niedziela, 23 czerwca 2019

Hachijojima i Hachijokojima: opowieść o dwóch wyspach

















Zarówno Hachijojima, jak i sąsiadująca z nią na zachodzie niezamieszkana Hachijokojima wchodzą w skład wulkanicznego archipelagu wysp Izu. Hachijojimę formują dwa stratowulkany: 1) stożkowy Nishiyama (854 m. wysokości) w północno-zachodniej części wyspy - na zboczu Nishiyama znajdują się lotnisko oraz największe miasto na wyspie. Do bocznych i centralnych erupcji Nishiyama dochodziło m.in. w latach 1487, 1518-23, 1605 i 1606 2) starszy geologicznie i poszatkowany wąwozami stratowulkan Higashiyama w południowo-wschodniej części wyspy - do jego ostatniej erupcji doszło około 4000 lat temu. Przebywając na Hachijojima warto zahaczyć o Nanpara Senjojiki, czarny płaskowyż lawowy pochodzący z erupcji Hachijo-fuji (Nishiyama), dziewiczy las Hego oraz baśniowy wodospad Uramigataki.

I choć Hachijojima jest wyspą turystyczną i zamieszkaną, od lat 60-tych popularną wśród mieszkańców Tokio ma także swoje zagadkowe miejsca. Jednym z nich jest Hachijo Royal Resort, potężny opuszczony hotel wybudowany właśnie w latach 60-tych gdy wyspa przeżywała turystyczne oblężenie - jedno z największych opuszczonych miejsc w Japonii. Zapragnąłem dowiedzieć się o nim nieco więcej, gdyż miejsce urzekło mnie swoim niezwykłym klimatem luksusu i zgnilizny. Zresztą to nie jedyny opuszczony hotel, który udało mi się zlokalizować na wyspie buszując po japońskich stronach. Tak jak wspominałem w latach 60-tych Hachijojima przeżywała boom, była to wyspa popularna np. wśród nowożeńców chcących na niej spędzić miesiąc miodowy. Jaka to odmiana od innej japońskiej wyspy archipelagu Izu, Oshima - jak już kiedyś wspominałem na blogu krater tamtejszego wulkanu Mount Mihara stał się mekką dla japońskich samobójców. Historia Hachijo Oriental Resort sięga roku 1968, gdy nastąpiło jego uroczyste otwarcie. Za sukcesem tego luksusowego kompleksu stał japoński biznesmen Eiji Yasuda. Z jego inicjatywy w skład hotelu wchodziły korty tenisowe, baseny i dyskoteki. Jednak od lat 70-tych hotel zaczął podupadać, gdyż Japończycy skupili się na podróżach krajowych, a nie zamorskich. Nie każdy chciał lecieć z Tokio na odległą wyspę. I tak Hachijo Oriental Resort popadał w zapomnienie aż w końcu w 2006 roku został opuszczony na dobre. Kilka zdjęć z tego monumentalnego opuszczonego hotelu udostępniła mi Natalia Sobańska ze strony deadinside.eu, która wizytowała to miejsce w kwietniu 2018 roku. Jej zdjęcia są fenomenalne. Idealnie, wręcz malarsko uchwycony kontrast między splendorem Orientala a toczącym go rozkładem.

https://deadinside.eu/en/hachijo-royal-hotel-2/

Interesująca jest także historia oddalonej o 7 km na zachód Hachijojima malutkiej wysepki wulkanicznej Hachijokojima. Formuje ją wulkan Taihei-zan o wysokości 618 metrów. W okresie Edo na Hachijokojima mieściła się kolonia karna. Populacja wyspy w okresie Meiji liczyła ponad 500 osób i mieszkała w dwóch osadach: Utsuki i Toriuchi. Ale życie na maleńkiej wyspie wulkanicznej było wielkim wyzwaniem (brak prądu, opieki medycznej i dostępu do edukacji). Ostatnia grupa 31 mieszkańców opuściła Hachijokojimę w 1969 roku. I od tej pory Hachijokojima jest niezamieszkana. Pozostawiona we władanie przyrody. Łódź to jedyny środek transportu, by się na nią dostać.

Na wyspie znajdują się pozostałości bytności ludzkiej. Fragment drogi, bramy, kamienne ściany, rozpadający się budynek szkoły podstawowej. W japońskiej sieci natknąłem się na nazwę wioski: Ishigaki. Wspinaczkę na wulkan utrudnia bambusowa gęstwina. A zbocza Taihei-zan są strome i obficie porośnięte. Czasem jednak ktoś odważny i poszukujący przygody wejdzie na Taihei-zan. W końcu nie ma to jak zdobywać wulkany na bezludnych wyspach wulkanicznych.

http://www.ne.jp/asahi/gamo/yama/outdoor/shimatozanizu/hatijoukojima/hatijoukojima.htm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz