poniedziałek, 15 maja 2023

Cyprian Norwid pod Wezuwiuszem

                                      
Ostatnia (trzecia) część gościnnego cyklu o polskich romantykach.

Na przełomie 1845 i 1846 roku Norwid pisze, wiersz "Italiam! Italiam!", czyli dosłownie: "Do Italii!" Zawarte są w nim właściwie wszystkie najistotniejsze wątki dotyczące Italii Norwida. Mamy więc szczęśliwą, spędzoną tam młodość, podróże po Morzu Śródziemnym, zanurzenie w kulturze Włoch a także postrzeganie ich jako miejsca, gdzie myśl artysty może najpełniej się rozwinąć. 

Pod latyńskich żagli cieniem,

Myśli moja, płyń z aniołem, 

Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:

Za wspomnieniem - płyń wspomnieniem...

Dookoła morze - morze -

Jak błękitu strop bez końca:

O! przejasne - pełne słońca. 

Łodzi! Wioseł!... Szczęść Ci, Boże...

Płyń - a nie wróć-że mi z żalem,

Od tych laurów tam różowych,

Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem,

I od moich dni - laurowych...

W 1971 r. wiersz pojawia się na czerwonym albumie Czesława Niemena, który staje się największym popularyzatorem twórczości Norwida wśród współczesnych artystów.                                                    

Poeta przybywa do Rzymu w 1844 r. i wynajmuje mieszkanie przy Via Quattro Fontane. Szybko staje się jed­ną z naj­po­pu­lar­niej­szych po­sta­ci Po­lo­nii Wiecz­ne­go Mia­sta. W 1845 roku od­nawia sto­sun­ki z Ma­rią Ka­ler­gis; najmodniejszą i naj­bar­dziej adorowaną kobietą ów­cze­snej Eu­ro­py, która szyb­ko staje się przed­mio­tem jego mi­ło­snych wes­tchnień. Pod wpły­wem no­we­go uczu­cia, nie li­cząc się ze sta­nem swoich finansów i zdrowia, wy­ru­sza w po­dróż po Wło­szech w to­wa­rzy­stwie Ma­rii i jej licznego grona adoratorów. Wspólnie odwiedzają Pom­pe­je, Her­ku­la­num, Sor­ren­to i wy­spę Ca­pri, Poeta wspina się na szczyt We­zu­wiu­sza(!). Wspólne przebywanie i miłosna ułuda trwa aż do kanałów Wenecji, gdzie od pięknej Marii dostaje ostatecznego kosza.                                                                                 

Ale powróćmy do interesującego nas tematu. Pompeje i Herkulanum Norwid odwiedza już rok wcześniej, by powrócić do zasypanych przez Wezuwiusza miast raz jeszcze w 1848 roku.

Efektem tych wypraw jest poemat „Pompeja”, w którym opisuje wydarzenia, jakie rozegrały się w tym mieście przed tysiącem lat. To poemat, w którym autor zastosuje spotkanie i dialog zmarłych ze współczesnymi, zaś zatrzymane w czasie miasto staje się przestrzenią między teraźniejszością i przeszłością. Jego bohaterami są cienie: Marcusa Balbusa, konsula Pompejów, którego wspaniały, konny posąg odkopano w ruinach Herculanum i nieznany z nazwiska Poeta, którego opis przypomina jedną z postaci uwiecznionych na malowidle ściennym w pompejańskim Domu Dramaturga, których los zetknął w tym „pięknym”, tragicznym dniu. To oni „opowiadają” współczesnemu Poecie – Norwidowi, który zwiedzając cmentarz pompejański przysiadł na chwilę na grobie kapłanki Mammii, o tym co się wydarzyło 24 sierpnia 79 r. Poznajemy ich mentalność i duchowość, a także tętniące życiem miasto, aż do momentu wybuchu Wezuwiusza, gdy zaczyna się ogólna panika.

Tak pompejański Poeta relacjonuje swoje ostatnie chwile:                                                                                                      ……..
I nie wie już, czy goni wibracje odległe,
Słuchowi śmiertelnemu więcej niepodległe,
Czy wraca ciałem w spokój materji, czy marzy?...
Tak byłem — nagle gęsto poczułem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy...

I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...

Relacja Balbusa, dumnie siedzącego na koniu jest również przejmująca:                                                                                                                 …….                                                                                                                                                            

 A lewą cugli sięgam... Powietrze złociste
Owiało mię, rąk chmurę widziałem w lawinie,
I różnych świątyń różne chóry uroczyste,
Tu, tam błyskawicami z cieniu wyrywane.
A koń mój szalał, w bruki bijąc coraz ciszéj,
Jakby na błonia wchodził wciąż zasypywane,
A ja — milczałem, czując, że nikt już nie słyszy...

VI.

«I stało się, że nagle poznałem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy,
Ciemność, która jak ogień obejma i parzy,
I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...
Taki to Jowisz ze mnie!...»

VII.

 ...To Balbus rzekł. Potem,
Znikając, zwolna łączył się z poety cieniem,
Jak włókna dwu obłoków, w jeden spartych grzmotem
I osrebrzonych jednym księżyca promieniem
I znikli...

Obaj bohaterowie Poematu w ostatnich chwilach swego życia, zanim znikli zasypani popiołem poczuli w pewnym momencie na twarzach sypany mak, a do ich uszu dochodził z dala piorunów deszcz głuchy. A do tego chmura idąca w lawinie.                                                                                                         

To nic innego jak spotkanie ze spływem piroklastycznym; który rzeczywiście pochłonął oba miasta, poetycko opisanym przez Norwida.

Refleksja nad historią przysypanych popiołem miast i upadkiem kultury antycznej powracać jeszcze będzie wielokrotnie w twórczości poety.                                                                                                  

W wierszu „To rzecz ludzka!..” tak będzie pisał o niszczącym działaniu czasu:

Wszystko mi tu łamkie, kruche

Gdzie obrócę dłoń, ruina.

Wieją wiatry na posuchę,

Na posuchę iłknię ślina,

Proch - a wawrzyn w proch idący,

I czas górą się niosący...

Pobyt Cypriana Kamila Norwida we Włoszech nie trwał zbyt długo – szczególnie jeśli porównamy go z okresem paryskim – okazał się jednak dla artysty jednym z najważniejszych życiowych doświadczeń. To tu kształtował się jego zmysł estetyczny.

Późniejsze lata spędzone głownie w Paryżu, przerywane epizodami pracy w Nowym Jorku i Londynie, były latami wytężonej pracy, ale i niezrozumienia przez kolegów artystów, literackich krytyków i czytelników. Odbiorcy jego poezji, prozy, rozpraw filozoficznych nie byli w stanie zrozumieć jego twórczości. Świadczą o tym między innymi słowa Juliana Klaczki, krytyka literackiego, który twórczość Norwida podsumował następująco: „Promethidiony, zwolony i inne androny”!

W jednym z najsłynniejszych wierszy z tego okresu „Po to właśnie” Norwid zastanawia się nad ludzkim losem, co on przyniesie, jak potoczy się historia i jaką rolę odegra w niej dana jednostka. Bo przecież  każdy człowiek wchodzi w jakiś sposób, w skład wielkiej machiny dziejowej, toczącej się przy udziale wszystkich, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć, na ile jego wysiłek zda się w przyszłości i jaka pamięć (czy w ogóle jakakolwiek) po nim zostanie.                                                                                                                                                                      

Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament**
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?........

I ten utwór, po latach doczekał się drugiego życia. Stał się mottem powieści Jerzego Andrzejewskiego – „Popiół i diament”, a także filmu Andrzeja Wajdy pod tym samym tytułem. W 1995 roku zaś pojawił się na wydanej przez zespół Closterkeller płycie 'Scarlet'.  

Norwid nigdy nie zaznał uznania za życia. Zmarł w paryskim przytułku w biedzie i zapomnieniu, a jego ostat­nie za­pi­sa­ne sło­wa brzmia­ły: „C.N. zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego, to jest, ażeby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne”.

Oryginalność i piękno poezji Norwida zostały docenione dopiero w dwudziestym wieku za sprawą młodopolskiego poety Zenona Miriama Przesmyckiego. Dziś Jego utwory są nie tylko cenione i uznawane za jedne z najbardziej oryginalnych na tle reszty twórców późnego romantyzmu, ale także inspirują nam współczesnych.

24 sierpnia 2021 roku, w 200 rocznicę urodzin wybitnego twórcy i Polaka, w pałacu w Dębinkach (powiat wyszkowski) Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego uroczyście podpisał list z miejscowym samorządem o współprowadzeniu Muzeum poświęconego Norwidowi. Kiedy zostanie otwarte, tego na razie nikt nie wie. Ważne, że wreszcie powstanie placówka, w której zgromadzone zostaną pamiątki po czwartym Wieszczu, że po dwusetnej tułaczce powróci na Mazowsze!

 ** I tu mała dygresja łącząca Norwida z wulkanizmem, a dotycząca diamentów. Ostatnie badania dotyczące diamentów występujących w kimberlicie, pozwalają sądzić, że diamenty wykrystalizowały się z alkalicznej magmy maficznej in situ około 990-4250mln lat temu, na dużych głębokościach (zwykle 125-200 km, niektóre 300-400 km), w temperaturze 900-1300°C i ciśnieniu około 4,5-6 MPa). Do strefy przypowierzchniowej zwanej kratonem, zostały wyniesione później, w czasie gwałtownego wznoszenia się magmy i towarzyszących im silnych ruchów tektonicznych.

Na zdjęciach archiwalnym erupcja Wezuwiusza około roku 1944 oraz poeta Cyprian Norwid.

1 komentarz:

  1. Skoro to wpisy gościnne, to kto był tym gościem? Bo rozumiem, że koś napisał ten artykuł i ty udostępniłeś łamów. Byłoby fajnie poznać autora/kę.

    OdpowiedzUsuń