Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Argentyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Argentyna. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 lutego 2025

Rój trzęsień ziemi w kalderze Campi Flegrei

 

14 lutego o godzinie 23.32 lokalnego czasu trzęsienie ziemi o magnitudzie 6.0 miało miejsce blisko etiopskiego wulkanu Fentale (Oromia) uszkadzając przy okazji liczne budynki w pobliskim mieście Metehara. Długa na ponad 52 km intruzja magmowa wciąż rozciąga się pomiędzy wulkanami Fentale i Dofen. Według GeologyHub wschodnia część kaldery wulkanu Fentale mogła się zapaść o przynajmniej 8 metrów. Polecam obejrzeć jego najnowsze nagranie:

https://www.youtube.com/watch?v=vr2An2QgJVA

Od wczorajszego popołudnia trwa rój płytkich trzęsień ziemi w kalderze Campi Flegrei. W ciągu doby wystąpiło 210 trzęsień ziemi, w tym dwa o magnitudzie 3.9. Mieszkańcy Pozzuoli i okolic odczuwają te wstrząsy, boją się, niektórzy z nich nocują w samochodach. Ostatnia erupcja w kalderze miała miejsce w 1538 roku, była niewielka i uformowała stożek Monte Nuovo blisko jeziora kraterowego Averno. 

17 i 18 lutego 2025 roku szkoły w Pozzuoli będą zamknięte. 

W ostatnich dniach osłabł rój trzęsień ziemi blisko wyspy Santorini (Grecja). Trzęsień ziemi jest co prawda mniej, ale nie można wykluczyć, że rój trzęsień ziemi znowu nabierze intensywności. 

Wylew lawy z sycylijskiego wulkanu Etna dotarł już do wysokości 1850 metrów przecinając drogę Altomontana i zaczął palić niewielki las sosnowy. Do czoła wylewu lawy zaczyna docierać coraz więcej osób, zarówno turystów z autoryzowanymi przewodnikami, jak i samodzielnie. Nie należy się jednak zanadto zbliżać do czoła wycieku lawy, gdyż wskutek interakcji lawy ze śniegiem może dojść do erupcji freatycznej. Zdj. Arkadiusz Granatowski. 

https://www.facebook.com/GranatyWdrodze

Emisje popiołu mają miejsce z SE Crater wulkanu Etna. Wyciek lawy osiąga już długość 4 km. 

15 lutego br. filipiński wulkan Kanlaon wyemitował niewysoki obłok popiołu. 

Ostatnio udało mi się odnaleźć zdjęcia dwóch jeziorek (lagun) kraterowych znajdujących się w kraterze stratowulkanu Aracar (Chile/Argentyna, 6082 metry wysokości). To dla mnie cenne znalezisko, gdyż od lat chciałem potwierdzić ich istnienie. Zdj. Clube Trekking z 2022 roku. 

W partiach szczytowych innego stratowulkanu Paniri (5960 metrów wysokości) w Chile istnieją trzy niewielkie jeziorka o różnorodnej barwie. Jedno jest krwistoczerwone (podobnie jak laguna innego chilijskiego wulkanu Aguas Calientes), drugie zielonkawe, trzecie krystalicznie czyste. W 1988 roku podczas wysokogórskiego nurkowania w jednym z tych jeziorek odkryto maleńką krewetkę Brachinecta brushi

Oczywiście najwyżej położone jeziorka na Ziemi znajdują się w partiach szczytowych wulkanu Ojos del Salado (Chile/Argentyna). Dla przypomnienia w 2016 roku badał je nieodżałowany Grzegorz Gawlik (1980-2023), a w grudniu 2019 roku w jednym z nich (lokalizacja: 6395 metrów wysokości) zanurkował bijąc Rekord Guinnessa polski nurek Marcel Korkuś. 

Tyle informacji na dzisiaj. Zachęcam Was do kawowego bądź patronackiego wsparcia WŚ, jeśli lubicie moją aktywność popularyzatorską i możecie sobie na owo wsparcie pozwolić. Linki poniżej:

https://buycoffee.to/wulkanyswiata/

https://patronite.pl/wulkanyswiata

EDIT 18 i 19 lutego: Od 15 lutego br.  na obszarze kaldery Campi Flegrei (Pola Flegrejskie) zarejestrowano już łącznie 526 trzęsień ziemi. To długi i intensywny rój trzęsień ziemi. Nie jestem w stanie przewidzieć czy dojdzie np. do eksplozji freatycznej w kraterze Solfatara. Natomiast jestem przekonany, że w przyszłości wystąpią w CF kolejne niepokojące roje trzęsień ziemi.

Santorini (Grecja) - Stan wyjątkowy obowiązuje już na 4 wyspach: Santorini, Ios, Anafi i Amorgos. Jestem przekonany, że mamy tutaj do czynienia z interakcją procesów tektonicznych i magmatycznych. Naukowcy monitorują aktywność sejsmiczną, deformację powierzchni, emisję gazów i dane satelitarne. Dziś rano miało miejsce podmorskie trzęsienie ziemi o magnitudzie 5.1. 

19 lutego obłok popiołu o wysokości 700 metrów wyemitował sumatrzański wulkan Marapi

czwartek, 26 października 2023

Krótka historia odkryć inkaskich mumii i szczątków na andyjskich wulkanach

                                         


1896 - odkrycie szkieletu z pogrzebowymi darami na wulkanie Chachani (Argentyna), którego dokonał niemiecki podróżnik imieniem Wagner.

1905 - mumia 5-6 letniego dziecka odkryta na wulkanie Chani (Argentyna). 
 
1921 - Chuscha (Argentyna) - odkrycie zmumifikowanej 8-9 letniej dziewczynki. Mumia (na archiwalnym zdjęciu) zachowana w dobrym stanie. 
 
1963 - Pichu Pichu (Peru) - odkrycie ciała w grobowcu na szczycie wulkanu.
 
1964 - El Toro - odkrycie ciała młodego mężczyzny. Przyczyna śmierci: uduszenie. Być może nie była to rytualna ofiara capacocha.
 
1976 - Cerro Esmeralda (Chile) - znalezisko ciał 9-letniej inkaskiej dziewczynki i 18-20 letniej kobiety.
 
1989 - Aconcagua - na wysokości 5300 metrów odkryta zostaje mumia 7-8 letniego chłopca (na zdjęciu autorstwa Antonio Salas). Dziecko zostało związane linami tak mocno, że miało połamane kości. Ciało było ubrudzone odchodami i wymiocinami. 
 
1995 - mumia młodej kobiety odkryta przez Johana Reinharda na wierzchołku wulkanu Ampato w Peru. Momia Juanita (po hiszpańsku „Mumia Juanita”), znana również jako Pani Ampato, to doskonale zachowana zamrożona mumia inkaskiej dziewczynki. Złożono ją jako rytualną ofiarę (rytuał capacocha), by przebłagać inkaskie bóstwo w latach 1440-1480, kiedy miała około 14–15 lat. Została odkryta na wierzchołku stratowulkanu Ampato (Peru) w 1995 roku przez antropologa Johana Reinharda i jego peruwiańskiego partnera wspinaczkowego, Miguela Zárate. 
 
Juanita została znaleziona prawie całkowicie zamrożona, co doskonale zachowało jej narządy wewnętrzne, włosy, krew, skórę i zawartość żołądka. Zanim uklękła i zginęła od uderzenia w głowę znajdowała się w stanie upojenia narkotyczno-alkoholowego (otępienie, stupor).
 
Naukowcy z Peru i Polski wykonali ostatnio jej trójwymiarowe skany i powstała rekonstrukcja jej wyglądu:
 
https://www.bbc.com/news/world-latin-america-67215649 
 
1999 r. - odkrycie przez Johana Reinharda i jego zespół archeologiczny trzech dziecięcych mumii zwanych Dziećmi Lullaillaco blisko wierzchołka wulkanu Lullaillaco. Dzieci padły ofiarą religijnego rytuału capacocha około roku 1500, zostały doprowadzone do stanu upojenia narkotyczno-alkoholowego, umieszczone w małej komorze 1.5 metra pod ziemią i pozostawione na pewną śmierć. Owe doskonale zachowane mumie to ok. 15-letnia dziewczyna (la doncella), ok. 6-letnia dziewczynka (la niña del rayo) i ok. 4-5 letni chłopiec (el niño) - związany, z krwią i wymiocinami na jego ubiorze.

Więcej w linku poniżej:

 
W następnych latach Reinhard odnajdywał inkaskie mumie i ludzkie szczątki na wulkanach Ampato, Pichu Pichu, Misti, Sara Sara, Quehuar i Llullaillaco
 
Na wulkanie Misti (Peru) archeolodzy w 1998 roku odnaleźli 8 szkieletów, figurki z ceramiki, srebra i złota, artefakty z kości. Inkaskie cmentarzysko znajdowało się na wysokości 5722 m. Częste erupcje wulkanu przyspieszyły rozkład płytko grzebanych ciał.
 
Pioruny uderzające w wierzchołki andyjskich wulkanów uszkadzały mumie np. najmłodszej dziewczynki z Llullaillaco czy chłopca i dziewczynki z Ampato
 
Inkowie na rytualne ofiary capacocha wybierali zdrowe dzieci bez defektów fizycznych. Ofiary grzebano żywcem, duszono, uśmiercano uderzeniem w głowę. 
 
Korzystałem z prac amerykańskiego antropologa Johana Reinharda, który odkrył m.in. dziecięce mumie Lullaillaco. Zdj. Tomasz Lepich (muzeum w Arequipa) i in - na trzecim zdjęciu inkaski grób na wulkanie Llullaillaco.

czwartek, 16 lipca 2020

Fontanna lawy z aktywnego stożka wulkanu Nishinoshima

Pojawiły się nowe zdjęcia aktywności erupcyjnej wulkanu Nishinoshima, Wyspy Ogasawara, Japonia. Zostały one wykonane 11 lipca 2020 roku przez badaczy z Japońskiej Agencji Meteorologicznej z pokładu statku "Ryofu Maru". Tego dnia wulkan emitował znaczne ilości popiołu z krateru aktywnego stożka piroklastycznego. Obłok erupcyjny sięgnął wysokości 5.3 km. Bomby wulkaniczne były wyrzucane na odległość 2.5 km od krateru. Na zdjęciu widoczna jest fontanna lawy sięgająca wysokości 200 metrów. Wysokość aktywnego stożka obecnie wynosi około 200 metrów. Zastanawiam się jak długo potrwa erupcja Nishinoshima i czy się jeszcze zintensyfikuje.

16 lipca po południu doszło do emisji popiołu z wulkanu Copahue znajdującego się na granicy Chile i Argentyny. Widok z zimowego Caviahue, zdj. Fabricio Sosa.

piątek, 13 grudnia 2019

Marcel Korkuś rekordzistą w nurkowaniu wysokogórskim

W dniu dzisiejszym mój znajomy Marcel Korkuś zanurkował w jednym z najwyżej położonych jezior na Ziemi znajdujących się na wulkanie Ojos Del Salado (Chile/Argentyna) - w tym znajdującym się na wysokości 6395 metrów. Wielkie osiągnięcie oparte na uporze i konsekwencji w działaniu (poprzednią próbę nurkowania pokrzyżowały surowe warunki pogodowe). Mamy zatem rekord w nurkowaniu wysokogórskim. Kilka słów o jeziorach wysokogórskich znajdujących się na najwyższym wulkanie na Ziemi Ojos Del Salado. Jako jeden z pierwszych dotarł do nich mój znajomy z Bytomia Grzegorz Gawlik w styczniu 2016 roku i udokumentował je fotograficznie. To były pionierskie fotografie i pomiary tych niewielkich zbiorników wodnych, które znajdują się na wysokościach 6300-6500 metrów. Jestem dumny z osiągnięcia Marcela, gdyż uwielbiam gdy ludzie robią coś pionierskiego, ekstremalnego, nowego. Warto poczekać na dokumentację video/fotograficzną z tego nie lada wyczynu oraz na więcej szczegółów. Pomocny link:

http://www.grzegorzgawlik.pl/blog/769-najwyzej-polozone-jeziora-swiata-ojos-del-salado-wulkan-chile-argentyna?fbclid=IwAR0bwg8hGI9WF4yKSfwy24XcZAtruysaedNQP8wVW7lXSAJY1hH2_QZ34cc

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/01/grzegorz-gawlik-i-najwyzej-poozone.html

EDIT: Położone na wysokości 6395 metrów nad poziomem morza jezioro, w którym zanurkował Marcel było skute lodem i wymagało wiercenia. Prace wiertnicze w lodzie się powiodły i Marcel zanurkował. W 15-dniowej wyprawie wzięli także udział Ulises Kusnezov, Eduardo Salas i Martin Alderete. Na zdj. Eduardo Salasa doświadczony nurek Marcel Korkuś przygotowujący się do pobicia rekordu w nurkowaniu wysokogórskim.

Info od samego Marcela: "Cel osiągnięty! Nowy rekord świata w nurkowaniu na wysokości z użyciem sprzętu nurkowego oraz rekord świata w nurkowaniu na wysokości na wstrzymanym oddechu. W trakcie trwającej 15 dni wyprawy dotarliśmy do zbiornika wodnego znajdującego się na aktywnym wulkanie Ojos del Salado (drugiej najwyższej góry Ameryki Południowej). Zbiornik wodny znajduje się na wysokości 6395 m n.p.m. Grubość pokrywy lodowej w centralnej części 1.3 m, temperatura wody 3 stopnie Celsjusza, głębokość 1.8 metra.
Sukces wyprawy to praca i poświecenie całego zespołu: Uli Kusnezov, Eduardo Salas, Martin Alderete.
Partnerzy wyprawy: Garmin Polska
Sponsorzy: Eversub
Dziękuje wszystkim, którzy trzymali kciuki i za gratulacje."

https://www.facebook.com/marcelkorkusofficial/?epa=SEARCH_BOX

Zdj. Ojos Del Salado sergeyf.

Powodzeniem zakończyła się także akcja odzyskania sześciu ciał turystów z wyspy wulkanicznej White Island, Nowa Zelandia. Na wyspie wciąż pozostały zwłoki dwójki turystów. Bilans ofiar śmiertelnych erupcji freatycznej wulkanu White Island z 9 grudnia wynosi 17 ofiar śmiertelnych. Wulkany potrafią być groźne i nieprzewidywalne. Jednakże ryzyko śmiercionośnej erupcji wulkanu jest bardzo niskie - w ciągu ostatniej dekady w wyniku erupcji wulkanicznych zginęło mniej niż 1000 osób. Mam nadzieję że wulkan White Island nie zostanie definitywnie zamknięty na długie lata dla turystów i miłośników wulkanów.

EDIT 16 grudnia: White Island, Nowa Zelandia - Tydzień po tragicznej erupcji tego wulkanu poszukiwania ciał dwóch ofiar są kontynuowane. Być może ciała tych dwóch osób znajdują się w wodzie. Oficjalny bilans tej erupcji to zatem 18 osób zabitych, w tym te dwie zaginione. Stan 10 osób przebywających w szpitalach pozostaje wciąż krytyczny.

środa, 11 grudnia 2019

Aktualna sytuacja na White Island i wieści od Marcela Korkusia

Wpierw wieści od Marcela Korkusia z jego strony odnośnie nurkowania w najwyżej położonym jeziorze na Ziemi znajdującym się na wulkanie Ojos Del Salado (Chile/Argentyna):

"Przetransportowaliśmy sprzęt nurkowy i namiot na wysokość 6400. Zbiornik jest cały skuty lodem, ale widać pod nim wodę. Zbiornik wodny z relacji Grzegorza Gawlika na 6510 m (z 2016 roku) przestał istnieć całkowicie, natomiast w miejscu zbiornika na 6420 znajduje się niewielkie zlodzenie do ziemi. Odnaleźliśmy świder do lodu zostawiony w 2018 roku. Natomiast 2 butle i płetwy ktoś sobie "pożyczył". Jutro przenosimy się do C1-5800 m. W piątek 13-ego zaczynamy kuć lód chyba, że do tego czasu zorganizujemy jakiś dynamit."

Postępy Marcela możecie śledzić na tym profilu:

https://www.facebook.com/marcelkorkusofficial/

Wulkan White Island nadal jest niestabilny. Od środy (godzina 04.00 czasu NZDT) trwa wzrost aktywności sejsmicznej, co może skutkować kolejną erupcją w ciągu najbliższej doby. Poziom alarmu trzeci, kod awiacji pomarańczowy. Ciała 8 zaginionych osób pozostaną na wyspie zapewne przez bliżej nieokreślony czas. Trwa także policyjne śledztwo mające na celu wyjaśnienie dlaczego organizatorzy wycieczek dopuszczali turystów na wyspę mimo podniesienia stopnia alarmu dla White Island w ubiegłym miesiącu.

W jednym ze szpitali zmarła 6 osoba poparzona w wyniku erupcji. Bilans erupcji to 6 osób zabitych i 8 zaginionych. 30 osób wciąż przebywa w szpitalach ze straszliwymi oparzeniami skóry i dróg oddechowych.

EDIT 12 grudnia: Niestety bilans ofiar śmiertelnych erupcji wulkanu White Island zwiększył się do 16 osób. Na jutro przewidziana jest akcja ściągnięcia ciał 8 turystów z krateru.

11 grudnia 2019 roku zintensyfikowała się aktywność erupcyjna wulkanu Sangay w Ekwadorze. Opad popiołu miał miejsce w społecznościach na południowy zachód od wulkanu. Na zdj. Captaina Françoisa Kaisina duże spływy piroklastyczne.

Pochwalę się czymś. Jestem w kontakcie z jednym z wulkanologów biorących udział w wyprawie na archipelag Sandwich Południowy. Wyprawa rozpoczyna się 24 grudnia 2019 roku. Jej podstawowe cele to pomiar gazów wulkanicznych, pobranie próbek, badanie wulkanu Mount Michael przy użyciu specjalistycznego drona, być może wspinaczka na niego (jeśli pogoda pozwoli), pobranie próbek i sfotografowanie jego krateru/enigmatycznego jeziora lawy. Nadto badanie ptaków (jak mniemam w wyprawie uczestniczą też ornitolodzy) i innych wulkanów South Sandwich. Zlodowaciałe wulkany Sandwichu Południowego należą do jednych z najbardziej niedostępnych na Ziemi, dlatego tak bardzo mnie fascynują. Liczę na spektakularne zdjęcia, może też uda się dostać jakiś okruch lawy.

piątek, 2 lutego 2018

Już niedługo ciąg dalszy Ojos Diving Expedition

Niektórzy z moich Czytelników zapewne pamiętają ambitny projekt Ojos Diving Expedition ekstremalnego nurka Marcela Korkusia, którego celem było zanurkowanie w najwyżej położonym jeziorze na Ziemi znajdującym się na andyjskim wulkanie Ojos Del Salado i pobicie tym samym rekordu Guinnessa. Wyprawa na Ojos w tym celu pod koniec 2016 roku nie udała się z powodu złych warunków pogodowych na wulkanie, ale Marcel jest zdeterminowany, by ponownie dotrzeć na ów najwyższy drzemiący wulkan na Ziemi i zanurkować. Warto przypomnieć że także w 2016 roku Marcel Korkuś zanurkował w jeziorze andyjskiego wulkanu Cerro Cazadero/ Walther Penck znajdującym się na wysokości 5985 metrów. Interesujące Marcela zbiorniki wodne na Ojos del Salado znajdują się znacznie wyżej. Warto w tym momencie przypomnieć rozmowę, którą przeprowadziłem z Marcelem już po zanurkowaniu w jeziorze Cazadero:

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/03/wywiad-z-marcelem-korkusiem-i-zdjecia.html

Te jeziora (zbiorniki) na Ojos Del Salado doskonale udokumentował fotograficznie i opisowo Grzegorz Gawlik. To była całkiem nowa i świeża wiedza geograficzna. Oto ich skrótowy opis wraz z odesłaniem do linków Grzegorza:

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/01/grzegorz-gawlik-i-najwyzej-poozone.html
http://www.grzegorzgawlik.pl/blog/item/624-najwyzsze-jezioro-swiata-ojos-del-salado-wulkan-chile-argentyna.html

Wyprawa rusza 8 lutego 2018 roku z Warszawy. Marcelowi będzie towarzyszył filmowiec i alpinista Bartosz Wnęk, a w Argentynie dołączą do niego Herman Max Binder, Pablo Lukach i Chacho Pacheco. Do 19 lutego ma trwać aklimatyzacja, a potem już atak na Ojos del Salado wraz z aklimatyzacją. Plan minimum obejmuje nurkowanie w jeziorze Numero Uno znajdującym się na wysokości 6395 metrów, być może zostanie sprawdzona głębokość pozostałych 6 zbiorników na Ojos i możliwości zanurkowania w Ukrytym (6415 m.n.p.m) i Niespodziance (ok. 6510 m.n.p.m).

Oczywiście kibicuję tej wyprawie, gdyż ma ona nie tyle zamysł wyczynowy, co też badawczy. Takie wyprawy lubię najbardziej, gdyż kojarzą mi się z pionierskimi ekspedycjami naukowymi i przyrodniczymi sprzed wieków, dzięki którym wiedza geograficzna, geologiczna czy przyrodnicza rosła i rosła. Wydają mi się one o wiele ciekawsze niż zwykła chęć wejścia na szczyt czy wytyczenia nań nowej trasy. Moim marzeniem jest wziąć kiedyś udział w takiej właśnie ekspedycji badawczo-poszukiwawczo-eksploracyjnej.

W pewnym sensie te jeziora na Ojos Del Salado do pewnego czasu były tzw. geograficznymi białymi plamami (bardzo lubię to określenie), choć przynajmniej częściowo wiedziano o ich istnieniu. Można je porównać do wielu ziemskich wulkanów, które do tej pory zostały sfotografowane jedynie przez satelity (znam ich dziesiątki, jednym z nich był np. niepozorny i kiepsko zbadany Kadovar do czasu swego przebudzenia w styczniu 2018 roku). Inne porównanie to nieodkryte do tej pory systemy jaskiniowe czy niektóre bezludne wyspy wulkaniczne chociażby Oceanu Południowego. Nadto warto dodać iż tego typu wysokogórskie jeziora powinny być interesujące dla mikrobiologów i astrobiologów, którzy pragną zdobyć i przechować nie tylko żywe mikroby, ale też poznać ich DNA czy RNA, by je poprawnie zidentyfikować, odpowiednio sklasyfikować i odtworzyć ich strukturę. Wiem że na przestrzeni lat takie badania przeprowadzono na mikroorganizmach zamieszkujących wysokogórskie jeziora andyjskich wulkanów Aguas Calientes (Simba, koło wulkanu Lascar w Chile), Licancabur czy Llullaillaco. I zapewne kiedyś na ten temat szerzej napiszę.

Tymczasem trzymam kciuki za Ojos Diving Expedition 2018. Oby pogoda i tym razem nie pokrzyżowała planów Marcelowi i jego ekipie.

środa, 28 czerwca 2017

O Etnie i Projekcie 100 Wulkanów - wywiad z Grzegorzem Gawlikiem

Nie ukrywam że zamieszczam tutaj poniższy wywiad z przyjemnością, gdyż Grzegorza znam osobiście i cenię jego dokonania. To człowiek, który kocha wulkany - uwielbia je badać, eksplorować, odkrywać ich tajemnice. Co prawda z Gregiem robiłem już kiedyś wywiad dla portalu naTemat.pl (do którego piszę sporadycznie), ale uważam że warto powrócić do pasji tego badacza i podróżnika raz jeszcze, gdyż jest nietypowa i fascynująca. Ja również uwielbiam wulkany i staram się je popularyzować za pośrednictwem tego bloga (i nie tylko). I choć daleko mi do osiągnięć Grzegorza w materii eksplorowania wygasłych, drzemiących i czynnych wulkanów każdej jego wyprawie kibicuję. Zapraszam do przeczytania wywiadu i obiecuję że to nie koniec z tą formą dziennikarską (w planach są kolejne).

Skąd się wzięło u ciebie zainteresowanie badawcze wulkanami? Słyszałem że dużą rolę odegrały w tym płonące śląskie hałdy. Czy nadal je można zobaczyć?

Od zawsze pasjonowałem się geologią. Na śląskich hałdach nie tylko zbierałem minerały, ale wyobrażałem sobie, że w jakimś stopniu przypominają wulkany, o których zawsze marzyłem. Zwłaszcza te płonące wewnątrz, z których większość już ugaszono. I w istocie tak jest, kolorowe skały, ciepła powierzchnia, niemiłe zapachy, a czasami nawet ukształtowanie. Umiejętnie fotografując, można wiele osób nabrać, że to nie hałda tylko wulkan.

Jakie cele badawcze chcesz realizować na zdobywanych wulkanach? Dlaczego to właśnie wulkany są warte starannej eksploracji?

Użyłeś szalenie istotnego słowa "starannie". Turystyka wulkaniczna się rozkręca. Ludzie fotografują i filmują erupcje wulkaniczne, ale o wulkanach nie mają najmniejszego pojęcia. Ot, efektowny widoczek. Nie stoi za tym żadna wartość ani żadna wiedza. Gdy tymczasem wulkanizm kryje ciągle wiele zagadek dla człowieka, a wiele wulkanów jest niezbadanych. Można w tej materii dokonać jeszcze licznych historycznych odkryć, zrobić nieznane światu materiały fotograficzne i filmowe. Choć to kosztowne, właśnie taka działalność najbardziej mnie interesuje.

Co udało ci się odkryć & zbadać w trakcie ostatnich wulkanicznych wypraw?

Zebrało się już tego sporo, stąd wspomnę o niektórych. Odnalezienie i zbadanie najwyżej położonego pola geotermalnego na świecie w masywie wulkanu Ojos del Salado na wysokości ok. 6460-6500m i zebranie dowodów, że to wulkan Llullaillaco 6755m a nie wulkan Ojos del Salado 6896m obecnie zasługuje na miano najwyższego aktywnego wulkanu na świecie.

Obecność na wulkanach, w ich kraterach czy miejscach o największej aktywności wulkanicznej - gdzie nie dotarł jeszcze człowiek albo zdarza się to sporadycznie. Na przykład zejście na dno wulkanu Anak Krakatau w Indonezji, zejście do krateru Reusch na wulkanie Kibo (Kilimandżaro), wejście na wulkan w fazie erupcji - Popocatepetl w Meksyku, dotarcie do obu miejsc erupcji z 2010 roku wulkanu Eyjafjallajokull na Islandii albo dokonanie pomiarów trzech najwyższych wierzchołków wulkanu Pissis w Argentynie.
Nie można pominąć dokonań mniej wulkanicznych, a bardziej geograficznych. Na przykład podczas szukania aktywności wulkanicznej na Ojosie del Salado udało mi się dotrzeć do serii jezior o wysokościach 6350 - 6510m n.p.m., z których trzy okazały się umiejscowione wyżej niż dotychczas znane światu. Notabene również położone w masywie Ojosa, na wysokości 6395m. Dotarłem do największych oraz najgrubszych lodowców rejonu Puna de Atacama, wędrując po nich. Czy ustalenie, że wulkan Sairecabur (Chile/Boliwia) jest 6-tysięcznikiem albo weryfikacja wysokości wulkanów Demawend w Iranie i Elbrus w Rosji, co potwierdziło pierwszeństwo tego drugiego.

Przy okazji udało się osiągnąć liczne sukcesy sportowe i alpinistyczne. Na przykład zdobycie dwóch najwyższych wulkanów Ameryki Północnej w 5 dni, w ciągu 5 tygodni zdobycie dziewięciu wierzchołków w Andach o wysokości 6580-6962m, nocleg na wysokości 6820m w masywie Ojosa del Salado czy wejście w ciężkich warunkach zimowych w stylu alpejskim na Kazbek, z wpadnięciem po drodze do szczeliny lodowcowej. Wszystko samotnie.

Czy środowiska naukowe są zainteresowane owocami twoich wypraw na wulkany?

Zdarza się, że środowiska naukowe proszą mnie o pomoc, informacje, materiały. Śmiem twierdzić, że nie ma w Polsce nikogo z tak ogromnym doświadczeniem w zdobywaniu wulkanów jak ja, a i na świecie niewielu jest takich. I w Polsce z tego właśnie wynika problem. O ile profesorowie z dorobkiem, potrafią nawiązać ze mną współpracę, o tyle młodsza kadra naukowa traktuje mnie jako konkurencję. Bo jak to może być, że Gawlik, który skończył studia prawnicze i nie wziął ani złotówki od państwa, ma bezporównywalnie większe dokonania niż my, wieloletni etatowi pracownicy państwowych uczelni. To bardzo smutne podejście do sprawy, bo łącząc siły, można by zrobić jeszcze więcej.

Jakich pomiarów zazwyczaj dokonujesz na wulkanach? Jakiego sprzętu do nich używasz?

Po tylu latach działalności wiele rzeczy potrafię rozpoznać i ustalić bez żadnego sprzętu. Ogranicza mnie waga plecaka, z którym wędruję, dlatego mój ekwipunek ogranicza się do drobnych przedmiotów. Jak: wysokotemperaturowy termometr, miarka, czujnik tlenku węgla, GPS, młotek i farba geologiczna, paski do badania PH wody. Mam często ze sobą sprzęt alpinistyczny, no i przede wszystkim gogle ochronne i maskę przeciwgazową, bez których nie da się przez wiele godzin eksplorować aktywnych wulkanów. Nawet tak prosty sprzęt pozwala ustalić choćby czy mamy do czynienia z fumarolami charakterystycznymi dla aktywnych wulkanów czy z solfatarami charakterystycznymi dla wulkanów uśpionych oraz wygasłych.

Na jakie zagrożenia należy się przygotować w trakcie wyprawy na czynny bądź uśpiony wulkan?

Erupcje obserwowane z bliskiej odległości grożą choćby uderzeniem w nas materiału piroklastycznego, który wyrzucany jest w powietrze. Popiół wulkaniczny może nas poparzyć, nie wspominając o płynnej magmie. Do tego lawiny skalne i błotne, pojawiające się rozpadliny czy mające kilkaset stopni Celsjusza wyziewy wulkaniczne. Na wulkanach najbardziej aktywnych szczególne zagrożenie wywołują gazy, z dominującym siarkowodorem. W większym stężeniu są śmiertelne.

Jesteś zapalonym kolekcjonerem minerałów i skał. Jakimi okazami chciałbyś się szczególnie pochwalić?

Minerały i skały kolekcjonuję od najmłodszych lat, ze szczególnym naciskiem na szkołę podstawową i średnią. Kolekcja przekracza 250 odmian minerałów i 1500 okazów. Do dzisiaj z każdej wyprawy przywożę próbki law, popioły wulkaniczne oraz minerały. Moją ulubioną grupą minerałów są krzemiany, ze względu na różnorodność i atrakcyjność geologiczną. Na przykład granaty są bardzo interesujące. Duży kryształ demantoidu i uwarowitu, potrafi być cenniejszy od diamentu.

Czy posiadasz w swojej kolekcji jakieś skamieliny?

Posiadam kilkadziesiąt okazów - fauny i flory. Część znalazłem na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, pokopalnianych śląskich hałdach. Na pustyni Gobi w Mongolii czy w Ameryce Południowej. W Nepalu znalazłem saligramy w korycie rzeki Kali Gandaki. Niektóre okazy kupiłem na giełdach minerałów.

Czy miałeś okazję widzieć z bliska erupcję wulkaniczną?

Tak, lecz nie taką jaką bym chciał. Czekam na erupcję o sile przynajmniej VEI4 albo jeszcze silniejszą, np. porównywalną z wybuchem wulkanu Pinatubo w 1991 roku albo Mt. St. Helens w 1980r.

Które wulkany & obszary aktywności geotermalnej wywarły na tobie największe wrażenie?

Islandia. Ta wyspa jest jak jeden wielki wulkan. Chociaż erupcje nie występują tam często, to wszędzie są wulkany, pola geotermalne, gorąca ziemia. A to wszystko w otoczeniu surowej wulkaniczno-lodowcowej przyrody. Jeśli chodzi o wulkan, uwielbiam wierzchołek Etny z trzema kraterami, z których dwa są imponujące. Poniżej, tam gdzie dojeżdżają turyści, też jest ślicznie, ale dopiero na samej górze czuć jej moc. Ponadto do Etny mam sentyment, bo to był mój pierwszy aktywny wulkan.

Co dalej? Gdzie planujesz kolejną wyprawę?

Projekt 100 wulkanów w 2016 roku przekroczył półmetek. Z każdym rokiem stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej. A co za tym idzie, rosną koszty wypraw. To co najciekawsze jest bardzo daleko od Polski, w bardzo izolowanych od cywilizacji miejscach. Mam cały segregator różnorodnych pomysłów na ekspedycje wulkaniczne. Zbieram materiały, przygotowuję szczegółowe plany. Gdy udaje mi się dopasować czas i budżet do konkretnego pomysłu, jadę. Nie lubię opowiadać o planach, wolę informować, gdy już się doczekają realizacji. W każdym bądź razie, w kręgu moich zainteresowań, są wszystkie wulkaniczne tereny na świecie.

EDIT: Kolejną spontaniczną wyprawą była ponowna wyprawa na czynny sycylijski wulkan Etna, z którą wiązał się pewien niecodzienny pomysł. Także i o nią nie omieszkałem Grega po jego powrocie wypytać.

Skąd pomysł na grillowanie na wulkanie Etna? Jak się do niego przygotowałeś?

W ogóle się nie przygotowywałem. Grillowanie nie jest szczególnie trudną czynnością. Wiem, że dla większości najlepszym miejscem na piknik jest na przykład ogródek albo brzeg jeziora. Lecz skoro wulkany to moje naturalne środowisko, gdzie niby miałbym grillować?

Dlaczego Etna jest według ciebie tak fascynującym wulkanem? Jakie przejawy jej aktywności widziałeś?

Ogromny, wysoki, bardzo rozbudowany masyw. Co najważniejsze, wybitnie aktywny. Będąc na Etnie zawsze można zobaczyć ogromną liczbę wydobywających się gazów, wykwity siarki. Zwykle można gdzieś zobaczyć płynną lawę. Co roku dochodzi do erupcji efuzywnych i eksplozywnych. Ponadto potężny obszar kraterów szczytowych ciągle ulega zmianom dzięki nim. Nigdy nie jest tak samo. A to tylko dwie godziny lotu z Polski. Inne, podobnie fascynujące wulkany są znacznie dalej. Nie bez znaczenia jest fakt, że był to pierwszy aktywny wulkan w Projekcie 100 wulkanów.

Jak wyglądała twoja trasa wyprawy na Etnę? Jakie pomiary wykonałeś na jej wierzchołku?

W masywie Etny spędziłem tydzień wędrując od skraju rozpadliny Valle del Bove poprzez kratery szczytowe, dolinę Valle del Leone, jaskinię z lodowcem Grotta del Gelo. Kończąc w Randazzo. W rejonie kraterów szczytowych spędziłem 4 dni, przemierzające jest wzdłuż i wszerz na wszystkie sposoby. Od mojego pobytu 7,5 roku wcześniej, dużo się zmieniło. Bardzo urósł Nowy Krater Południowo-Wschodni, niezwykle aktywny fragment Etny. Obok Krateru Południowo-Wschodniego "wyrosły" trzy inne. Mocno przeobraził się Krater Północno-Zachodni, ale akurat znajdujący się tutaj najwyższy punkt Etny, choć uszkodzony, utrzymał wysokość 3331m. Najciekawsza było pęknięcie pomiędzy Kraterem Centralnym a Kraterem Północno-Wschodnim, w którym znajdowało się jezioro płynnej lawy. Zebrałem dużo materiałów fotograficzno-filmowych, próbki law (część trafi do Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu). Przyjrzałem się najaktywniejszym miejscom Etny i najmłodszym lawom. Łącznie spenetrowałem kilkadziesiąt kraterów i tyle samo jaskiń oraz grot. Po lawach przemierzyłem dziesiątki kilometrów. Bardzo pracowity czas. A na koniec odwiedziłem jeszcze przepiękny wulkaniczny wąwóz Golle del Alcantara. Po tygodniu mogłem się w końcu wykąpać w rzece płynącej jego dnem.

Zdjęcia Grzegorza Gawlika - pierwsze kilka to wyprawa na Etnę w czerwcu 2017 roku (krater centralny Etny, lawa w rozpadlinie, SE Crater, wąwóz Alcantara), kolejne to m.in. wulkan Anak Krakatau i zejście do jego krateru, fumarole wulkanu Demawend w Iranie, wulkany Llullaillaco i Ojos del Salado (obszar geotermalny i jedno z jezior wysokogórskich), wulkan Lokon-Empung w Inodnezji (krater Tompaluan), meksykański Popocatepetl w trakcie erupcji, zejście do krateru Reusch wulkanu Kilimandżaro, El Volcancito, Atakama, chryzokola z Chile i krater wulkanu karbonatytowego Ol Doinyo Lengai (Tanzania).

http://www.grzegorzgawlik.pl/

środa, 14 grudnia 2016

Marcel Korkuś już na Ojos del Salado

Po zdobyciu wulkanu San Francisco (6018 metrów wysokości) Marcel Korkuś wraz z ekipą Ojos Diving Expedition 2016 dotarli z Fiambala na Ojos Del Salado. Na początku wyprawy pogoda dopisywała i nie było wiatru. Jednak śniegu na Ojos jest bardzo dużo, a wędrówka w górę była trudna ze względu na głębokie zaspy. Obóz na wulkanie został założony, a sprzęt do nurkowania przeniesiony na wysokość 5800 metrów. Jutro bądź pojutrze odszukanie pod śniegiem wysokogórskich jeziorek. Oby się udało.

A co u wulkanów? W telegraficznym skrócie - nasilenie aktywności erupcyjnej wulkanu Colima w Meksyku w ostatnich dniach. Niewielkie roje trzęsień ziemi pod wulkanem Mount Saint Helens - słaba sejsmiczność nie wskazuje jednak kiedy nastąpi erupcja. Emisje popiołu z wulkanu Copahue (Chile/Argentyna). Anomalia termiczna na wierzchołku kamczackiego wulkanu Bezymianny (Bezimienny) - prawdopodobna ekstruzja kopuły lawowej.

Nie zanosi się na jakąś silniejszą erupcję wulkaniczną w grudniu. O postępach Ojos Diving Expedition 2016 będę informował na bieżąco.

EDIT 16 grudnia 2016 roku - Wygląda na to że Ojos Diving Expediton 2016 się kończy. Ambitne plany Marcela pokrzyżowała surowa pogoda na wulkanie. Szkoda, ale zawsze można spróbować jeszcze raz.

czwartek, 8 grudnia 2016

Pierwsze niusy od Ojos Diving Expedition 2016

Marcel Korkuś, który ma zamiar 19 grudnia 2016 roku zanurkować w najwyżej położonym jeziorze na Ziemi znajdującym się na wulkanie Ojos del Salado spotkał się z zagranicznymi wspinaczami, którzy mają go w tym zadaniu asystować (Pablo, Herman i Chaco), po czym ekipa Ojos Diving Expedition 2016 wyruszyła z Fiambala, by się aklimatyzować. Pierwszy etap aklimatyzacji czyli wejście na wygasły wulkan Falso Morocho (4600 metrów) zakończył się sukcesem. Wcześniej czwórka uczestników wyprawy nocowała na wysokości 3000 metrów nad poziomem morza - towarzyszyły im dzikie konie, lamy, osły, być może nawet drapieżne pumy. Drugi etap aklimatyzacji ma objąć wspinaczkę na wulkan San Francisco (6018 metrów), na którym wspinacze spędzą jedną noc. A potem... Ojos del Salado, który zaczął się pojawiać na tym blogu regularnie. I bardzo dobrze.

Mała dygresja odnośnie wyprawowej eksploracji. Zgadzam się z Grzegorzem Gawlikiem że w kwestii eksploracji badawczej liczne wulkany mają wiele do zaoferowania. Mógłbym wymienić dziesiątki wulkanów, które nie są należycie zbadane i logistycznie bardzo trudne do osiągnięcia. Niektóre z nich być może nigdy nie zostały zdobyte albo nie zostało to w żaden sposób udokumentowane. Przykłady? Wiele wulkanów Etiopii, Kamczatki, Chin, Indonezji, Papui Nowej Gwinei, liczne wulkany antarktyczne i sub-antarktyczne (np. Sandwich Południowy, Wyspy Balleny'ego, Wyspa Piotra I). Uwielbiam wieczorem przysiąść sobie na godzinkę nad Google Earth i eksplorować najtrudniej dostępne zakątki Ziemi. Znam wiele wulkanów, które poza zdjęciami satelitarnymi nie mają żadnych zdjęć w sieci. Oczywiście jest ich coraz mniej, ale nadal są. Generalnie odnoszę wrażenie że wulkany są przez wspinaczy traktowane po macoszemu - zwłaszcza te niższe. Owszem, mamy Elbrus, Kazbek, Demawend, Kilimandżaro, Cotopaxi czy Ojos del Salado (od strony Chile) - wulkany na które alpiniści nader chętnie się wspinają, mamy też wulkany stricte-turystyczne jak Wezuwiusz, Santorini czy Pico del Teide, które tak czy owak warto podziwiać (w końcu wulkan to wulkan - coś wspaniałego, a celem tego bloga jest rzetelna promocja wulkanów wśród Czytelników). Jednak wiele jeszcze pozostaje do odkrywania czy eksplorowania, jeśli chodzi o wulkany. Przykładowo podmorskie wulkany są w dużej mierze niezbadane - ba, nie jest znana nawet ich dokładna liczba. Zauważyłem że wciąż ogromnym powodzeniem cieszą się Himalaje czy Korona Ziemi - na pewno zdobycie Everestu czy Broad Peak to doskonałe osiągnięcie fizjologiczne i dla wielu osób mordercze wyzwanie, ale nie ma w tym już dla mnie posmaku nowości (przykładowo na Everest weszło setki wspinaczy, najwyższy szczyt na Ziemi stał się niestety oblegany). Ok, zgoda, zawsze można wytyczyć nową i trudniejszą trasę na często odwiedzany szczyt. Jednak osobiście wolałbym kiedyś wejść na jakiś dużo niższy wulkan (czy szczyt) i mieć świadomość że byłem na nim pierwszy albo przynajmniej jako jeden z pierwszych. Dlatego cenię wspinaczy i podróżników-odkrywców, którzy robią coś nowego, świeżego, nie tylko się wspinają, ale też eksplorują, badają, analizują, bo to dzięki nim wiedza geograficzna się poszerza. Do tego grona zaliczam Marcela Korkusia czy Grzegorza Gawlika.

Ostatnio zajrzałem na stronę nowojorskiego The Explorers Club, Klubu Odkrywców, zrzeszającego ludzi, którzy eksplorują (bądź kiedyś eksplorowali) ląd, morze, powietrze czy przestrzeń kosmiczną. Dla mnie to co robi NASA czy ESA to coś niesamowitego (eksploracja badawcza kosmosu, planet, ich księżyców, planetoid czy wreszcie gwiazd i egzoplanet), lecz na Ziemi wciąż mamy białe plamy geograficzne np. niektóre wulkany, osamotnione wyspy wulkaniczne (nie tylko zresztą wulkaniczne - generalnie niezamieszkane albo niedostępne wyspy zawsze kojarzyły mi się z czymś nowym, mam do nich ogromną słabość), ukryte gdzieś głęboko w górach jaskinie, cenoty i zalane wodą groty (eksploracją tychże zajmuje się m.in. nasz rodak Krzysztof Starnawski), niektóre łańcuchy i masywy górskie (nadal są szczyty w Himalajach, Karakorum, Kunlun czy na Antarktydzie, które uchodzą za ciągle nie zdobyte np. wulkan Mount Siple), niezbadane dżungle Papui Nowej Gwinei czy Papui Zachodniej, ogromne i surowe płaskowyże (Chang Tang), niezbadane jeziora czy kaniony (arktyczne wyspy Kanady, Grenlandia), gigantyczne połacie tundry i tajgi, wreszcie tajemnice głębin morskich i oceanicznych (rowy oceaniczne, podmorskie łańcuchy górskie, etc.)

Oprócz sporadycznych wypadów na wulkany lubię od czasu do czasu eksplorować opuszczone budynki przemysłowe, rozrywkowe, struktury militarne, szpitale, wielkie hale fabryczne. Podoba mi się industrialny i post-apokaliptyczny klimat tego typu miejscówek. No i koszt takiej eksploracji często jest żaden. Niestety ze zdumieniem stwierdzam że Urban Exploration stał się modą - tysiące nastolatków czy dzieciaków w tym uczestniczy (zdarzają się wśród nich wandale), w urbexie nie ma już powiewu świeżości, jest lansowanie się na portalach społecznościowych, itd. Owszem, i tutaj zdarzają się ludzie, którzy robią coś wartościowego, nowatorskiego, ale są nieliczni. Po prostu zajmuje się tym zbyt dużo ludzi. A wówczas taka działalność przestaje być odkrywcza.

Zdj. Ojos Diving Expedition 2016 - w drodze na szczyt i na szczycie Falso Morocho.

https://www.facebook.com/ojosdiving/?fref=ts

Przy okazji pragnę poinformować że zadebiutowałem niniejszym tekstem dla poczytnego portalu crazynauka.pl. Mam nadzieję, że przypadnie on moim czytelnikom do gustu.

http://www.crazynauka.pl/mount-saint-helens-co-wiemy-o-jednej-z-najwiekszych-katastrof-xx-wieku/

Zapraszam też do śledzenia mojego Twittera, gdzie informacje zamieszczam częściej niż tutaj:

https://twitter.com/Wulkany1?lang=pl

piątek, 18 listopada 2016

Kerinci, Reventador i Copahue

17 listopada 2016 roku emisje ciemnego popiołu z wulkanu Copahue (Chile/Argentyna). Zdj. Sernageomin.

Emisje popiołu i wylewy lawy z wulkanu Revenatdor (Ekwador).

Link do zdjęć dwójki podróżników: http://wherever-we-are.de/welcome-to-the-jungle-home-of-volcanoes-mosquitos-and-little-tigers/

17 listopada emisje gazu z zawartością popiołu wulkanu Kerinci (Sumatra, Indonezja). Strefa zagrożenia wokół wulkanu wynosi 3 km.

Skoro wróciłem do bardziej aktywnego udzielania się w mediach recenzja drugiego filmu dokumentalnego Wernera Herzoga z 2016 roku (tym razem traktującego o Internecie) "Lo and Behold" (2016). Nadal zachęcam także do obejrzenia "Into the Inferno" (2016):

http://bartkrawczyk.natemat.pl/194757,zaduma-nad-swiatem-w-sieci

Ciekawe czy doczekamy się jeszcze w końcówce tego roku jakiejś znaczącej erupcji wulkanicznej (4 w skali VEI bądź wyżej)?

wtorek, 15 listopada 2016

Argentyna

ROBLEDO - Lokalizacja kaldery Cerro Blanco: prowincja Catamarca, Andy, północno-zachodnia Argentyna. Kaldera znajduje się na wysokości 4650 metrów i ma szerokość 4.5 km. Na południowej krawędzi kaldery znajduje się kopuła lawowa Cerro Blanco del Robledo. Potężna erupcja wulkaniczna około 5000 lat temu (7 w skali VEI) z Cerro Blanco uformowała obecną kalderę i grube warstwy ignimbrytu. Była to największa erupcja wulkaniczna w Środkowych Andach i wyprodukowała 110 km sześciennych ryolitowej magmy. Z kompleksem wulkanicznym Robledo jest związany niewielki obszar geotermalny. Od 1990 roku kaldera obniża się (deformacja gruntu), ale deflacja zmniejsza się. W latach 2007 i 2009 miały tutaj miejsce roje trzęsień ziemi.

Argentyna

COCHIQUITO - Grupa wulkaniczna Cochiquito obejmuje kilka niewielkich stratowulkanów zlokalizowanych na północ od miasta Buta Ranquil. Najwyższym z nich jest bazaltowy Volcán Cochiquito o wysokości 1435 metrów z 8 satelitarnymi stożkami. Inne wulkany to m.in. Sillanegra z dwoma kraterami i Ranquil del Sur z kraterem o szerokości 600 metrów. Erupcje w plejstocenie. Zdj. Eduardo Horacio Quinn.

poniedziałek, 12 września 2016

Nurkowanie w jednym z jezior wysokogórskich wulkanu Ojos del Salado

Pamiętacie osiągnięcie polskiego płetwonurka Marcela Korkusia, który 7 marca 2016 roku zanurkował w wysokogórskim jeziorze wulkanu Cerro Tipas znajdującym się na wysokości 5985 metrów i zakwalifikował się tym wyczynem do księgi rekordów Guinnessa. Czasem niektóre informacje dochodzą do mnie z niemałym opóźnieniem. Jakież było wczoraj moje zdziwienie gdy dowiedziałem się od Marcela że Węgier, niejaki Dr. Ernő Tósoki 21 lutego 2016 roku (na zdjęciu Erno Tosoki, Patricia Nagy) zanurkował w jednym z wysokogórskich jezior wulkanu Ojos del Salado znajdującym się wyżej, bo na wysokości 6380 metrów zostając pierwszą osobą na świecie, która zanurkowała powyżej 6000 metrów. Towarzyszyła mu alpinistka i jego partnerka Patricia Nagy. Głębokość jeziora w którym zanurkował Dr. Ernő Tósoki wynosiła zaledwie 2 metry, a nurkowanie trwało 10 minut. Potem nadeszła zawierucha śnieżna. Słodkowodne jezioro w którym zanurkował Dr. Ernő Tósoki jest jednym z najwyżej położonych na Ziemi. Zasila je stopiony lód z penitentów. Może to być jezioro z listy Grzegorza Gawlika oznaczone numerem trzy. Zatem są jeziora (zbiorniki wodne) położone jeszcze wyżej od niego.

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/01/grzegorz-gawlik-i-najwyzej-poozone.html

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/03/wywiad-z-marcelem-korkusiem-i-zdjecia.html

Tak czy owak fascynują mnie te małe zbiorniki wodne na andyjskich sześciotysięcznikach, do których praktycznie nikt nie dociera i ich nie eksploruje. Zastanawiam się ile jest jeszcze takich jeziorek, które pozostają nie odkryte? W końcu w Chile, Argentynie czy Boliwii mamy słabo poznane wulkany o wysokości powyżej 6000 metrów. Co jest jeszcze do odkrycia na wielu rzadko odwiedzanych andyjskich wulkanach? Jakie tajemnice one kryją?

Drugi dzień erupcji szczelinowej wulkanu Piton de la Fournaise zlokalizowanej w Enclos Fouque. 11 września miał miejsce rój płytkich trzęsień ziemi w kalderze islandzkiego wulkanu Katla. Tego samego dnia eksplozja wulkanu Santiaguito w Gwatemali wygenerowała obłok erupcyjny o wysokości 5 km.

sobota, 19 marca 2016

Wywiad z Marcelem Korkusiem i zdjęcia wysokogórskiego jeziora Cerro Tipas

Kibicowałem wyprawie Cazadero Diving Expedition 2016 od samego początku. Wyprawa okazała się całkowitym sukcesem, gdyż Marcel Korkuś zanurkował w jeziorze wysokogórskim zlokalizowanym na andyjskim wulkanie Cerro Tipas i znajdującym się na obecnie ustalonej wysokości 5985 metrów nad poziomem morza, a jego wyczyn niewątpliwie kwalifikuje się do księgi rekordów Guinnessa. Wysokogórskie jeziora znajdujące się na zboczach andyjskich wulkanów bądź w ich kraterach są dla mnie bardzo interesujące. Po pierwsze, wiele z tych zbiorników wodnych zasilanych przez lodowce może zawierać unikalne ekosystemy mikroorganizmów żyjące w bardzo surowych warunkach. Po drugie, wiele z tych jezior pozostaje nieodkrytych - to są białe plamy geograficzne, dotąd nie eksplorowane. Innymi słowy są to miejsca fascynujące dla wielbicieli geografii nieodkrytej. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Marcelem Korkusiem, który 7 marca 2016 roku zanurkował w jeziorze Cerro Tipas i do obejrzenia unikalnych zdjęć z tego dotąd nie zbadanego miejsca.

Jaki był główny cel i cele poboczne wyprawy Cazadero Diving Expedition 2016?

Celów było kilka. Oprócz ustanowienia nowego rekordu świata i Guinnessa w nurkowaniu wysokogórskim wyprawa miała charakter badawczy. Chcieliśmy dotrzeć do tego zbiornika, aby potwierdzić jego istnienie. Określić rzeczywiste wymiary, czy jest on zasolony. Określenie maksymalnej głębokości, stwierdzenie, czy żyją w nim jakieś organizmy, pobranie próbek wody i osadów dennych. Sprawdzenie przy pomocy GPS-ów na jakiej rzeczywistej wysokości znajduje się tafla tego zbiornika. W trakcie wyprawy prowadziłem również poszukiwania zaginionego turysty z Ukrainy, który zaginął w marcu 2014 roku w okolicach wulkanu Olmedo.

Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedziałeś się o istnieniu jeziora wysokogórskiego na wulkanie Cerro Tipas? Skąd pomysł, by tam zanurkować?

Temat nurkowania wysokogórskiego interesował mnie już od kilku lat. O istnieniu zbiornika wodnego dowiedziałem się z internetu. Podczas przeglądania stron internetowych natknąłem się na pierwsze zdjęcia satelitarne tego zbiornika. Stwierdziłem wtedy, że zorganizowanie wyprawy nad to jezioro oraz możliwość zanurkowania w nim będzie ciekawą wyprawą. Exploracją, czyli tym co w nurkowaniu lubię najbardziej a dodatkowo będziemy mogli się przyczynić do zbadania tego miejsca i dostarczenia dla wszystkich ludzi większej liczby informacji na temat „białych plam” na naszej planecie.

Jakie zagrożenia są związane z nurkowaniem tak wysoko?

Nurkowanie wysokogórskie wciąż nie jest dobrze zbadane. Szczególnie, że tabele nurkowań wysokogórskich kończą się na wysokości 2400 m n.p.m. a ludzi wykonujących nurkowania powyżej 4000 było bardzo niewielu. Natomiast powyżej 5000 m n.p.m. nurkowało bardzo niewielu ludzi. Można ich policzyć na palcach obydwu rąk. Było to nurkowanie eksperymentalne. Z nurkowaniem na wysokości wiąże się szereg problemów. Podstawą jest bardzo dobra aklimatyzacja i samopoczucie przed nurkowaniem. Z drugiej strony prowadzenie zbyt długie aklimatyzacji jest niekorzystne jeśli chodzi o poziom hematokrytu oraz okienko tlenowe. Zbyt nadmierny obrzęk płuc utrudnia wymianę gazową w trakcie nurkowania i po nim. Kolejnym zagrożeniem jest możliwość wystąpienia choroby dekompresyjnej oraz hipotermii. Jakakolwiek pomoc na takiej wysokości i w tamtym rejonie była by niemożliwa ze względu na niedostępność służb ratowniczych.

Jak przebiegała aklimatyzacja na Cerro Tipas?

Przed dotarciem do CB na wysokości 5300 spędziliśmy ponad tydzień na aklimatyzacji na wysokości 4000 m. W drodze nad samo jezioro (5985 m n.p.m.) mieliśmy jeszcze założony obóz pośredni C1 na wysokości 5720 m. Aklimatyzacja podczas całej wyprawy była jednym z kluczowych elementów, aby móc bezpiecznie przeprowadzić całe nurkowanie. Byliśmy mocno uzależnieni od pogody, której się obawialiśmy, aby nam nie pokrzyżowała planów dotarcia do zbiornika.

Opisz proszę jak wyglądało jezioro, gdy się natknęliście na nie po raz pierwszy. Jaka jest jego średnica, głębokość, geneza powstania i gdzie się ono znajduje?

Jezioro posiadało podłużne wymiary. Powierzchnia lustra wody wyniosła po zmierzeniu w przybliżeniu 25000 metrów kwadratowych. Jezioro znajduje się w obniżeniu terenu. Idąc do jeziora trzeba pokonać przewyższenie terenu, wynoszące 6010 m n.p.m. Woda w jeziorze jest słona. W momencie odpowiedniego nasłonecznienia można po kolorze wody stwierdzić jakie są głębokości. Dookoła zbiornika znajdowały się w niektórych miejscach seraki lodowe oraz dwa większe lodowce. Głębokość jeziora wynosi 5 metrów. Wymiary mam zapisane na GPSach muszą one jeszcze zostać przeliczone. Wymiary wynosiły ok 90 m na 150 m. Kształt jeziora jest nieregularny a na brzegu widać niewielkie wahania poziomu wody.

Jak długo w nim nurkowałeś i co ewentualnie znalazłeś na dnie? Jak wyglądało jego dno? Czy dostrzegłeś pod wodą jakiekolwiek ślady życia?

Pod wodą przebywałem ponad 20 minut. W samej wodzie spędziłem wcześniej 140 minut na poszukiwaniu najgłębszego miejsca. Dno było płaskie z niewielką ilością osadów dennych. Pod osadami dno zbiornika było kamieniste. Pod wodą dostrzegłem nieokreśloną jeszcze ikrę oraz mikroorganizmy te same, które prawdopodobnie ograniczały widoczność w jeziorze podczas wyprawy Medexpedition. Pod wodą znajdował się plastikowy worek, który prawdopodobnie został przywiany przez wiatr i zatonął.

Jak myślisz czy takich jezior w argentyńskich Andach może być więcej? Dlaczego ich eksploracja jest tak ważna? Czy zamierzasz w przyszłości ponownie zanurkować na takiej wysokości?

Zanim dotarliśmy do naszego jeziora mijaliśmy po drodze 4 inne zbiorniki wodne sporych wymiarów. Podczas trekkingów na wysokości 5000 m n.p.m. również odkryłem nowo powstające zbiorniki, które tworzyły się z topiących seraków lodowych. Zbiorniki na dużych wysokościach wraz z upływem czasu się powiększają, jeśli są regularnie zasilane w wodę. Tworzenie się nowych zbiorników determinują zmiany klimatyczne, które zachodzą. Część z nich jest tylko tymczasowa i uzależniona od występowania wyższych temperatur latem. Część z nich istnieje już od wielu lat. Są zamkniętymi ekosystemami, w których może występować życie. Niesklasyfikowane organizmy.

Szykuję kolejną wyprawę. O szczegółach poinformuję na FB strony Cazadero Diving Expedition 2016 za jakiś czas. Będzie to również wyprawa nurkowa oraz związana z badaniami i eksploracją wcześniej niezbadanego miejsca.

Wszystkie zdjęcia Marcel Korkuś/ Cazadero Diving Expedition 2016.

EDIT: Na stronie Cazadero Diving Expedition pojawiła się informacja że odczyn pH jeziora Cerro Tipas wynosi 4.5, zatem można uznać ów zbiornik za jezioro kwaśne (pH 4.5-5.5) Niewiele organizmów może żyć w takich jeziorach. Może jakieś ekstremofile?