piątek, 2 lutego 2018

Już niedługo ciąg dalszy Ojos Diving Expedition

Niektórzy z moich Czytelników zapewne pamiętają ambitny projekt Ojos Diving Expedition ekstremalnego nurka Marcela Korkusia, którego celem było zanurkowanie w najwyżej położonym jeziorze na Ziemi znajdującym się na andyjskim wulkanie Ojos Del Salado i pobicie tym samym rekordu Guinnessa. Wyprawa na Ojos w tym celu pod koniec 2016 roku nie udała się z powodu złych warunków pogodowych na wulkanie, ale Marcel jest zdeterminowany, by ponownie dotrzeć na ów najwyższy drzemiący wulkan na Ziemi i zanurkować. Warto przypomnieć że także w 2016 roku Marcel Korkuś zanurkował w jeziorze andyjskiego wulkanu Cerro Cazadero/ Walther Penck znajdującym się na wysokości 5985 metrów. Interesujące Marcela zbiorniki wodne na Ojos del Salado znajdują się znacznie wyżej. Warto w tym momencie przypomnieć rozmowę, którą przeprowadziłem z Marcelem już po zanurkowaniu w jeziorze Cazadero:

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/03/wywiad-z-marcelem-korkusiem-i-zdjecia.html

Te jeziora (zbiorniki) na Ojos Del Salado doskonale udokumentował fotograficznie i opisowo Grzegorz Gawlik. To była całkiem nowa i świeża wiedza geograficzna. Oto ich skrótowy opis wraz z odesłaniem do linków Grzegorza:

http://wulkanyswiata.blogspot.com/2016/01/grzegorz-gawlik-i-najwyzej-poozone.html
http://www.grzegorzgawlik.pl/blog/item/624-najwyzsze-jezioro-swiata-ojos-del-salado-wulkan-chile-argentyna.html

Wyprawa rusza 8 lutego 2018 roku z Warszawy. Marcelowi będzie towarzyszył filmowiec i alpinista Bartosz Wnęk, a w Argentynie dołączą do niego Herman Max Binder, Pablo Lukach i Chacho Pacheco. Do 19 lutego ma trwać aklimatyzacja, a potem już atak na Ojos del Salado wraz z aklimatyzacją. Plan minimum obejmuje nurkowanie w jeziorze Numero Uno znajdującym się na wysokości 6395 metrów, być może zostanie sprawdzona głębokość pozostałych 6 zbiorników na Ojos i możliwości zanurkowania w Ukrytym (6415 m.n.p.m) i Niespodziance (ok. 6510 m.n.p.m).

Oczywiście kibicuję tej wyprawie, gdyż ma ona nie tyle zamysł wyczynowy, co też badawczy. Takie wyprawy lubię najbardziej, gdyż kojarzą mi się z pionierskimi ekspedycjami naukowymi i przyrodniczymi sprzed wieków, dzięki którym wiedza geograficzna, geologiczna czy przyrodnicza rosła i rosła. Wydają mi się one o wiele ciekawsze niż zwykła chęć wejścia na szczyt czy wytyczenia nań nowej trasy. Moim marzeniem jest wziąć kiedyś udział w takiej właśnie ekspedycji badawczo-poszukiwawczo-eksploracyjnej.

W pewnym sensie te jeziora na Ojos Del Salado do pewnego czasu były tzw. geograficznymi białymi plamami (bardzo lubię to określenie), choć przynajmniej częściowo wiedziano o ich istnieniu. Można je porównać do wielu ziemskich wulkanów, które do tej pory zostały sfotografowane jedynie przez satelity (znam ich dziesiątki, jednym z nich był np. niepozorny i kiepsko zbadany Kadovar do czasu swego przebudzenia w styczniu 2018 roku). Inne porównanie to nieodkryte do tej pory systemy jaskiniowe czy niektóre bezludne wyspy wulkaniczne chociażby Oceanu Południowego. Nadto warto dodać iż tego typu wysokogórskie jeziora powinny być interesujące dla mikrobiologów i astrobiologów, którzy pragną zdobyć i przechować nie tylko żywe mikroby, ale też poznać ich DNA czy RNA, by je poprawnie zidentyfikować, odpowiednio sklasyfikować i odtworzyć ich strukturę. Wiem że na przestrzeni lat takie badania przeprowadzono na mikroorganizmach zamieszkujących wysokogórskie jeziora andyjskich wulkanów Aguas Calientes (Simba, koło wulkanu Lascar w Chile), Licancabur czy Llullaillaco. I zapewne kiedyś na ten temat szerzej napiszę.

Tymczasem trzymam kciuki za Ojos Diving Expedition 2018. Oby pogoda i tym razem nie pokrzyżowała planów Marcelowi i jego ekipie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz