"Krakatau (Krakatoa), Anak Krakatau, Anak Krakatau Baru zdobyte. Marzyłem od dawna, żeby tutaj być. To dla geologów, wulkanologów i miłośników wulkanów, a nawet biologów badających różne ekosystemy wyjątkowe miejsce. Ilość ciekawych geologicznie miejsc, które stanowią dowód cyklicznego życia tego wulkanu, a także skutki ogromnych tsunami i jednej z największych erupcji wulkanicznych w dziejach ludzkości widać w wielu miejscach. Erupcja tego wulkanu to dzisiaj najgłośniejsza erupcja zanotowana na Ziemi. Huk było słychać w odległości 4325 km, nawet na odległej malutkiej wyspie Rodriguez, a chmury popiołu sięgnęły stratosfery. To też jedna z największych klęsk żywiołowych w historii ludzkości. Pamiętny rok 1883 i 40 metrowe tsunami, a potem pamiętna erupcja w 2018 roku, która też wygenerowała tsunami. Historia geologiczna tego wulkanu jest fascynująca. Po zapadnięciu się pierwotnego wulkanu narodził się w jego miejsce Anak Krakatau (Dziecko Krakatau), który następnie znowu częściowo się zapadł tracąc 200 metrów z 310 m, a na samym Anak Krakatau powstał kolejny 'nowy' - Anak Krakatau Baru. Wulkan ten do dzisiaj jest aktywny, liczne fumarole i ciągle rośnie (choć w ostatnim czasie nieco wolniej). Ze względu na bardzo bliskie położenie jednej ze ścian dawnej kaldery jest on bardzo niestabilny i bardzo prawdopodobne że w przyszłości, całkiem niedalekiej (a w każdej chwili może dojść do erupcji) dojdzie do zapadnięcia się ścian, co co wygeneruje znowu tsunami. Jak ono będzie duże zależy od wielkości erupcji i osunięć.
Stając na Anak Krakatau i odwiedzając różne geologiczne punkty naprawdę czuje się respekt i można zrozumieć całą historię geologiczną tego wulkanu. Nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował (udało się) wejść nie tylko na Anak Krakatau, ale na aktywną część, czyli na stożek, który w każdej chwili może wybuchnąć. Nie podarowałbym sobie tego. Już sama wizyta na Anak Krakatau to przeżycie jak widzi się krajobraz niczym z innej planety - stożek tufowy, gdzie nie widać prawie żadnych oznak życia, a co dopiero aktywna część Anak Krakatau. Wejście na niego zaskoczyło mnie trudnością - szczególnie zejście. Bardzo ważnym miejscem z punktu widzenia historii geologicznej jest miejsce, gdzie widać wnętrze dawnego wulkanu i jak lawa próbowała wydostać się na powierzchnię. Została zatrzymana, a to zupełnie inny wulkan Danan był przyczyną erupcji. Dzisiaj Danan to wystające nad wodą pojedyncze skały, a całość jest ukryta pod wodą.
Jest też jaskinia lawowa (Nicotera Cove), miejsce gdzie lawa wylewała się do cieśniny Sundajskiej, obecnie nieco zapadnięta i szkoda, że nie można było do niej wejść. Po przeciwnościach losu - brak erupcji Lewotobi Lakilaki, odwołane loty z powodu erupcji Lewotolo, moja niedyspozycja jelitowa (na szczęście jednodniowa), uszkodzony przez wiatr i pył dron, wielokrotnie brak dobrej widoczności, (ale to Indonezja) pokrzyżowały trochę plany. Jednak w końcu wizyta na Anak Krakatau i jego aktywnej części, świt z pobliskiej niezamieszkałej wyspy Sertung, a to uwielbiam - bezludne i odległe wyspy wulkaniczne, burza to też przeżycie - żałowałem, że zostawiłem statyw (błyskawice nad Anak Krakatau), w bonusie dosłownie śniadanie z waranami paskowanymi (mini Komodo) całkowicie wszystko zrekompensowały. Dwa dni spędzone w tej okolicy to stanowczo za mało, choć i tak jestem przeszczęśliwy, że w końcu udało się tutaj dotrzeć. W planach oczywiście powrót jak tylko się da - na pewno jak dojdzie do erupcji, ale jest też do zdobycia trudny technicznie wulkan Rakata (czyli wyspa pozostała po erupcji w 1883 roku) i eksploracja pól lawowych z 2020 roku, czyli ta część, na którą zabrakło już czasu i dobrej pogody, a także porządne zdjęcia i filmy z drona. Do kolekcji andezyt z dawnej erupcji (duży, ale przeszedł kontrolę na lotnisku) i trochę kawałków lawy z Anak Krakatau i jego aktywnej nowej części. Z wszystkich ważniejszych miejsc historycznych i ogromnych erupcji w Indonezji mających wpływ na klimat pozostało mi tylko jezioro kalderowe Toba."
Zdj. Tomasz Lepich, wrzesień 2025. Na zdjęciach także wulkan Marapi, erupcje wulkanu Lewotolo na wyspie Lembata oraz pozostałości po tsunami z 1883 roku (tzw. tsunamit) oraz ślady po tsunami z 2018 roku.
Kolejny kierunek Tomasza to, rzecz jasna, Etiopia. :-)











































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz