Podróżnik wrócił już do Polski, ale zanim dotarł do ojczystego kraju w Stanach Zjednoczonych udało mu się zobaczyć kilka wulkanów, w tym Mount Saint Helens, kalderę Yellowstone oraz obszar wulkaniczny Craters of the Moon. Krótko o Mount Saint Helens (2549 m.) w stanie Washington: przed słynną i szeroko studiowaną przez wulkanologów erupcją pliniańską z dnia 18 maja 1980 roku St. Helens był pięknym i symetrycznym wulkanem, jednym z najpiękniejszych wulkanów Gór Kaskadowych. W wyniku kolapsu zbocza utracił 401 metrów wysokości górnego wierzchołka, a na jego miejscu powstał podkowiasty krater o wymiarach 2 x 3.5 km, w którym zaczęła rosnąć kopuła lawowa. Grzegorz widział ten wulkan pięknie ośnieżony. Od 2008 roku St. Helens drzemie i raczej nie zanosi się na to, by się prędko na nowo przebudził. Oprócz obejrzenia St. Helens od południowej i północnej strony Gawlikowi udało się zobaczyć także inne wulkany Gór Kaskadowych: Rainier, Jefferson i Adams, a także odwiedzić kilka miejsc związanych z aktywnością erupcyjną St. Helens, w tym np. Coldwater Lake.
Link do relacji: http://grzegorzgawlik.pl/blog/item/641-obserwacja-wulkanu-st-helens-2549m-najs%C5%82ynniejszego-obok-yellowstone-w-usa.html
A teraz ciekawostka odnośnie znanej serii zdjęć przedstawiających osuwisko na St. Helens z dnia 18 maja 1980 roku. Fotograf Keith Ronnholm feralnego dnia rozbił obóz w Bear Meadows około 16 km od wulkanu. O godzinie 8.32 18 maja 1980 roku trzęsienie ziemi o magnitudzie 5.1 zapoczątkowało kolosalną lawinę, która 'upłynniła' całą północną stronę góry. Z początku Ronnholm się zawahał, gdyż myślał że nie zdąży zrobić zdjęć na czas. Bo wszystko działo się tak szybko. Zrobił jednak serię zdjęć Minoltą 35mm, zdjęć, które przeszły do historii. Podobnie jak jeszcze bardziej słynne zdjęcia Gary'ego Rosenquista, który znajdował się w odległości 18 km od wulkanu. Inny fotograf erupcji St. Helens Robert Landsburg zginął chroniąc swój aparat własnym ciałem. Ukrył go w plecaku i zdając sobie sprawę że nie ucieknie przed nadchodzącą chmurą popiołu położył się na nim. Siedemnaście dni później odkryto jego zwłoki, ale film udało się wywołać. Zginął także fotograf National Geographic Reid Blackburn. Łącznie w wyniku erupcji St. Helens zginęło 57 osób, ale liczba ofiar może być wyższa.
Na zdjęciach Grzegorza Gawlika wulkany St. Helens i Rainier pod koniec lutego 2016 roku, a także zdjęcia Ronnholma i Landsburga przedstawiające moment erupcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz