Kolejna świetna i ambitna pozycja z wydawnictwa Copernicus Press Center, czyli książka biolożki morskiej Helen Scales zatytułowana "Otchłań" (jej tytuł może nieco kojarzyć się z podmorskim filmem sci-fi "Otchłań" w reżyserii Jamesa Camerona z 1989 r.). Swoją drogą pamiętam, jak w 2012 roku z zapartym tchem śledziłem wyprawę reżysera "Avatar" i "Piranii II: Latających morderców" w batyskafie "Deep Sea Challenger" w głębiny Rowu Mariańskiego (głębokość 10 970 metrów).
Głębiny morskie wciąż są relatywnie niezbadane, zarówno równiny abisalne, jak i rowy oceaniczne. Nie wiadomo chociażby ile dokładnie mamy na Ziemi podmorskich wulkanów (milion, dwa miliony, więcej?) i ile jeszcze pól kominów hydrotermalnych pozostaje do odkrycia. Analogiczna sytuacja jest z niektórymi wulkanami na Ziemi: możecie mi wierzyć albo nie, ale na świecie jest naprawdę mnóstwo wulkanów, które wciąż pozostają niezdobyte i w zasadzie nikt się nimi nie interesuje (przykładowo wulkany Sandwichu Południowego, niektóre aleuckie, kamczackie, wiele wulkanów w Etiopii, etc.) Zatem eksploracja podmorskich głębin w celu odkrywania zachwycającej różnorodności morskiej flory i fauny, nowych podmorskich wulkanów czy pól kominów hydrotermalnych (zarówno białych, jak i czarnych dymników), raf koralowych, wraków morskich, itp. jest zjawiskiem absolutnie fascynującym tak samo jak zdobywanie mało znanych wulkanów, eksplorowanie nieodkrytych jaskiń lawowych, wapiennych czy lodowych, tudzież docieranie do miejsc (np. odizolowanych wysp wulkanicznych), do których prawie nikt jeszcze nie dotarł.
Helen Scales specjalizuje się w unikalnej biologii raf koralowych (owe wspaniałe ekosystemy obecnie są zagrożone wymieraniem), ale tym razem zdecydowała się napisać książkę o oceanicznych głębinach, których wrażliwe habitaty są zagrożone przez górnictwo głębokowodne (przyszła ekstrakcja minerałów dla zysku górniczych korporacji), zanieczyszczenie plastikiem, bronią chemiczną i toksynami, przełowienie (niszczycielskie trałowanie denne) oraz zmiany klimatyczne, które w ciągu dekad mogą doprowadzić do zakwaszenia oceanów i utraty życiodajnego tlenu.
"Otchłań" to wspaniała książka interdyscyplinarna o głębokim oceanie. Oprócz dużej dawki informacji z zakresu oceanografii czy biologii morskiej w "Otchłani" odnajdziemy także szczyptę geologii, ekologii, medycyny (poszukiwanie nowych antybiotyków w głębinach jako trudny wyścig z antybiotykoopornymi bakteriami, tzw. superbakterami np. gronkowiec złocisty) czy chemii (planowana eksploatacja minerałów z dna morskiego przez rozmaite firmy wydobywcze, przykładowo kobalt jako składnik akumulatorów - w końcu wraz z postępem technologicznym mamy boom na surowce np. minerały ziem rzadkich). Czuć w trakcie lektury, że Helen Scales pragnie czytelnika uwrażliwić na konsekwencje rabunkowej eksploatacji oceanicznych głębin. Eksploatacji, która wiąże się z częstokroć nieodwracalnym zniszczeniem unikalnych morskich ekosystemów. A flora i fauna reprezentująca owe ekosystemy jest zachwycająca np. wampirzyca piekielna (Vampyroteuthis infernalis, na zdj. MBARI), kraby Yeti, ekstremofilne bakterie, głowonogi, ryby ślimakowate, równonogi, otwornice, kościożerne pierścienice Osedax, krążkopławy, ukwiały, koralowce, gąbki szkliste, stułbiopławy, żebropławy, wreszcie różnorodne ryby, rekiny, kaszaloty spermacetowe czy humbaki. Gdy piszę te słowa gruchnęła wieść, że badacze sfilmowali ryby ślimakowate Pseudoliparis pływające na głębokości aż 8336 metrów (w głębinach Rowu Izu-Ogasawara, na południe od Japonii). Póki co mamy do czynienia z nowym rekordem, jeśli chodzi o zwierzęta bytujące na głębokości ponad 8 km.
Gorąco polecam uważną lekturę "Otchłani". W książce jest kilka akapitów poświęconych podmorskim wulkanom i erupcji lawowej podwodnego wulkanu w pobliżu wyspy Majotta. Ta erupcja na głębokości 3300 metrów (lata 2018-19) to największy do tej pory udokumentowany podmorski wypływ lawy (ok. 5 km sześciennych) na Ziemi.
Od przynajmniej 3 kwietnia trwa aktywność erupcyjna wulkanu Ambae (Vanuatu, inna nazwa wulkanu: Lombenben). W nocy wulkan żarzy się.
Trwają emisje popiołu z krateru Arenas wulkanu Nevado del Ruiz w Kolumbii. Poziom alarmu wciąż pomarańczowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz