wtorek, 30 listopada 2010

Recenzja "Planeta Żywiołów: Wulkany"



22 listopada jako dodatek do Gazety Wyborczej wyszedł drugi z serii filmów na DVD "Planeta Żywiołów", a mianowicie "Wulkany". Tematyka mi bliska, zatem wskazane było dokonać zakupu. Od razu dodam, iż dokument jest przepięknie sfotografowany i raczej przeznaczony dla laików, o czym choćby świadczy opis z tyłu opakowania: "Wulkany mogą nieść śmierć, ale to właśnie one tworzą żyzne gleby, dając życie. Odkąd naukowcy są coraz lepsi w przewidywaniu ich aktywności, wulkany pochłaniają mniej ofiar. Nie jesteśmy jednak w stanie w żaden sposób zapobiegać kolejnym erupcjom." Na początek Hawaje i Kilauea. Widzimy, jak lawa toczy walkę z oceanem, pali domy i niszczy drogi. Potem skrótowo zostają omówione wszystkie najważniejsze włoskie wulkany, a mianowicie Etna i jej tunele, w których przemieszcza się lawa, następnie Wezuwiusz (archiwalne filmy z erupcji z 1944 roku, w wyniku której zginęło 26 ludzi) i niemal bez przerwy aktywny od 2500 lat Stromboli. Z potężnych niszczycielskich erupcji wspomniane zostają erupcje St. Helens z 1980 roku (sporo mówi się o wulkanologu Davidzie Johnsonie, który zginął na miejscu erupcji), Pinatubo z 1991 roku, Soufriere Hills (1995) i Unzen (1991). Mam pewne zastrzeżenia co do lektora, który dwukrotnie w trakcie opowiadania o katastrofalnej erupcji Krakatau z 1883 roku myli jej rok mówiąc 1983!!! Takie błędy są karygodne. Na osłodę kilka ślicznych ujęć wybuchającego Anak Krakatau oraz pomiary zawartości gazów w jeziorze kraterowym jawajskiego Ijen (nie mogło naturalnie zabraknąć obrazków z życia tamtejszych zbieraczy siarki). Gdzieś tam w tle migają wulkaniczne narodziny wyspy Surtsey (1963 rok) oraz narodziny wysepki archipelagu Tonga z 2006 roku.

Dokument ciekawy z racji przepięknych zdjęć. Można się w nich naprawdę zakochać. Treściowo niestety nie jest już tak różowo.

Inne odcinki cyklu: "Powodzie", "Tornado", "Błyskawice".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz