piątek, 3 maja 2024

Wyprawa Tomasza na wulkany w Salwadorze część I

                                                           



























Ilekroć Tomasz ma więcej wolnego to nie próżnuje i odwiedza/eksploruje kolejne wulkany. No i oczywiście dzieli się ze mną zdjęciami. Tym razem w trakcie majówki zdecydował się na wyprawę do Salwadoru. Na zdjęciach Tomasza m.in. wulkan San Salvador (krater El Boqueron i stożek Boqueroncito, który powstał w wyniku erupcji w 1917 roku).

Islas Quemadas (Cerros Quemadas), wysepki powstałe podczas ostatniej erupcji jeziora kalderowego Lago Ilopango w latach 1879-80. 

Lago Ilopango - "Udało się dotrzeć, choć to nie było takie proste. Bardzo chciałem tutaj być - to miejsce jednej z największych erupcji. Jezioro pochodzenia wulkanicznego o powierzchni 72 km kwadratowych, długości i szerokości 8 km. Jest to najgłębsze jezioro Salwadoru. Zajmuje olbrzymią kalderę, która powstała w wyniku gwałtownej erupcji, prawdopodobnie w V wieku naszej ery, której towarzyszyło trzęsienie ziemi o M 6.9. Przyjmuje się, że była to największa erupcja w Ameryce Środkowej i jedna z 5 wielkich erupcji w ciągu ostatnich 10 tysięcy lat."

Laguna Cuzcachapa - "powstała w wyniku erupcji Ilopango i znajduje się w samym centrum miasteczka. W internecie opisywane jako bezpieczne miejsce na piknik, rzeczywistość okazała się dużo smutniejsza, cała kaldera zajęta przez slumsy, ćpunów i bezdomnych. Szkoda."

Krater wulkanu Izalco z drona, widoczne fumarole. 

Santa Ana (Ilamatepec) - "Jak jeszcze prawie nic nie wiedziałem o wulkanach Salwadoru, ten był już mi znany, strasznie chciałem go zobaczyć, to od dawna było moje marzenie. To wizytówka Salwadoru, chyba największa naturalna atrakcja tego kraju. To też chyba najbardziej dostępny i zarazem komercyjny wulkan tego kraju. Aktywny stratowulkan o wysokości 2381 metrów z przepięknym kwasowym jeziorem kraterowym. Ostatnia erupcja tego wulkanu w 2005 roku. Ponieważ jest to stosunkowo łatwo dostępny wulkan, trasa prawie spacerowa, troszkę pod górkę pod sam koniec, w sumie około 60-90 minut, w związku z tym postanowiono utrudnić życie i zastosowano znowu bardzo dziwne zasady. Nie byłbym sobą gdybym nie ponarzekał. Trasa na wulkan (to jakiś żart) czynna jest do godziny 13. Poza opłatą za park niezbędny jest "przewodnik" i tu ceny są umowne. Co gorsza zasada jest taka - im większa grupa, tym większa kasa, więc lokalni "przewodnicy" czekają aż zbierze się jak najwięcej ludzi. Jak to zwykle bywa ich wiedza na temat wulkanu, a także bezpieczeństwa (bo niby po to są) jest niska, żeby nie napisać bardzo niska. Wszystko odbywa się podobno zgodnie z prawem i takie zasady wprowadzono nie wiadomo po co. O godzinie 13 wojsko pilnuje, żeby nikt nie został na górze. Kolejne dziwne zasady, które są dla mnie strasznie irytujące. Na szczycie jest wyznaczone dosłownie 100-200 metrów, gdzie można przebywać. Nie ma mowy o okrążeniu krateru (podobno ze względów bezpieczeństwa). Jednak mimo tych bzdurnych dla mnie zasad krater jest wart zobaczenia. Jedynie restrykcje psują wiele."

Garść wieści:

Aktywność lawowa w aktywnym kraterze erupcji Sundhnukur (Islandia) znacznie osłabła w ciągu ostatnich kilku dni, ale być może dojdzie do wypływu lawy w innym miejscu, na co wskazuje inflacja gruntu w Svartsengi.

3 maja indonezyjski wulkan Ruang (Sangihe) wyemitował obłok pary i popiołu na wysokość ok. 200 metrów. Międzynarodowe lotnisko w Manado 150 km od Ruang wciąż pozostaje zamknięte.

Trwa erupcja efuzywna wulkanu tarczowego Fernandina (La Cumbre, Wyspy Galapagos). Lawa wciąż formuje lawową deltę. 

Od 26 kwietnia br. na południowo-zachodniej flance kamczackiego wulkanu Szywiełucz ma miejsce ekstruzja nowej kopuły lawowej Karan-1. 30 kwietnia kolumna pary i gazu nad kopułą lawową sięgnęła wysokości 2 km. Może minąć wiele miesięcy zanim dojdzie do paroksyzmu erupcyjnego Szywiełucz niszczącego ową kopułę lawową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz