Marcel Korkuś, który ma zamiar 19 grudnia 2016 roku zanurkować w najwyżej położonym jeziorze na Ziemi znajdującym się na wulkanie Ojos del Salado spotkał się z zagranicznymi wspinaczami, którzy mają go w tym zadaniu asystować (Pablo, Herman i Chaco), po czym ekipa Ojos Diving Expedition 2016 wyruszyła z Fiambala, by się aklimatyzować. Pierwszy etap aklimatyzacji czyli wejście na wygasły wulkan Falso Morocho (4600 metrów) zakończył się sukcesem. Wcześniej czwórka uczestników wyprawy nocowała na wysokości 3000 metrów nad poziomem morza - towarzyszyły im dzikie konie, lamy, osły, być może nawet drapieżne pumy. Drugi etap aklimatyzacji ma objąć wspinaczkę na wulkan San Francisco (6018 metrów), na którym wspinacze spędzą jedną noc. A potem... Ojos del Salado, który zaczął się pojawiać na tym blogu regularnie. I bardzo dobrze.
Mała dygresja odnośnie wyprawowej eksploracji. Zgadzam się z Grzegorzem Gawlikiem że w kwestii eksploracji badawczej liczne wulkany mają wiele do zaoferowania. Mógłbym wymienić dziesiątki wulkanów, które nie są należycie zbadane i logistycznie bardzo trudne do osiągnięcia. Niektóre z nich być może nigdy nie zostały zdobyte albo nie zostało to w żaden sposób udokumentowane. Przykłady? Wiele wulkanów Etiopii, Kamczatki, Chin, Indonezji, Papui Nowej Gwinei, liczne wulkany antarktyczne i sub-antarktyczne (np. Sandwich Południowy, Wyspy Balleny'ego, Wyspa Piotra I). Uwielbiam wieczorem przysiąść sobie na godzinkę nad Google Earth i eksplorować najtrudniej dostępne zakątki Ziemi. Znam wiele wulkanów, które poza zdjęciami satelitarnymi nie mają żadnych zdjęć w sieci. Oczywiście jest ich coraz mniej, ale nadal są. Generalnie odnoszę wrażenie że wulkany są przez wspinaczy traktowane po macoszemu - zwłaszcza te niższe. Owszem, mamy Elbrus, Kazbek, Demawend, Kilimandżaro, Cotopaxi czy Ojos del Salado (od strony Chile) - wulkany na które alpiniści nader chętnie się wspinają, mamy też wulkany stricte-turystyczne jak Wezuwiusz, Santorini czy Pico del Teide, które tak czy owak warto podziwiać (w końcu wulkan to wulkan - coś wspaniałego, a celem tego bloga jest rzetelna promocja wulkanów wśród Czytelników). Jednak wiele jeszcze pozostaje do odkrywania czy eksplorowania, jeśli chodzi o wulkany. Przykładowo podmorskie wulkany są w dużej mierze niezbadane - ba, nie jest znana nawet ich dokładna liczba. Zauważyłem że wciąż ogromnym powodzeniem cieszą się Himalaje czy Korona Ziemi - na pewno zdobycie Everestu czy Broad Peak to doskonałe osiągnięcie fizjologiczne i dla wielu osób mordercze wyzwanie, ale nie ma w tym już dla mnie posmaku nowości (przykładowo na Everest weszło setki wspinaczy, najwyższy szczyt na Ziemi stał się niestety oblegany). Ok, zgoda, zawsze można wytyczyć nową i trudniejszą trasę na często odwiedzany szczyt. Jednak osobiście wolałbym kiedyś wejść na jakiś dużo niższy wulkan (czy szczyt) i mieć świadomość że byłem na nim pierwszy albo przynajmniej jako jeden z pierwszych. Dlatego cenię wspinaczy i podróżników-odkrywców, którzy robią coś nowego, świeżego, nie tylko się wspinają, ale też eksplorują, badają, analizują, bo to dzięki nim wiedza geograficzna się poszerza. Do tego grona zaliczam Marcela Korkusia czy Grzegorza Gawlika.
Ostatnio zajrzałem na stronę nowojorskiego The Explorers Club, Klubu Odkrywców, zrzeszającego ludzi, którzy eksplorują (bądź kiedyś eksplorowali) ląd, morze, powietrze czy przestrzeń kosmiczną. Dla mnie to co robi NASA czy ESA to coś niesamowitego (eksploracja badawcza kosmosu, planet, ich księżyców, planetoid czy wreszcie gwiazd i egzoplanet), lecz na Ziemi wciąż mamy białe plamy geograficzne np. niektóre wulkany, osamotnione wyspy wulkaniczne (nie tylko zresztą wulkaniczne - generalnie niezamieszkane albo niedostępne wyspy zawsze kojarzyły mi się z czymś nowym, mam do nich ogromną słabość), ukryte gdzieś głęboko w górach jaskinie, cenoty i zalane wodą groty (eksploracją tychże zajmuje się m.in. nasz rodak Krzysztof Starnawski), niektóre łańcuchy i masywy górskie (nadal są szczyty w Himalajach, Karakorum, Kunlun czy na Antarktydzie, które uchodzą za ciągle nie zdobyte np. wulkan Mount Siple), niezbadane dżungle Papui Nowej Gwinei czy Papui Zachodniej, ogromne i surowe płaskowyże (Chang Tang), niezbadane jeziora czy kaniony (arktyczne wyspy Kanady, Grenlandia), gigantyczne połacie tundry i tajgi, wreszcie tajemnice głębin morskich i oceanicznych (rowy oceaniczne, podmorskie łańcuchy górskie, etc.)
Oprócz sporadycznych wypadów na wulkany lubię od czasu do czasu eksplorować opuszczone budynki przemysłowe, rozrywkowe, struktury militarne, szpitale, wielkie hale fabryczne. Podoba mi się industrialny i post-apokaliptyczny klimat tego typu miejscówek. No i koszt takiej eksploracji często jest żaden. Niestety ze zdumieniem stwierdzam że Urban Exploration stał się modą - tysiące nastolatków czy dzieciaków w tym uczestniczy (zdarzają się wśród nich wandale), w urbexie nie ma już powiewu świeżości, jest lansowanie się na portalach społecznościowych, itd. Owszem, i tutaj zdarzają się ludzie, którzy robią coś wartościowego, nowatorskiego, ale są nieliczni. Po prostu zajmuje się tym zbyt dużo ludzi. A wówczas taka działalność przestaje być odkrywcza.
Zdj. Ojos Diving Expedition 2016 - w drodze na szczyt i na szczycie Falso Morocho.
https://www.facebook.com/ojosdiving/?fref=ts
Przy okazji pragnę poinformować że zadebiutowałem niniejszym tekstem dla poczytnego portalu crazynauka.pl. Mam nadzieję, że przypadnie on moim czytelnikom do gustu.
http://www.crazynauka.pl/mount-saint-helens-co-wiemy-o-jednej-z-najwiekszych-katastrof-xx-wieku/
Zapraszam też do śledzenia mojego Twittera, gdzie informacje zamieszczam częściej niż tutaj:
https://twitter.com/Wulkany1?lang=pl
Podmorskie wulkany sa niezbadane - zgadza sie. Co jakis czas trafiam na apokaliptyczne straszenie wulkanem Marsili. Czy masz jakis artykul na temat tego wulkanu?
OdpowiedzUsuńKiedyś o nim krótko pisałem. Jest trochę prac naukowych na temat tego podmorskiego wulkanu. Jednak z ostrożnością pochodzę do wszelkich tez zwiastujących rychłe jego przebudzenie i katastrofalne tsunami. Równie dobrze Marsili może się obudzić za tysiąc lat... i jego erupcja nie będzie znacząca.
UsuńTak, to niesamowite ile jest nie przebadanych miejsc. I to niektóre nawet całkiem blisko. Najdłuższą jaskinię w Tatrach odkryto w 2004 roku.
OdpowiedzUsuńInny przykład to słynna jaskinia Chauveta we Francji - słynna "Jaskinia zapomnianych snów" Wernera Herzoga, odkryta w 1994 roku i zawierająca malowidła naskalne z górnego paleolitu. Speleolodzy mają niesamowite zajęcie.
Usuń