Blog poświęcony wspaniałym wulkanom, ich erupcjom, wyprawom na nie oraz geomorfologii. Popularyzujący wulkanologię i podróżniczy. Zapraszam do ewentualnej współpracy media, osoby prywatne, ewentualnych sponsorów czy marki, których mógłbym zostać ambasadorem. Kontakt do mnie: krawczykbart(at)yahoo.com
wtorek, 26 lipca 2011
Wielka erupcja roku 1257
W 1257 roku doszło do kolosalnej erupcji wulkanicznej - jednej z największych w ciągu ostatnich 10 000 lat. Jej rozmiary dwukrotnie przewyższały wybuch wulkanu Tambora na indonezyjskiej wyspie Sumbawa w roku 1815 pod kątem wyrzuconego materiału. Jej ślady odkryto w rdzeniach lodowców na Antarktydzie i Grenlandii. Poziom siarczanów w antarktycznych i grenlandzkich rdzeniach lodowcowych był dwukrotnie, a nawet trzykrotnie wyższy niż po erupcji Tambora. Aerozole z erupcji, które dostały się do stratosfery przyczyniły się do powstania tzw. 'suchej mgły' (obecnej także po erupcji Laki na Islandii w 1783 roku), która osłabiła promienie słoneczne, oziębiła globalny klimat i doprowadziła do powstania ostrego El Niño. Deszczowe anomalie spowodowały klęski głodu w Afryce i Azji. Z tych kontynentów nad rejon śródziemnomorski przywleczona została pandemia zarazy. Inkubatorami plagi były głodne i chore szczury. Do dzisiaj nie wiadomo co za wulkan jest za tą erupcję odpowiedzialny. Podawane są najczęściej dwie nazwy: wulkan El Chichón w Meksyku oraz kaldera Quilotoa w Ekwadorze. Być może miały wtedy miejsce dwie odrębne kolosalne erupcje w północnej i południowej hemisferze. Któż to wie?
Na zdjęciach potężna erupcja wulkanu El Chichón w 1982 oraz kaldera Quilotoa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz