niedziela, 4 marca 2018

Papua Nowa Gwinea: zapomniana katastrofa 2018 roku

Rzadko na tym blogu piszę o tektonicznych trzęsieniach ziemi, chyba że w jakiś sposób powiązane są one z obecnością wulkanów. Inna sprawa że trzęsienia ziemi są dla mnie po prostu mniej interesujące od wulkanów. Gdybym chciał opisywać także wszystkie niszczycielskie trzęsienia ziemi jakie co roku nawiedzają różne lokalizacje geograficzne to blog rozrósłby się do niebotycznych rozmiarów. Nie mam na to czasu (chęci zresztą też). Dlaczego zatem poświęcam uwagę tragicznemu trzęsieniu ziemi w Papui Nowej Gwinei? Po pierwsze dlatego że jestem w kontakcie z ludźmi, którzy są tam na bieżąco, monitorują zniszczenia domostw i infrastruktury z powietrza i te osoby podsyłają mi zdjęcia. Po drugie epicentrum tego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7.6 w skali Richtera miało miejsce pod wygasłym wulkanem Mount Sisa. Pojawiły się także plotki o przebudzeniu okolicznego wygasłego wulkanu Mount Bosavi, które podsyciły strach i panikę. Po trzecie mam nieodparte wrażenie że media i świat zapomniały o tym kataklizmie. Bilans ofiar śmiertelnych w tej chwili sięga 80 osób (pada nawet liczba 156), a zniszczenia są ogromne: zrujnowane domy, drogi i infrastruktura, pęknięcia w ziemi, osuwiska schodzące ze zboczy i grzebiące wioski. Liczba ofiar śmiertelnych wciąż może wzrosnąć, niektóre pokryte dżunglą i górzyste tereny są zupełnie ocięte od świata (w końcu to Papua Nowa Gwinea - wciąż jedno z najmniej eksplorowanych państw na świecie). Pomocy humanitarnej udziela w tej chwili jedynie Australia oraz organizacja Czerwonego Krzyża. Weźmy np. zniszczenia w mieście Tari (populacja 10 000 osób) - zawalone budynki, w tym szkół i częściowo szpitala, drogi zablokowane przez osuwiska, pas startowy lokalnego lotniska uszkodzony, brak elektryczności, kończą się zasoby żywności, woda pitna uległa kontaminacji, ludzie mieszkają w namiotach i naprędce skleconych ze śmieci chatach i... nadal mają miejsce wstrząsy wtórne (4 godziny temu trzęsienie ziemi o magnitudzie 6.0).

Papua Nowa Gwinea jest moim skromnym zdaniem jednym z najbardziej fascynujących miejsc na Ziemi. Wiele kiepsko zbadanych wulkanów, liczne wciąż nie odkryte plemiona, mnogość niesamowitej endemicznej flory i fauny (żyjącej chociażby w kraterze tamtejszego wulkanu - wspomnianego już Mount Bosavi). Zatem po raz kolejny dziwię się że międzynarodowe media (polskie zresztą też) tak słabo zareagowały na ten temat. Gdyby to trzęsienie ziemi miało miejsce w Tokio, Lizbonie czy San Francisco odzew byłby niesamowity. Ale to Papua Nowa Gwinea. Przebudzenie wulkanu Kadovar w styczniu 2018 roku także umknęło rodzimym mediom. Pisałem już o tym kiedyś: wulkany w zasadzie interesują dziennikarzy jedynie wtedy gdy ich erupcje zagrażają życiu ludzi oraz uziemiają samoloty pasażerskie. Także wyprawy na nie nie są aż tak zajmujące i medialne niż wyczyny naszych himalaistów w Pakistanie czy Nepalu. O wulkanach można też pisać w kontekście rozwiewania mitów o globalnym ociepleniu (co też znakomicie czynią naukowcy z Nauka o klimacie) czy też omawiać ich aktywność erupcyjną w kontekście przewrotów historycznych i kulturowych, ale takie artykuły zapewne przeczyta jedynie wąska grupa ludzi naprawdę zainteresowanych tematem. Pragnę to jakoś zmienić, choć czasem odnoszę wrażenie że to taka trochę walka z wiatrakami. W tym roku obiecałem sobie że spróbuję uzyskać informacje o wulkanach do tej pory nigdzie nie publikowane, aby mieć jakiś swój drobny wkład w stan współczesnej nauki. Pracuję nad tym. Zobaczymy czy się uda.

Pilot helikoptera Kevin Blackstock przysłał mi sporo zdjęć osuwisk w Papui Nowej Gwinei blokujących rzeczne doliny. Niektóre z tych osuwisk są potężne. Być może te zdjęcia przydadzą się badaczom geozagrożeń do przyszłej analizy.

Kolejny fascynujący tekst Grzegorza Gawlika - tym razem o samowolnym wejściu na czynny (i zamknięty dla turystów i wielbicieli wulkanów) wulkan Poas w Kostaryce. Ekstremalny wysiłek, upadki, kontuzje, ale dla ukończenia projektu Grzegorz zrobi wszystko. Zdjęcia jak zawsze unikalne i rewelacyjne.

Link: http://www.grzegorzgawlik.pl/blog/item/858-kostaryka-%E2%80%93-wulkan-poas-%E2%80%93-tylko-idiota-mogl-to-wymyslic.html

Z Grzegorzem postaram się zrobić mini-wywiad ze zdjęciami, jak tylko wróci ze swojej wyprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz