Tekst niniejszy dedykuje moim patronom na Patronite oraz wszystkim osobom, które czytają mojego bloga i zaglądają na fanpejdż Wulkanów Świata oraz na mój Twitter.
Najpierw wieści z La Palmy. 19 października 2021 roku minął miesiąc od rozpoczęcia destrukcyjnej erupcji Tajogaite na wyspie La Palma. Erupcji, która obecnie zniszczyła przynajmniej 1956 budynków i pokryła lawą obszar o powierzchni 763,32 hektarów. Północny wylew lawy po zniszczeniu supermarketu w dystrykcie La Laguna i plantacji bananowców znajduje się w odległości 30-40 metrów od oceanu (obszar Tazacorte), gdyż znacznie zwolnił swój progres. Lawa już niedługo zacznie spływać z klifu formując drugą deltę lawową. Prędkość potoku lawy wynosi obecnie 10 metrów/h, jej maksymalna wysokość 4 metry, temperatura ponad 1200 stopni C (dochodzi do 1270), szerokość północnego jęzora 200 metrów.
Tomasz, który kilka dni temu wrócił z La Palmy przysłał mi kilkanaście przejmujących zdjęć ze strefy wykluczenia (trzy rejony: Tacande Abajo, El Paraiso, Todoque i La Laguna). Dość powiedzieć, że dostanie się tam wymagało uzyskania zezwolenia wskutek żmudnych negocjacji z funkcjonariuszami Guardia Civil (Gwardii Cywilnej), która blokuje drogi i dostęp do punktów widokowych (mirador). Upór i szczęście zadecydowały. Generalnie La Palma jest wskutek erupcji półotwarta, do wielu atrakcji turystycznych np. do kaldery Taburiente nie ma dostępu. Za łamanie restrykcji i puszczanie dronów w strefie wykluczenia grożą ogromne kary finansowe. Inna sprawa, że nowy stożek znajduje się w obrębie parku narodowego, więc wymagane są specjalne zezwolenia. Oddaję głos Tomaszowi:
"Początkowo
wydawało się, że to będzie sobie taka krótka erupcja, jak leciałem to
nawet się zastanawiałem czy zdążę przed końcem erupcji. Okazało się zupełnie inaczej. Ostatnia noc (5 października - przypis WŚ) była niesamowita
- drżące szyby, podmuchy wiatru, huczący wulkan wyrzucał bomby
wulkaniczne i olbrzymie fontanny lawy, nie widziałem nigdy tak ogromnych oraz wstrząsy i to uczucie jak wszystko się trzęsie w klacie - ot takie zboczenie. Jakby wulkan chciał się ze mną pożegnać lub był zły ze go opuszczam.
Wszystko, a nawet więcej udało się zobaczyć - zarówno rzeki lawy,
podejść najbliżej rzeki lawy i stożka jak się dało, być świadkiem
przeobrażenia samego stożka, powstania nowych szczelin, zobaczyć nowy
ląd tzw. deltę, wejść w strefę wykluczenia - uwielbiam opuszczone
miejsca, wejść na „kalderę”, (wnętrze musi poczekać) - ale to stricte
turystyczne miejsce i będzie zawsze. Udało się zobaczyć coś co zawsze
chciałem - miejsce poprzedniej erupcji na La Palma - Teneguia, część Ruta de Volcanes. Wreszcie coś z czego tez słynie La Palma - pierwotny
las, coś a la dżungla w bonusie. Cumbre Vieja spowodował, że znacznie
szybciej znowu odwiedziłem Kanary (w szczególności La Palma) niż
planowałem. Jestem ciekawy jak potoczy się dalej ta erupcja, a i tak
pewnie tutaj wkrótce wrócę, choć pewnie przez wulkan stanie się bardziej
turystyczna, bo do tej pory mało kto planując urlop na Kanarach myślał
o przylocie na La Palmę."
Zdjęcia doprawdy niezwykłe, akcentujące apokaliptyczną grozę nieznacznej (2 w skali VEI), acz niszczycielskiej erupcji na La Palmie. Autor: Tomasz Lepich.
Chciałbym, aby takich materiałów było na moim blogu więcej. Zapraszam do wsparcia mnie na Patronite i do kontaktu mailowego (krawczykbart@yahoo.com) w przypadku jakichkolwiek pytań czy propozycji współpracy.
https://patronite.pl/wulkanyswiata