poniedziałek, 2 grudnia 2024

Maurycy Komorowicz i badania wulkanów w Indonezji

                                                     

W opublikowanym 15 listopada wpisie poświęconym Maurycemu Komorowiczowi - pionierowi polskiej wulkanologii udało mi się uściślić okres pobytu wulkanologa w Indiach Holenderskich.

Okazało się, że kontrakt z holenderską służbą geologiczną podpisał praktycznie zaraz po obronie swojego doktoratu (czerwiec 1912 r.) poświęconego islandzkim wulkanom półwyspu Reykjanes i obszaru Strytur. Już w sierpniu 1912 r. (a nie jak podałem za wiki, że na początku 1913 r.) pojawił się wraz z Cecylią w Batawii (dzisiejsza Jakarta), w ówczesnych Indiach Holenderskich (dzisiejsza Indonezja). Od wiosny 1913 r.(w zasadzie od maja 1913 r. - uściślenie) prowadził badania obszaru wulkaniczno-sejsmicznego rozciągającego się od wyspy Sulawesi (wówczas Celebes) poprzez wyspy Sangir, aż do wysp Talaud. Celem tych badań było zbadanie przyczyn i zasięg wstrząsów sejsmicznych, jakie miały miejsce w tym rejonie w marcu 1913 r. Z zapisów holenderskich wynika, że 2 marca 1914 r. Maurycy zostaje zwolniony z funkcji rządowego geologa; otrzymuje trzymiesięczną odprawę i wraz z Cecylią powraca do Berlina. Przyczyną była “udowodniona fizyczna niemożliwość sprawowania funkcji”. Wynika z tego, że w Indonezji Komorowiczowie przebywali ponad 1.5 r. (Sierpień 1912 – Marzec 1914). Opisy i wyniki swych badań Maurycy opublikował w roczniku "Zeitschrift für Vulkanologie" No 2 (1916)”.

Dzisiaj więcej szczegółów o jego badaniach w Indiach Holenderskich. W ostatnich dniach udało mi się nabyć 15 tom (cześć I) Prac Muzeum Ziemi - wydany w 1970 roku przez Wydawnictwa Geologiczne. Wśród opublikowanych w nim artykułów i rozpraw jedna pozycja jest dla mnie szczególnie interesująca. To artykuł biograficzny napisany przez profesora Wojciecha Narębskiego zatytułowany: „Życie i działalność naukowa Maurycego Komorowicza”. O profesorze Narębskim wspomniałem już w pierwszym wpisie poświęconym Komorowiczowi. To profesor Narębski na nowo go odkrył i propagował jego dokonania. To dzięki niemu został odszukany i upamiętniony grób pioniera polskiej wulkanologii na cmentarzu w Czempiniu. W kolejnym wpisie postaram się przybliżyć nieprzeciętny życiorys Profesora i jego naukowe dokonania.

W artykule autor oprócz okresu berlińskiego Komorowicza, szczegółowo przedstawia jego wyprawę badawczą na Sulawesi i Wyspy Sungir. Streszczam to co napisał Narębski. 18 maja 1913 r. Komorowicz wypływa z portu Surabaja statkiem „Van Overstraten” na północny Celebes. Po 11 dniowej podroży dociera do portu Amurang, a dzień później do Manado. 2 czerwca statek mija wyspy Roerang, Tagoelandang i Siuaw z czynnym wulkanem Api (który fotografuje), by wylądować na największej wyspie archipelagu – Wielkim Sangirze. Spędza na niej kolejne 14 dni, badając skutki trzęsienia ziemi na wschodnich stokach wulkanu Sahandaroeman. Na podstawie przeprowadzonych obserwacji dochodzi do wniosku, że trzęsienie ziemi miało charakter liniowy i wędrujący. „Milczenie” wulkanów położonych wzdłuż osi wstrząsów tłumaczy „daremną próbą magmy znalezienia sobie drogi na zewnątrz”. 18 czerwca okrętuje się na parowcu „Van Henskirk” i w kolejnych dniach przeprowadza lustrację wysp Liroen i Karakelong sąsiedniego archipelagu Talaud. Zatrzymuje się na Wielkim Sangirze, Siuaw, Tageonlandang by na koniec wylądować w największym mieście północnego Celebes – Manado, w celu przeprowadzenia badań wulkanologicznych środkowej części półwyspu Minahassa. 30 czerwca opuszcza miasto, by pieszo dotrzeć do Langoewan położonego u stop masywu wulkanicznego Soepoetan. Po założeniu obozu namiotowego w kolejnych dniach prowadzi szczegółowe badania geologiczno – wulkanologiczne gór Soepoetan. Szczególnie wiele uwagi poświęca działalności powstałego w 1911 r. najmłodszego stożka wulkanu. W okresie 2 – 4 lipca jest świadkiem serii bardzo silnych erupcji popiołów i bomb wulkanicznych, a także spływów piroklastycznych z tegoż stożka (które fotografuje).

Po ponad dwumiesięcznej wyprawie na krańce Indii Holenderskich powraca do sielskiego Buitenzorgu, w którym wraz z żoną Cecylią zdążyli się urządzić i zadomowić.

Efektem przeprowadzonych badan i obserwacji są: opisy, mapy i przekroje geologiczne badanego obszaru, zamieszczone w doraźnych raportach, a także w wydanych już po powrocie do Europy publikacjach: „Vulkanoseismische Studien im Norden Australoasien” oraz „Bericht über die im Monat März d. j. 1913 auf den Sangir- und Philippinen Inseln, sowie in Nord-Celebes stattgefundenen seismischen Erscheinungen” opublikowanych w „Zeitschrift für Vulkanologie” No 2 z 1916 r.

Wydaje się, że wszystko układa się po jego myśli. Snuje plany co do swojej przyszłej kariery. Świadczy o tym odnaleziony przeze mnie w archiwach (Kwartalnik Chyrowski – Deo Patriae Amicitiae – Organ Konwiktu Sodalicji Mariańskiej z kwietnia 1913 r.) list Maurycego Komorowicza do dawnych kolegów (w Chyrowie ukończył prowadzone przez Konwikt Gimnazjum i uzyskał świadectwo dojrzałości w maju 1902 r.): „Jestem obecnie na Jawie koło Batawii i przygotowuję się do mojej podróży na Sumatrę, dokąd w styczniu wyruszę. Kraj tu jest nadzwyczaj piękny. Żyje się wśród zupełnie dziewiczej natury; o godzinę drogi stąd jest dziewiczy las z panterami i tygrysami. Rośnie on na stokach wysokiego Wulkanu aż do najwyższych jego szczytów. Często jeżdżę konno i myślę, jakby się do krateru dostać. Wczoraj z żoną wróciliśmy przy księżycu konno z takiej wycieczki. Trudno opisać ten wspaniały, dziwny, egzotyczny obraz w zupełnym blasku księżyca. Palmy, drzewa bawełniane, olbrzymie paprocie i do tego białe opary — jest idealny krajobraz z epoki węglanej. W ogóle tak tu wygląda, jakby się na inną planetę przyjechało. Mam tu ogromnego wroga do zwalczenia — tęsknotę za ojczyzną, ale widzę, że zadanie mego życia w nauce, więc obowiązek mój spełnić muszę. Mam tu okazyę zebrania materyału naukowego, który na cale życie mi wystarczy. Marzeniem mojem jest później zwiedzić Australię i tam także popracować lat kilka a następnie przez Japonię i Chiny dostać się do Ameryki pół. Myślę, że za jakie 10 lub 12 lat wrócę do Europy i opracuję zebrany materyał, jeśli żyć będę. Obecnie mam posadę rządową, jako geolog Holandyi dla wysp Sumatry. Adres mój: Buitenzorg by Batavia (Java) Staatsgeolog“.

Los (a w zasadzie nierozpoznana choroba, której najprawdopodobniej nabawił się podczas wyprawy na Celebes) sprawił, że do Europy powrócił znacznie szybciej.

Na prezentowanym zdjęciu: Absolwenci Gimnazjum prowadzonego przez Konwikt Sodalicji Mariańskiej w Chyrowie – rok 1902. Komorowicz stoi w drugim rzędzie, czwarty od prawej. Na drugim zdjęciu wulkan Karangetang (Siau) sfotografowany przez Maurycego Komorowicza 22 czerwca 1913 roku. 

Nazwy wysp wulkanicznych i wulkanów z holenderskiego na nasz rodzimy język: Ruang, Tagulandang, Karangetang (Api Siau), Siau, Soputan (erupcja w 1913 roku). Nie wiem natomiast jaka jest obecna nazwa wulkanu Sahandaroeman? Czyżby czynny wulkan Awu (Sangihe), który wybuchł 13 marca 1913 roku?

Przy okazji polecam lekturę niniejszego artykułu dziennikarki Pauliny Ermel, w którym się wypowiedziałem:

https://podroze.onet.pl/aktualnosci/ekstremalnie-niebezpieczne-wulkany-swiata-ich-erupcje-beda-potezne/wqyz33k

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz