Niewykluczone. Po Hon Tro pozostały jedynie wspomnienia i dawne naukowe zapiski. Zdj. Phuc Lap (wysepka satelicka przy Phu Quy uformowana przez dawny wybuch wulkanu). 

27 grudnia 1927 roku zaczął się rodzić wulkan Anak Krakatau (Indonezja). Narodziny tej słynnej wyspy wulkanicznej zostały udokumentowane fotograficznie i filmowo. Nie ma natomiast żadnych zdjęć Hon Tro. 

EDIT: Erupcja na półwyspie Reykjanes (NE od Stora-Skogfell, Islandia) jest stabilna. W ciągu minionej doby lawa przemieściła się na odległość 170 metrów i obecnie znajduje się w odległości 3.6 km od drogi Reykjanesbraut. Jej przepływ spowolnił. Na jej drodze staną liczne szczeliny, które wypełni. 

Miejsce erupcji szczelinowej pozostaje zamknięte dla turystów i osób postronnych za wyjątkiem naukowców i akredytowanych dziennikarzy & droniarzy. Wiem jednak, że niektórzy łamią zakaz zbliżania się do miejsca erupcji. 

poniedziałek, 12 lutego 2024

Ognie Krafla w latach 1975-84

                                                          
Krótkie omówienie wszystkich erupcji szczelinowych Ogni Krafla w latach 1975-84. Do poprzednich erupcji doszło na obszarze Mývatn/ kaldery Krafla w latach 1724-29 i 1746 (krótka pojedyncza erupcja). 

W wyniku erupcji rankiem 17 maja 1724 roku powstały eksplozywny krater Viti (po islandzku Piekło), mniejszy krater Litla Viti oraz kanion Hveragil z aktywnymi gorącymi źródłami i fumarolami. 

11 stycznia 1725 roku doszło do erupcji ze wzgórza Leirhnjúkur, a 19 kwietnia w Bjarnarflag. 21 sierpnia 1727 roku doszło do emisji dużego wylewu lawy z Leirhnjúkur. Powstała szczelina erupcyjna. 18 kwietnia 1728 roku równocześnie z emisją lawy z owej szczeliny w Leirhnjúkur doszło do erupcji w Bjarnarflag oraz na północ od Bjarnarflag. 18 grudnia 1728 roku kolejna erupcja miała miejsce ze szczeliny na południe od Leirhnjúkur - lawa zaczęła płynąć w kierunku zaludnionego obszaru Reykjahlid. 30 stycznia 1729 roku doszło do kolejnego wypływu lawy z Leirhnjúkur. 6 lipca roztopiona skała zniszczyła dwie farmy (m.in. Fagranes) i dotarła do jeziora Mývatn, 7 sierpnia zniszczeniu uległa farma Reykjahlid., a do 27 sierpnia lawa nieomal okrążyła zbudowany na wzgórzu kościół. 

Ognie Krafla (9 erupcji szczelinowych w latach 1975-84): 

20 grudnia 1975 roku - krótka erupcja szczelinowa, która rozpoczęła się o 11.08 rano, otwiera się szczelina erupcyjna o długości 3 km, ma miejsce niewielki wyciek lawy. 

W 1976 roku nie było erupcji, ale na obszarze Krafla miały miejsce aktywność sejsmiczna i deformacja gruntu (epizody inflacji i deflacji gruntu).

27 kwietnia 1977 roku - niewielka erupcja szczelinowa 4 km na północ od Leirhnjúkur obejmująca emisję niewielkiego wylewu lawy. 

8 września 1977 roku - erupcja efuzywna (lawowa) z 900 metrowej szczeliny zlokalizowanej na północ od krawędzi kaldery Krafla. 

W latach 1978 i 1979 brak erupcji, jednak miały miejsce epizody inflacji i deflacji gruntu. 

16 marca 1980 roku - erupcja szczelinowa płynnej bazaltowej lawy obejmująca emisję 8 odrębnych wylewów lawy. Łączna długość aktywnych szczelin erupcyjnych to 4.5 km. Do emisji lawy doszło ze szczelin aktywnych w kwietniu i wrześniu 1977 roku oraz w grudniu 1975 roku. 

10 lipca 1980 roku - kolejna erupcja szczelinowa Ogni Krafla z aktywnymi grupami szczelin o łącznej długości 4 km. Ustanie erupcji z rzędu kraterów Snagaborgir rankiem 18 lipca. Powstało pole lawowe nazwane Snagahraun o powierzchni 5-6 km kwadratowych. 

18 października 1980 roku - szósta erupcja szczelinowa, która rozpoczyna się 1 km na północ od Leirhnjúkur. Długość aktywnej szczeliny erupcyjnej wynosi 7 km. Ustanie emisji lawy 23 października. Powstaje pole lawowe o powierzchni 11-12 km kwadratowych.

30 stycznia 1981 roku - erupcja szczelinowa nr 7 ze szczeliny otwartej wzdłuż rzędu kraterów Etholaborgir. Długość szczeliny erupcyjnej wyniosła 2 km. Erupcja ustała 4 lutego. Lawa pokryła obszar o powierzchni 6.3 km kwadratowych. 

18 listopada 1981 roku - erupcja szczelinowa nr 8 1.5 km na północ od wzgórza Leirhnjúkur, blisko miejsca erupcji z października 1980 roku. Długość szczelin erupcyjnych: 8 km. Lawa pokryła obszar o powierzchni około 15 km kwadratowych. Koniec erupcji 23 listopada.

4 września 1984 roku - erupcja szczelinowa nr 9 po 2 latach i 9 miesiącach spokoju. Długość obu połączonych szczelin erupcyjnych 8.5 km. Koniec erupcji 18 września. 

Łączna powierzchnia 9 pól lawowych Ogni Krafla: 36 km kwadratowych, objętość wyemitowanej lawy: 0.25 km sześciennych. 

Korzystałem m.in. z niniejszego artykułu:

https://icelandictimes.com/krafla-eruption-1975-84-2/

Zdj. Roger Goodman. 

Oczywiście zachęcam moich Czytelników oraz Czytelniczki do wsparcia mojej aktywności popularyzatorskiej. Można to zrobić przez zafundowanie mi kawki albo dołączenie do grona Patronów i Patronek na Patronite. Z góry dziękuję za każde wasze finansowe wsparcie.

 
 
Warto odnotować wzrost aktywności sejsmicznej podmorskiego wulkanu Kick'em Jenny (Grenada) i wulkanu Gareloi (Alaska, Aleuty, ostatnia erupcja w 1989 roku) oraz umiarkowane emisje popiołu z aleuckiego wulkanu Shishaldin.  

sobota, 28 października 2023

Tajemnica jeziora Öskjuvatn

                                                      

29 marca 1875 roku rozpoczęła się potężna erupcja wulkanu Askja znajdującego się w północno-wschodniej Islandii, na północ od lodowca Vatnajökull oraz na południe od góry (struktura geologiczna zwana tuja) Heiðubreið. Jej najgwałtowniejsza faza (tzw. pliniańska) trwała przez sześć godzin. Wschodnie fiordy wyspy pokrył opad popiołu, który zatruł roślinność i zabijał zwierzęta hodowlane. Popiół z tej erupcji transportowany przez sprzyjające wiatry dotarł aż do Szwecji, Norwegii, Polski i Niemiec. Wskutek widma głodu i zarazy setki Islandczyków zdecydowało się wyemigrować z Islandii do Ameryki Północnej. Przykładowo 200 obywateli Islandii osiedliło się w 1875 roku w kanadyjskiej prowincji Manitoba zakładając na zachodnim wybrzeżu jeziora Winnipeg kolonię New Iceland (Nowa Islandia). Obecnie znani są w Islandii jako 'vestur-íslendingar' (Zachodni Islandczycy). Drugim skutkiem erupcji Askja z 1875 roku było uformowanie kaldery, w którym obecnie znajduje się koliste jezioro Öskjuvatn oraz innego (mniejszego krateru) Viti, po islandzku Piekło.

Öskjuvatn uchodzi za drugie najgłębsze jezioro Islandii po słynnym jeziorze lodowcowym (lagunie) Jökulsárlón. Zmierzona głębokość Öskjuvatn wynosi 224 metry. Z kolei jeziorko w kraterze Viti (w Piekle) odznacza się temperaturą ciepłej wody sięgającą 30 stopni Celsjusza oraz głębokością dochodzącą do 60 metrów.

Latem 1907 roku nad jezioro Öskjuvatn trafił niemiecki geolog, wulkanolog i speleolog Walther von Knebel. Towarzyszyli mu student von Knebela, Hans Spethmann oraz malarz Max Rudloff. Wyprawa uzyskała wsparcie Fundacji Alexandra von Humboldta oraz Pruskiej Akademii Nauk. 10 lipca von Knebel i Rudloff wypłynęli na wody jeziora Öskjuvatn w płóciennej łodzi... i wszelki ślad po nich zaginął. Rozpłynęli się w powietrzu. Spethmann, który pozostał na brzegu poszukując tam próbek skał wieczorem zaczął się niepokoić. Po pięciu dniach do obozowiska badaczy przybył jeden z islandzkich przewodników. Zastał tam na poły oszalałego Spethmanna, który nie umiał wytłumaczyć co się stało z von Knebelem i Rudloffem. Spethmann stał się osobą podejrzaną, która mogła stać za zniknięciem obu mężczyzn, gdyż podkochiwał się wcześniej w narzeczonej von Knebela, Inie von Grubkov. Latem 1908 roku kobieta wraz z geologiem Hansem Reckiem przybyła nad jezioro Öskjuvatn, by odnaleźć ciało narzeczonego i jego towarzysza. Bezowocnie. Na zachodnim brzegu Öskjuvatn poszukiwacze postawili piramidę o wysokości blisko 4 metrów, na której wyryli nazwiska von Knebela i Rudloffa i datę 1907.

Co zatem mogło się przytrafić dwójce badaczy? Morderstwo? Przypadkowe utonięcie w jeziorze? Śmiertelne zatrucie dwutlenkiem węgla? Nigdy ich zniknięcia nie wyjaśniono. Najbardziej prawdopodobna zdaje się być hipoteza osuwiska ze stromych zboczy kaldery. Takie osuwisko runęło do jeziora Öskjuvatn formując fale pływowe, które pochłonęły łódkę z von Knebelem i Rudloffem zabierając obu mężczyzn w objęcia śmierci. Hipotezę ową uprawdopodabnia fakt zejścia osuwiska ze zbocza kaldery Askja w dniu 21 lipca 2014 roku. Wówczas fale pływowe osiągnęły oszacowaną wysokość 30-50 metrów. Biada każdemu, kto wówczas byłby nad brzegiem jeziora Öskjuvatn. 

Zdj. GVA

Tekst niniejszy ukazał się w nieistniejącym już internetowym magazynie metalowym Void Magazine w 2018 roku.

czwartek, 26 października 2023

Krótka historia odkryć inkaskich mumii i szczątków na andyjskich wulkanach

                                         


1896 - odkrycie szkieletu z pogrzebowymi darami na wulkanie Chachani (Argentyna), którego dokonał niemiecki podróżnik imieniem Wagner.

1905 - mumia 5-6 letniego dziecka odkryta na wulkanie Chani (Argentyna). 
 
1921 - Chuscha (Argentyna) - odkrycie zmumifikowanej 8-9 letniej dziewczynki. Mumia (na archiwalnym zdjęciu) zachowana w dobrym stanie. 
 
1963 - Pichu Pichu (Peru) - odkrycie ciała w grobowcu na szczycie wulkanu.
 
1964 - El Toro - odkrycie ciała młodego mężczyzny. Przyczyna śmierci: uduszenie. Być może nie była to rytualna ofiara capacocha.
 
1976 - Cerro Esmeralda (Chile) - znalezisko ciał 9-letniej inkaskiej dziewczynki i 18-20 letniej kobiety.
 
1989 - Aconcagua - na wysokości 5300 metrów odkryta zostaje mumia 7-8 letniego chłopca (na zdjęciu autorstwa Antonio Salas). Dziecko zostało związane linami tak mocno, że miało połamane kości. Ciało było ubrudzone odchodami i wymiocinami. 
 
1995 - mumia młodej kobiety odkryta przez Johana Reinharda na wierzchołku wulkanu Ampato w Peru. Momia Juanita (po hiszpańsku „Mumia Juanita”), znana również jako Pani Ampato, to doskonale zachowana zamrożona mumia inkaskiej dziewczynki. Złożono ją jako rytualną ofiarę (rytuał capacocha), by przebłagać inkaskie bóstwo w latach 1440-1480, kiedy miała około 14–15 lat. Została odkryta na wierzchołku stratowulkanu Ampato (Peru) w 1995 roku przez antropologa Johana Reinharda i jego peruwiańskiego partnera wspinaczkowego, Miguela Zárate. 
 
Juanita została znaleziona prawie całkowicie zamrożona, co doskonale zachowało jej narządy wewnętrzne, włosy, krew, skórę i zawartość żołądka. Zanim uklękła i zginęła od uderzenia w głowę znajdowała się w stanie upojenia narkotyczno-alkoholowego (otępienie, stupor).
 
Naukowcy z Peru i Polski wykonali ostatnio jej trójwymiarowe skany i powstała rekonstrukcja jej wyglądu:
 
https://www.bbc.com/news/world-latin-america-67215649 
 
1999 r. - odkrycie przez Johana Reinharda i jego zespół archeologiczny trzech dziecięcych mumii zwanych Dziećmi Lullaillaco blisko wierzchołka wulkanu Lullaillaco. Dzieci padły ofiarą religijnego rytuału capacocha około roku 1500, zostały doprowadzone do stanu upojenia narkotyczno-alkoholowego, umieszczone w małej komorze 1.5 metra pod ziemią i pozostawione na pewną śmierć. Owe doskonale zachowane mumie to ok. 15-letnia dziewczyna (la doncella), ok. 6-letnia dziewczynka (la niña del rayo) i ok. 4-5 letni chłopiec (el niño) - związany, z krwią i wymiocinami na jego ubiorze.

Więcej w linku poniżej:

 
W następnych latach Reinhard odnajdywał inkaskie mumie i ludzkie szczątki na wulkanach Ampato, Pichu Pichu, Misti, Sara Sara, Quehuar i Llullaillaco
 
Na wulkanie Misti (Peru) archeolodzy w 1998 roku odnaleźli 8 szkieletów, figurki z ceramiki, srebra i złota, artefakty z kości. Inkaskie cmentarzysko znajdowało się na wysokości 5722 m. Częste erupcje wulkanu przyspieszyły rozkład płytko grzebanych ciał.
 
Pioruny uderzające w wierzchołki andyjskich wulkanów uszkadzały mumie np. najmłodszej dziewczynki z Llullaillaco czy chłopca i dziewczynki z Ampato
 
Inkowie na rytualne ofiary capacocha wybierali zdrowe dzieci bez defektów fizycznych. Ofiary grzebano żywcem, duszono, uśmiercano uderzeniem w głowę. 
 
Korzystałem z prac amerykańskiego antropologa Johana Reinharda, który odkrył m.in. dziecięce mumie Lullaillaco. Zdj. Tomasz Lepich (muzeum w Arequipa) i in - na trzecim zdjęciu inkaski grób na wulkanie Llullaillaco.

piątek, 8 września 2023

Pierwsze zdjęcia wulkanu Late w Tonga i akcja eradykacyjna na wyspie

                                   





Ogromnie intrygują mnie wulkany wyspiarskie, w szczególności te najtrudniej dostępne, których zdjęć nie ma w sieci (poza satelitarnymi) bądź jest ich znikoma liczba. Są niczym geograficzne białe plamy, rzadko opisywane, zdobywane i fotografowane. Takich wulkanów, które na Ziemi są bardzo rzadko wizytowane są setki. Zachwyciło mnie ostatnio pionierskie zdobycie przez badaczy w ubiegłym roku czynnego wulkanu Mount Michael (Sandwich Południowy), gdyż to naprawdę konkretny wyczyn wspinaczkowy i naukowy. Dotarłem też do kilku zdjęć rzadko fotografowanego jeziora kraterowego wulkanu Queen Mary's Peak na wyspie Tristan da Cunha (Ocean Atlantycki). Próbowałem dotrzeć do wyspiarzy z wyspy wulkanicznej Niuafo'ou (Tonga) oraz do przyrodników z organizacji non-profit Island Conservation, którzy zajmują się ochroną przyrodniczą kilku rozsianych po całym świecie wysp. To dzięki tym drugim mogę zaprezentować powyższe zdjęcia wulkanu Late (Tonga). Wulkanu, który jest rzadko odwiedzany i formuje bezludną, acz cudowną przyrodniczo wyspę wulkaniczną.

O Late napisałem w "Sekretach wysp wulkanicznych", bo to ciekawa wyspa wulkaniczna, która zasługiwała na dłuższy opis. Celem badaczy z Island Conservation jest ochrona ekosystemów bezludnych wysp takich jak Late przed gatunkami inwazyjnymi (czyli np. eradykacja szczurów). Na i wokół Late istnieje bogaty ekosystem ptaków morskich, ssaków, raf koralowych i morskiej fauny. Górne zbocza wulkanu są raczej pozbawione wegetacji, jednak topograficzne wyspa zachwyca: surowe klify bazaltowe, słonowodne jezioro kraterowe (ciekaw jestem czy było badane limnologicznie). Niestety problemem dla wyjątkowego ekosystemu Late są szczury polinezyjskie (Rattus exulans) zwane kiore, które zaburzają ekosystem wyspy wspinając się na drzewa, zabijając pisklęta, pożerając jaja, nasiona, bezkręgowce. To właśnie kiore mogą stać za zniknięciem z Late nogala polinezyjskiego (Megapodius pritchardii) zwanego malau, który wygrzebywał wulkaniczny grunt w celu poszukiwań ciepła, by wysiadywać jaja. Malau obecne były do tej pory na dwóch wyspach wulkanicznych w Tonga: Fonualei i Late. Na Fonualei malau nadal żyją, choć ich populacja kurczy się z powodu obecności szczurów, z kolei na Late badacze w ogóle nie wykryli obecności nogali polinezyjskich. 

W lipcu 2023 roku ruszyła akcja eradykacyjna szczurów na Late, która obejmowała zrzucenie trutek Brodifakum na wyspę z pokładu helikoptera. Brodifakum to obecnie najlepszy środek szczurobójczy, którego raczej nie konsumują inne zwierzęta (ptaki, gekony, etc.) Celem jest całkowita eliminacja szczurzej populacji na wyspie. Jeśli okaże się ona sukcesem ekosystem Late rozkwitnie na nowo np. populacja ptaków morskich na wyspie eksploduje. Skorzystają na tym także ptaki leśne i kraby (na Late żyją 4 ich gatunki). Zwiększy się areał leśny wyspy. Przykładowo udana eradykacja szczurów na wyspie wulkanicznej Raoul (Wyspy Kermadec, Nowa Zelandia) przyczyniła się do powrotu krabów na wyspę. Rafy koralowe są zdrowsze wokół wysp pozbawionych szczurów, zwiększy się także ilość ryb. Z całkowitej eradykacji kiore wynikają zatem praktycznie same korzyści. Być może Late stanie się wkrótce kolejną tropikalną wyspą, która będzie pozbawiona szkodników i stopniowo zacznie się odradzać.

Należy jednak pamiętać, że wyspa Late o szerokości 6 km jest drzemiącym wulkanem, który kiedyś może się przebudzić. Z pęknięć i rozpadlin na wierzchołku stratowulkanu wydobywa się para. Do erupcji na wyspie dochodziło z bocznych kraterów na północno-wschodniej flance w latach 1790 i 1854. Zdjęcia od Island Conservation oddają piękno tego wulkanu. Śliczny otwarty krater centralny przypominający mi trochę polinezyjski wulkan Mehetia (Polinezja Francuska), dwa boczne kratery (jeden z nich wypełnia jezioro, itd.)

Geologiczne piękno w nieskażonej postaci (naprawdę warto kliknąć zdjęcia, by się przekonać). Zdj. Island Conservation/ Richard Robinson m.in. z sierpnia 2023 roku. Przydatne linki: 

https://www.islandconservation.org/  (istnieje możliwość przekazania donacji na rzecz IC, do czego zachęcam)

https://www.nzgeo.com/stories/turning-the-tide-2/ 

Zachęcam też do kawowego, tudzież patronackiego wsparcia Wulkanów Świata. Ogromnie za nie dziękuję. Chciałbym, aby artykuły dotyczące słabo zbadanych wulkanów ukazywały się na tym blogu coraz częściej, ale wymaga to czasem czasochłonnego szukania kontaktów międzynarodowych. I nie zawsze owocuje sukcesem.

https://patronite.pl/wulkanyswiata

https://buycoffee.to/wulkanyswiata 

wtorek, 11 lipca 2023

Redukcja intensywności trzeciej erupcji Ogni Fagradalsfjall

                                                 
11 lipca 2023 roku erupcja Litli Hrutur (trzecia erupcja cyklu tzw. Ogni Fagradalsfjall) zredukowała swoją intensywność. Ustabilizowała się, co oczywiście może się nagle zmienić. Aktywny pozostaje obecnie pojedynczy krater (stożek żużlowy) o długości 50-100 metrów. Intruzja magmy o długości ok. 10 km rozciąga się pod wzniesieniem Keilir w kierunku północno-wschodnim, czyli teoretycznie może dojść w przyszłości do kolejnego szczelinowego wypływu lawy. Lawa z erupcji pali mech w okolicach Litli Hrutur. 

Warto dodać, że erupcja Litli Hrutur miała miejsce 323 dni od czasu zakończenia erupcji Meradalir w 2022 roku. To trzecia erupcja cyklu, który został nazwany Ogniami Fagradalsfjall. Trzecia i możliwe, że nie ostatnia. Otwarcie nowych szczelin erupcyjnych i toksyczne gazy to główne zagrożenia związane z erupcją Litli Hrutur

Teren erupcji jest obecnie otwarty dla mieszkańców wyspy i turystów. Trekking na odległość 20 km w obie strony. To doprawdy fascynujące jak islandzkie erupcje szczelinowe stały się sieciowymi viralami i gigantycznymi atrakcjami turystycznymi. Umożliwiają z bliska zobaczenie zjawiska geologicznego, które nie jest powszechne (hawajska erupcja szczelinowa). Można się zbliżyć do wylewu lawy i poczuć ten ekstremalny żar. Można być świadkiem narodzin nowego stożka i nowego pola lawowego. Erupcje szczelinowe na La Palmie czy Hawajach (Mauna Loa) były możliwe do obserwacji jedynie z oddalonych punktów widokowych, Islandczycy podeszli do tego inaczej, bardziej pragmatycznie. Wszystkie erupcje systemu wulkanicznego Fagradalsfjall zostały udostępnione do obserwacji z bliska. I to jest niesamowite. Masa zdjęć, materiałów z dronów, live streamingi, teledyski kręcone w trakcie wypływów lawy, entuzjastyczne grupy poświęcone islandzkim wulkanom, itd. Media społecznościowe takie jak Facebook czy Instagram wprost puchną od ilości materiałów związanych z erupcjami szczelinowymi systemu wulkanicznego Fagradalsfjall, który jeszcze niedawno uznawałem za część systemu wulkanicznego Krysuvik. Można wręcz założyć, że są to erupcje turystyczne, dzięki którym Islandia jest wyjątkowa, co oczywiście ma też swoje ciemne strony (rosnące ceny, masa nieodpowiedzialnych zachowań turystów nie tylko na miejscu erupcji). 

Otwarty dostęp do erupcji. Brak przewodników. Brak płacenia za erupcyjny spektakl. Jedynie zalecenia ostrożności i rzetelne informowanie o zagrożeniach. Czyli nowatorskie podejście i same plusy.

Z drugiej strony wolałbym żyć w świecie, w którym viralowe stają się erupcje wulkaniczne, a nie patostreamingi czy oszukańcze praktyki niektórych internetowych celebrytów.

11 lipca wybucha najaktywniejszy wulkan błotny Tajwanu, czyli Wandan. Do jego ostatniej erupcji doszło w lutym 2023 roku, a w 2022 r. wybuchał trzykrotnie. 

Podwyższenie stopnia alarmu dla aleuckiego wulkanu Shishaldin z uwagi na wzrost aktywności sejsmicznej i anomalię termiczną. 

Mapa miejsc erupcji Ogni Fagradalsfjall via Maps of Iceland.

czwartek, 18 maja 2023

Dwa nowe szkielety odnalezione w Pompejach

Pompeje nie przestają zaskakiwać. Włoscy archeolodzy odkryli dwa szkielety w Casti Amanti (Pompeje). Są to szkielety dwóch mężczyzn w wieku przynajmniej 55 lat, którzy zginęli wskutek przywalenia ścianą w domu podczas trzęsienia ziemi, które towarzyszyło słynnej erupcji wulkanu Wezuwiusz w 79 r.  Jeden ze szkieletów miał podniesioną dłoń - tak jakby próbował daremnie się bronić. Na palcu jednego ze szkieletów wciąż znajdował się pierścień. Być może obaj mężczyźni szukali schronienia w tym pomieszczeniu, gdy zawaliła się na nich część ściany. Obok jednego ze szkieletów archeolodzy odnaleźli wiązkę materiału, w której znajdowały się naszyjniki i monety. W pomieszczeniu znajdowała się także amfora oraz zbiór mis i dzbanów, natomiast pomieszczenie obok uchodziło za domową świątynkę z freskiem oraz wąską łazienkę i toaletę.

Do 2023 roku w Pompejach odkryto ciała przynajmniej 1000 ofiar erupcji Wezuwiusza. Ofiary zginęły najczęściej wskutek szoku termalnego związanego ze spływami piroklastycznymi i opadem popiołu na Pompeje. Wiadomo również, że zarówno przed wybuchem wulkanu, jak i w trakcie erupcji miały miejsce trzęsienia ziemi, które przyczyniły się do śmierci niektórych z mieszkańców Pompejów.

Zapewne nie ostatnie odkrycie tego typu w Pompejach. Czekam na kolejne, gdyż tragiczna erupcja Wezuwiusza w 79 r. to fascynujący temat. 

W sektorze La Virgen wulkanu Cerro Bravo (Manizales, Kolumbia) wykryto emisje dwutlenku węgla i dwutlenku siarki. Nie świadczy to jednak póki co o możliwości erupcji kolumbijskiego wulkanu. Nie zarejestrowane zostały wzmożona aktywność sejsmiczna i deformacja gruntu. 

Trwa aktywność wulkaniańska wulkanu Reventador w Ekwadorze. Obłok popiołu czasem sięga
wysokości 4.6 km. Wylew lawy na północno-wschodnim zboczu Revenatdor pozostaje aktywny.

Od lipca 2021 roku trwa spokojna efuzja lawy na wschodnim zboczu wulkanu Great Sitkin (Alaska, Aleuty). 

poniedziałek, 15 maja 2023

Cyprian Norwid pod Wezuwiuszem

                                      
Ostatnia (trzecia) część gościnnego cyklu o polskich romantykach.

Na przełomie 1845 i 1846 roku Norwid pisze, wiersz "Italiam! Italiam!", czyli dosłownie: "Do Italii!" Zawarte są w nim właściwie wszystkie najistotniejsze wątki dotyczące Italii Norwida. Mamy więc szczęśliwą, spędzoną tam młodość, podróże po Morzu Śródziemnym, zanurzenie w kulturze Włoch a także postrzeganie ich jako miejsca, gdzie myśl artysty może najpełniej się rozwinąć. 

Pod latyńskich żagli cieniem,

Myśli moja, płyń z aniołem, 

Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:

Za wspomnieniem - płyń wspomnieniem...

Dookoła morze - morze -

Jak błękitu strop bez końca:

O! przejasne - pełne słońca. 

Łodzi! Wioseł!... Szczęść Ci, Boże...

Płyń - a nie wróć-że mi z żalem,

Od tych laurów tam różowych,

Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem,

I od moich dni - laurowych...

W 1971 r. wiersz pojawia się na czerwonym albumie Czesława Niemena, który staje się największym popularyzatorem twórczości Norwida wśród współczesnych artystów.                                                    

Poeta przybywa do Rzymu w 1844 r. i wynajmuje mieszkanie przy Via Quattro Fontane. Szybko staje się jed­ną z naj­po­pu­lar­niej­szych po­sta­ci Po­lo­nii Wiecz­ne­go Mia­sta. W 1845 roku od­nawia sto­sun­ki z Ma­rią Ka­ler­gis; najmodniejszą i naj­bar­dziej adorowaną kobietą ów­cze­snej Eu­ro­py, która szyb­ko staje się przed­mio­tem jego mi­ło­snych wes­tchnień. Pod wpły­wem no­we­go uczu­cia, nie li­cząc się ze sta­nem swoich finansów i zdrowia, wy­ru­sza w po­dróż po Wło­szech w to­wa­rzy­stwie Ma­rii i jej licznego grona adoratorów. Wspólnie odwiedzają Pom­pe­je, Her­ku­la­num, Sor­ren­to i wy­spę Ca­pri, Poeta wspina się na szczyt We­zu­wiu­sza(!). Wspólne przebywanie i miłosna ułuda trwa aż do kanałów Wenecji, gdzie od pięknej Marii dostaje ostatecznego kosza.                                                                                 

Ale powróćmy do interesującego nas tematu. Pompeje i Herkulanum Norwid odwiedza już rok wcześniej, by powrócić do zasypanych przez Wezuwiusza miast raz jeszcze w 1848 roku.

Efektem tych wypraw jest poemat „Pompeja”, w którym opisuje wydarzenia, jakie rozegrały się w tym mieście przed tysiącem lat. To poemat, w którym autor zastosuje spotkanie i dialog zmarłych ze współczesnymi, zaś zatrzymane w czasie miasto staje się przestrzenią między teraźniejszością i przeszłością. Jego bohaterami są cienie: Marcusa Balbusa, konsula Pompejów, którego wspaniały, konny posąg odkopano w ruinach Herculanum i nieznany z nazwiska Poeta, którego opis przypomina jedną z postaci uwiecznionych na malowidle ściennym w pompejańskim Domu Dramaturga, których los zetknął w tym „pięknym”, tragicznym dniu. To oni „opowiadają” współczesnemu Poecie – Norwidowi, który zwiedzając cmentarz pompejański przysiadł na chwilę na grobie kapłanki Mammii, o tym co się wydarzyło 24 sierpnia 79 r. Poznajemy ich mentalność i duchowość, a także tętniące życiem miasto, aż do momentu wybuchu Wezuwiusza, gdy zaczyna się ogólna panika.

Tak pompejański Poeta relacjonuje swoje ostatnie chwile:                                                                                                      ……..
I nie wie już, czy goni wibracje odległe,
Słuchowi śmiertelnemu więcej niepodległe,
Czy wraca ciałem w spokój materji, czy marzy?...
Tak byłem — nagle gęsto poczułem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy...

I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...

Relacja Balbusa, dumnie siedzącego na koniu jest również przejmująca:                                                                                                                 …….                                                                                                                                                            

 A lewą cugli sięgam... Powietrze złociste
Owiało mię, rąk chmurę widziałem w lawinie,
I różnych świątyń różne chóry uroczyste,
Tu, tam błyskawicami z cieniu wyrywane.
A koń mój szalał, w bruki bijąc coraz ciszéj,
Jakby na błonia wchodził wciąż zasypywane,
A ja — milczałem, czując, że nikt już nie słyszy...

VI.

«I stało się, że nagle poznałem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy,
Ciemność, która jak ogień obejma i parzy,
I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...
Taki to Jowisz ze mnie!...»

VII.

 ...To Balbus rzekł. Potem,
Znikając, zwolna łączył się z poety cieniem,
Jak włókna dwu obłoków, w jeden spartych grzmotem
I osrebrzonych jednym księżyca promieniem
I znikli...

Obaj bohaterowie Poematu w ostatnich chwilach swego życia, zanim znikli zasypani popiołem poczuli w pewnym momencie na twarzach sypany mak, a do ich uszu dochodził z dala piorunów deszcz głuchy. A do tego chmura idąca w lawinie.                                                                                                         

To nic innego jak spotkanie ze spływem piroklastycznym; który rzeczywiście pochłonął oba miasta, poetycko opisanym przez Norwida.

Refleksja nad historią przysypanych popiołem miast i upadkiem kultury antycznej powracać jeszcze będzie wielokrotnie w twórczości poety.                                                                                                  

W wierszu „To rzecz ludzka!..” tak będzie pisał o niszczącym działaniu czasu:

Wszystko mi tu łamkie, kruche

Gdzie obrócę dłoń, ruina.

Wieją wiatry na posuchę,

Na posuchę iłknię ślina,

Proch - a wawrzyn w proch idący,

I czas górą się niosący...

Pobyt Cypriana Kamila Norwida we Włoszech nie trwał zbyt długo – szczególnie jeśli porównamy go z okresem paryskim – okazał się jednak dla artysty jednym z najważniejszych życiowych doświadczeń. To tu kształtował się jego zmysł estetyczny.

Późniejsze lata spędzone głownie w Paryżu, przerywane epizodami pracy w Nowym Jorku i Londynie, były latami wytężonej pracy, ale i niezrozumienia przez kolegów artystów, literackich krytyków i czytelników. Odbiorcy jego poezji, prozy, rozpraw filozoficznych nie byli w stanie zrozumieć jego twórczości. Świadczą o tym między innymi słowa Juliana Klaczki, krytyka literackiego, który twórczość Norwida podsumował następująco: „Promethidiony, zwolony i inne androny”!

W jednym z najsłynniejszych wierszy z tego okresu „Po to właśnie” Norwid zastanawia się nad ludzkim losem, co on przyniesie, jak potoczy się historia i jaką rolę odegra w niej dana jednostka. Bo przecież  każdy człowiek wchodzi w jakiś sposób, w skład wielkiej machiny dziejowej, toczącej się przy udziale wszystkich, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć, na ile jego wysiłek zda się w przyszłości i jaka pamięć (czy w ogóle jakakolwiek) po nim zostanie.                                                                                                                                                                      

Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament**
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?........

I ten utwór, po latach doczekał się drugiego życia. Stał się mottem powieści Jerzego Andrzejewskiego – „Popiół i diament”, a także filmu Andrzeja Wajdy pod tym samym tytułem. W 1995 roku zaś pojawił się na wydanej przez zespół Closterkeller płycie 'Scarlet'.  

Norwid nigdy nie zaznał uznania za życia. Zmarł w paryskim przytułku w biedzie i zapomnieniu, a jego ostat­nie za­pi­sa­ne sło­wa brzmia­ły: „C.N. zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego, to jest, ażeby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne”.

Oryginalność i piękno poezji Norwida zostały docenione dopiero w dwudziestym wieku za sprawą młodopolskiego poety Zenona Miriama Przesmyckiego. Dziś Jego utwory są nie tylko cenione i uznawane za jedne z najbardziej oryginalnych na tle reszty twórców późnego romantyzmu, ale także inspirują nam współczesnych.

24 sierpnia 2021 roku, w 200 rocznicę urodzin wybitnego twórcy i Polaka, w pałacu w Dębinkach (powiat wyszkowski) Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego uroczyście podpisał list z miejscowym samorządem o współprowadzeniu Muzeum poświęconego Norwidowi. Kiedy zostanie otwarte, tego na razie nikt nie wie. Ważne, że wreszcie powstanie placówka, w której zgromadzone zostaną pamiątki po czwartym Wieszczu, że po dwusetnej tułaczce powróci na Mazowsze!

 ** I tu mała dygresja łącząca Norwida z wulkanizmem, a dotycząca diamentów. Ostatnie badania dotyczące diamentów występujących w kimberlicie, pozwalają sądzić, że diamenty wykrystalizowały się z alkalicznej magmy maficznej in situ około 990-4250mln lat temu, na dużych głębokościach (zwykle 125-200 km, niektóre 300-400 km), w temperaturze 900-1300°C i ciśnieniu około 4,5-6 MPa). Do strefy przypowierzchniowej zwanej kratonem, zostały wyniesione później, w czasie gwałtownego wznoszenia się magmy i towarzyszących im silnych ruchów tektonicznych.

Na zdjęciach archiwalnym erupcja Wezuwiusza około roku 1944 oraz poeta Cyprian Norwid.