środa, 4 sierpnia 2010

Dawno wygasłe, wciąż atrakcyjne, część I






Szlak Wygasłych Wulkanόw (Pogόrze Kaczawskie)

31.07.2010

Kenozoiczne wulkany Pogόrza Kaczawskiego są wygasłe od kilku/kilkunastu milionόw lat. Przybierają one formy pokryw lawowych, żył i kominόw wulkanicznych tworzących malownicze stożki. Liczne dolnośląskie kamieniołomy odsłaniają głębsze partie ongiś aktywnych wulkanόw. Poddane przez wieki niszczycielskiemu wpływowi erozji nadal stanowią nie lada atrakcję dla przyjezdnych z rόżych stron kraju. Kiedyś, gdy były aktywne mierzyły ponad 1000 metrόw wysokości nad poziomem morza – obecnie są to niskie wulkaniczne stożki zbudowane ze starych warstw bazaltowej lawy i materiałόw piroklastycznych, a w zasadzie fragmenty dawnych wulkanόw tarczowych, czyli tzw. neki wypełniające wnętrza wulkanicznych kraterόw i kominόw wulkanόw. Do najstarszych przejawόw aktywności wulkanicznej na Pogόrzu Kaczawskim należą niewątpliwie kambryjskie wylewy lawy poduszkowej, ktόre dobitnie pokazują, iż miała tutaj miejsce przed milionami lat podmorska aktywność wulkaniczna np. widoczne w wąwozie Myśliborskim. Warto dodać, iż pokłady kaczawskiego bazaltu przybierają barwę czarną bądź ciemnoszarą i występują w nich drobne kryształy takie jak oliwiny czy pirokseny. Wulkany kaczawskie są zbudowane z rozmaitych skał wulkanicznych np. diabazy, ryolity kwarcowe, trachity, andezyty, melafiry, bazalty czy bazanity.

Pierwszego dnia wycieczki za cel naszej wyprawy obraliśmy bazaltowy wulkan (nek wulkaniczny) Grodziec (389 m), na szczycie ktόrego znajduje się częściowo odrestaurowany średniowieczny zamek piastowski. W X wieku służył jako drewniano-ziemny grόd Bobrzan. W czasie wojny trzydziestoletniej zamek został zdobyty, splądrowany i spalony przez wojska księcia Alberta Wallensteina. Dopiero w XIX wieku podjęto na Grodźcu poważniejsze prace rekonstrukcyjne i konserwatorskie, a w roku 1900 rozpoczęła się jego gruntowna odbudowa z inicjatywy zamożnej rodziny von Dircksen. Do końca II wojny światowej na zamku w Grodźcu mieściły się muzeum, restauracja oraz schronisko turystyczne. W 1945 roku zamek spłonął, ale od 1959 roku rozpoczęto na nim pierwsze prace konserwatorskie. W komnatach zamczyska oraz w jego okolicach w 2005 roku Lars von Trier kręcił serial „Riket” („Krόlestwo”). Zamek na szczycie dawnego wulkanu prezentuje się naprawdę okazale. Byłem w środku przechadzając się ziejącymi mrokiem korytarzami, myśliwskimi komnatami i pieszczonymi przez promienienie słońca krużgankami. Powiew wiatru na zewnątrz ukoił moje skołatane emocje, a widok zniszczonych baszt zamkowych owiał mnie złowieszczą legendą.

Po drodze do naszego noclegu w Sędziszowej zatrzymujemy się w Proboszczowie, gdyż na horyzoncie wznosi się majestatyczny stożek Ostrzycy (501 m), najwyższej gόry Pogόrza Kaczawskiego, wygasłego od 3-4 milionów lat wulkanu, ‘Śląskiej Fudżijamy’ stanowiącej obecnie rezerwat przyrody nieożywionej. Wysiadam z samochodu, chwytam aparat i z daleka robię zdjęcia, bo widok zapiera dech w piersi. Jednak jest zbyt pόźna godzina, by się wspinać.

W Sędziszowej koło Świerzawy nocujemy w gospodarstwie Agroturystycznym Sadyba Wło-Hali. Czeka nas tutaj niezwykle miłe przyjęcie ze strony dwόjki gospodarzy: małżeństwa myśliwych. Cały dom tonie w pamiątkach po polowaniach: jelenie poroża, skόry dzikόw, wypchane zwierzęta, kły, kabury z nożami do oprawiania mięsa. Jestem szczęśliwy, bo dosłownie kilkaset metrόw od domostwa widzę kolejny cud natury, Organy Wielisławskie stanowiące malowniczą część wygasłego wulkanu Wielisławka (375 m), o ktόrym krążą mroczne przypowieści i bajania. Bez zastanowienia udaję się spacerkiem, by na nich zagrać.

Organy Wielisławskie stanowią odsłonięcie dolnopermskich skał wulkanicznych należące do kwaśnych skał – ryolitόw. Mieniące się czerwienią słupy są zazwyczaj czterokątne, pięciokotne (30-40 cm średnicy), o porfirowej strukturze z wyraźnymi fenokryształami biotytu, kwarcu i skaleni. W dolnym permie stygła tutaj wydobywająca się z komina wulkanicznego magma.

Wspinam się na wierzchołek Wielisławki, co nie jest trudne. Z Wielisławką wiążę się legenda o skarbie Wrocławia gdzieś na niej ukrytym. W Sędziszowej ongiś mieszkał Niemiec, Herbert Klose, kapitan wrocławskiej policji i weterynarz. Zgodnie z jego zeznaniami złożonymi w latach 40-tych i 50-tych brał on udział w transporcie i ukryciu 7 ton zdeponowanego złota. Skarb został wywieziony w grudniu 1944 roku z Wrocławia w Sudety i ślad po nim zaginął. Jednym z miejsc ukrycia skrzyń ze złotem i precjozami miała być jakoby Wielisławka. Wspinając się zalesionym szlakiem na szczyt mijam liczne leje po bombach. Na wierzchołku Wielisławki znajdują się ruiny średniowiecznego grodziska, niemieckiej karczmy (ostały się ino fragmenty murόw tychże!) oraz wydrążony w ziemi szyb, w ktόrym bezowocnie poszukiwano ładunku złota. Długą na 280 metrόw sztolnię złota obok zrujnowanego młyna rόwnież poszukiwacze spenetrowali. W zamierzchłych czasach co roku wydobywano z niej kilogramy złota. Trzy jej chodniki kończą się zawałem. Czyżby to tam Niemcy ukryli zrabowane kosztowności? A może na Ostrzycy albo na wulkanie Grodziec? Jedno jest pewne: Pogόrze Kaczawskie kusi poszukiwaczy skarbόw wieloma niewypowiedzianymi sekretami...

Na fotografiach Zamek Grodziec i jego komnata myśliwska oraz wygasły wulkan Grodziec ze wspomnianym zamkiem na szczycie. - Kaczawy 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz