Najpierw trochę informacji o aktywności wulkanów na świecie.
- Shinmoedake (Kiusiu, Japonia) - Kontynuacja sporadycznych eksplozji. Średnica krateru zwiększyła się z 550 metrów na 650 metrów. Przelot nad Shinmoedake w dniu 9 marca ujawnił obecność obłoków pary wokół krawędzi lawy w kraterze i z wylewów lawy na południowym zboczu i z nowego wylewu na północno-zachodniej flance. Aktywność sejsmiczna obejmuje wulkaniczne trzęsienia ziemi, trzęsienia ziemi niskiej częstotliwości i wulkaniczne drgania. Od początku erupcji oszacowano emisję od 60 do 70% magmy znajdującej się pod wulkanem. Także w dniu dzisiejszym doszło do emisji popiołu z krateru Minamidake wulkanu Sakurajima (Kiusiu, Japonia), którą zarejestrował na zdjęciach mieszkający w Tokio łowca kataklizmów naturalnych James Reynolds (na zdjęciu).
- Ambae (Vanuatu) - Erupcja z centrum erupcyjnego Lac Voui w toku. Woda jeziora zmieniła kolor z powodu obecności gazów. Opad popiołu na południu wyspy. Zdj. Dickinson Tevi.
- Villarrica (Chile) - Jezioro lawy tego wulkanu znajduje się na głębokości 110 metrów w kominie o średnicy 40 metrów. Żarzenie się krateru Villarrica zaobserwowano z miasta Pucon oddalonego od wulkanu o 16 km.
- Ebeko (Kuryle, Rosja) - Sporadyczne eksplozje tego obecnie najaktywniejszego wulkanu Kuryli. 13 marca obłok erupcyjny o wysokości 2.7 km.
- Sabancaya (Peru) - 13 marca o godzinie 10.28 lokalnego czasu z południowo-wschodniego zbocza wulkanu Sabancaya spłynął lahar. Intensywne deszcze i akumulacja śniegu mogą przyczynić się do powstania kolejnych lawin błotnych.
Drony coraz częściej służą badaczom do pomiarów gazów wulkanicznych emitowanych z otworów erupcyjnych i szczelin czynnych wulkanów. W styczniu 2018 roku dron Black Swift S2 za pomocą czujników dokonywał pomiarów emisji CO2 i pary z wulkanów w Kostaryce. W przyszłości drony firmy Black Swift Technologies (BST) zostaną wyposażone w sensory do pomiarów metanu, siarkowodoru i dwutlenku siarki, a także w nefelometr służący do pomiaru rozmiarów cząstek wulkanicznych i ich dystrybucji oraz w próbniki atmosferyczne do pomiaru wilgotności, ciśnienia, temperatury. Jak wiadomo sterowane przez ludzi drony mogą dotrzeć do miejsc niedostępnych dla badaczy. Tym samym na pewno przyczynią się do lepszego zrozumienia wulkanów i ich aktywności erupcyjnej.
Grzegorz Gawlik dotarł do Gwatemali. Po obserwacji lawy na wulkanie Pacaya udało mu się wejść na czynny wulkan Fuego, co było ogromnie ryzykowne, gdyż jest to wulkan bardzo aktywny i co pewien czas jego gwałtowniejszym erupcjom towarzyszą spływy piroklastyczne. Pozwolę sobie zacytować Grzegorza i zamieścić jego nagranie z Fuego: "Udało mi się podejść bardzo blisko krateru wulkanu Fuego (Gwatemala) i obserwować wspaniałe erupcje. Gdy kawałki lawy zaczęły spadać dwa metry obok mnie musiałem się ewakuować. W ostatniej chwili, bo kilka minut później rój lawy spadł w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stałem. Ale przeżycia bezcenne."
https://www.youtube.com/watch?v=McUTbW_keQc
Nie będę ukrywał że Grzegorz Gawlik jest moim ulubionym ekstremalnym podróżnikiem. Nie chodzi nawet o to że się znamy i mamy wspólną pasję (wulkany). Bardziej chodzi o to że Grzegorz robi coś nowego, pasjonującego, często ryzykuje życiem, by dotrzeć do miejsc niedostępnych dla większości ludzi. Jego Projekt 100 Wulkanów jest absolutnie fascynujący. To nie tylko wspinaczka dla samej wspinaczki, Grzegorz dokonuje pomiarów, które mogą być później cenne dla wulkanologów, geofizyków czy geochemików. Gdy zakładałem tego bloga miałem świadomość że wulkany (wybuchające góry) są troszkę niedoceniane. Przykładowo w polskim internecie jest wiele stron poświęconych zwykłym górom, alpinizmowi i himalaizmowi. Osiągnięcia wspinaczkowe polskich himalaistów są nagłaśniane przez media, a o wulkanach pisze się zazwyczaj jedynie w kontekście zagrożeń erupcjami czy nietypowych atrakcji turystycznych. Owszem, mamy wulkany takie jak Kazbek, Elbrus, Kilimandżaro, Orizaba czy Cotopaxi, które są częstym celem dla wspinaczy, mamy też tłumnie odwiedzane wulkany turystyczne (sam na kilku byłem). Jednak nawet na tych turystycznych wulkanach można spróbować zrobić coś nowego, zatrzymać się na chwilę, sfotografować fumarole, dokonać stosownych pomiarów, przyjrzeć kawałkom law. I to jest fajne. Nadto sama wulkanologia jest dla mnie fascynująca - jej interdyscyplinarność, niezbędność w miejscach aktywności wulkanicznej. Pisać o wulkanach po prostu trzeba. Popularyzować ten temat i edukować. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz