Mamy 1 listopada 2021 roku i nie zanosi się na prędki koniec erupcji wulkanu Cumbre Vieja na La Palmie. Rozpoczęła się ona 19 września 2021 roku - tego samego dnia, w którym ustała emisja lawy na Islandii. Wciąż trwa także aktywność sejsmiczna na La Palmie, przykładowo wieczorem 31 października zarejestrowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 5.0 pod Villa del Mazo na głębokości 37 km. Tego samego dnia kolumna popiołu nad wulkanem sięgnęła wysokości 4.5 km.
Coraz więcej turystów przybywa na La Palmę, by obserwować erupcję z punktów widokowych. Dowożą ich autobusy z lotniska Buenavista, blisko Santa Cruz. Nie ma możliwości dostać się bez pozwolenia do strefy wykluczenia, w której przebywa wojsko i lokalna policja. Najsłynniejszym punktem widokowym na erupcję Tajogaite pozostaje kościół w Tajuya, do którego można dojechać autobusem, taksówką czy wynajętym samochodem. Tworzą się częste korki, samochody parkują gdzie popadnie. Wiele obiektów infrastruktury hotelowej pozostaje zamkniętych z powodu opadu popiołu albo mieszkają w nich ewakuowani. Ceny miejsc noclegowych idą w górę.
1 listopada doszło do intensyfikacji emisji popiołu z erupcji Tajogaite. Kolumna erupcyjna sięgnęła wysokości 3 km. Jeden z wylewów zaczyna zagrażać 2 drogom dostępu do Puerto Naos, gdzie funkcjonują dwie mobilne instalacje do odsalania wody. Z powodu opadu popiołu lekcje stacjonarne w szkołach w 5 gminach La Palmy (El Paso, Los Llanos de Aridane, Tazacorte, Tijarafe i Puntagorda) zostały zamienione na nauczanie zdalne.
Lawa obecnie pokryła 987.9 hektarów powierzchni oraz zniszczyła 2613 budynków.
Moja znajoma Sandra udała się na La Palmę, by zobaczyć emisję lawy, ja obserwuję erupcję na kamerach sieciowych (webcams). Zdjęcia przysłał mi Tomasz Rosa.
Wzrasta aktywność erupcyjna kolumbijskiego wulkanu Nevado del Ruiz. Emisje popiołu sięgają wysokości 2.5-3 km i są widoczne z miasta Manizales.
W Glasgow rozpoczęła się kolejna konferencja klimatyczna COP26, która ma potrwać od 31 października do 12 listopada 2021 roku. Ma się na niej pojawić około 30 000 uczestników, w tym prezydent USA Joe Biden, kanclerz Angela Merkel, Justin Trudeau i Emmanuel Macron. Nie pojawią się natomiast prezydenci Chin, Rosji i Brazylii: Xi Jinping, Władimir Putin i Jair Bolsonaro. Tak czy owak ta kosztowna konferencja zapewne zakończy się tak jak dotychczas: pustosłowiem decydentów i polityków. Lodowce dalej będą się topić, antropogeniczne emisje CO2 i CH4 do atmosfery będą stale rosnąć.
Przy okazji polecam dokument o polskich aktywistach klimatycznych z różnych miast, którzy spotykają się z obojętnością ze strony biernych polityków i decydentów, którzy dobrze umieją dwie rzeczy: bogacić się (przypominam fakt, że są utrzymywani za nasze pieniądze) i kłamać. Osobiście uważam zmiany klimatyczne i degradację środowiska za realne, choć rozłożone na lata zagrożenia dla dobrostanu ludzkości. Klimatolodzy, geofizycy, fizycy atmosfery, geolodzy, wulkanolodzy, biolodzy, przyrodnicy tj. David Attenborough czy spece od zarządzania kryzysowego się nie mylą. Konsensus naukowy w sprawie zmian klimatycznych jest wyraźny i pora działać jak najszybciej, a nie tylko uprawiać politykę inercji i pustosłowia. Przydałaby się na początek podstawowa edukacja o zmianach klimatycznych w szkołach plus jeszcze przekazywanie wiedzy o innych potencjalnych zagrożeniach egzystencjalnych, o których większość ludzi stara się nie myśleć na zasadzie "bo po co, skoro (jeszcze) mnie to nie dotyczy."
To fakt :)
OdpowiedzUsuńW celu zmniejszenia emisji przez przemysł prosty pomysł. Wystarczy wydłużyć okres gwarancji z 2 do powiedzmy 5 lat :)
OdpowiedzUsuń