poniedziałek, 15 czerwca 2020

Urbex: Królestwo Guliwera w pobliżu wulkanu Fudżi

Japonia jest dość pechowym krajem, jeśli chodzi o lunaparki i parki tematyczne. Jednym z najsłynniejszych był Nara Dreamland inspirowany Disneylandem i działający w pobliżu Nara w latach 1961-2006. Jednak szybko stał się nierentowny, gdy z roku na rok zmniejszała się liczba odwiedzających tą niecodzienną atrakcję. W rezultacie został zamknięty i październiku 2016 roku ruszyła jego rozbiórka. W dniu dzisiejszym po Nara Dreamland nie ma już śladu - analogiczna sytuacja spotkała Królestwo Guliwera w pobliżu wulkanu Fudżi i lasu samobójców Aokigahara, tylko znacznie wcześniej, bo już w 2007 roku. W tym roku nawet interesowałem się urbexem, więc kompletnie nie miałem świadomości istnienia tego opuszczonego parku tematycznego - swego czasu popularnego wśród wielbicieli 'haikyo' (urbexu). Królestwo Guliwera istniało w latach 1997-2007, czyli w zasadzie 10 lat. Park został otwarty blisko Kawaguchi-machi w prefekturze Yamanashi. Nie był popularny wśród turystów i w październiku 2001 roku zamknął swoje bramy. Wówczas pojawili się w nim wielbiciele miejskiej eksploracji i uwiecznili go na zdjęciach ku potomności. Esencją urbexu w moim przekonaniu powinno być utrwalanie na zdjęciach i ewentualnie filmach historii i wyglądu opuszczonych miejsc, zanim zostaną wyburzone czy kompletnie zrujnowane. Wówczas pamięć o danym miejscu zostaje utrwalona na fotografiach i nagraniach.

Inna sprawa że w pobliżu Królestwa Guliwera znajdowała się wioska Kamikuishiki - siedziba zbrodniczej sekty Aum Shinrikyo, którą kierował Shoko Asahara i miejsce produkcji toksycznego sarinu, którego użyto do terrorystycznego ataku w tokijskim metrze w marcu 1995 roku. W Królestwie Guliwera wyróżniała się figura tytułowego bohatera Jonathana Swifta o długości 45 metrów. Park oferował też malowniczy widok na ikoniczny wulkan Fudżi (ostatnia erupcja w latach 1707-08). Sen o Parku Guliwera zakończył się bardzo szybko - obiekt doszczętnie wyburzono w 2007 roku. Zdj. Juergen Specht i inni.

Na dokładkę zamieszczam zdjęcia Tomasza Lepicha z wyprawy na wulkan Fudżi i do lasu samobójców Aokigahara we wrześniu 2019 roku. Wpierw kilka słów o lasie Aokigahara. Wyrósł na wylewie lawy z wulkanu po erupcji 3500 lat temu. To tzw. 'mekka' japońskich samobójców, którzy przez wiele lat przyjeżdżali do tej złowieszczej leśnej gęstwiny, by się zabić (jisatsu). Miejsce niezwykłej ciszy. A także miejsce wielu mrocznych legend. Tutaj mnisi mieli głodzić się na śmierć w ramach rytuału oczyszczenia, tutaj miała miejsce tzw. praktyka ubasute - pozostawiania na pewną śmierć ludzi starszych czy schorowanych.

Tomasz wspiął się na ikoniczny wulkan Fudżi szlakiem Yashida 9 września 2019 roku. Pogoda była wówczas wietrzna i mokra, ale udało się. Na szczycie były zaledwie cztery osoby, więc malutko. Oprócz starych zdjęć nieistniejącego parku Guliwera postanowiłem zamieścić także jego zdjęcia wykonane w lesie Aokigahara i na wulkanie Fudżi.

14 czerwca obłok pary nad kopułą lawową Caliente wulkanu Santiaguito w Gwatemali sięgnął wysokości 3 km. Poniżej znajdziecie artykuł o badaniu za pomocą drona tego czynnego wulkanu. Tego samego dnia eksplozja kamczackiego wulkanu Szywiełucz wygenerowała obłok erupcyjny o wysokości 5.2 km.

https://newatlas.com/drones/drone-study-active-volcano/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz