Etna jest wulkanem szczególnym. To obok Stromboli najaktywniejszy wulkan europejski i ze względu na częstotliwość erupcji przypuszczalnie jeden z najaktywniejszych wulkanów na Ziemi. Erupcje Etny są udokumentowane historycznie już od czasów antycznych. Znacząca aktywność wulkanu ma miejsce niemal każdego roku. Etna posiada cztery centralne aktywne kratery na wierzchołku oraz ponad 350 kraterów i otworów erupcyjnych na zboczach, z których pokaźna większość wybuchła w czasach historycznych tylko raz. Formują one mniejsze stożki, miniaturowe wulkany na stokach wulkanu-matki. Wulkanologów zachwyca różnorodność erupcyjna Etny: erupcje centralne, boczne, szczelinowe, trwające latami wylewy lawy, eksplozje freatyczne na skutek interakcji wody z magmą, długotrwała emisja popiołu formująca malownicze chmury erupcyjne.
Jedną z najbardziej niszczycielskich erupcji Etny była erupcja pliniańska w roku 122 p.n.e, która doprowadziła do dewastacji Katanii, miasta założonego przez Greków 600 lat wcześniej. Na wiele dni zapadła ciemność, gwałtowny opad tefry przyczynił się do zawalania dachów. Aby doprowadzić do efektywnej rekonstrukcji miasta władze rzymskie zwolniły mieszkańców Katanii od płacenia podatków na okres 10 lat. Jednak najsłynniejszą erupcją Etny był wybuch wulkanu 11 marca 1669 roku. Miał on miejsce z południowego zbocza i uformował dwuszczytowy stożek Monte Rossi - na zboczu otworzyła się szczelina, z której zaczęła wypływać lawa. W ciągu kilku dni zniszczyła 10 wiosek i dotarła do wybrzeża Morza Jońskiego. 15 kwietnia wylew lawy zaczął zagrażać Katanii. By go powstrzymać mężczyzna imieniem Pappalardo zebrał grupę 50 śmiałków z Katanii, po czym wspólnie wykopali korytarz, który zmienił kierunek lawowego potoku. Lecz kiedy liczniejsi mieszkańcy wioski Paterno dostrzegli, iż lawa płynie w ich kierunku przepędzili dzielnych Katańczyków nie pozwalając im dokończyć pracy. Ich wysiłek nie zakończył się sukcesem, ale był pierwszą historyczną próbą inżynieryjnego powstrzymania płynącej lawy. Niestety Katania uległa częściowemu zniszczeniu.
Niektóre z erupcji bocznych Etny były długotrwałe: erupcja sycylijskiego wulkanu w latach 1991-1993 roku trwała 473 dni, natomiast ta w latach 2008-2009 zakończyła się po 417 dniach bezustannej produkcji lawy. Nie tak znowu czasowo odległe paroksyzmy erupcyjne Etny z Nowego Południowo-Wschodniego Krateru trwały w przedziale czasowym od kilku godzin do jednej doby. Przyciągają uwagę naukowców, turystów i mediów, choć co jakiś czas ze względów bezpieczeństwa zamykane jest lotnisko Katania-Fontanarossa. Dość powiedzieć, że materiał filmowy z erupcji Etny w latach 2002-2003 posłużył reżyserowi George'owi Lucasowi do integracji z niegościnnym krajobrazem wulkanicznym planety Mustafar w "Gwiezdnych Wojnach Części III: Zemście Sithów" (2005). Co ciekawe, Etna w trakcie erupcji w 2000 roku wyprodukowała tzw. pierścienie dymne (gazowe, parowe) kojarzące się z 'kółkami' puszczanymi przez palaczy. Owo unikalne zjawisko zostało potem zaobserwowane w trakcie szeroko opisywanej erupcji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull w kwietniu 2010 roku.
Celem podstawowym naszej krótkiej, acz intensywnej wyprawy było dostanie się od strony północnej (Rifugio Citelli, Piano Provenzana) na aktywne kratery Etny, przynajmniej na dwa (Voragine, Bocca Nuova). To działanie nielegalne, uchodzące za 'niebezpieczne', za które grozi kara 500 euro. Dostęp do partii szczytowych Etny jest ściśle reglamentowany, nie wolno także latać dronem, co jednak było łatwe do obejścia. Dlaczego? Aby zapewnić stały dochód lokalnym przewodnikom, którzy wprowadzą chętnych od strony Rifugio Sapienza na skraj Bocca Nuova (na 15-30 minut) za sowitą opłatę. Kratery centralne wskutek zamglenia i szybkich niekorzystnych zmian pogody zostawiamy sobie na przyszłość. W tej materii nie odpuszczę, muszę tam wejść w przyszłości i tyle. I to od strony północnej, mniej turystycznej, bardziej pierwotnej, dzikiej. Szlaki od Citelli i Provenzana dzięki wielogodzinnym trekkingom mamy już opracowane. Jedyne czego potrzeba to dobrej i w miarę bezwietrznej pogody. W ciągu trzech dni działań na Etnie zrobiliśmy 50 km trekkingu i wspinaczki na zboczach tego masywnego i pięknego wulkanu. Jaskinie lawowe, boczne kratery, ekscentryczne skręcone lasy, mgliste lawowe pustynie, jęzory lawy i pola lawowe z licznych erupcji Etny na przestrzeni wieków. Wypad bardzo udany, intensywny, po którym wspomnienia zostaną na lata. Powtórzę go bardzo chętnie w przyszłości, gdy już podróżowanie stanie się mniej problematyczne i przystępniejsze. Ale warto było, gdyż takie mini-wyprawy to kopalnie wspomnień, a sama wędrówka po surowych górsko-wulkanicznych krajobrazach uczy uważności, pokory, wyostrza zmysły, pozwala się cieszyć bogactwem przyrody i zaznać adrenaliny.
Wśród odwiedzonych miejsc m.in. nieczynne obserwatorium wulkanologiczne Pizzi Deneri znajdujące się na wysokości 2789 metrów, grota lawowa Grotto, liczne kratery od strony Piano Provenzana, w tym jeden emitujący parę, zamglona Valle del Bove, kratery boczne Monte Frumento delle Concazze, kompleks kraterów Monte Sartorius, wylewy lawy, które zniszczyły miasteczko Mascali w 1928 roku oraz kilka atrakcji niewulkanicznych, m.in. słynne drzewo Castagno dei Cento Cavalli w miejscowości Sant'Alfio (prowincja Katania), wiekowy kasztan w wieku około 3000-4000 lat.
Przy okazji jeśli chcecie mieć doskonały nocleg po północnej stronie Etny to serdecznie polecam Cirasallaetna w Sant'Alfio. Mega serdeczni gospodarze (Laura i Guiseppe), u których zaznacie pięknej gościny oraz przepyszne jedzenie. Ogromne podziękowania dla moich towarzyszy Tomasza Lepicha, z którym wielokrotnie współpracowałem przy blogu (dzięki Tomasz za wszystkie wspaniałe zdjęcia z ręki i z drona oraz starannie wyszukane informacje) i Mateusza Kawy (czekam na nagrania erupcji Etny z drona).
Co mi się ogromnie podoba w wyprawach na wulkany to rozległe, niekiedy wręcz przeogromne surowe, szerokie i otwarte przestrzenie. Etna jest wielkim wulkanem, który tak naprawdę można eksplorować tygodniami. Może wyjdzie ze mnie skrajny introwertyk, ale przebywanie we mgle i w ciszy na bezludnym, sypkim, grząskim i niekiedy pełnym nagłych zagrożeń terenie wulkanicznym, wędrówka wśród pól lawy, bomb wulkanicznych i wydm żużlu z rzadką roślinnością to jedne z najpiękniejszych chwil na Ziemi. Gdybym miał polecić coś idealnie opisującego muzycznie te ulotne momenty szczęścia to polecił bym dark ambient Northaunt (np. album "Horizons" z 2007 roku) albo ten kawałek moich ulubieńców z Lycia:
https://www.youtube.com/watch?v=nVc26G7CKjU
I
jeszcze ciekawostka: Etna prawdopodobnie wywodzi się z języka
fenickiego 'attuna' - 'palenisko', choć podawane jest także greckie
słowo 'aitho' - 'płonę'. Zwyczajowo Etna to także matka bądź ojciec,
których można przebłagać w trakcie gniewu (erupcji). Gdy lawa z wulkanu
dociera do miasteczka czy domu mieszkańcy przed salwowaniem się
ucieczką/ewakuacją pozostawiają na stole butelkę dobrego wina licząc na
cud. Uroczy zwyczaj. Z Etną nie wiążą się tak złowieszcze mity jak np. z
islandzkim wulkanem Hekla (średniowieczne Wrota Piekieł i miejsce
spotkań sabatu czarownic z diabłem).
Zdjęcia dobrane mocno arbitralnie jako ilustracja tekstu. 6-10 września 2020, Etna, Sycylia od strony północnej, Sant Alfio, Rifugio Citelli, Piano Provenzana.
Zdjęcia dobrane mocno arbitralnie jako ilustracja tekstu. 6-10 września 2020, Etna, Sycylia od strony północnej, Sant Alfio, Rifugio Citelli, Piano Provenzana.
EDIT: To jest prawdopodobnie astrobiologiczna wiadomość roku - odkrycie
fosfiny (fosforowodoru) w atmosferze siostrzanej planety Ziemi, czyli
dusznej i gorącej Wenus. Skrajnie toksyczny, śmierdzący i szkodliwy
dla organizmów tlenowych fosforowodór wytwarzają bakterie beztlenowe.
Zatem to znacznik (biomarker) obecności życia. Co ciekawe, życie
biologiczne mogło istnieć na Wenus przed setkami milionów lat choćby w
oceanach. Planetę mogły pozbawić warunków do życia erupcje wenusjańskich
wulkanów pompując do atmosfery Wenus ogromne ilości cieplarnianego CO2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz