wtorek, 6 grudnia 2016

Tragedia na wulkanie Antuco

Tragedia na wulkanie Antuco jest jedną z największych tragedii w historii chilijskiej armii od czasu zatonięcia parowca "Cazador" w 1856 roku w Punta Carranza (458 ofiar śmiertelnych). Wydarzyła się ona 18 maja 2005 roku (25 lat wcześniej tego samego dnia - 18 V 1980 roku - doszło do słynnej erupcji wulkanu Mount Saint Helens). Miała to być rutynowa misja treningowa. Major chilijskiej armii Patricio Cereceda wydaje rozkaz 474 rekrutom 17 regimentu Los Ángeles, by wyruszyli w 28-kilometrowy marsz na wysokości od 1400 do 1700 metrów na chilijskim wulkanie Antuco. Major nie zważa na ostrzeżenia innych wojskowych o nadciągającej złej pogodzie. Większość żołnierzy regimentu to byli biedni młodzi mężczyźni, którzy wstąpili ochotniczo do wojska, by polepszyć swój los. Niektórzy z rekrutów dopiero co ukończyli 18 czy 19 lat. Po pięciu godzinach marszu w żołnierzy na Antuco uderzyła śnieżyca tzw. viento blanco. Viento blanco, białe piekło - spadek temperatury do -35 stopni Celsjusza, wiatr osiągający w porywach 100 km/h, potężna śnieżyca, istne białe tsunami, które żołnierzy oślepiało i mroziło. Rekruci rozpierzchli się desperacko próbując znaleźć schronienie. Niektórym poborowym udało się ukryć w schronie La Cortina uprzednio należącym do firmy energetycznej ENDESA. Inni w ciągu mniej niż 2-3 godzin zamarzali, umierali wskutek hipotermii. Niektóre z ciał zamarzniętych rekrutów odnaleziono pod pokrywą śniegu o grubości 4 metrów. Ciało ostatniej ofiary zamieci śnieżnej na Antuco odnaleziono dopiero 6 lipca 2005 roku. Łącznie umarło 44 poborowych oraz jeden sierżant. Tragedia na wulkanie Antuco wstrząsnęła mieszkańcami Chile. Major Patricio Cereceda, który wydał rozkaz 'śnieżnego treningu' został skazany na karę 5 lat pozbawienia wolności - wyszedł na wolność po 3 latach i 9 miesiącach odsiadki w więzieniu. Trzech oficerów zostało zmuszonych do rezygnacji ze służby wojskowej, sześciu ich podwładnych otrzymało reprymendy, a 10 żołnierzy pochwały za bohaterskie działania.

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2011/08/chile_28.html

Zdj. krateru wulkanu Antuco Mono Andes.

Ostatnio zacząłem słuchać polskiego projektu eksperymentalno ambient black metalowego Vyrh z Katowic, którego motywem przewodnim są tajemnice gór i górskie tragedie (np. tragedia nad przełęczy Diatłowa w górach Uralu z 1958 roku czy osławiony tatrzański Żleb Drege'a z którego nie ma już odwrotu). Tragedia na wulkanie Antuco to kolejny przykład tego że góry czy wulkany nie znają litości. Wystarczy nagłe pogorszenie się pogody i o śmierć z zimna nietrudno.

https://vyrh.bandcamp.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz