W opublikowanym 15
listopada wpisie poświęconym Maurycemu Komorowiczowi - pionierowi
polskiej wulkanologii udało mi się uściślić okres pobytu
wulkanologa w Indiach Holenderskich.
„Okazało się,
że kontrakt z holenderską służbą geologiczną podpisał
praktycznie zaraz po obronie swojego doktoratu (czerwiec 1912 r.)
poświęconego islandzkim wulkanom półwyspu Reykjanes i obszaru
Strytur. Już w sierpniu 1912 r. (a nie jak podałem za wiki, że na
początku 1913 r.) pojawił się wraz z Cecylią w Batawii
(dzisiejsza Jakarta), w ówczesnych Indiach Holenderskich (dzisiejsza
Indonezja). Od wiosny 1913 r.(w
zasadzie od maja 1913 r. - uściślenie)
prowadził badania obszaru wulkaniczno-sejsmicznego rozciągającego
się od wyspy Sulawesi (wówczas Celebes) poprzez wyspy Sangir, aż
do wysp Talaud. Celem tych badań było zbadanie przyczyn i zasięg
wstrząsów sejsmicznych, jakie miały miejsce w tym rejonie w marcu
1913 r.
Z zapisów holenderskich wynika, że 2 marca 1914 r. Maurycy
zostaje zwolniony z funkcji rządowego geologa; otrzymuje
trzymiesięczną odprawę i wraz z Cecylią powraca do Berlina.
Przyczyną była “udowodniona
fizyczna niemożliwość sprawowania funkcji”.
Wynika z tego, że w Indonezji Komorowiczowie przebywali ponad 1.5
r. (Sierpień 1912 – Marzec 1914). Opisy i wyniki swych badań
Maurycy opublikował w roczniku "Zeitschrift für Vulkanologie"
No 2 (1916)”.
Dzisiaj więcej
szczegółów o jego badaniach w Indiach Holenderskich.
W ostatnich dniach
udało mi się nabyć 15 tom (cześć I) Prac Muzeum Ziemi - wydany w
1970 roku przez Wydawnictwa Geologiczne. Wśród opublikowanych w nim
artykułów i rozpraw jedna pozycja jest dla mnie szczególnie
interesująca. To artykuł biograficzny napisany przez profesora
Wojciecha Narębskiego zatytułowany: „Życie
i działalność naukowa Maurycego Komorowicza”. O profesorze
Narębskim wspomniałem już w pierwszym wpisie poświęconym
Komorowiczowi. To profesor Narębski
na nowo go odkrył i propagował jego dokonania. To dzięki niemu
został odszukany i upamiętniony grób pioniera polskiej
wulkanologii na cmentarzu w Czempiniu.
W kolejnym wpisie postaram się przybliżyć nieprzeciętny
życiorys Profesora i jego naukowe dokonania.
W artykule autor
oprócz okresu berlińskiego Komorowicza, szczegółowo przedstawia
jego wyprawę badawczą na Sulawesi i Wyspy Sungir. Streszczam to co
napisał Narębski.
18 maja 1913 r. Komorowicz wypływa z portu Surabaja statkiem
„Van Overstraten” na północny Celebes. Po 11 dniowej podroży
dociera do portu Amurang, a dzień później do Manado.
2 czerwca statek mija wyspy Roerang, Tagoelandang i
Siuaw z czynnym wulkanem Api (który fotografuje), by wylądować na
największej wyspie archipelagu – Wielkim Sangirze. Spędza na niej
kolejne 14 dni, badając skutki trzęsienia ziemi na wschodnich
stokach wulkanu Sahandaroeman. Na podstawie
przeprowadzonych obserwacji dochodzi do wniosku, że trzęsienie
ziemi miało charakter liniowy i wędrujący. „Milczenie”
wulkanów położonych wzdłuż osi wstrząsów tłumaczy „daremną
próbą magmy znalezienia sobie drogi na zewnątrz”.
18 czerwca
okrętuje się na parowcu „Van Henskirk” i w kolejnych dniach
przeprowadza lustrację wysp Liroen i Karakelong sąsiedniego
archipelagu Talaud. Zatrzymuje się na Wielkim Sangirze, Siuaw,
Tageonlandang by na koniec wylądować w największym mieście
północnego Celebes – Manado, w celu przeprowadzenia badań
wulkanologicznych środkowej części półwyspu Minahassa.
30 czerwca opuszcza miasto, by pieszo dotrzeć
do Langoewan położonego u stop masywu wulkanicznego Soepoetan. Po
założeniu obozu namiotowego w kolejnych dniach prowadzi szczegółowe
badania geologiczno – wulkanologiczne gór Soepoetan. Szczególnie
wiele uwagi poświęca działalności powstałego w 1911 r.
najmłodszego stożka wulkanu. W okresie 2 – 4 lipca jest świadkiem
serii bardzo silnych erupcji popiołów i bomb wulkanicznych, a także
spływów piroklastycznych z tegoż stożka (które fotografuje).
Po ponad
dwumiesięcznej wyprawie na krańce Indii Holenderskich powraca do
sielskiego Buitenzorgu, w którym wraz z żoną Cecylią zdążyli
się urządzić i zadomowić.
Efektem
przeprowadzonych badan i obserwacji są: opisy, mapy i przekroje
geologiczne badanego obszaru, zamieszczone w doraźnych raportach, a
także w wydanych już po powrocie do Europy publikacjach:
„Vulkanoseismische Studien im Norden Australoasien” oraz „Bericht
über die im
Monat März d. j.
1913 auf den Sangir- und Philippinen Inseln, sowie in Nord-Celebes
stattgefundenen seismischen Erscheinungen” opublikowanych w
„Zeitschrift für
Vulkanologie” No 2 z 1916 r.
Wydaje się, że
wszystko układa się po jego myśli. Snuje plany co do swojej
przyszłej kariery. Świadczy o tym odnaleziony przeze mnie w
archiwach (Kwartalnik Chyrowski – Deo Patriae Amicitiae – Organ
Konwiktu Sodalicji Mariańskiej z kwietnia 1913 r.) list Maurycego
Komorowicza do dawnych kolegów (w Chyrowie ukończył prowadzone
przez Konwikt Gimnazjum i uzyskał świadectwo dojrzałości w maju
1902 r.): „Jestem obecnie na Jawie
koło Batawii i przygotowuję się do mojej podróży na Sumatrę,
dokąd w styczniu wyruszę. Kraj tu jest nadzwyczaj piękny. Żyje
się wśród zupełnie dziewiczej natury; o godzinę drogi stąd jest
dziewiczy las z panterami i tygrysami. Rośnie on na stokach
wysokiego Wulkanu aż do najwyższych jego szczytów. Często jeżdżę
konno i myślę, jakby się do krateru dostać. Wczoraj z żoną
wróciliśmy przy księżycu konno z takiej wycieczki. Trudno opisać
ten wspaniały, dziwny, egzotyczny obraz w zupełnym blasku księżyca.
Palmy, drzewa bawełniane, olbrzymie paprocie i do tego białe opary
— jest idealny krajobraz z epoki węglanej. W ogóle tak tu
wygląda, jakby się na inną planetę przyjechało. Mam tu ogromnego
wroga do zwalczenia — tęsknotę za ojczyzną, ale widzę, że
zadanie mego życia w nauce, więc obowiązek mój spełnić muszę.
Mam tu okazyę zebrania materyału naukowego, który na cale życie
mi wystarczy. Marzeniem mojem jest później zwiedzić Australię i
tam także popracować lat kilka a następnie przez Japonię i Chiny
dostać się do Ameryki pół. Myślę, że za jakie 10 lub 12 lat
wrócę do Europy i opracuję zebrany materyał, jeśli żyć będę.
Obecnie mam posadę rządową, jako geolog Holandyi dla wysp Sumatry.
Adres mój: Buitenzorg by Batavia (Java) Staatsgeolog“.
Los (a w zasadzie
nierozpoznana choroba, której najprawdopodobniej nabawił się
podczas wyprawy na Celebes) sprawił, że do Europy powrócił
znacznie szybciej.
Na prezentowanym
zdjęciu: Absolwenci Gimnazjum prowadzonego przez Konwikt Sodalicji
Mariańskiej w Chyrowie – rok 1902. Komorowicz stoi w drugim
rzędzie, czwarty od prawej. Na drugim zdjęciu wulkan Karangetang (Siau) sfotografowany przez Maurycego Komorowicza 22 czerwca 1913 roku.
Nazwy wysp wulkanicznych i wulkanów z holenderskiego na nasz rodzimy język: Ruang, Tagulandang, Karangetang (Api Siau), Siau, Soputan (erupcja w 1913 roku). Nie wiem natomiast jaka jest obecna nazwa wulkanu Sahandaroeman? Czyżby czynny wulkan Awu (Sangihe), który wybuchł 13 marca 1913 roku?
Przy okazji polecam lekturę niniejszego artykułu dziennikarki Pauliny Ermel, w którym się wypowiedziałem:
https://podroze.onet.pl/aktualnosci/ekstremalnie-niebezpieczne-wulkany-swiata-ich-erupcje-beda-potezne/wqyz33k