czwartek, 26 listopada 2015

Grzegorz Gawlik zdobywa wulkan Villarrica

15 listopada 2015 roku polski podróżnik, alpinista i miłośnik wulkanów Grzegorz Gawlik wyruszył do Ameryki Południowej na wyprawę jubileuszową w ramach realizowanego przez niego od 2006 roku projektu zdobycia 100 wulkanów. Jego pierwszym (w gruncie rzeczy pobocznym celem) było zdobycie czynnego wulkanu Villarrica (2847 metrów wysokości) znajdującego się w pobliżu Pucon. Cel został zrealizowany mimo piętrzących się trudności, ale najpierw kilka słów o samym wulkanie. Villarrica jest jednym z najaktywniejszych wulkanów w Chile, który posiada okresowe jezioro lawy w kraterze. Do jego ostatniej widowiskowej erupcji eksplozywnej doszło 3 marca 2015 roku. Obejmowała ona wielką fontannę lawy, wylewy lawy i obłok popiołu sięgający wysokości 9 km. Od tego czasu ów symetryczny wulkan został zamknięty dla turystów i wspinaczy - dopiero od 6 listopada został udostępniony turystom i narciarzom, acz nadal pod pewnymi obostrzonymi warunkami.

Grzegorz Gawlik zmagał się z próbami wejścia na wulkan Villarrica przez 6 dni. Główną przyczyną były bardzo trudne i surowe warunki atmosferyczne (obfite opady śniegu, szalejące śnieżyce, silne wiatry, kiepska widoczność). Problemy stwarzali również pracownicy CONAFU, którzy dwukrotnie utrudniali wspinaczkę mimo że Grzegorz uzyskał od nich pozwolenie na samotne wejście. Pierwsza próba wejścia na wulkan Villarrica miała miejsce 20 listopada 2015 roku. Grzegorz dotarł idąc na chybił trafił na wysokość 2000 metrów i z powodu kiepskich warunków pogodowych musiał zawrócić. W dodatku przy schodzeniu żlebem zjechał 200 metrów w dół. Na szczęście skończyło się na bolesnych potłuczeniach i czasowej, acz uporczywej ślepocie śnieżnej skutkującej częściową utratą wzroku. Kolejna próba wejścia na szczyt wulkanu Villarrica miała miejsce 24 listopada. Znowu nieudana, gdyż na wysokości około 1550 metrów Grzegorza dogonił strażnik CONAFU i kazał mu schodzić twierdząc że wulkan jest zamknięty ze względu na złą pogodę. 25 listopad i trzecia próba wejścia na Villarrica. Grzegorz dostaje zgodę na akcję górską, ale tylko do poziomu chmur, czyli do wysokości 1900 metrów. Postanawia jednak wejść wyżej i mimo kiepskiej pogody wspina się na wysokość 2406 metrów. Tam zgarniają go przewodnicy górscy i znowu każą mu zejść na dół. Pogoda się nie poprawia, warunki do wspinaczki są nadal koszmarne, ale Grzegorz jest nieustępliwy i zdeterminowany. W końcu trzeba postawić wszystko na jedną kartę i spróbować wejść na Villarrica bez wiedzy strażników CONAFU. Nie ma innej opcji. Grzegorz rusza w kierunku wulkanu Villarrica o 1 w nocy 25 listopada. Ubrany na czarno, aby nikt go nie zauważył, z ukrytym w ciemnym plecaku sprzętem do wspinaczki mija położony na wysokości 700 metrów posterunek CONAFU i idzie dalej. Na wysokości 1900 metrów zakłada ekwipunek górski i zmagając się z wiatrem i słabą widocznością dociera na skraj krateru, który emituje toksyczne gazy. Z powodu kiepskiej widoczności nie ma jednak możliwości ujrzenia jeziora lawy w kraterze Villarrica. Około 13-14 Grzegorz ostrożnie schodzi z wulkanu mając w pamięci bolesny zjazd z 20 listopada. Dociera do Pucon niezauważony. Wulkaniczna samowolka popłaca. :-)

Dzięki uprzejmości Grzegorza Gawlika wrzucam kilka zdjęć z jego zmagań z wulkanem Villarrica zrobionych 25 listopada 2015 roku na skraju krateru plus jedno ilustrujące erupcję Villarrica z 3 marca 2015 roku. Następne w kolejności są niskie, acz niewątpliwie malownicze wulkany Wyspy Wielkanocnej (Rapa Nui), ale o tym innym razem.

Linki: http://grzegorzgawlik.pl/blog/item/611-wulkan-villarrica-z-przyrod%C4%85-nie-wygrasz.html

http://grzegorzgawlik.pl/blog/item/612-wulkan-villarrica-pogoda-bez-zmian-chile.html

http://grzegorzgawlik.pl/blog/item/613-wulkan-villarrica-2847m-do-6-razy-sztuka-chile-aktywny-wulkan.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz