poniedziałek, 17 maja 2010

Recenzja horroru "El Monstruo de los Volcanes" (1963)




Oprócz wulkanów kocham m.in kino grozy, o czym wiedzą czytelnicy moich recenzji na portalu Danse Macabre. Pomyślałem sobie zatem, że na blog będą trafiać także mini-recenzje i niusy filmowe. Filmy (nie tylko horrory) związane z wulkanami. Kiedy dowiedziałem się o istnieniu meksykańskiego horroru "El Monstruo de los Volcanes" aka "The Monster of the Volcano" wiedziałem, iż muszę go zobaczyć. Cholera, przecież tam jest monstrum żyjące w jaskiniach wulkanu! Piekielnie rzadki 'familijny' horror Jamie Salvadora i zarazem pierwsza część dwu-filmowej serii zwieńczonej "The Terrible Giant of Snows" (1963). Przypominający z wyglądu śnieżnego stwora Yeti potwór zamieszkuje w wulkanicznej jaskini i szerzy terror na polach meksykańskiego miasta. Zrzuca skały na miejscowych farmerów, a w tle widać ośnieżony wulkan (czyżby Popocatepetl, a może Paricutin?). Dowiedziałem się, że "The Monster of the Volcano" nakręcono w malowniczych jaskiniach Cacahuamilpa w stanie Guerrero. Film zabawny w swej nieporadności, zwłaszcza przypominający niedźwiedzia polarnego kostium potwora, który zamiast strachu wzbudza czułość. Jest w nim kilka bijatyk, sporo gadaniny, odrobina gotyckiego klimatu i piękny wulkan. Zna ktoś może inne filmy grozy o wulkanicznych monstrach? A może film o jakimś potworze z lawy? Albo obudzonym na skutek erupcji wulkanicznej? Zaiste dobry materiał na horror. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz