Spodziewałem się że wulkan Agung na Bali zapadnie w sen, ale jednak nie. Dzisiaj o godzinie 17.02 lokalnego czasu doszło do jego niewielkiej (napędzanej przez parę) erupcji freatycznej z obłokiem erupcyjnym o wysokości 700 metrów. Dla przypomnienia do erupcji freatycznych dochodzi gdy woda pod ziemią zostaje podgrzana przez napływającą magmę (bądź podgrzaną skałę) i dochodzi do gwałtownej przemiany tej podgrzanej wody w parę wodną. Skutkuje to eksplozją blokowego popiołu. Takie erupcje freatyczne następują nagle, zazwyczaj bez aktywności sejsmicznej, a co za tym idzie są bardzo trudne do przewidzenia. Czy zatem może nastąpić przyszła erupcja magmowa Gunung Agung? Nie da się tego wykluczyć, choć aktywność sejsmiczna wulkanu (w porównaniu do tej we wrześniu i październiku) zmalała. Wbrew twierdzeniom clickbaitowej prasy Indonezyjczycy są spokojni, nie ma oznak paniki. Nie został nawet podniesiony poziom alarmu dla Agung. Strefa zagrożenia wokół balijskiego wulkanu wciąż wynosi 7.5 km, ewakuowanych pozostaje około 30 000 ludzi. Tak czy owak trzeba monitorować wszelkie sygnały ostrzegawcze podchodzące od Gunung Agung. Zdj. BNPB Indonesia.
19 listopada obłok pary o wysokości 300 metrów emitował aleucki wulkan Great Sitkin. W ostatnich miesiącach wzrosła także aktywność sejsmiczna tego wulkanu. W związku z tym Great Sitkin został objęty przez AVO żółtym kodem awiacji. Ostatnia erupcja tego wulkanu w 1974 roku obejmowała obłok erupcyjny o wysokości 7.6 km i wylew lawy. Zdj. Alain Beauparlant.
Jednak Agung nie usnął, a zamiast tego dość prężnie daje o sobie znać. Słup dymu po drugiej erupcji sięga 4km.
OdpowiedzUsuńTak, właśnie opisałem jego przebudzenie na blogu. Trochę późno, ale zobaczymy co będzie dalej.
Usuń