niedziela, 14 listopada 2010

Dziennikarskie lapsusy


W trakcie czytania relacji z wybuchu Merapi uderzyła mnie liczba błędów popełnionych przez niedouczonych dziennikarzy, którzy najczęściej nie mają pojęcia, o czym piszą. Oto niektóre z nich: 1) schodzące z Merapi spływy piroklastyczne określane były chmurami gorącego gazu. Zaraz, zaraz! Przecież na spływ piroklastyczny składa się tzw. materiał piroklastyczny czyli gorący popiół, gazy i odłamki skał pędzące z ogromną prędkością. 2) notoryczne mylenie magmy z lawą - magma, która wydostaje się w trakcie erupcji na powierzchnię to lawa. Uff, jakie to trudne! 3) wulkan Merapi "dymił" - chmura erupcyjna składa się z gazu, popiołu i fragmentów skalnych. Nie zachodzi proces spalania, w związku z czym nie ma mowy o dymie. 4) wielkie zaskoczenie, gdy erupcja wulkanu trwa i trwa - wybuch wulkanu może trwać zarówno przez kilka godzin, jak i przez kilka lat np. Kilauea na Hawajach wybucha już 27 lat (od 1983 nieustannie).

Na fotce wygasły wulkan Ostrzyca (501 m) na Pogórzu Kaczawskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz