Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulturoznawstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulturoznawstwo. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 marca 2014

"Pompeje" (2014) Paula W.S Andersona




Nie mam zamiaru recenzować nowego blockbustera historyczno-katastroficznego skupiwszy się na obsadzie czy scenariuszu. W kategoriach czysto rozrywkowych "Pompeje" (2014) Paula W.S. Andersona są całkiem przyjemnym wypełniaczem czasu z historią miłosną, zemstą i krwawymi walkami gladiatorów w tle. Bardziej interesuje mnie "realizm geologiczny" filmu, tudzież jego brak. Czyli można by rzec ostatnie pół godziny filmu, kiedy Wezuwiusz z hollywoodzkim rozmachem niszczy Pompeje. Do tej pory geolodzy i archeolodzy spierają się jak Wezuwiusz wyglądał przed katastrofalną erupcją w 79 roku. Przykładowo Strabon w "Geografii" porównuje Wezuwiusza do bardziej aktywnej Etny. Odnaleziony w ruinach Pompejów fresk "Bacchus i Wezuwiusz" ukazuje wulkan jako górę o stromych zboczach i pojedynczym wierzchołku. Zbocza Wezuwiusza pokryte są winnicami i obrośnięte lasami, na co wskazuje także Strabon, który jednak wspomina, że wierzchołek Wezuwiusza był płaski, bez wegetacji, pokryty szczelinami. Być może tak właśnie Wezuwiusz wyglądał przed katastrofalną erupcją w roku 79. Erupcja ta uformowała krater, który uległ zniszczeniu w trakcie późniejszej erupcji wulkanu w roku 472. Od czasu erupcji wulkanu w 1631 roku Wezuwiusz wyglądał tak jak wygląda obecnie: dwa wierzchołki uformowane na krawędzi kaldery Monte Somma, w tym wewnętrzny Wielki Stożek. Zatem wygląd wulkanu zapewne został na potrzeby filmu nieco podkoloryzowany.

Niewątpliwym plusem filmu jest realistyczne ukazanie Pompejów - filmowcy używali LIDARu (połączenia lasera z teleskopem) oraz zdjęć z lotu ptaka, aby jak najdokładniej odwzorować strukturę (tkankę miejską) Pompejów. Realistycznie pokazano ruch spływów piroklastycznych; to, że spód gorejącej chmury porusza się szybciej niż część szczytowa. Kiedy gorejąca chmura zwalnia i osiada na przystanku końcowym tworzy się nowy obłok erupcyjny (tzw. obłok Feniksa). Natomiast eksplodujące bomby wulkaniczne wyrzucane przez wulkan to już gruba przesada. Przykładowo Koloseum w Pompejach jest świetnie zachowane, bez śladów uszkodzeń czy zawalenia. Podobnie powstałe na skutek trzęsień ziemi szczeliny bez dna, które pochłaniały łodzie, rydwany, ludzi, itd. Tsunami niszczące Pompeje też jest dyskusyjne: nie ma dowodów na ogromne lawiny schodzące z Wezuwiusza, które mogły spowodować powstanie niszczących fal czy też na pionowe przesunięcie morskiego dna. Poza tym gdzie jest wybrzeże w Pompejach? Nie zachowało się do współczesnych czasów. Mimo tych niedociągnięć na "Pompeje" (2014) warto się wybrać do kina - choćby dla znakomitej roli Kiefera Sutherlanda jako zbrodniczego Senatora.

Nius z ostatniej chwili: zintensyfikowała się aktywność erupcyjna wulkanu Pacaya w Gwatemali. Wulkan wyrzuca rozżarzone bomby wulkaniczne na wysokość do 200 metrów, a na jego zachodnim zboczu pojawił się nowy wylew lawy. Chmura erupcyjna nad kraterem MacKenney sięgnęła wysokości 3 km.

czwartek, 26 grudnia 2013

Nijima łączy się z Nishino-shimą


























Nowo powstała japońska wysepka wulkaniczna Nijima łączy się z Nishino-shimą. Zachwycający przykład ewolucji geologicznej. Proponuję nową nazwę: Nishino-nijima. :-) Na Nijima wciąż mają miejsce eksplozje strombolijskie z centralnego krateru. Umiarkowana aktywność strombolijska ma także miejsce z bocznego otworu. Z bocznej szczeliny wypływa lawa. Nijima przestała zatem być odrębną wysepką, a stała się aktywnym wulkanem na wysepce Nishino-shima.

Młoda szwedzka artystka Frida Fjellman tworzy ze szkła i ceramiki wybuchające wulkany. I muszę przyznać, że jej kreacje zatytułowane 'Vulkaner' robią wrażenie.

niedziela, 28 lipca 2013

Zabójcza księżniczka: Mayon



Filipiński Mayon można  śmiało uznać za jeden z najniebezpieczniejszych wulkanów na świecie. Lokalne nazwy Mayon: Bulkang Mayon i Daragang Magayon (Piękna Mayon). I tutaj krótki wtręt kulturoznawczy: mit Daragang Mayon opowiada o miłości bez końca. To historia Magayon (pięknej dziewicy), jedynej córki naczelnika Makusog oraz Ulapa, odważnego syna naczelnika wioski z innego rejonu. Młodzi zakochali się w sobie i zaręczyli się, ale zazdrosny Pagtuga postanowił powstrzymać ich plany małżeńskie. W tym celu porwał naczelnika Makusog i zagroził, że go zabije, chyba że Magayon wyjdzie za mąż za niego i zrezygnuje tym samym ze ślubu z Ulapem. Magayon, aby ocalić życie ojca poddaje się żądaniu Pagtuga. Kiedy jednak Magayon i Pagtuga mają zostać zaślubieni pojawia się Ulap i zabija rywala. Magayon rusza w jego ramiona i zostaje ugodzona strzałą. Leży umierając w rękach wybrańca. Z kolei Ulap zostaje śmiertelnie ugodzony w plecy przez jednego z ludzi Pagtuga. Obaj kochankowie zostają pochowani w ziemi, z czasem ziemia zaczyna rosnąć coraz wyżej i wyżej, w końcu formuje się wulkan Mayon...

Mayon otacza osiem miast i liczne wioski. Łącznie 736 000 ludzi w miastach i pół miliona we wioskach. Wszyscy żyją w zasięgu erupcji o sile 4 w skali VEI. Od 1616 roku Mayon wybuchał 14 razy o sile 3 w skali VEI i dwukrotnie o sile 4 w skali VEI. Zatem przeciętnie umiarkowanie silna erupcja Mayon ma miejsce co 25 lat. Mayon odznacza się symetrycznym i stromym stożkiem zbudowanym ze zmieniających się warstw lawy, popiołu i materiałów piroklastycznych. Zagrożeniem są śmiertelne eksplozje, lahary, spływy piroklastyczne, śmierć pod wpływem popiołu i gazu, lawiny gruzu i rozżarzone bomby. Mayon bez ostrzeżenia targają eksplozje freatyczne - taka detonacja uśmierciła 8 osób w maju 2013 roku.

Od 1616 roku Mayon uśmiercił około 50 000 ludzi, z tym że w trakcie jednej katastrofalnej erupcji największa oszacowana liczba ofiar to 2200. Patrząc na gęstość zaludnienia wokół Mayon wulkan jest zdolny zabić do 100 000 ludzi w trakcie umiarkowanie silnej erupcji eksplozywnej, w trakcie erupcji Mayon o sile 6 czy 7 w skali VEI może zginąć od miliona do pięciu milionów ludzi. Oczywiście jeśli taka będzie miała kiedykolwiek miejsce...

Wysepka, latarnia morska i tajemnicze zniknięcie... więcej:

http://dtbbth.blogspot.com/2013/07/zagadka-wysepek-flannan.html

sobota, 1 września 2012

Recenzja "Volcano: Nature and Culture" Petera Hamiltona

Krótka, przystępna i bogato ilustrowana książeczka, która ocenia zjawisko wulkanizmu pod kątem kulturoznawczym. Inspiracją do jej napisania jest zjawisko wulkanizmu w ujęciu mitologicznym, filozoficznym, literackim i wizualnym. Historyk sztuki Peter Hamilton opisuje popularne mity związane z wulkanami (niektóre z nich opisałem na blogu), pierwsze wspominki erupcji wulkanicznych Etny, Wezuwiusza i Hekli widziane oczyma antycznych filozofów i średniowiecznych badaczy, dzieła sztuki (obrazy, poematy, satyry) inspirowane aktywnością wulkaniczną (szczególnie Etny i Wezuwiusza). Cały rozdział zostaje poświęcony Sirowi Williamowi Hamiltonowi, ojcowi współczesnej wulkanologii, który zafascynowany Wezuwiuszem mógł spędzić nawet całą noc na krawędzi krateru. Z lubością opisane zostają m.in. katastrofalne erupcje Wezuwiusza (79 rok - bogaty opis zagłady Pompejów autorstwa Pliniusza Młodszego i 1631), Laki (1783), Tambora (1815), Krakatau (1883) i Mount Pelee (1902) oraz ich wpływ na klimat i, przede wszystkim, na sztukę, malarstwo, jak również narodziny wysepek Graham Island (1831) oraz Surtsey (1963). W tym drugim przypadku Surtsey (nazwa pochodzi od Surtra, nordyckiego boga ognia) zainspirował niemieckiego artystę Dietera Rotha do stworzenia serii 18 nadruków dokumentujących wspaniałą metamorfozę wulkanu. W "Volcanoes: Nature and Culture" artyści, malarze, poeci obserwują i opisują wulkany z góry, z oddali, interesuje ich forma, perspektywa, wizualna radość badawcza. Oglądam np. obraz Josepha Wrighta of Derby z 1774 roku "Erupcja Wezuwiusza" i zdaje sobie sprawę, jak blisko wybuchającego wulkanu był kiedyś ten artysta. Dzisiaj dawne obrazy i szkice zastąpiły zdjęcia wysokiej rozdzielczości.

Dla XIX-wiecznych artystów wulkany wydawały się nieziemskie, były wizjami apokalipsy, zjawami zmierzchu cywilizacji. Analogie z malarstwem nasuwają się same: rozległe pola zakrzepłej lawy kojarzą się z malowaniem węglem, wylewy lawy to płynny barwnik, stożek wulkaniczny to kamienna rzeźba tryskająca farbą. Etna, Wezuwiusz, Fudżi, Stromboli, Hekla, Cotopaxi - te wulkany stały się swoistymi ikonami dla artystów, miały dla nich własne monumentalne osobowości. Były symbolami straszliwego gniewu, nadciągającej katastrofy, łamiącej serca żałoby. Nawet Andy Warhol dał się oczarować wulkanom, czego dowodem jest jego seria obrazów "Wezuwiusz" (1985, na zdjęciu), w którym neapolitański wulkan eksploduje barwami. Jedyne moje zastrzeżenie to wzmianki dotyczące wulkanu Tambora na wyspie Sumbawa (Indonezja): autor kilkakrotnie błędnie podaje, że wulkan znajduje się na Filipinach albo Jawie.

Na deser fragment poematu "Św. Telemach" Alfreda Lorda Tennysona inspirowany erupcją Krakatau w 1883 roku.

"Czy zagorzałe popioły jakiegoś ognistego szczytu
Zostały wyrzucone tak wysoko, że ogarnęły glob?
Dzień po dniu, przez wiele krwistoczerwonych wieczorów...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Pełen gwałtownego gniewu zachód słońca oślepiał..."

niedziela, 17 czerwca 2012

Skąd się wzięła medialna wrzawa wokół Katli?



Wszystko zawdzięczamy wysoce medialnej erupcji Eyjafjallajökull w marcu/kwietniu 2010 roku oraz anonimowemu dziennikarzowi, który powołując się na islandzkiego wulkanologa profesora Pálla Einarssona (człowieka który przewidział erupcję Hekli w 2000 roku) napisał, że profesor wskazywał na połączenie Eyjafjallajökull i Katli w taki sposób, że erupcja tego pierwszego wulkanu przyczyni się do erupcji tego drugiego. Dwie erupcje Eyjafjallajökull, a mianowicie w latach 1612 i 1821-23 nastąpiły kilka miesięcy przed potężniejszymi erupcjami Katli w październiku 1623 roku oraz czerwcu 1823 roku. Po erupcji Eyjafjallajökull w 920 roku Katla wybuchła w 934 roku czyli kilka lat później. Zwrócić również należy uwagę na to, że Eyjafjallajökull w ciągu 1000 lat wybuchał zaledwie czterokrotnie, a erupcji Katli w tym okresie było przynajmniej 27. Profesor Páll Einarsson świadom medialnej histerii wokół Katli nie sprostował jednak do tej pory swej hipotezy. Od czasu pamiętnej erupcji Eyjafjallajökull minęło już ponad 18 miesięcy, a Katla nadal śpi - abstrahując od przypuszczalnej małej erupcji subglacjalnej ostatniego lata (9 lipca 2011 roku), której owocem był jökulhlaup niszczący most na rzece Múlakvísk. Jak często takie małe subglacjalne erupcje Katli mają miejsce? Nie wiemy, natomiast media mają pożywkę z potężnych erupcji Katli takich jak np. erupcja Eldgjá w 934 roku, która wyprodukowała 18 km kwadratowych lawy. Podejrzewam, że owe małe erupcje są częstsze niż przypuszczamy, gdyż Islandczycy przywykli już do niewielkich powodzi glacjalnych, częstokroć wręcz ignorowanych, gdyż niewielki hlaup nie ma na tyle znaczenia, aby skojarzyć jego wystąpienie z erupcją, której nie widać. Dość powiedzieć, że 17 erupcji Katli ma VEI 4 albo 5, aby więc przebić się przez pokrywę lodowca Mýrdalsjökull o grubości 700 metrów erupcja musi mieć siłę przynajmniej 3 w skali VEI. Ale i tak można przypuszczać, iż wspomniane małe erupcje subglacjalne znacznie przewyższają ilościowo potężne wybuchy, czego dowodem jest choćby inny islandzki wulkan Askja. W 1875 roku doszło do potężnej erupcji Askja (5 w skali VEI), która uformowała jezioro Öskjuvátn. Zarówno przed, jaki i po Askja miała kilka mniejszych bazaltowych przejawów aktywności erupcyjnej. Jeden z nich uformował małe jezioro kraterowe Vítí (Piekło).

Zatem Katla stanowi obiekt zainteresowania dla rozmaitych grup interesów: naukowców próbujących zaistnieć w świecie medialnym, dziennikarzy i blogerów chcących zarobić na medialnej histerii, wreszcie alarmistów i zwolenników wszelakich teorii spiskowych, którzy sieją zamęt i strach kreując niestworzone wizje nadchodzącej Apokalipsy, ba, widząc w każdym naturalnym kataklizmie symptom zguby ludzkości. Tefrochronologia plus datowanie radiokarbonem ujawnia 103 erupcje Katli w ciągu 8500 lat, z czego te mniejsze (0-2 w skali VEI) powinny być liczniejsze niż te większe. Ze względu na szybkie i gwałtowne topnienie lodowca spowodowane przez erupcje Katla uchodzi za bardzo niebezpieczny wulkan. Wspomniane mniejsze erupcje wulkanu nie są w stanie przebić się przez gruby lodowiec Mýrdalsjökull, ich mierzalnymi/obserwowalnymi dowodami są aktywność sejsmiczna, małe hlaupy (powodzie glacjalne) oraz wypełnione wodą kratery na powierzchni lodowca Mýrdalsjökull.

My jako ludzie lubimy precyzyjne wzorce. Wzorce, które tworzymy w oparciu o nasze obserwacje. Prawda zazwyczaj leży gdzieś pośrodku. Sam czasem jestem winny takiego stanu rzeczy, bo dość trudno nauczyć się podejścia krytycznego, jeśli chodzi o wywody naukowe. Z wulkanami tak naprawdę nie ma nigdy pewności - w ich przypadku wzorce często po prostu zawodzą... A że dziennikarze zazwyczaj nie odróżniają czasu geologicznego od historycznego to już osobna bajka.

Na sam koniec tego być może przydługiego eseju o Katli warto wspomnieć o pewnej legendzie pokazując kulturoznawczy aspekt wulkanizmu. Według zapisków islandzkich Katla była czarownicą, która posiadała buty pozwalające jej biec bez oznak zmęczenia. Tym samym doganiała owce, które zagubiły się w górach - nawet po kilku dniach poszukiwań. Pasterz imieniem Bardi założył buty, aby znaleźć swoje zwierzęta. Wściekła z tego powodu Katla utopiła Bardi w beczce z wodą. Wraz z końcem zimy wiedźma dowiedziała się, że duch topielca pojawi się, aby dokonać zemsty. Jak tylko się pojawił przerażona wyjściem na jaw jej zbrodni Katla założyła buty, pobiegła na wulkan i rzuciła się do szczeliny nazwanej później Szczeliną Katli. Miała miejsce potężna erupcja i powódź niszcząca kilka wiosek. Wylew lawy spalił klasztor w Thykkvabœ. Powstał Mýrdalssandur, wielki niezamieszkany płaskowyż otoczaków. Islandczycy do tej pory boją się tego miejsca.

Dwa teksty o Lanzarote (Wyspy Kanaryjskie):

http://bartkrawczyk.natemat.pl/18931,lanzarote-posrod-gor-ognia
http://bartkrawczyk.natemat.pl/19357,lanzarote-sztuka-i-wulkany

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wulkan na Martynice





Georges Méliès (1868 - 1931) był prawdziwym pionierem kina, francuskim iluzjonistą i reżyserem filmowym, twórcą licznych trików filmowych, przy czym niektóre z nich są stosowane do dziś. Zrealizował ponad 500 niemych krótkich metraży, częstokroć o tematyce baśniowej zahaczającej o gotycką grozę. Własnoręcznie projektował i tworzył kostiumy i dekoracje do swoich produkcji. Jego najsłynniejszym filmem jest "Podróż na Księżyc" z 1902 roku. W tym samym roku Méliès zrealizował krótki filmik "Wulkan na Martynice" traktujący o wybuchu wulkanu Mount Pelee na karaibskiej wysepce i zagładzie miasta Saint Pierre. Toż to chyba pierwszy film o tematyce wulkanicznej w ogóle! O chłonnym twórczo i niestety smutnym życiu francuskiego wynalazcy X Muzy traktuje dramat Martina Scorsese "Hugo" z 2011 roku.

Na zdjęciu dzisiejsza emisja popiołu z wulkanu Tungurahua (Ekwador). Wysokość: 3 km. O tym wulkanie jest często głośno... Powoli kończy się także erupcja niezmordowanego Puyehue-Cordón Caulle w Chile - dla porównania kadry z 9 marca i 2 kwietnia 2012 roku.

wtorek, 6 marca 2012

Pinatubo i mity amerykańskie







Kolosalna erupcja Mount Mazama ponad 7700 lat temu spowodowała zapadnięcie się wulkanu i uformowanie urzekającej kaldery Crater Lake. Zamieszkujący okolice Indianie twierdzili, że w trakcie wybuchu wulkanu toczyła się wojna między bóstwami Skell i Llao. Głowa Llao utworzyła wyspę Wizard na jeziorze. Dowody archeologiczne wskazują, iż erupcja Mount Mazama została zaobserwowana przez ludzi. Szamani zakazywali większości Indian obserwacji jeziora, dlatego Crater Lake w stanie Oregon zostało odkryte i zbadane przez białego człowieka z prawie 50-letnim opóźnieniem.

Indiańska nazwa wulkanu Mount Saint Helens jest następująca - Louwala-Clough ("dymiąca góra"). Według legendy wulkan był kiedyś piękną dziewicą imieniem Loowit, o której względy toczyło walkę dwóch synów Wielkiego Ducha Sahale. Wyeast i Klickitat walczyli o nią zaciekle niszcząc wioski i paląc lasy. Widząc pożogę Wielki Duch Sahale był wściekły. Uderzył trójkę: tam, gdzie upadła Loowit wzniósł się symetryczny stożek Mount Saint Helens. Wyeast stał się wulkanem Mount Hood podnosząc dumnie głowę. Klickitat (wulkan Mount Adams) zapłakał nad bielą Mount Saint Helens, zgiął głowę i zapatrzył się w kierunku Świętej Heleny. Z kolei wulkan Mount Rainier występował pod nazwami indiańskimi Takhoma, Tahoma, Ta-co-bet, co znaczy "wielka góra", "śnieżny szczyt", "miejsce, gdzie zaczyna się woda".

Indonezyjskie wulkany takie jak Merapi (Jawa) czy Agung (Bali) zostały uświęcone w wierzeniach lokalnych mieszkańców. W ich podziemiach miałyby funkcjonować labirynty grot i tuneli łączące rozmaite światy. Podziemne zamki i fortece stanowiły ściśle zorganizowane struktury. Żyjących czekała bardzo niebezpieczna i wymagająca podróż w otchłań. Organizowano rytuały grzebalne w uświęconych wulkanicznych jaskiniach. Kiedy w 1991 roku doszło do erupcji wulkanu Pinatubo (Filipiny) wielu członków ludu Ayta (Aeta) uciekło do świętych grot na wulkanie. Zginęli pogrzebani przez lahary i spływy piroklastyczne. Nie ochronił ich Wielki Bóg Kreator Ayta (Aeta). Według lokalnych wierzeń wulkaniczne jaskinie i płynące w nich święte rzeki prowadziły do krainy umarłych. Często przychodzą do grot szamani i wszelkiej maści uzdrowiciele, aby nawiązać kontakt z duchami. Na kryptoozologia.pl znalazłem też wzmiankę o Potworze Pinatubo żyjącym w odmętach rzeki Tikis.

http://www.kryptozoologia.pl/potwor-pinatubo,528,34,artykul.html

poniedziałek, 5 marca 2012

Konohana Sakuya Hime: Bogini Fudżijamy



Japońska religia Shinto wydatnie ceni szczyty górskie jako ostoje chmur i strumieni. Góry i wulkany są kojarzone z agrokulturą, łowiectwem i rybołówstwem. YAMA NO KAMI to duch góry, zaś TA NO KAMI to duch nawodnionych pól ryżowych. Wraz z nastaniem buddyzmu na górskich zboczach zaczęto budować świątynie, w których medytowano. Początkowo Mount Fuji czczono jako boga ognia, lecz od XIV wieku zaczęto wierzyć, że zbocza wulkanu zamieszkuje bogini Konohana Sakuya Hime, Pani Kwitnących Drzew. Od 1600 do 1868 roku (Okres Tokugawy) ruch wspinaczkowy Fuji-ko uznał Konohana Sakuya Hime za bogini świętej góry. Od 1 lipca do 26 sierpnia pielgrzymi wspinają się na słynny wulkan ku jej czci, aby celebrować cudowne narodziny jej syna pośród płomieni. Kulminacją Festiwalu Ognia Fujiyoshida są 25 i 26 sierpnia. Wyznawcy Shinto modlą się do bogini, aby chroniła ich przed erupcjami Fuji i błogosławiła mające się narodzić potomstwo. Krąży legenda o bogini w bieli, która uratowała wioskę Kamiide przed zarazą ospy. Pozwoliła bowiem 16-letniemu chłopcu Yosoji pobrać wodę z uświęconej świątyni, gdyż wzruszyła ją jego miłość do konającej matki. Była mu przewodnikiem w trakcie wędrówki przez lasy Fuji. Matka po wypiciu wody ze świątyni ozdrowiała, ozdrowiali wszyscy mieszkańcy. Bogini nałożyła wieniec z kamelii, owinął ją całun lśniącej mgiełki, po czym zniknęła przed oczyma Yosoji w przestworzach nad Fudżi...

Guam: Legenda Chamorro o bogu ognia Chaifi




Zawitajmy teraz na Guam. Choć ta pacyficzna wyspa nie jest aktywna wulkanicznie wiążę się z nią ciekawa legenda. Bóg Chaifi zamieszkiwał na wygasłym wulkanie Sasalaguan (331 m, na zdjęciu), miejscu zwanym 'piekłem', do którego trafiali umarli gwałtowną śmiercią. Tam tworzył dusze i robił z nich niewolników. Pewnego dnia Chaifi rozpalił ogromny ogień w otwartym kraterze, który eksplodował. Jedna z dusz zerwała się do ucieczki z wulkanu i trafiła na południową część wyspy. Zamieniła się w skałę (obecna Funa Rock przy zatoce Fouha - na zdjęciu), po czym zmiękła, gdy spadł na nią deszcz. Powstał człowiek, który nie chcąc być samotny zebrał nieco czerwonej ziemi i wody, po czym ulepił drugiego człowieka. Żar słońca dał mu duszę. I tak powstali inni, kobiety i mężczyźni, dzieci ziemi, pierwotne dzieci Guam. W międzyczasie Chaifi zapanowawszy nad ogniem i sprawdziwszy liczbę dusz zorientował się, że jednej brakuje. Zaczął jej szukać i po paru dniach dostrzegł dziecko bawiące się na plaży. Myśląc, że to brakująca dusza wywołał wielką falę, ale dziecku udało się uciec, gdyż jego dusza pochodziła od słońca. Po wielu próbach dziecko stało się mężczyzną i powiedziało Chaifi, że nie można jego zniszczyć ani jemu podobnych, bo ich dusze pochodzą od słońca. Nie mając nad nimi mocy Chaifi powrócił na wulkan pokonany...

Jak zapewne wiecie Władimir Putin został wczoraj wybrany na 6-letnią kadencję prezydenta Rosji. Na górnej fotografii Putin wraz z obstawą na tle kamczackiego wulkanu.

Popocatépetl i Iztaccíhuatl: Romeo i Julia



Popocatépetl i Iztaccíhuatl to dwa wulkany w pobliżu rozległego Mexico City. Iztaccíhuatl (La Mujer Dormida, co oznacza Śpiącą Kobietę) drzemie, Popocatépetl zaś regularnie wstrząsają eksplozje. Według azteckiej legendy Popocatépetl był dzielnym wojownikiem, którego kochała córka wodza Tlaxcala, Iztaccíhuatl. Jej ojciec przyobiecał dziewczynę wojownikowi, jeśli wróci zwycięski z bitwy. Lecz był inny wojownik, który podkochiwał się sekretnie w dziewicy. Powrócił z krwawej wojny i oświadczył jej, że Popocatépetl zginął na polu walki. Iztaccíhuatl wyszła za niego za mąż i umarła z rozpaczy dowiedziawszy się o tym, że Popocatépetl jednak żyje. W innej wersji dziewczyna umiera na złamane serce. Kiedy Popocatépetl wraca z wojny i odnajduje ją martwą kładzie ciało na kopcu pokrytym białym kwieciem, klęczy u stóp ukochanej i opłakuje jej śmierć. Aztecki bóg zamienia obojga w dwie sąsiadujące ze sobą góry. Kiedy Popocatépetl eksploduje wówczas płacze za utraconą miłością.

niedziela, 4 marca 2012

Hawajska bogini ognia Pele





Pele obok rzymskiego Wulkana (Hefajstosa) uchodzi za najbardziej znane bóstwo wulkanów. Jeśli kiedykolwiek pojedziecie na Hawaje wnet usłyszycie o tzw. Klątwie Pele. Pod żadnym pozorem nie wolno brać fragmentów lawy z uświęconej gleby Pele, gdyż na zbieraczy czeka pech. Placówki pocztowe i hotele na Hawaii co rusz otrzymują paczki ze zwróconymi odłamkami wulkanicznych skał i z karteczkami w rodzaju "Złamałem nogę" czy "Straciłem pracę". Jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o takie historie, często wydaje mi się, że są one związane z zabobonami. Wróćmy jednak do Pele czyli do "Tej, Która Formuje Uświęcony Ląd". Według jednej z legend Pele uwiodła męża jej starszej siostry Na-maka-o-kaha'i, bogini wody. Rozwścieczona Na-maka-o-kaha'i zaczęła ją ścigać. Pele wpierw uciekła na Kauaii, tam próbowała za pomocą o'o (kopiącego kija) wygrzebać sobie mieszkanie, ale ilekroć jej się to udawało woda Na-maka-o-kaha'i zalewała otwory. Wreszcie Pele osiadła na Hawaii, a konkretnie na zboczach wulkanu Mauna Loa, tam gdzie nie mogły dosięgnąć jej fale Na-maka-o-ka'ai. Następnie bogini powitała swoich braci: klif w pobliżu wulkanu Kilauea należy do najstarszego z nich imieniem Ka-moho-ali'i, króla rekinów, która ożywia umarłych. Inni jej bracia to: 1) Kane-hekili jako grom 2) Ka-poho-i-kahi-ola jako eksplozje 3) Ke-ua-a-kepo jako fontanny ognia oraz 4) Ke-o-ahi-kama-kaua jako wylewy lawy ze szczelin. Kiedy strumienie lawy z Kilauea docierają do morza Pele i Na-maka-o-ka'ai kontynuują kłótnię.

O białym psie będącym zwiastunem erupcji Kilauea już wspominałem, lecz z Pele wiąże się także inna opowiastka z dreszczykiem. Opowiadane są historie o kierowcach podróżujących przez Park Narodowy Kilauea, którzy brali do samochodu starą kobietę w bieli oraz jej psa. Kiedy patrzyli w lustro tylne siedzenie okazywało się jednak puste. Od 1983 roku trwa efuzja lawy Kilauea. Pele nieustannie niszczy i buduje nowy ląd. Na zdjęciu Maurice'a i Katii Kraft wylew lawy przypomina jej sylwetkę.

sobota, 3 marca 2012

Wrota Piekieł Hekli


Wulkan Hekla na Islandii według wierzeń chrześcijan stanowił wejście do otchłani podziemnego świata, tudzież jedno z dwóch ziemskich wrót do piekieł. Kiedy wulkan wyrzucał bomby wulkaniczne w trakcie erupcji wierzono, że owe rozżarzone fragmenty to dusze umarłych krzyczące z bólu. Na szczycie Hekli miały być organizowane sabaty czarownic i czarnoksiężników. Jeden z islandzkich magów zamienił się w wieloryba i podpłynął do wybrzeży Islandii chcąc rzucić czary na ląd. Jakież było jego zdziwienie, gdy to ląd zaczął rzucać kule ognia w jego kierunku. Pokryta wulkanicznymi formacjami i wylewami lawy Islandia miała się również stać areną bitwy nieśmiertelnych bóstw. Niektóre ze skał wulkanicznych zostały zerodowane w taki sposób, że przypominają szpetne lodowe trolle. Na iście niesamowitym zdjęciu erupcja Hekli w 1991 roku.

Rytualne ofiary dla bóstw wulkanu






Wulkanom miejscowi częstokroć składali ofiary, aby przebłagać zamieszkujące w nich bóstwa i złowrogie bestie. Dla przykładu Kongijczycy wierzyli, że w kraterze czynnego wulkanu Nyiragongo (w którym notabene znajduje się jedno z pięciu aktywnych jezior lawy na świecie) mieszka bestia, którą należało przebłagać poprzez składanie u podnóża wulkanu rytualnych ofiar ze zwierząt. Podobnie miała się rzecz z wulkanem Cameroon (Fako) w Kamerunie. W przypadku wulkanów takich jak Kilauea (Hawaje) i Merapi (Jawa, Indonezja) miejscowi składali ofiary ze świń i kurczaków, a także owoce, ryż i kwiaty. Trzy dziecięce inkaskie 'Lodowe Mumie' znalezione na wulkanie Llullaillaco były bogato ubrane i dobrze nakarmione - dzieci te złożono jednak w rytualnej ofierze w związku z rolniczymi celebracjami, a nie aby przebłagać bóstwa wulkanu. Jedynym śladem ludzkich ofiar były rytualne ofiary z dziewic składane Chaciutique, bogini ognia wulkanu Masaya w Nikaragui - dziewczęta były wrzucane do płynnej lawy przez członków plemienia Chorotega. Miejscowi opowiadają o szkieletach młodych kobiet znajdowanych w tunelach lawowych oraz kamiennym ołtarzu ofiarnym. Ile w tym prawdy, a ile legend opowiadanych przez przewodników nie wiadomo. A może jakiś student/ka kulturoznawstwa zajmie się bliżej tym tematem?

Tym samym otwieram skromny dział wulkano-kulturoznastwa i mitologii na moim blogu. Marzec będzie zatem miesiącem wulkanicznych mitów.

Na zdjęciach mumia inkaska z Llullaillaco w otoczeniu naukowców, krater Masaya, do którego wrzucano dziewice, aktywne jezioro lawy w kraterze Nyiragongo oraz lawa na ulicach miasta Goma w trakcie erupcji wulkanu w 2002 roku.

środa, 9 listopada 2011

Avernus - kaldera martwych ptaków / Etna - wulkaniczna kuźnia




Jezioro Avernus to wulkaniczne jezioro kraterowe we włoskim rejonie Kampanii 2.5 km od Pozzuoli w pobliżu superwulkanu Campi Flegrei. Ma kształt kolisty, jego obwód wynosi 2 km, a głębokość 60 metrów. Według mitologii rzymskiej Avernus to wejście do Hadesu, krainy umarłych, synonim zaświatów. Avernus znaczy tyle, co 'bez ptaków', ponieważ wierzono, że trujące opary uśmiercały wszelkie ptactwo przelatujące nad wodami złowrogiego jeziora. Wulkaniczne jeziora potrafią zabijać, co udowodniło chociażby jezioro Nyos w trakcie erupcji limnicznej w Kamerunie w roku 1986.

Z kolei sycylijska Etna to kuźnia rzymskiego boga Wulkana. Pod Etną znajdował się Tartar, do którego zsyłano najgorszych przestępców np. łapówkarzy czy cudzołożników, a tym posępnym podziemiem rządził Radamantys. We wnętrzu Etny uwięziony był między innymi olbrzym o głowie węża Tyfon (Enceladus). Próbując się uwolnić wywoływał erupcje Etny. Do Etny wraca także jednooki cyklop Polifem po kanibalistycznej uczcie z ludzi.

piątek, 7 maja 2010

TANGKUBAN PARAHU: Pod baśniowym wulkanem





TANGKUBAN PARAHU - Z położonym w odległości trzydziestu kilometrów od miasta Bandung aktywnym wulkanem Tangkuban Parahu wiąże się fascynująca legenda o Dayang Sumbi, zachodnio-jawajskiej piękności, która wygnała z pałacu własnego syna Sangkurianga za nieposłuszeństwo. Widząc przeogromny smutek matki bogowie obdarzyli ją wieczną młodością. Po wielu latach wygnania Sangkuriang postanawia powrócić w rodzinne strony zatarłszy w sobie wspomnienia o matce. Dayang Sumbi również nie rozpoznaje syna, który zakochuje sie w niej i pragnie ją poślubić. W momencie, gdy młodzieniec wybiera się na polowanie Dayang odkrywa jego rodowy znak. Wiecznie młoda niewiasta, aby zapobiec przyszłemu ślubowi prosi Sangkurianga o wybudowanie tamy na rzece Citarum oraz o skonstruowanie łodzi przed wschodem słońca. Przy realizacji tego celu Sangkuriang posługuje się medytacją, wskrzeszając mityczne kreatury przypominające ogry, nazwane ‘buta hejo’ (zielonymi olbrzymami). Widząc, że zadanie zostaje praktycznie ukończone Dayang Sumbi zleca jednemu ze stworów rozrzucenie na wschód od miasta sukien czerwonego jedwabiu imitujących wschód słońca. Oszukany Sangkuriang wierząc, że nie sprostał nałożonemu na niego zadaniu i tym samym utracił miłość Dayang niszczy tamę wywołując katastrofalną powódź, po czym wywraca łódź do góry dnem. Obserwując z daleka górujący nad Bandung majestatyczny wulkan rzeczywiście nie można oprzeć się wrażeniu, że przypomina odwróconą łódź.

Bazą wypadową do wulkanu jest Bandung, blisko dwumilionowa stolica prowincji Zachodniej Jawy uchodząca wśród turystów za niezwykle atrakcyjne miejsce na zakupy ze względu na liczne sklepy outlet z odzieżą czołowych marek (Burberry, Marc Jacobs, Chanel), tudzież oferujące lokalne wyroby. Lecz w Bandung można zaznać także gwałtownego przypływu adrenaliny za sprawą raftingu po spienionych wodach oraz turystycznych lotów samolotowych. Położone na wysokości siedmiuset metrów miasto oferuje przybyłym na weekend mieszkańcom Jakarty chłodny klimat górskiej plantacji, zróżnicowanie potraw, kursy golfa i przyjazne nastawienie tubylców.

Aby dotrzeć do krateru wulkanu najlepiej wynająć na kilka godzin samochód wraz z kierowcą, co gwarantują wszystkie luksusowe hotele w Bandung. Tangkubang Parahu wznosi się na wysokość 2084 metrów. Od 1826 roku wybuchał około siedemnastu razy, ostatni raz w 2002 roku. Ów szeroki stratowulkan zajmuje część kaldery Sunda o wymiarach 6 na 8 km, uformowanej 190 tysięcy lat temu. Wulkan jest bazaltowy i posiada strukturę wulkanu tarczowego. Erupcja z 1846 roku była nader silna; towarzyszyły jej spływ piroklastyczny, ktόry połamał drzewa oraz strumienie popiołu i błota. W 1896 roku uaktywnił się Kawah Upas i nastąpiło uformowanie nowego krateru, Kawah Batu. W 1910 roku odnotowano podziemne hałasy i kolumnę popiołu z Kawah Ratu, 22 kwietnia miało miejsce silne trzęsienie ziemi, a mniejsze nastąpiło 30 kwietnia. W maju zaobserwowano erupcje popiołu. W 1926 freatyczne erupcje utworzyły nowy (szeroki na 46 metrόw) krater Kawah Ecoima znajdujący się wewnątrz Kawah Ratu. W 1971 roku wulkan wyrzucił małą ilość błota, zintensyfikowała się aktywność termalna w formie solfatar.

Na kominie Mount Tangkuban Parahu znajduje się szereg wielkich kraterόw – Kawah Baru, Kawah Ratu i Kawah Upas – oraz kilka mniejszych. Jadąc w jego kierunku mija się okazałe rezydencje możnych, ekskluzywne hotele, stragany z owocami, farmy truskawek, szklarnie bajecznego kwiecia i gorące źródła. Po dotarciu na krawędź krateru Kawah Ratu pierwsze co rzuca się w oczy to mrowie turystów kłębiące się na szczycie Parahu. Od razu daje też o sobie znać przenikliwy zapach siarki przypominający odór zgniłych jajek. Dwutlenek węgla i siarczek wodoru mogą gromadzić się w kraterach w koncentracji stwarzającej śmiertelne zagrożenie dla zwierząt i ludzi. Lecz widok doprawdy zapiera dech w piersi: zaglądając w trzewia wulkanu można dostrzec płytkie jezioro kwasowe o turkusowej barwie. Na stokach Ratu rozlokowanych zostało mnóstwo drewnianych stoisk, na których sprzedawane są różnorodne pamiątki: kapelusze z króliczej skóry, koszulki, swetry, barwne kryształowe naszyjniki, zimne napoje, a nawet truskawki. Jak widać dla każdego coś miłego. Co prawda we wrześniu i październiku 2002 roku oba kratery (Ratu i Upas) wykazywały aktywność sejsmiczną i wzrost temperatury, lecz do erupcji nie doszło. Kawah Ratu można obejść dookoła, ale jest to wycieczka dla wytrwałych, której towarzyszy wyczerpująca wspinaczka, przedzieranie się przez dżunglę i nierzadko utrata orientacji na skutek braku stosownych oznaczeń szlaku. Wulkan codziennie przyciąga do siebie pielgrzymki niepomnych zagrożenia turystów z różnych stron świata. Skąpani w promieniach słonecznych z ciekawością spoglądają w otchłań głównych kraterόw opowiadających burzliwą historię narodzin Jawy.

Daty erupcji: 1826, 1829, 1842, 1846, 1896, 1910, 1926, 1929, 1952, 1957, 1961, 1965, 1967, 1969, 1983, 1985, 2002, 2013.