Jako wielbiciel eksploracji opuszczonych i rozkładających się miejsc bardzo chętnie zamieszczam niniejsze zdjęcia z komentarzem ich autora Tomasza Lepicha. Przed wami obfotografowane z każdej możliwej strony ruiny kopalni siarki na wyspie wulkanicznej White Island, Nowa Zelandia:
Tomasz: "White Island od zarania dziejów była źródłem pożądania siarki, jednak dzieje wydobycia tego kruszcu były bardzo burzliwe.
W 1885 roku pierwszym, który wpadł na pomysł założenia kopalni siarki był niejaki Henry Johnson. Plany wydobycia przerwała już w 1886 roku potężna erupcja wulkanu Tarawera. Johnson sprzedał swoje udziały bankowi New Zealand i przedsiębiorca George Morris rozpoczął wydobycie siarki w 1898 roku. Trwało to równie krótko bo tylko 3 lata do 1901 roku. Kolejny przedsiębiorca Andrew Grey otrzymał wyspę w 1907 roku i w 1913 sprzedał ją dwóm kolejnym przedsiębiorcom działających w imieniu nowo powstałej firmy White Island Sulphur Company Ltd, of Vancouver. Kopalnia zaczęła działalność w 1914 roku, ale znowu zdarzył się wypadek – zaledwie 3 miesiące po rozpoczęciu jeden z dużych retortów używanych do ekstrakcji siarki uległ spaleniu. Strażak John Williams zmarł w wyniku obrażeń i nie była to jedyna tragedia w tamtym roku. Drugi ze strażaków Donald Pye zaginął - potem okazało się że skoczył do krateru i popełnił samobójstwo. Jednak największa tragedia zdarzyła się w 1914 roku, kiedy zapadła się część krateru i zszedł lahar, niszcząc prawie całe zabudowania, zabijając 10 osób. Ocalał wtedy jedynie kot Peter, znany od tej pory jako Peter the Great. Nie znaleziono do dnia dzisiejszego śladów ciał, a część wraków oraz łodzi ratunkowych dotarła do wybrzeża między miastami Maketu i Tauranga. Chęć wydobycia siarki i zysków zwyciężyła znowu i w 1925 roku została utworzona nowa fabryka zlokalizowana blisko Crater Bay (właśnie pozostałości tej fabryki można do dzisiaj oglądać). Znajduje się na drodze, którędy zszedł lahar. Kwatery zlokalizowane zostały w południowej część wyspy zwanej dzisiaj Bungalow Beach. Wydobycie siarki kontynuowano, jednak ze względu na nierentowność przedsiębiorstwa ostatecznie zamknięto fabrykę w 1933 roku.
Gruzy i ruiny fabryki dla wielbicieli urbexu to niesamowite przeżycie, a umiejscowienie na dalekiej wyspie i czynnym wulkanie, otoczenie jak „ nie z tej ziemi” oraz historie jak z filmu grozy, jakby wulkan nie chciał oddawać swoich zasobów czynią to miejsce jeszcze bardziej niesamowitym."
Zdj. Tomasz Lepich.
Zdjęcie 28 najlepsze
OdpowiedzUsuń