Latem 1907 r.
Maurycy Komorowicz wraz z żoną Cecylią i niemieckim rysownikiem
Kurtem Albrechtem wybrali się na Islandię. Maurycy swoją ponad
dwumiesięczną podróż opisał w opublikowanych w 1908 roku, w
Przeglądzie Polskim - Notatkach z
podróży do Islandyi.
Poniżej
wypisy z publikacji. Z jednej strony są w nich zawarte uwagi
podróżnika poznającego nieznany ląd, z drugiej zaś ściśle
naukowe podejście do geologii i wulkanologii Islandii, okraszone
polemikami z kolegami po fachu.
Z pokładu parowca
Duńskiego Zjednoczonego Stowarzyszenia - "Laura", tak opisuje
zbliżającą się wyspę:
„Na wieczór
dnia piątego tej męczącej drogi, kiedy ocean jakby ciągłemi
zapasy zmęczony, stosunkowego spokoju nam udzielił, siedzimy na
pokładzie i po raz pierwszy dostrzegamy ciemne kontury odległej
wyspy, wyłaniające się z szarych fal. Fantastycznie rysują się
na horyzoncie dziwaczne kształty skalistych
wysp Westmanno, a za niemi het daleko widać całun śnieżny
ogromnego Vatna Jokuli, wśród którego ponurej grozy zabłąkał
się słaby różowy promyczek zachodzącego słońca…. Z poza
przylądka (Portland) wysuwa się niebezpieczny wulkan Katla, a da
lej jeszcze srebrno-szary olbrzym Eyjafjalla”.
100 lat temu
Reykjavik to:
„Miasto,
liczące 10.000 mieszkańców, …. prawie całkowicie z drzewa
zbudowane, o ładnych, czystych i nawet gustownych domkach. Posiada
trzy kościoły, z tych jeden katolicki, wielki szpital na 300
łóżek, prowadzony przez Siostry Miłosierdzia, dwa banki krajowe,
kilka szkół, gimnazyum, dwa muzea i nawet kilka hoteli. W sklepach
prawie wszystkiego dostać można; w ogóle, przyjechawszy, mile się
jest zdziwionym, zastając o wiele większą cywilizacyę, niż się
na tej dalekiej północy spodziewać było można. Za to razi
kompletny brak drzew, tu i ówdzie tylko w małych ogródkach widzi
się niskie krzewy i trochę kwiatów”.
12 lipca 1907 r.
ekspedycja opuszcza Reykjavik. Namioty, środki żywności i
wszystkie potrzebne przybory załadowane zostały na wypożyczone
konie. Początkowo planowano przejechać całą wyspę, aż do
leżącego po drugiej stronie wyspy miasta Akureyri drogą pocztową.
Jednak Maurycy zmienia plany. Decyduje się jechać na przełaj przez
dzikie, całkowicie niezamieszkałe okolice.
Tak opisuje pierwsze godziny podroży:
„Droga nudna i
jednostajna, krajobraz dolerytowy, który przed tysiącami wieków
znajdował się pod pokrywą lodową. Grunt pokryty ostrokątnemi
kamieniami, spiętrzone gromady głazów tworzą morenę gruntową, a
podkład przedlodowej dolerytowej lawy wyziera w licznych roches
moutonnees. Z geograficznego punktu widzenia, okolica ta jest
monotonną; lekko pagórkowaty typowy krajobraz z epoki lodowej,
tylko na widnokręgu widać kilka szarych szczytów bazaltowych i
łańcuch tuffowych wzgórz półwyspu Reykjanes”.
Wielki Gejzer
traktuje jako obiekt sporu naukowego:
„Wielki Geysir
należy, jak wiele rzeczy w Islandyi, do tych, o których wiele się
rozprawia bez należytego zrozumienia rzeczy. Pominąwszy teoryę
Bunsena, stosującą się przeważnie do fizykalnych lub chemicznych
problematów, Geysir nie był dotąd właściwie nigdy dokładnie
geologicznie zbadany i opisany, jako też w ogóle cała sprawa
gorących źródeł w Islandyi dotychczas po macoszemu była
traktowana, gdyż objaśnienia ogólnikowe, jak n. p. „gorące
źródła i fumarole, są ostatniem stadyum zanikającej czynności
wulkanów”, wystarczyć przecież nie mogą”.
A gorące źródła:
„Gorące źródła
Haukadalur, …. składają się z wielkiej ilości termów
różnorodnego gatunku, położonych u stóp niewielkiego wzgórza z
liparytu Laugafjell. Cały obszar jest pofalowany i zdaje się
zawdzięczać tę okoliczność działalności fumaroli. Jak na
palecie, widzimy tu zmięszane przeróżne najjaskrawsze farby.
Laugafjell jest żółto-pomarańczowy, kruchy i łupiasty; kopce
fumaroli czerwono-brunatne, okrągławego kształtu, składają się
przeważnie z mułu; ziemia w około źródeł, poddana w skutek
wyziewów ciągłym procesom chemicznym, mieni się we wszystkich
kolorach. Sam Geysir leży w basenie około 18 m. średnicy, otoczony
wałem z osadu wapiennego sintru. Przenikliwa woń siarkowodoru
napełnia powietrze. Źródła posiadają najróżnorodniejszy
stopień działalności. Niektóre są zupełnie spokojne, inne wciąż
gotują się i syczą jak samowary, inne mają peryodyczne wybuchy”.
Dalej szlak wyprawy
wiódł nad jezioro Hvitarvatn, gdzie był czas na siedmiodniowy
odpoczynek, polowania na dzikie ptactwo i poznawanie okolicy:
“Z jeziora
wypływa Hvita, szeroka, głęboka, rzeka glacyalna, odznaczająca
się rwącym prądem i silnie zmąconą wodą. Oba lodowce spływają
wprost w jezioro; południowy, młodszy, odznacza się łagodną
skarpą i leży wyżej, niż dotykające go z prawej strony wzgórze.
Północny, bez porównania stromszy, znajduje się w głębokiem,
wyraźnie odznaczonem korycie i jest silnie popękany. Oba są czysto
polarnego typu, …. wchodzą wprost w jezioro, które oderwana z
nich kra zapełnia. Na północnym brzegu jeziora znajdują się dwa
wulkany. Nowsza, częściowo przez Jókull zagrzebana kopa z lawy, na
wschód zaś od niej przedlodowy wulkan dolerytowy Baldheidi”.
Obszar wulkaniczny (wulkan tarczowy) Strytur jawi zaś się jako:
„Strytur jest
jednym z najciekawszych ze znanych mi wulkanów Islandyi. Właściwie
jest to tylko krater, który w łagodnej pochyłości wylał lawę w
około. Kształt jego, bardzo szczególny, przedstawia zagłębienie
w formie litery T, w koło której grupują się szczeliny
prawdopodobnie późniejsze. Po bokach kilka kop z lawy i grzbiet 34
m. wysokości, …. resztki obramowania dawniejszego krateru. Na
zachodzie, samotnie stojący, bardzo ostry ząb, zapewne tego samego
pochodzenia, co sławny stożek andezytowy na Mont Pelee. ….
Strytur wylał wyłącznie tylko lawę, bez popiołu, ani żużli.
Pole lawy dokoła jest silnie popękane i poorane; widzimy też
znaczną ilość hornitos, wytworzonych przez eksplodujące gazy”.
Z Akureryi wyprawa
korzysta z łatwiejszej drogi pocztowej:
„Po
pięciodniowym wypoczynku w Akureryi, zwracamy się z powrotem …. Z
początku prowadzi szosa (tak niezwykłe w Islandyi zjawisko) ….
Spotykamy liczne roches moutonnees, powoli jednak zanika krajobraz
dyluwialny i wjeżdżamy w wązki przesmyk pomiędzy spiczastemi
skałami. Na ścianach ich, przez erozyę spłukanych, widać
wyraźnie wąskie, poziome pokłady, które w skutek rozkładu
przybierają niekiedy czerwoną barwę. Gęsto napotykamy kawały
bazaltu zawierającego miedź,…. Napotkałem tu grupę kraterów,
nie zaznaczoną dotąd na żadnej mapie; zniszczenie, w jakiem się
znajduje, przy pisać można trzęsieniu ziemi z nowszych czasów.
Materyał składa się przeważnie z lapillów i żużli, lawy jest
nie wiele. ….W kraterach, choć silnie zasypanych, rozpoznać można
zagłębienia w kształcie podkowy. Lawa, silnie żelazista, składa
się z kawałów bazaltu, dętych i dziurkowatych”.
Tak Komorowicz żegna
wyspę:
„Dnia 1
września opuściliśmy Islandyę zimnym wietrznym wieczorem; śnieg
prószył. Gdyśmy w 24 godzin potem mijali południowe
wybrzeże, wszystkie góry były pokryte świeżym śniegiem. Jeszcze
raz ujrzeliśmy srebrzyste śniegowe pola, Eyjafjalla, olbrzyma, aż
pod obłoki wznoszącego lodem ukoronowaną głowę, Myrdali, groźną
Katlę... Od przylądka Portland zaczęliśmy tracić wyspę z oczu.
Jakby na pożegnanie, zaróżowiło zachodzące słońce biały całun
Vatnajokuli, i daleka Isafold, wspaniała królowa północy,
zniknęła w pomroku”.
Praktycznie cały 20
stronnicowy polski opis wyprawy znalazł się w wydanej po niemiecku
dwa lata później książce – Quer
durch Island, w której
dodatkowo pojawiły się pejzaże i
zdjęcia Cecylii i Albrechta.
Wyprawa Komorowiczów
zakończyła się sukcesem. Zebrane przez Maurycego Komorowicza
materiały i poczynione przezeń obserwacje stanowiły duży wkład w
poznanie geologii i przejawów wulkanizmu na Islandii, jak również
podstawę opublikowanej pięć lat później
rozprawy doktorskiej.
Takiego szczęścia
nie mieli towarzyszący Komorowiczom do Reykjaviku członkowie
ekspedycji Niemieckiej Akademii Nauk: doktor wulkanolog Walther von
Knebel, jego asystent Hans Spethmann i pejzażysta Max Rudloff. 10
lipca w trakcie wyprawy łodzią po Öskjuvatn, jeziorze kalderowym wulkanu Askja, von Knebel i Rudloff zaginęli w nieznanych
okolicznościach.
Rok później narzeczona von
Knebela, Ina von Grumbkow, w towarzystwie przyjaciela Walthera i
islandzkiego przewodnika udała się na brzeg jeziora z nadzieją na
odnalezienie i pochowanie ciał obu mężczyzn. Jednak to się jej
nie udało. Na zachodnim brzegu Öskjuvatn trójka usypała kamienną
piramidę o wysokości około czterech metrów i zainstalowała
wyrzeźbioną w skale lawowej tablicę: „† 1907, Walther von
Knebel, Max Rudloff”, która z czasem zastąpiona została
metalową.
Hans Spethmann,
który w czasie tragedii prowadził własne badania w innej części
masywu, w sierpniu brał udział w islandzkiej ekspedycji ratunkowej.
Trzy lata później dokładnie zbadał większość gór i pól
lawowych masywu Askja. Wyniki tych badań uwzględnił w wydanej w
1913 r. monografii Islands grosster
Vulkan. Die Dyngjufjøll mit der Askja. W
tym samym roku założył Towarzystwo Przyjaciół Islandii.
Na ilustracjach Cecylii z 1907 roku stożek hornito wulkanu tarczowego Strytur (ostatnia erupcja 7000 lat temu) oraz masyw wulkaniczny Kerlingarfjoell.
EDIT: 1 listopada doszło do emisji popiołu z krateru Benbow wulkanu Ambrym (Vanuatu) oraz z wulkanu Kanlaon (Negros, Filipiny).