środa, 10 września 2014

George Kourounis schodzi na krawędź jeziora lawy w kraterze Marum

Czegoż jeszcze ten facet nie wymyśli dla przypływu adrenaliny? W końcu wziął ślub pod wybuchającym stożkiem Mount Yasur, zajrzał w głąb metanowego krateru Darvaza w Turkmenistanie czy zawisnął na linię nad Boiling Lake w Dominice. Pod koniec sierpnia 2014 roku znany łowca burz i ekstremalny podróżnik George Kourounis wraz z filmowcem Samem Cossmanem zeszli w dół krateru stożka Marum wulkanu Ambrym (Vanuatu), gdzie znajduje się aktywne jezioro lawy. Kourounis i Cossman spędzili wraz z przewodnikami Geoffem Mackleyem i Bradleyem Ambrosem 4 dni i noce na krawędzi krateru Marum. Kourounis zszedł aż 400 metrów w dół. Było to jedno z jego marzeń: stanąć jak najbliżej wrzącego jeziora lawy w kraterze Marum. Czwórka straceńców zmagała się w trakcie wyprawy na Ambrym z kiepską pogodą, żarem jeziora lawy i opadami kwaśnego deszczu. Kourounis podszedł tak blisko jeziora lawy, że ta wypaliła dziurę w jego kombinezonie ochronnym, a osłona na soczewki w jego kamerze stopiła się. To się nazywa ekstremalna przygoda przez duże E.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz