sobota, 15 maja 2010

Recenzja "Wulkany"


W dniu dzisiejszym w moim posiadaniu znalazła się książeczka „Wulkany” z cyklu „Odkrywanie Świata” autorstwa Christine Gaudin i pomysłu Emilie Beaumont. Przeczytałem ją w niecałe pόłtora godziny (co to jest te 124 strony) i powiem tyle: to nadal nie to! „Wulkany” są napisane bardzo przystępnym językiem i definitywnie skierowane do ciekawej świata młodzieży. Świadczy o tym spora liczba ilustracji, a znikoma fotografii. A przecież zdjęcia wybuchających wulkanόw potrafią urzec! Czego zatem dowiemy się z „Wulkanόw”? W skrόcie budowa Ziemi, definicja wulkanόw i ich rodzaje, jeden rozdział jest poświęcony pozaziemskim wulkanom (na Marsie, Wenus i Io), kolejny podwodnym wulkanom (wspomniany zostaje hawajski Loihi), autorka pisze także w prosty sposόb o podziale erupcji, bombach wulkanicznych, zniszczeniach powodowanych przez wulkany, o ich erozji itd. Kilka stron jest poświęconych legendom związanym z wulkanami i pracy wulkanologόw. Omόwione na sam koniec zostają największe erupcje wulkaniczne: Santoryn, Wezuwiusz i destrukcja Popmpeji/Herkulanum w 79 roku, erupcja szczelinowa Laki na Islandii w 1783 roku, dwie indonezyjskie erupcje: Mount Tambora w 1816 i Krakatau w 1883 roku, a z XX wiecznych katastrofalne erupcje Mount Pelee na Martynice (1902), Nevado del Ruiz (1985) plus silne wybuchy Mount Saint Helens (1980), El Chichon (1982) i Pinatubo (1991). Jest trochę o wulkanach hawajskich, o narodzinach wulkanu Paricutin w Meksyku, a także o gejzerach i wulkanach Islandii. Zdziwiła mnie jedynie wzmianka o ‘mało znanym’ wulkanie Pico na Azorach. Przedostatni rozdział traktuje o wygasłych wulkanach francuskiej Owernii. Książka przyzwoicie napisana, raczej jednak przeznaczona dla laikόw. Wciąż czekam na jakąś dobrą książkę o wulkanach na polskim rynku wydawniczym pozostając pόki co przy źrόdłach zagranicznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz