Blog poświęcony wspaniałym wulkanom, ich erupcjom, wyprawom na nie oraz geomorfologii. Popularyzujący wulkanologię i podróżniczy. Zapraszam do ewentualnej współpracy media, osoby prywatne, ewentualnych sponsorów czy marki, których mógłbym zostać ambasadorem. Kontakt do mnie: krawczykbart(at)yahoo.com
niedziela, 17 czerwca 2012
Skąd się wzięła medialna wrzawa wokół Katli?
Wszystko zawdzięczamy wysoce medialnej erupcji Eyjafjallajökull w marcu/kwietniu 2010 roku oraz anonimowemu dziennikarzowi, który powołując się na islandzkiego wulkanologa profesora Pálla Einarssona (człowieka który przewidział erupcję Hekli w 2000 roku) napisał, że profesor wskazywał na połączenie Eyjafjallajökull i Katli w taki sposób, że erupcja tego pierwszego wulkanu przyczyni się do erupcji tego drugiego. Dwie erupcje Eyjafjallajökull, a mianowicie w latach 1612 i 1821-23 nastąpiły kilka miesięcy przed potężniejszymi erupcjami Katli w październiku 1623 roku oraz czerwcu 1823 roku. Po erupcji Eyjafjallajökull w 920 roku Katla wybuchła w 934 roku czyli kilka lat później. Zwrócić również należy uwagę na to, że Eyjafjallajökull w ciągu 1000 lat wybuchał zaledwie czterokrotnie, a erupcji Katli w tym okresie było przynajmniej 27. Profesor Páll Einarsson świadom medialnej histerii wokół Katli nie sprostował jednak do tej pory swej hipotezy. Od czasu pamiętnej erupcji Eyjafjallajökull minęło już ponad 18 miesięcy, a Katla nadal śpi - abstrahując od przypuszczalnej małej erupcji subglacjalnej ostatniego lata (9 lipca 2011 roku), której owocem był jökulhlaup niszczący most na rzece Múlakvísk. Jak często takie małe subglacjalne erupcje Katli mają miejsce? Nie wiemy, natomiast media mają pożywkę z potężnych erupcji Katli takich jak np. erupcja Eldgjá w 934 roku, która wyprodukowała 18 km kwadratowych lawy. Podejrzewam, że owe małe erupcje są częstsze niż przypuszczamy, gdyż Islandczycy przywykli już do niewielkich powodzi glacjalnych, częstokroć wręcz ignorowanych, gdyż niewielki hlaup nie ma na tyle znaczenia, aby skojarzyć jego wystąpienie z erupcją, której nie widać. Dość powiedzieć, że 17 erupcji Katli ma VEI 4 albo 5, aby więc przebić się przez pokrywę lodowca Mýrdalsjökull o grubości 700 metrów erupcja musi mieć siłę przynajmniej 3 w skali VEI. Ale i tak można przypuszczać, iż wspomniane małe erupcje subglacjalne znacznie przewyższają ilościowo potężne wybuchy, czego dowodem jest choćby inny islandzki wulkan Askja. W 1875 roku doszło do potężnej erupcji Askja (5 w skali VEI), która uformowała jezioro Öskjuvátn. Zarówno przed, jaki i po Askja miała kilka mniejszych bazaltowych przejawów aktywności erupcyjnej. Jeden z nich uformował małe jezioro kraterowe Vítí (Piekło).
Zatem Katla stanowi obiekt zainteresowania dla rozmaitych grup interesów: naukowców próbujących zaistnieć w świecie medialnym, dziennikarzy i blogerów chcących zarobić na medialnej histerii, wreszcie alarmistów i zwolenników wszelakich teorii spiskowych, którzy sieją zamęt i strach kreując niestworzone wizje nadchodzącej Apokalipsy, ba, widząc w każdym naturalnym kataklizmie symptom zguby ludzkości. Tefrochronologia plus datowanie radiokarbonem ujawnia 103 erupcje Katli w ciągu 8500 lat, z czego te mniejsze (0-2 w skali VEI) powinny być liczniejsze niż te większe. Ze względu na szybkie i gwałtowne topnienie lodowca spowodowane przez erupcje Katla uchodzi za bardzo niebezpieczny wulkan. Wspomniane mniejsze erupcje wulkanu nie są w stanie przebić się przez gruby lodowiec Mýrdalsjökull, ich mierzalnymi/obserwowalnymi dowodami są aktywność sejsmiczna, małe hlaupy (powodzie glacjalne) oraz wypełnione wodą kratery na powierzchni lodowca Mýrdalsjökull.
My jako ludzie lubimy precyzyjne wzorce. Wzorce, które tworzymy w oparciu o nasze obserwacje. Prawda zazwyczaj leży gdzieś pośrodku. Sam czasem jestem winny takiego stanu rzeczy, bo dość trudno nauczyć się podejścia krytycznego, jeśli chodzi o wywody naukowe. Z wulkanami tak naprawdę nie ma nigdy pewności - w ich przypadku wzorce często po prostu zawodzą... A że dziennikarze zazwyczaj nie odróżniają czasu geologicznego od historycznego to już osobna bajka.
Na sam koniec tego być może przydługiego eseju o Katli warto wspomnieć o pewnej legendzie pokazując kulturoznawczy aspekt wulkanizmu. Według zapisków islandzkich Katla była czarownicą, która posiadała buty pozwalające jej biec bez oznak zmęczenia. Tym samym doganiała owce, które zagubiły się w górach - nawet po kilku dniach poszukiwań. Pasterz imieniem Bardi założył buty, aby znaleźć swoje zwierzęta. Wściekła z tego powodu Katla utopiła Bardi w beczce z wodą. Wraz z końcem zimy wiedźma dowiedziała się, że duch topielca pojawi się, aby dokonać zemsty. Jak tylko się pojawił przerażona wyjściem na jaw jej zbrodni Katla założyła buty, pobiegła na wulkan i rzuciła się do szczeliny nazwanej później Szczeliną Katli. Miała miejsce potężna erupcja i powódź niszcząca kilka wiosek. Wylew lawy spalił klasztor w Thykkvabœ. Powstał Mýrdalssandur, wielki niezamieszkany płaskowyż otoczaków. Islandczycy do tej pory boją się tego miejsca.
Dwa teksty o Lanzarote (Wyspy Kanaryjskie):
http://bartkrawczyk.natemat.pl/18931,lanzarote-posrod-gor-ognia
http://bartkrawczyk.natemat.pl/19357,lanzarote-sztuka-i-wulkany
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz