Nie pierwszy to mój wywiad z Gregiem i zapewne nie ostatni, gdyż Grzegorz Gawlik (człowiek od Projektu 100 Wulkanów) to podróżnik ekstremalny, w ramach swojej misji dokonujący na wulkanach pomiarów badawczych i dostający się na nie wszelkimi możliwymi sposobami. Zapraszam zatem do przeczytania ostatniego wywiadu z Grzegorzem Gawlikiem odnośnie wulkanów Ameryki Środkowej i przy okazji podaję linka do poprzedniego:
http://wulkanyswiata.blogspot.com/2017/06/o-etnie-i-projekcie-100-wulkanow-wywiad.html
16 Wulkanów w 26 dni - imponujący wyczyn. Skąd pomysł na eksplorowanie wulkanów w Ameryce Środkowej?
Gdy działa się niemal 24 godziny na dobę, śpi po 3-4 godziny, da się osiągnąć nawet taki wynik. Warto wspomnieć, że bez odpowiedniego przygotowania i doświadczenia byłoby to niemożliwe.
Każde miejsce na świecie, gdzie są aktywne wulkany jest w kręgu moich zainteresowań. Wyprawa do Ameryki Środkowej była kolejną w ramach eksploracji wulkanów obu Ameryk.
Ile wulkanów z tych zdobytych i eksplorowanych wejdzie do głównej tabeli? Dlaczego akurat te, a nie inne?
Osiem. Kryteria w Projekcie 100 wulkanów są niezmienne. Oprócz wartości wulkanologicznej samego wulkanu, moje działania na nim muszą być odpowiednio wartościowe. Pozyskane materiały i wiedza muszą mieć wartość poznawczą, naukową, a osiągnięcie tego charakteryzować się znacznym stopniem trudności.
Jakie przykładowe prace badacze przeprowadziłeś na poszczególnych wulkanach? Jakie są twoje własne ustalenia, które mogą się przydać wulkanologom i pasjonatom wulkanów?
Najnowsze materiały fotograficzno-filmowe obrazujące aktywność, zniszczenia kraterów podczas ostatnich erupcji. Wulkan Turrialba (Kostaryka) jest zamknięty od lat ze względu na jego aktywność, jest niewiele materiałów z partii szczytowych. Na wulkan Poas (Kostaryka), również zamknięty, dotarłem od strony, gdzie człowiek jest wielką rzadkością. Na szczyt wulkanu Momotombo (Nikaragua) ze względów bezpieczeństwa się nie wchodzi, zaryzykowałem. W kompleksie Masaya (Nikaragua) miałem okazję przyjrzeć się jego niedostępnym fragmentom z wulkanologami z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Chociaż nad najniższy punkt krateru wulkanu Telica (Nikaragua) wchodzą liczni turyści, to już w innych partiach, w tym na wierzchołku próżno szukać śladów ludzkiej stopy. Tam się raczej nikt nie zapuszcza, więc musiałem podjąć ten wysiłek. Wulkan San Miguel (Chaparrastique) w Salwadorze posiada ogromny krater, rzadko odwiedzany. Wiele osób obserwuje gwatemalskie wulkany Pacaya i Fuego, ale nie zbliżają się do aktywnych kraterów, bo tam można zginąć. W swoim zbliżaniu przesadziłem, ale zdobyta wiedza i lawa spadająca obok, doświadczenie fali uderzeniowej po wybuchu - są bezcenne.
Ponadto różne drobniejsze działania, ale ciekawe. Na przykład, aktualne pomiary wysokości wierzchołków, różniące się od wcześniejszych danych. Pomiary temperatury lawy, fumarol. Ocena stopnia aktywności wulkanów, jego najaktywniejszych rejonów. Ocena toksyczności gazów, częstotliwości wyrzutów lawy, erupcji, ich siły, kierunków.
W trakcie swoich indywidualnych wypraw znany jesteś z tego że docierasz do miejsc bardzo niebezpiecznych, w których można stracić życie. Czy zdarza ci się myśleć np. w trakcie wspinaczki na wybuchający wulkan że coś może pójść nie tak? Które z wulkanów Ameryki Środkowej stanowiły dla ciebie najgroźniejsze wyzwanie?
Mam świadomość, że w każdej chwili mogę zginąć. Taka pasja. Nie ma co nad tym rozmyślać. Muszę się skoncentrować, wysilić instynkty i spróbować przetrwać. Bardzo lubię pewne zdanie z Jamesa Bonda, z którym się utożsamiam. Brzmi: "tylko ryzykując, wiemy kim jesteśmy naprawdę" (Śmierć nadejdzie jutro (Die Another Day, 2002).
Najgroźniejsze momenty wyprawy. W Kostaryce wulkany Turrialba i Poas. Ten pierwszy był w fazie niewielkiej erupcji, która mogła ulec wzmocnieniu, ponadto spałem dosyć blisko aktywnego krateru. Na wulkanie Poas dotarłem bardzo blisko dymiącego jeziora kraterowego, ale najtrudniejsze było przedzieranie przez dżunglę. Sam, celowo sobie utrudniłem dotarcie na wulkan. Miałem do pokonania w linii prostej niecałe cztery kilometry, ale zajęło mi to cztery dni. Teren był tak trudny, las tak gęsty, myślałem że nie dam rady, do tego miałem kilka poważnych upadków z drzew i żlebów.
W Nikaragui wejście na najwyższy punkt wulkanu Momotombo 1312m. Bardzo aktywny, pełen toksycznych gazów, więc konieczność użycia maski oraz spadające z wielką prędkością kamienie podczas wspinaczki. Salwadorski wulkan San Miguel 2122m, ogromny, aktywny z dymiącym kraterem, ale paradoksalnie najgroźniejszy był pożar lasu i krzaków na jego zboczach.
Natomiast w Gwatemali podszedłem za blisko, ale świadomie, kraterów wulkanów Pacaya 2580m i Fuego 3763m, znajdujących się w fazie erupcji. Nie wiem jakim cudem nie zabiły mnie kawałki lawy spadające z tego drugiego.
Które z eksplorowanych wulkanów Ameryki Środkowej były dla ciebie najbardziej interesujące, a które najmniej?
Wulkany tej części Ameryki średnio przypadły mi do gustu. Są w zbyt zamieszkałych rejonach, zbyt łatwo dostępne. Zwróciłbym jednak uwagę na trzy elementy. Jest tutaj duża koncentracja bardzo aktywnych wulkanów, a na czterech z nich prawie zawsze możemy zobaczyć lawę: Masaya, Telica (Nikaragua), Pacaya, Fuego (Gwatemala). Ze względu na tropikalny klimat i intensywne opady, nawet w mocno aktywnych kraterach możemy spotkać efektowne jeziora jak na wulkanie Poas (Kostaryka) i Santa Ana (Salwador). Imponująco prezentują się stratowulkany w Nikaragui wyrastające prawie z poziomu morza, na znacznie ponad tysiąc metrów, na przykład wulkany Concepción i Momotombo.
W jaki sposób najlepiej zdobywać informacje odnośnie tych rzadziej odwiedzanych wulkanów np. w zakresie szlaków prowadzących na skraj krateru?
Zbieranie informacji o danym wulkanie to często kilkuletni proces. Przeszukiwanie internetu, bibliotek. Szukanie ludzi, którzy mają jakąś wiedzę. Najłatwiej to uczynić w kraju, gdzie wulkan się znajduje. Twój wulkaniczny blog jest cennym źródłem informacji. Są wulkany o których wiedzy praktycznie nie ma, trzeba tam pojechać i ją dopiero pozyskać.
Nie muszę zdobywać wiedzy o ścieżkach prowadzących na szczyt wulkanu. Na tych rzadko odwiedzanych zwykle ich nie ma. Gdy posiada się odpowiednie umiejętności i doświadczenie można samodzielnie ustalić którędy da się wejść. Gdzie będzie najłatwiej, gdzie najtrudniej, a w których miejscach to niemożliwe.
Często w opisach swoich wypraw nie owijasz w bawełnę - piszesz otwarcie co ci się nie podoba w danym kraju i co należałoby zmienić. Zdarza ci się także krytykować miejscowych (w odróżnieniu od wielu innych podróżników, którzy zbytnio lukrują własne relacje, gdyż to sprzyja zdobywaniu sponsorów). Czy takie podejście nie skazuje cię w pewnym sensie na 'ostracyzm' wśród podróżników?
Nie wiem czy tak jest jak twierdzisz? Sponsorzy doceniają to co robię, wyjątkowość tej działalności, sukcesy na skalę światową. Aczkolwiek wyczynowa pasja taka jak moja to kosztowne przedsięwzięcie. Większość wyprawowych wydatków pokrywam z własnych środków. Radzę sobie.
Uważam że na nas podróżnikach spoczywa duża odpowiedzialność. By opowiadać o świecie, pokazywać go, takim jaki jest, bez lukru. Czyli nie tylko to co dobre i piękne, ale również to co brzydkie i złe. Mając w swoim życiorysie sporo lat w podróży, blisko sto państw na sześciu kontynentach, kilkaset wyjazdów zagranicznych, mam unikalną wiedzę o świecie. A jestem wnikliwym obserwatorem i mam niezłą pamięć. Moim obowiązkiem jest go tłumaczyć, mieć własne zdanie, podparte argumentami. Tak zwana „poprawność polityczna”, podlizywanie się wszystkim, to coś bardzo złego dla dyskursu, debaty publicznej, która rozwija świat i pcha go do przodu. Kunktatorstwo jest mi obce. Podróżnik by był wiarygodny musi być autentyczny i szczery. Zawsze taki byłem i się nie zmienię. Za to wiele osób mnie szanuje, nie zawiodę ich.
Jakie odczucia towarzyszą człowiekowi przy bliskiej obserwacji erupcji wulkanu? Gdybyś mógł się przenieść w czasie to który przeszły wybuch wulkanu chciałbyś zobaczyć na żywo?
Erupcje wulkaniczne to niezwykłe zjawiska, ziemiotwórcze i jest niewiele miejsc w naszym Układzie Słonecznym, gdzie występuje współczesny wulkanizm. Są piękne, nieporównywalne z niczym innym. Uwielbiam ekstremalne zjawiska przyrodnicze, wspaniale się czuję, gdy jestem w ich pobliżu.
Chętnie zobaczyłbym jedną z największych erupcji w historii Ziemi, z przed około 30mln lat: La Garita Caldera - Fish Canyon Tuff (dzisiejszy teren USA). Wolałbym się jednak przenieść w przyszłość i zobaczyć jak zareaguje Ziemia po kolejnej erupcji superwulkanu, której siła nie będzie mniejsza niż stopień ósmy indeksu eksplozywności wulkanicznej. Od prawie 27 tysięcy lat nie było takiej.
Popuśćmy dalej wodze fantazji. Czy byłbyś w stanie przetrwać przez miesiąc na bezludnej wyspie wulkanicznej? Tylko ty i górujący nad tobą stożek aktywnego wulkanu.
To żadna fantazja. Na wulkanach spędziłem wiele miesięcy podczas samotnych tułaczek. Jeśli miałbym tylko pożywienie i wodę, samotne spędzenie miesiąca na aktywnym wulkanie nie stanowi najmniejszego problemu.
Na którym z ziemskich wulkanów chciałbyś być w tej chwili, gdyby kwestie finansowe i logistyczne w ogóle nie grały roli (np. w grę wchodziłaby teleportacja)?
Jak teleportacja, to poproszę na księżyc Jowisza – Io, gdzie są liczne aktywne wulkany. Z ziemskich, najtrudniej się dostać na wulkany w regionach niezamieszkałych. Jak porozrzucane wyspy wulkaniczne w rejonach okołobiegunowych albo wulkany Antarktydy. Każdy z nich budzi moje pożądanie.
Czy ludzie często przysyłają do ciebie pytania i proszą o porady odnośnie przyszłych wypraw na wulkany?
Zdarza się, choć większość znajduje potrzebne informacje na mojej stronie internetowej. Te pytania dotyczą głównie gór wysokich i wulkanów wysokogórskich. Te niższe, bardzo aktywne, gdzie można zginąć w każdej chwili, nie budzą zainteresowania.
Planujesz w przyszłości powrót na sycylijski wulkan Etna?
Man nadzieję, że będzie mi dane być na nim jeszcze wielokrotnie. Bliżej Polski tak ogromnego i tak bardzo aktywnego wulkanu nie ma.
Jakie rzadkie okazy minerałów udało ci się w ostatnim czasie zdobyć?
Podróżując z plecakiem wiele przywieźć nie mogę. Z ostatniej wyprawy przywiozłem kawałek świeżo zastygłej lawy oraz z jednej z jaskiń małe stalaktyty lawowe. Dużo radości sprawiły mi rzadko występujące nitki szkła wulkanicznego (wulkan Masaya, tzw. włosy Pele), których nie dało się przywieźć ze względu na kruchość.
Mój komentarz: Warto przeanalizować które z wulkanów znalazły się w pierwszej tabeli. Są to np. wulkany Poas, Fuego czy San Miguel. Chodzi o dotarcie do takich wulkanów i eksplorowanie ich partii szczytowych, które są trudnym logistycznym wyzwaniem z uwagi na ich niedostępność. No bo któż o 'zdrowych' zmysłach wspina się na wulkan będący w stanie erupcji czy eksploruje intensywne ekshalacje wulkaniczne? Wiele wulkanów rozsianych na świecie jest niedostępnych i wciąż stanowią one swoiste geograficzne białe plamy (bardzo trudno jest do nich dotrzeć, co już stanowi nie lada wyzwanie). Jednak uważam że warto to robić, gdyż w przypadku wulkanów wciąż jeszcze można dokonać czegoś nowego, nietuzinkowego, odkrywczego. Esencją eksploracji jest wchodzenie tam, gdzie nie powinno się wchodzić i warto czasem zaryzykować. Tak też i ja postępowałem w przypadku toskańskiego Larderello. Wówczas kontakt z wulkanem jest bardziej pełny, bezpośredni, intymny.
http://www.grzegorzgawlik.pl/blog/item/874-wulkany-ameryki-srodkowej-male-podsumowanie-wyprawy.html
Przy okazji dzisiaj (rankiem 2 maja 2018) roku sumatrzański wulkan Marapi wyemitował obłok erupcyjny o wysokości 4 km.
Kurczę naprawdę sporo informacji na temat wulkanów. Akurat śledzę, bo wybieramy się do Kostaryki i mamy zamiar obejrzeć trzy z nich. Na https://costarica.pl/ czytałam o wulkanie Barva.
OdpowiedzUsuń