Ostatnia (trzecia) część gościnnego cyklu o polskich romantykach.
Na przełomie 1845 i 1846 roku Norwid pisze, wiersz "Italiam! Italiam!", czyli dosłownie: "Do Italii!" Zawarte są w nim właściwie wszystkie najistotniejsze wątki dotyczące Italii Norwida. Mamy więc szczęśliwą, spędzoną tam młodość, podróże po Morzu Śródziemnym, zanurzenie w kulturze Włoch a także postrzeganie ich jako miejsca, gdzie myśl artysty może najpełniej się rozwinąć.
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem,
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:
Za wspomnieniem - płyń wspomnieniem...
Dookoła morze - morze -
Jak błękitu strop bez końca:
O! przejasne - pełne słońca.
Łodzi! Wioseł!... Szczęść Ci, Boże...
Płyń - a nie wróć-że mi z żalem,
Od tych laurów tam różowych,
Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem,
I od moich dni - laurowych...
W 1971 r. wiersz pojawia się na czerwonym albumie Czesława Niemena, który staje się największym popularyzatorem twórczości Norwida wśród współczesnych artystów.
Poeta przybywa do Rzymu w 1844 r. i wynajmuje mieszkanie przy Via Quattro Fontane. Szybko staje się jedną z najpopularniejszych postaci Polonii Wiecznego Miasta. W 1845 roku odnawia stosunki z Marią Kalergis; najmodniejszą i najbardziej adorowaną kobietą ówczesnej Europy, która szybko staje się przedmiotem jego miłosnych westchnień. Pod wpływem nowego uczucia, nie licząc się ze stanem swoich finansów i zdrowia, wyrusza w podróż po Włoszech w towarzystwie Marii i jej licznego grona adoratorów. Wspólnie odwiedzają Pompeje, Herkulanum, Sorrento i wyspę Capri, Poeta wspina się na szczyt Wezuwiusza(!). Wspólne przebywanie i miłosna ułuda trwa aż do kanałów Wenecji, gdzie od pięknej Marii dostaje ostatecznego kosza.
Ale powróćmy do interesującego nas tematu. Pompeje i Herkulanum Norwid odwiedza już rok wcześniej, by powrócić do zasypanych przez Wezuwiusza miast raz jeszcze w 1848 roku.
Efektem tych wypraw jest poemat „Pompeja”, w którym opisuje wydarzenia, jakie rozegrały się w tym mieście przed tysiącem lat. To poemat, w którym autor zastosuje spotkanie i dialog zmarłych ze współczesnymi, zaś zatrzymane w czasie miasto staje się przestrzenią między teraźniejszością i przeszłością. Jego bohaterami są cienie: Marcusa Balbusa, konsula Pompejów, którego wspaniały, konny posąg odkopano w ruinach Herculanum i nieznany z nazwiska Poeta, którego opis przypomina jedną z postaci uwiecznionych na malowidle ściennym w pompejańskim Domu Dramaturga, których los zetknął w tym „pięknym”, tragicznym dniu. To oni „opowiadają” współczesnemu Poecie – Norwidowi, który zwiedzając cmentarz pompejański przysiadł na chwilę na grobie kapłanki Mammii, o tym co się wydarzyło 24 sierpnia 79 r. Poznajemy ich mentalność i duchowość, a także tętniące życiem miasto, aż do momentu wybuchu Wezuwiusza, gdy zaczyna się ogólna panika.
Tak pompejański Poeta relacjonuje swoje ostatnie chwile: ……..
I nie wie już, czy goni wibracje odległe,
Słuchowi śmiertelnemu więcej niepodległe,
Czy wraca ciałem w spokój materji, czy marzy?...
Tak byłem — nagle gęsto poczułem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy...
I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...
Relacja Balbusa, dumnie siedzącego na koniu jest również przejmująca: …….
A
lewą cugli sięgam... Powietrze złociste
Owiało mię, rąk chmurę widziałem w lawinie,
I różnych świątyń różne chóry uroczyste,
Tu, tam błyskawicami z cieniu wyrywane.
A koń mój szalał, w bruki bijąc coraz ciszéj,
Jakby na błonia wchodził wciąż zasypywane,
A ja — milczałem, czując, że nikt już nie słyszy...
VI.
«I stało się, że nagle poznałem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy,
Ciemność, która jak ogień obejma i parzy,
I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...
Taki to Jowisz ze mnie!...»
VII.
...To Balbus rzekł. Potem,
Znikając, zwolna łączył się z poety cieniem,
Jak włókna dwu obłoków, w jeden spartych grzmotem
I osrebrzonych jednym księżyca promieniem
I znikli...
Obaj bohaterowie Poematu w ostatnich chwilach swego życia, zanim znikli zasypani popiołem poczuli w pewnym momencie na twarzach sypany mak, a do ich uszu dochodził z dala piorunów deszcz głuchy. A do tego chmura idąca w lawinie.
To nic innego jak spotkanie ze spływem piroklastycznym; który rzeczywiście pochłonął oba miasta, poetycko opisanym przez Norwida.
Refleksja nad historią przysypanych popiołem miast i upadkiem kultury antycznej powracać jeszcze będzie wielokrotnie w twórczości poety.
W wierszu „To rzecz ludzka!..” tak będzie pisał o niszczącym działaniu czasu:
Wszystko mi tu łamkie, kruche
Gdzie obrócę dłoń, ruina.
Wieją wiatry na posuchę,
Na posuchę iłknię ślina,
Proch - a wawrzyn w proch idący,
I czas górą się niosący...
Pobyt Cypriana Kamila Norwida we Włoszech nie trwał zbyt długo – szczególnie jeśli porównamy go z okresem paryskim – okazał się jednak dla artysty jednym z najważniejszych życiowych doświadczeń. To tu kształtował się jego zmysł estetyczny.
Późniejsze lata spędzone głownie w Paryżu, przerywane epizodami pracy w Nowym Jorku i Londynie, były latami wytężonej pracy, ale i niezrozumienia przez kolegów artystów, literackich krytyków i czytelników. Odbiorcy jego poezji, prozy, rozpraw filozoficznych nie byli w stanie zrozumieć jego twórczości. Świadczą o tym między innymi słowa Juliana Klaczki, krytyka literackiego, który twórczość Norwida podsumował następująco: „Promethidiony, zwolony i inne androny”!
W jednym z najsłynniejszych wierszy z tego okresu „Po to właśnie” Norwid zastanawia się nad ludzkim losem, co on przyniesie, jak potoczy się historia i jaką rolę odegra w niej dana jednostka. Bo przecież każdy człowiek wchodzi w jakiś sposób, w skład wielkiej machiny dziejowej, toczącej się przy udziale wszystkich, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć, na ile jego wysiłek zda się w przyszłości i jaka pamięć (czy w ogóle jakakolwiek) po nim zostanie.
Coraz
to z Ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament**
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?........
I ten utwór, po latach doczekał się drugiego życia. Stał się mottem powieści Jerzego Andrzejewskiego – „Popiół i diament”, a także filmu Andrzeja Wajdy pod tym samym tytułem. W 1995 roku zaś pojawił się na wydanej przez zespół Closterkeller płycie 'Scarlet'.
Norwid nigdy nie zaznał uznania za życia. Zmarł w paryskim przytułku w biedzie i zapomnieniu, a jego ostatnie zapisane słowa brzmiały: „C.N. zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego, to jest, ażeby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne”.
Oryginalność i piękno poezji Norwida zostały docenione dopiero w dwudziestym wieku za sprawą młodopolskiego poety Zenona Miriama Przesmyckiego. Dziś Jego utwory są nie tylko cenione i uznawane za jedne z najbardziej oryginalnych na tle reszty twórców późnego romantyzmu, ale także inspirują nam współczesnych.
24 sierpnia 2021 roku, w 200 rocznicę urodzin wybitnego twórcy i Polaka, w pałacu w Dębinkach (powiat wyszkowski) Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego uroczyście podpisał list z miejscowym samorządem o współprowadzeniu Muzeum poświęconego Norwidowi. Kiedy zostanie otwarte, tego na razie nikt nie wie. Ważne, że wreszcie powstanie placówka, w której zgromadzone zostaną pamiątki po czwartym Wieszczu, że po dwusetnej tułaczce powróci na Mazowsze!
** I tu mała dygresja łącząca Norwida z wulkanizmem, a dotycząca diamentów. Ostatnie badania dotyczące diamentów występujących w kimberlicie, pozwalają sądzić, że diamenty wykrystalizowały się z alkalicznej magmy maficznej in situ około 990-4250mln lat temu, na dużych głębokościach (zwykle 125-200 km, niektóre 300-400 km), w temperaturze 900-1300°C i ciśnieniu około 4,5-6 MPa). Do strefy przypowierzchniowej zwanej kratonem, zostały wyniesione później, w czasie gwałtownego wznoszenia się magmy i towarzyszących im silnych ruchów tektonicznych.
Na zdjęciach archiwalnym erupcja Wezuwiusza około roku 1944 oraz poeta Cyprian Norwid.
Skoro to wpisy gościnne, to kto był tym gościem? Bo rozumiem, że koś napisał ten artykuł i ty udostępniłeś łamów. Byłoby fajnie poznać autora/kę.
OdpowiedzUsuń