Dziś zacznę wyjątkowo niewulkanicznie, ale temat antropogenicznych zmian klimatycznych jako zagrożenia egzystencjalnego dla ludzkości jest mi bliski. Lodowiec Sólheimajökull pod koniec kwietnia 2014 roku (dwa ostatnie zdjęcia) i na początku lipca 2021 roku (trzy pierwsze). Zdumiewające i nieco przykre jak bardzo się wycofał, skurczył, zmarniał. To oczywiście konsekwencja antropogenicznych zmian klimatycznych, które zachodzą od dekad. Ich przyczyny są globalne i rozproszone i póki co nie umiemy już nad tym zagrożeniem egzystencjalnym zapanować. Dlaczego? Gdyż ludzkość jest egocentryczna i krótkowzroczna. Topniejące lodowce są żywym dowodem zmian klimatu. Te pełzające masy lodu najszybciej zanikają w Arktyce. Zmiany klimatyczne są nieuchronną konsekwencją ogromnego postępu technologicznego, który ma miejsce od wynalezienia silnika parowego, jednak póki co ludzkość nie dysponuje globalną sztuczną inteligencją (AGI), która mogła by je zredukować/cofnąć. Nawet wulkany od 1991 roku nie wybuchają z siłą Pinatubo, a od 1815 roku z siłą Tambora, a tak potężna stratosferyczna erupcja wulkaniczna mogłaby choć na chwilę schłodzić klimat za sprawą ogromnej emisji SO2 do stratosfery.
Lodowiec Solheimajökull corocznie cofa się o około 50 metrów, od 2014 roku wycofał się przynajmniej o kilkaset metrów. Co ciekawe, jest pokryty popiołem z licznych erupcji wulkanicznych m.in. wulkanu Hekla.
Także chcecie doświadczyć zmian klimatycznych gołym okiem? Fotografujcie topniejące lodowce i porównujcie aktualne zdjęcia z przeszłymi. Wszelkie zdjęcia, które zrobicie topniejącym lodowcom obecnie za kilka lat będą zdjęciami historycznymi.
Erupcja Geldingadalsgos. Lawa z aktywnego krateru Nar (nr. 5) w ciągu ostatnich dni wpływa jedynie do doliny Meradalir. Aktywny krater czasem miewa pauzy w aktywności erupcyjnej. Poziom efuzji lawy jest mniejszy niż wcześniej. Lawa obecnie pokrywa obszar 3.96 km kwadratowych i akumuluje się głównie w dolinie Meradalir. Brak świeżych wypływów lawy w dolinach Geldingadalur, Nátthagi i Syðri Meradalir.
Czekam na jakąś potężną erupcję eksplozywną, być może jeszcze w tym roku.
EDIT: 28 czerwca o godzinie 13.20 lokalnego czasu wulkan Sinabung (Sumatra, Indonezja) wygenerował kolumnę popiołu o wysokości 4.5 km. Wschodnimi i południowo-wschodnimi zboczami Gunung Sinabung pomknęły spływy piroklastyczne, które dotarły na odległość 1 km.
Ludzkość nie jest egocentryczna i krótkowzroczna, bo większość ludzkości nie ma wpływu na te zjawiska. Wpływ mają naukowcy i biznesmeni od źródeł odnawialnych. Pojawiły się tanie ogniwa fotowoltaiczne. Do układanki brakuje jeszcze tanich baterii. Jak samochody elektryczne stanieją, to ludzie masowo będą je kupować.
OdpowiedzUsuńI ciekawe co zrobią z odpadami po tych ogniwach i bateriach...
UsuńOdpady nie do przeróbki będą wysyłane w kosmos na kurs kolizyjny że Słońcem.
Usuń