czwartek, 21 marca 2019

Wyprawa na jawajskie wulkany w lutym 2019 roku

Cam77 podesłał mi wiele zdjęć z wyprawy na jawajskie wulkany, która odbyła się w lutym 2019 roku. Oddaję mu głos:

"Podsyłam trochę zdjęć z niedawnego wyjazdu.
Byliśmy na Jawie od 13 do 21 lutego. Dotarliśmy do Dżakarty i później od razu lecieliśmy do Yogyakarty.
Po drodze widzieliśmy parę wulkanów ponad chmurami. Na zdjęciach z samolotu to Cereme i Slamet - oba lekko dymiły - i prawdopodobnie Sumbing.
Głównym celem było Merapi i następnie kolejne wulkany po drodze do Tengger. Przez 3 dni jak byliśmy w okolicy Merapi pogoda na nic praktycznie nie pozwoliła, nic nie było widać. Przeważnie widzieliśmy go tylko wcześnie rano lub późnym wieczorem. W ciągu dnia jak byliśmy bliżej chmury zasłaniały wszystko. Na Jawie jest teraz pora deszczowa i nasza zima to nie najlepszy okres na wyjazd tam. Słonecznie jest dosłownie 2 godz od wschodu słońca a później w oczach widać jak zbocza wulkanów parują, chmury rosną i przysłaniają wszystko. O 8 już jest po wszystkim, a najpóźniej o 15 jest totalna ulewa i dopiero wieczorem coś się przejaśnia. Jednego dnia wjechaliśmy na Gunung Telemoyo, stary wygasły wulkan z którego jest widok na Merapi, Merbabu, Sumbing i Sindoro. I jest na niego droga na szczyt, co prawda dość zniszczona, parę razy musieliśmy budować przejazdy, ale udało się wjechać. Około 6 km podjazdu zajęło prawie godzinę. Jak jeszcze z dołu było w miarę słonecznie i przejrzyście to na górze totalna chmura i z widoku nici. Kolejnym wulkanem na liście był Lawu, ale zdążyliśmy zobaczyć tylko plantacje herbaty na jego zboczach i przegoniła nas ulewa. Następny to Kelud i tutaj coś się wreszcie udało. Można dojechać do samego krateru, parking jest jakieś 5 km od niego i można iść na piechotę lub podjechać za opłatą motorkami, które kursują tam i z powrotem. Widać ślady ostatniej erupcji nawet w okolicach parkingu, w postaci martwych drzew, ale ogólnie prawie do samego krateru jest już zielono. Poza kraterem, jakieś 500m od niego jest pojedyncza fumarola. Sam krater dość duży, na dnie zielone jeziorko, widać niewielkie ślady aktywności - para znad powierzchni, bąbelki gazu i na środku woda lekko się miesza. Jest wyznaczone miejsce ogrodzone sznurkiem do robienia fotek dla azjatyckich turystów, ale można iść dalej, nikt niczego tam nie pilnuje. Spędziliśmy tam z pół godziny i zaczęło lać, więc musieliśmy wracać, do parkingu dotarliśmy kompletnie przemoczeni. Obok Keluda jest Kawi, ale w deszczu nie było go widać. Kolejny cel to kaldera Tengger i wejście na Bromo. Po drodze jadąc z Malang fajnie widać kompleks Arjuna-Arjuno-Welirang i z daleka Gunung Penanggungan. Był plan żeby następnego dnia podjechać pod Arjuno, są tam aktywne fumarole pod szczytem na zboczu, ale pogoda znowu nie pozwoliła i nie było sensu jechać. Do Tengger nie pozwolili nam wjechać samochodem, bo niby park narodowy, ale w rzeczywistości mafia jeepowa nie pozwoli sobie nie zarobić na każdym chętnym. Tak, że chcąc, nie chcąc musieliśmy skorzystać z wycieczki rozklekotaną Toyotą. A chcieliśmy przejechać kalderę z północy na południe i wyjechać pod Semeru, ale pokrzyżowali nam ten plan. Samo Bromo fajne, łatwo dostępne, dymiący krater robi wrażenie. Emisje raz słabsze, raz silniejsze, wiatr sprzyjał, tak że można było poobserwować. Byliśmy tam 2 dni przed tą większą erupcją z 19.02. Semeru następnego dnia nie udało się przez pogodę więc wracaliśmy południowym wybrzeżem w stronę Yogyakarty. Ostatniego dnia spróbowaliśmy jeszcze raz podjechać pod Merapi. Rano start przy pięknej pogodzie, do przejechania mieliśmy 100 km i jak dotarliśmy po 8 to jak zwykle wszystko było już zasłonięte chmurami. Byliśmy na punkcie Bukit Klangon, 4 km od szczytu. Na zdjęciu za tymi zielonymi wzgórzami jest Kali Gendol i tuż za nią rozdarty Merapi. Przejechaliśmy przez Kali Gendol, w którym trwa wydobycie materiału, pracują tam setki ludzi w odległości 4-5km od krateru. W czasie aktualnej erupcji był już spływ na 2.5 km, tak, że nie wiem jak oni się nie boją tam przebywać. W razie czego to nie ma szans na ucieczkę.

Podsumowując to najbardziej zależało mi na Merapi, niestety tylko z daleka udało się go zobaczyć, ogólnie wszystkiego widzieliśmy może 1/4 tego co chcieliśmy. Ale Jawa nam się spodobała, jest tam już jakaś cywilizacja, w porównaniu np. do Sumatry i może kiedyś tam wrócimy dokończyć. Na pewno nie w porze deszczowej :)"

Swoją drogą wulkan Bromo rankiem 20 marca emitował popiół na wysokość 600-1200 metrów. Trudno się dziwić - w końcu to jeden z najaktywniejszych wulkanów Indonezji. Umiarkowany opad popiołu miał miejsce w ośmiu pobliskich wioskach.

EDIT: Kontynuacja emisji popiołu z jawajskiego wulkanu Bromo rankiem 24 marca 2019 roku. Nie wolno zbliżać się do krateru na odległość do 1 km.

22 marca po godzinie 22.23 lokalnego czasu kompleksem wulkanicznym Nevados de Chillan w Chile targnęła eksplozja obejmująca wyrzut popiołu i opad rozżarzonego materiału na flanki wulkanu.

6 komentarzy:

  1. Wczoraj jak to piszę miała miejsce większa niż zwykle erupcja Popocatepetl... obłok popiołu był szerszy niż zwykle, prawdopodobnie rozerwało krater plus obłok erupcyjny był nieco wyższy niż cały Popo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Popo nie zawsze piszę, gdyż eksplozje tego wulkanu są codziennością. Faktem jest jednak że ostatnio jedna z silniejszych erupcji tego meksykańskiego wulkanu zniszczyła kopułę lawową w jego kraterze.

      Usuń
    2. "zniszczyła kopułę lawową w jego kraterze" a jednak eksplozje stają się z dnia na dzień coraz silniejsze... jeszcze rok temu były to delikatne beknięcia a teraz to pióropusze popiołów są znacznie masywniejsze, szybsze i większe... a ostatnie erupcje Popo cały czas zaprószają pożary naokoło wulkanu. Popocatepetl staje się niespokojny, i coraz ciekawiej zerkam na ten wulkan.

      Usuń
    3. Na pewno aktywność erupcyjna Popo zintensyfikowała się w ostatnich dniach. Colima drzemie, Popo przejął pałeczkę w Meksyku.

      Usuń
  2. A właśnie przy okazji Bromo... można się przejść dookoła krateru... i czy istnieje jakieś większe niebezpieczeństwo w wypadku wybuchu, czy może zdążyłbym się gdzieś ukryć ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejść można, ale nie w trakcie aktywności erupcyjnej. Wówczas można zginąć. W tej chwili nie wolno zbliżać się do krateru Bromo na odległość do 1 km. Erupcja w toku.

      Usuń