wtorek, 29 października 2013

Ernest Zebrowski Jr. "Ziemia: Niespokojna planeta" - recenzja
























Książka ta znalazła się u mnie przypadkiem i co znamienne dopiero po jej przeczytaniu dołączyła do mojej biblioteki popularnonaukowej. Po prostu nie miałem pojęcia, że ją mam. Napisana w 1997 roku przez fizyka i matematyka Ernesta Zebrowskiego Jr. "Ziemia: Niespokojna planeta" (wydawnictwo Amber) zaskoczyła mnie i to pozytywnie. Napisana jest prostym i łatwym do zrozumienia językiem z lekko artystycznym zacięciem.

Zebrowski omawia w niej kataklizmy naturalne nękające Ziemię i ludzi: trzęsienia ziemi, fale sejsmiczne (tsunami), erupcje wulkanów, powodzie, impakty asteroid, epidemie (np. dżumy), huragany i tornada. Oprócz faktów historycznych (wnikliwie zbadanych) znajdziemy w niej podstawowe informacje odnośnie inżynierii materiałowej i wytrzymałości materiałów, propagacji fal, zasad termodynamiki, efektu motyla i teorii chaosu. W pierwszym rozdziale Zebrowski omawia trzęsienie ziemi i tsunami, które zniszczyło Lizbonę w 1755 roku, a także destrukcję Thery po katastrofalnej erupcji wulkanu Santoryn ponad 3600 lat temu, a co za tym idzie upadek cywilizacji minojskiej na Krecie. Porównuje trzęsienia ziemi w San Francisco (1906 roku) i Messynie (1908) - oba o zbliżonej magnitudzie, jednak to w Messynie zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Czemu? Zawiniła konstrukcja budynków. Te w Messynie wykonane były z kamienia, a w San Francisco z drewna. Omówione zostają śmiercionośne kameruńskie jeziora Monoun i Nyos, z których (odpowiednio w 1984 i 1986 roku) wydostały się opary dwutlenku węgla dusząc ludzi i zwierzęta czy niszczące powodzie w Bangladeszu. Autor przytacza też przykład Wyspy Wielkanocnej, gdzie ongiś doszło do niekontrolowanego wzrostu populacji dzięki któremu zniknęła tamtejsza cywilizacja. Populacja Rapa Nui po zdobyciu wyspy przez Polinezyjczyków zaczęła się niekontrolowanie rozrastać, wycięto roślinność, wytrzebiono zwierzynę, w końcu rozpoczęły się lokalne walki o żywność i zasoby, a wygłodzeni ludzie zaczęli dopuszczać się aktów kanibalizmu. Cywilizacja, która stworzyła majestatyczne posągi moai zniknęła z powierzchni Ziemi. Dlaczego nie może dojść do takiej sytuacji w skali globalnej, skoro populacja Ziemi przekroczyła już 7 miliardów ludzi i wciąż rośnie?

Rozdział dotyczący erupcji wulkanicznych jest interesujący. Przedstawione zostają katastrofalne erupcje wulkanów Mount Pelee (1902) na Martynice, Soufriere (1902) na Saint Vincent, Tambora (1815) i Krakatau (1883) w Indonezji, wspomniana też zostaje tragiczna erupcja wulkanu Nevado del Ruiz w 1985 roku w Kolumbii. Jest nawet wzmianka o ewakuacji 7000 ludzi przed silną erupcją wulkanu Colo/ Una Una w 1983 roku dzięki której tysiące istnień ludzkich zostały w porę uratowane, gdyż wybuchający wulkan całkowicie zniszczył większość wysepki. Nauka o kataklizmach naturalnych jest nierozerwalnie związana z nieprzewidywalnością chaosu, co utrudnia naukowcom zrozumienie Matki Natury i jej poczynań. Dobra książka, poszukajcie jej w antykwariatach czy na portalach aukcyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz