4 stycznia 2020 roku polskiemu podróżnikowi Grzegorzowi Gawlikowi udało się wejść wraz z grupą na drzemiący meksykański wulkan Orizaba (5630 metrów wysokości). Na wierzchołku wulkanu było bardzo zimno i wietrznie, co spowodowało że padły baterie w aparatach, niemniej kilka zdjęć otrzymałem. Są wspaniałe. Co za piękny okazały krater!
Pico de Orizaba (Citlaltépetl) to jeden z najpiękniejszych wulkanów Ameryki Środkowej. Zawsze ośnieżony, choć zapewne w ciągu najbliższych dekad wskutek antropogenicznych zmian klimatycznych utraci lodowce i pokrywę śnieżną. Kolisty krater Orizaba ma wymiary 400 x 500 metrów i głębokość 300 metrów. Standardową trasą wspinaczkową na niego jest trasa przez lodowiec Jamapa. Z południowo-zachodniego zbocza wulkanu schodzi blokowy wylew dacytowej lawy o szerokości dochodzącej do 1.3 km i grubości 110 metrów. Citlaltépetl to nazwa aztecka oznaczająca Gwiaździstą Górę. Na niższych zboczach Citlaltépetl Aztekowie budowali świątynie, wioski i piramidy. Do ostatniej potwierdzonej erupcji Orizaba doszło w 1846 roku.
5 stycznia 2020 roku mają miejsce emisje popiołu z krateru Nakadake wulkanu Aso (Kiusiu, Japonia). 7 stycznia relatywnie silna eksplozja ma miejsce z jeziora kraterowego wulkanu Anak Krakatau (Indonezja). Aktywność erupcyjna pod koniec 2019 roku uformowała niewielki stożek o wysokości plus minus 10 metrów.
Rok zaczyna się w miarę spokojnie, na razie bez żadnych wulkanicznych niespodzianek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz